jeśli uczciwemu szkodzi, Na złorzeczenie poszła, w żarciech nie uchodzi. Możeć co kształtnie przydać dla rzeczy koloru,
Ale sławy nie tykaj, nie tykaj honoru. Szkaluje, nie żartuje, kto mię tak potwarza, I słusznie mam takiego za błazna, za łgarza. 176 (F). KAT
Boty szwiec, suknie krawiec, klnie kuśnierz kożuchy, Szklarz szyby, garcarz kufle, a kowal obuchy, Rzemieślnik swe rzemiosło, żeby się co prędzej Dla zarobku i świeżych psowało pieniędzy. I kat ci się też jednym rzemieślnikiem liczy: Niewczym najwięcej zbójców i złodziejów życzy, Bo gdzieby tych nie było, bez wszego dowodu,
jeśli uczciwemu szkodzi, Na złorzeczenie poszła, w żarciech nie uchodzi. Możeć co kształtnie przydać dla rzeczy koloru,
Ale sławy nie tykaj, nie tykaj honoru. Szkaluje, nie żartuje, kto mię tak potwarza, I słusznie mam takiego za błazna, za łgarza. 176 (F). KAT
Boty szwiec, suknie krawiec, klnie kuśnierz kożuchy, Szklarz szyby, garcarz kufle, a kowal obuchy, Rzemieślnik swe rzemiosło, żeby się co prędzej Dla zarobku i świeżych psowało pieniędzy. I kat ci się też jednym rzemieślnikiem liczy: Niewczym najwięcej zbójców i złodziejów życzy, Bo gdzieby tych nie było, bez wszego dowodu,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 83
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
młode ziółka tylko dla zabawki. Od samego zamachu dzieci sną jak muchy, A stary dziad jako dąb, tym twardszy, że suchy. 207. KRAWCY Z KUŚNIERZMI
Nie mogli się tu krawcy i kuśnierze zgodzić, Który by cech w regiestrze miał najpierwej chodzić. Krawcy na się starych praw ukazują wlewki, Że zawsze pierwsze suknie niżeli podszewki.
Lecz gdy przyszło do Pisma, nie bez wielkiej skruchy Przyznają, że niż suknie pierwsze są kożuchy, Bo je, w raju gdy Ewę z Adamem okrywał, Sam Stworzyciel wyprawiał, sam swą ręką zszywał. 208. DO UTRATNEGO
Wszytkoś przepił, po dobrym coś wziął ojcu, strychem; Moja rada
młode ziółka tylko dla zabawki. Od samego zamachu dzieci sną jak muchy, A stary dziad jako dąb, tym twardszy, że suchy. 207. KRAWCY Z KUŚNIERZMI
Nie mogli się tu krawcy i kuśnierze zgodzić, Który by cech w regiestrze miał najpierwej chodzić. Krawcy na się starych praw ukazują wlewki, Że zawsze pierwsze suknie niżeli podszewki.
Lecz gdy przyszło do Pisma, nie bez wielkiej skruchy Przyznają, że niż suknie pierwsze są kożuchy, Bo je, w raju gdy Ewę z Adamem okrywał, Sam Stworzyciel wyprawiał, sam swą ręką zszywał. 208. DO UTRATNEGO
Wszytkoś przepił, po dobrym coś wziął ojcu, strychem; Moja rada
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 287
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dąb, tym twardszy, że suchy. 207. KRAWCY Z KUŚNIERZMI
Nie mogli się tu krawcy i kuśnierze zgodzić, Który by cech w regiestrze miał najpierwej chodzić. Krawcy na się starych praw ukazują wlewki, Że zawsze pierwsze suknie niżeli podszewki.
Lecz gdy przyszło do Pisma, nie bez wielkiej skruchy Przyznają, że niż suknie pierwsze są kożuchy, Bo je, w raju gdy Ewę z Adamem okrywał, Sam Stworzyciel wyprawiał, sam swą ręką zszywał. 208. DO UTRATNEGO
Wszytkoś przepił, po dobrym coś wziął ojcu, strychem; Moja rada: w kapicę wleźć i zostać mnichem. I kiedyć już nie stało ojcowskiego chleba, Przynajmniej
dąb, tym twardszy, że suchy. 207. KRAWCY Z KUŚNIERZMI
Nie mogli się tu krawcy i kuśnierze zgodzić, Który by cech w regiestrze miał najpierwej chodzić. Krawcy na się starych praw ukazują wlewki, Że zawsze pierwsze suknie niżeli podszewki.
Lecz gdy przyszło do Pisma, nie bez wielkiej skruchy Przyznają, że niż suknie pierwsze są kożuchy, Bo je, w raju gdy Ewę z Adamem okrywał, Sam Stworzyciel wyprawiał, sam swą ręką zszywał. 208. DO UTRATNEGO
Wszytkoś przepił, po dobrym coś wziął ojcu, strychem; Moja rada: w kapicę wleźć i zostać mnichem. I kiedyć już nie stało ojcowskiego chleba, Przynajmniej
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 288
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mając: dwie głowy, dwie szyje, cztery nogi jednego i cztery drugiego - wybornie dwoje, jeno się zrosły właśnie brzuchami i jedne wnętrzności mające oboje; drugie zaś, co jeno ma dwie głowy, a samo jest jedne.
Różnych formy ubiorów cudzoziemskich, mianowicie indyjskich, których wszytek ubiór z piór, i suknie, i czapki długie z piór - mówią - indyjskiego kruka różnego koloru, barzo pięknego. Tychże ludzi łóżka na kształt sieci, które uwiązują od drzewa do drzewa w cieniu i tak sypiają.
Kamieni różnych też, które i w nocy, jako ogień, gdy słonecznym upałem bywają zagrzane, świecą, różnego
mając: dwie głowy, dwie szyje, cztery nogi jednego i cztery drugiego - wybornie dwoje, jeno się zrosły właśnie brzuchami i jedne wnętrzności mające oboje; drugie zaś, co jeno ma dwie głowy, a samo jest jedne.
Różnych formy ubiorów cudzoziemskich, mianowicie indyjskich, których wszytek ubiór z piór, i suknie, i czapki długie z piór - mówią - indyjskiego kruka różnego koloru, barzo pięknego. Tychże ludzi łóżka na kształt sieci, które uwiązują od drzewa do drzewa w cieniu i tak sypiają.
Kamieni różnych też, które i w nocy, jako ogień, gdy słonecznym upałem bywają zagrzane, świecą, różnego
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 236
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Lotaryński, Saski, bo mi się wczora z nimi widzieć nieprzyszło, bo byli na samym końcu lewego skrzydła; którym do Pana Marszałka Koronnego przydałem był kilka Chorągwi Usarskich, Cóż Komendant Sztaremberk tuteczny, wszytko to całowali obłapiali, swym Saluatorem zwali. Byłem we dwóch Kościołach, tam lud pospolity ręce, nogi suknie zaś drudzy dotykali się, wołając głosem, niech tę rękę tak waleczną całujemy. chcieli wołąć wszyscy, alem ja prosił Oficjerów Niemieckich, coby dali pokoj, nie wytrwała jednak jedna kupa, i zawołała Viuat Rex. Zjadłem obiad u Komendanta, wyjachałem z Miasta do Obozu po nim; a pospólstwo
Lotaryński, Saski, bo mi się wczora z nimi widźieć nieprzyszło, bo byli na samym końcu lewego skrzydłá; ktorym do Pana Marszałka Koronnego przydałem był kilka Chorągwi Vsarskich, Coż Kommendant Sztaremberk tuteczny, wszytko to całowali obłapiali, swym Saluatorem zwali. Byłem we dwoch Kośćiołach, tam lud pospolity ręce, nogi suknie zás drudzy dotykali się, wołaiąc głosem, niech tę rękę tak waleczną całuiemy. chćieli wołąć wszyscy, alem ia prośił Officyerow Niemieckich, coby dali pokoy, nie wytrwała iednak iedna kupa, y zawołała Viuat Rex. Ziadłem obiad u Kommendanta, wyiachałem z Miasta do Obozu po nim; á pospolstwo
Skrót tekstu: JanIIIMar
Strona: 3
Tytuł:
Kopia listu [...] do Królowej [...] pisanego
Autor:
Jan III Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
malowanego mający, i zawiązane oczy na rozstaniu dróg, kijem drogę macający.
23 Fama, albo Sława, wyraża się przez Niewiastę, w delikatne chusty ubraną, podpasaną, tu owdzie latającą, trąbiącą; albo też wyraża się przez Monstrum skrzydlaste, wiele języków, oczu, i uszu mające; albo też osoba ta i suknie, i skrzydła, ma oczyma napełnione, na dwóch trąbach grająca, jedną ku gorze, drugą na dół. Lub też Panna w długim, delikatnym welum aż do ziemi, oczu, uszu, ust pełnym, z skrzydłami; w prawej ręce trąbę piastuje. Jeżeli zaś chcesz Famam[...] onam reprezentować, osadź
ją na
malowanego máiący, y záwiązáne oczy na rozstaniu drog, kiiem drogę mácaiący.
23 Fama, albo Sławá, wyraża się przez Niewiastę, w delikatne chusty ubraną, podpasaną, tu owdzie lataiącą, trąbiącą; albo też wyráża się przez Monstrum skrzydlaste, wiele ięzykow, oczu, y uszu maiące; albo też osoba ta y suknie, y skrzydła, má oczyma napełnione, na dwoch trąbach graiąca, iedną ku gorze, drugą na doł. Lub też Panna w długim, delikatnym welum áż do żiemi, oczu, uszu, ust pełnym, z skrzydłami; w práwey ręce trąbę piastuie. Ieżeli zaś chcesz Famam[...] onam reprezentować, osadź
ią ná
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1169
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
tam zawarta a nie skąd inąd przyniesiona jasność była. Svetoniusz w życiu i dziełach Domiciana Cesarza świadczy, że ten Monarcha z tegoż kamienia miał jeden kruzganek, w którym wszystko przez obrazy, cokolwiek się ztyłu działo, widzial jak w zwierciedle
STRIGILES jest taki kamień od Pliniusza wspomniany, a przednim od Mucjana, że suknie, boty na człeku w kamień obraca nim potarszy. O Kamieniach osobliwych Historia naturalna.
SAPPHIRUS szafir drogi niebieskiego koloru,złote przezeń przebijają się centki. Do rznięcia na sobie nie wszystkie sposobne; który jest modrego albo lazurowego koloru, ten jest samiec u Pliniusza. Z. Epifaniusz w Księdze o dwunastu kamieniach na piersiach
tam zawarta á nie zkąd inąd przyniesiona iasność była. Svetoniusz w życiu y dziełach Domiciana Cesarza swiadczy, że ten Monarcha z tegoż kamienia miał ieden kruzganek, w ktorym wszystko przez obrazy, cokolwiek się ztyłu działo, widzial iak w zwierciedle
STRIGILES iest taki kamień od Pliniusza wspomniany, á przednim od Mucyana, że suknie, boty na człeku w kamień obraca nim potarszy. O Kamieniach osobliwych Historya naturalna.
SAPPHIRUS szafir drogi niebieskiego koloru,złote przezeń przebiiaią się centki. Do rznięcia ná sobie nie wszystkie sposobne; ktory iest modrego albo lazurowego koloru, ten iest samiec u Pliniusza. S. Epifaniusz w Księdze o dwunastu kamieniach na piersiach
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 346
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
; Achoć prowent ubogi, będąc wszytkim szczery, Ciągnę się jako strona, nie korczę jak sknery, Z rachowawszy ekspensę kościelną, domową, Ledwie się w rok obejdę kwotą tysiącową, Kościół też reparować, łoje, wino, woski, Inskrypcje Firlejowskie
Kupować, cwioki, szpilki, by miał kształt Dom Boski. Co mię suknie kosztują futra i obucie. Wszytko to ze z czarnego, góry jako w hucie. Zem też nie Chamaleon, ani też Ptak z Raju. Toć nie żyję powietrzem, ani rosą zgaju, Potrzeba kupić mięsa, kur i cielęciny, Nie mając na podwórzu tej wiele zwierzyny, Trudno jeść kisiel, kluski
; Achoć prowent ubogi, będąc wszytkim szczery, Ciągnę się iako strona, nie korcżę iak sknery, Z rachowawszy expensę kościelną, domową, Ledwie się w rok obeydę kwotą tysiącową, Kościoł też repárować, łoie, wino, woski, Inskrypcye Firleiowskie
Kupować, cwioki, szpilki, by miał kształt Dom Boski. Co mię suknie kosztuią futra y obucie. Wszytko to ze z czarnego, gory iako w hucie. Zem też nie Chamáleon, ani też Ptak z Raiu. Toć nie żyię powietrzem, ani rosą zgaiu, Potrzeba kupić mięsa, kur y cielęciny, Nie maiąc na podworzu tey wiele zwierzyny, Trudno ieść kisiel, kluski
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 540
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, co łaska twoja! „Nie byłać tu noga moja." Wprowadzi mię w bramę zprzodku, A w drugą za nią wpośrodku; Widzę, zboku murowana Kuchnia, a nie tynkowana. Tak w pierwszym przygródku mury Nie skończone są dogóry. Wszedłem do dziedzińca za nim; Już brodaty, suknie na nim Ochędożne, dobry człowiek, Znać przepędził niemały wiek. Wewnątrz jest plac trochę ciasny, Dlatego też nie jest jasny. Architekt, musi być, zbłądził, Abo magister źle zrządził. Sklepy nakoło potężne, W murynku przestronie mężne, W których widzieliśmy wielkie Kolumny, leżące wszelkie. I lwy cztery generalne Między
, co łaska twoja! „Nie byłać tu noga moja." Wprowadzi mię w bramę sprzodku, A w drugą za nią wpośrodku; Widzę, zboku murowana Kuchnia, a nie tynkowana. Tak w pierwszym przygródku mury Nie skończone są dogóry. Wszedłem do dziedzińca za nim; Już brodaty, suknie na nim Ochędożne, dobry człowiek, Znać przepędził niemały wiek. Wewnątrz jest plac trochę ciasny, Dlatego też nie jest jasny. Architekt, musi być, zbłądził, Abo magister źle zrządził. Sklepy nakoło potężne, W murynku przestronie mężne, W których widzieliśmy wielkie Kolumny, leżące wszelkie. I lwy cztery generalne Między
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 78
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
było, tom wróciła, żebym czym prędzej skończyła. Rachowaciem się musiała, lubom o tym nie wiedziała, Z samych Ezopowych rzeczy, lubo drugie i nic grzeczy. Rzeczy jego oddaję.
I panie się napatrzały, co tam ze mną przyjechały, Kiedym owe rzeczy jego oddawała do sędziego, — One suknie z dziecinnego wzrostu, aż teraźniejszego; Bo je aż dotąd chowano, teraz je oddać kazano. Sukienki co miał od dziecinnych lat.
Gdzie się kolwiek co podziało, z wszystkiego się rachowało; A czego zaś nie dostaje, to zaś czym inszym oddaję. Większychem nie rachowała rzeczy, bom pooddawała; Które mi się
było, tom wróciła, żebym czym prędzej skończyła. Rachowaciem się musiała, lubom o tym nie wiedziała, Z samych Ezopowych rzeczy, lubo drugie i nic grzeczy. Rzeczy jego oddaję.
I panie się napatrzały, co tam ze mną przyjechały, Kiedym owe rzeczy jego oddawała do sędziego, — One suknie z dziecinnego wzrostu, aż teraźniejszego; Bo je aż dotąd chowano, teraz je oddać kazano. Sukienki co miał od dziecinnych lat.
Gdzie się kolwiek co podziało, z wszystkiego się rachowało; A czego zaś nie dostaje, to zaś czym inszym oddaję. Większychem nie rachowała rzeczy, bom pooddawała; Które mi się
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 73
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935