. KsięgI TRZECIE. PRZEZ ERASMA SYKsTA Filozofii I MEDyCYNY DOKTÓRA. Rozdział Pierwszy. Wiele rzeczy potrzeba wiedzieć o wodzie we Skle.
PRzebiwszy się już i wywikławszy z takowych uwikłania; i rozwinąwszy już one wezły któreby mogły nam przeszkodę czynić gdybysiny/ o tej wodzie Jaworowskiej która jest we Skle poczęli mówić: teraz już swobodniej, trochę i bezpieczyniej/ to cokolwiek godzi się o niej wiedzieć/ wszytkim ludziom do wiadomości podamy; nie bawiąc się już długim pytaniem i dyskursami; ponieważ już te pytania prawie wszystkie w pierwszych księgach odprawiły się. Ale aby zaraz na początku mógł każdy wiedzieć/ czego się ma spodziewać i nauczyć w tej książce: dla
. KSIEGI TRZECIE. PRZEZ ERASMA SYXTA PHILOZOPHIEY Y MEDICYNY DOKTORA. Rozdźiał Pierwszy. Wiele rzecży potrzebá wiedżieć o wodźie we Skle.
PRzebiwszy się iuż y wywikławszy z takowych vwikłánia; y rozwinąwszy iuż one wezły ktoreby mogły nam przeszkodę cżynić gdybysiny/ o tey wodźie Iáworowskiey ktora iest we Skle pocżęli mowić: teraz iuz swobodniey, trochę y bespiecżiniey/ to cokolwiek godźi się o niey wiedzieć/ wszytkim ludziom do wiadomośći podamy; nie báwiąc się iuż długim pytániem y discursami; ponieważ iuż te pytánia práwie wszystkie w pierwszych kśięgách odpráwiły się. Ale áby záraz ná pocżątku mogł káżdy wiedźieć/ cżego się ma spodżiewáć y náucżyć w tey kśiążce: dla
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 124.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
i dobrze Parnasu świadomi częstokroć namawiali, abym się in umbra z swoją pracą nie chował, ale raczej onę do druku podał, musiałem dla ich częstych stymulacyjej ultra mentem meam tę spracowaną nawę moję (która się zakrytą od szturmów przez niektóry czas kontentowała cichością) znowu na morze wypuścić. Dla czego, aby tym swobodniej wszędzie żeglowała, podałem styr sub felicem gubernationem w ręce Jaśnie Wielmożnego Mści Pana Jana Zamoyskiego, wojewody sandomirskiego, pod którego gubernacyją i pańską protekcyją przy Boskiej pomocy na żadne niebezpieczne nie napadnie skopuły, ale fortunnie przy całości swojej zostawać będzie. Lecz ponieważ przez wszystkę drogę moję do Lubeka żeglując wielkie niebezpieczeństwa ponosiłem, tedy
i dobrze Parnasu świadomi częstokroć namawiali, abym się in umbra z swoją pracą nie chował, ale raczej onę do druku podał, musiałem dla ich częstych stymulacyjej ultra mentem meam tę spracowaną nawę moję (która się zakrytą od szturmów przez niektóry czas kontentowała cichością) znowu na morze wypuścić. Dla czego, aby tym swobodniej wszędzie żeglowała, podałem styr sub felicem gubernationem w ręce Jaśnie Wielmożnego Mści Pana Jana Zamoyskiego, wojewody sędomirskiego, pod którego gubernacyją i pańską protekcyją przy Boskiej pomocy na żadne niebeśpieczne nie napadnie skopuły, ale fortunnie przy całości swojej zostawać będzie. Lecz ponieważ przez wszystkę drogę moję do Lubeka żeglując wielkie niebezpieczeństwa ponosiłem, tedy
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 35
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, gdy on nowe wynajdował stroje. Pił Wprzód, a pił tak mężnie, że był godzien owej, Pod którą Bachus chodził, korony bluszczowej. W tańcuć tak rześko stanął, że kto patrzał na to, Mniemał, że dziś w Rakowie miłościwe lato. Naostatek i portki do kostek odpasał, By tak sobie swobodniej po podwórzu hasał. Było tych fochów więcej, rzekłbym że żartował, Lecz od prawdy pono się był rozdrygantował. Książę, wiesz co, ożeń go a przypraw mu rogi, Ujrzysz, że ujdzie między kornutańskie bogi. 658. Marność.
Świat hołduje marności I wszytkie ziemskie włości; To na wieki nie minie
, gdy on nowe wynajdował stroje. Pił wprzod, a pił tak mężnie, że był godzien owej, Pod ktorą Bacchus chodził, korony bluszczowej. W tańcuć tak rześko stanął, że kto patrzał na to, Mniemał, że dziś w Rakowie miłościwe lato. Naostatek i portki do kostek odpasał, By tak sobie swobodniej po podworzu hasał. Było tych fochow więcej, rzekłbym że żartował, Lecz od prawdy pono się był rozdrygantował. Książę, wiesz co, ożeń go a przypraw mu rogi, Ujrzysz, że ujdzie między kornutańskie bogi. 658. Marność.
Świat hołduje marności I wszytkie ziemskie włości; To na wieki nie minie
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 331
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
ukąsi, jeżeli tez ukąsi o to mniejsza pisać tego nie będą po Gazetach pogłaskał ją tedy, przychyliła mu się jeszcze bardziej się król udelektował że i więcej począł ją głaskać potym jej jeść kazał przynieść tak ci dawał jej pokawałku a ona jadła niejedząc na owym złotogłowie Już tam chodziła po pokojach gdzie chciała co raz swobodniej byłasz tedy dwa dni. Postawiono jej wody wnaczyniach wielkich napuszczano tam Rybek Raków to się cieszyła wynosiła. Król rzecze do królowej Marysienku nie będę jutro jadł ryby tylko co mi ta wydra ułowi Pojedziemy jutro da Pan Bóg do Willanova i tam ją będziemy probować jeżeli się tam pozna z Rybami.
Napisałem tedy Informacyjej Arkusz
ukąsi, iezeli tez ukąsi o to mnieysza pisac tego nie będą po Gazetach pogłaskał ią tedy, przychyliła mu się ieszcze bardziej się krol udelektował że y więcey począł ią głaskać potym iey ieść kazał przynieść tak ci dawał iey pokawałku a ona iadła nieiedząc na owym złotogłowie Iuż tam chodziła po pokoiach gdzie chciała co raz swobodniey byłasz tedy dwa dni. Postawiono iey wody wnaczyniach wielkich napuszczano tam Rybek Rakow to się cieszyła wynosiła. Krol rzecze do krolowey Marysięnku nie będę iutro iadł ryby tylko co mi ta wydra ułowi Poiedziemy iutro da Pan Bog do Villanova y tam ią będziemy probowac iezeli się tam pozna z Rybami.
Napisałęm tedy Informacyiey Arkusz
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 255
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
tylko jakoby cztery tysiące wozowników przy sobie zatrzymał/ o szlakach naszych pilno się dowiadował/ nieco z gościńca zjeżdżał/ w miejscach warownych i leśnych krył się/ z tych powiatów i dziedzin/ przez które naszę drogę baczył i szcie/ ludzie i bydło do lasów wyganiał/ a gdy konni naszy dla picowania abo plondrowania wolniej i swobodniej kiedy jachali/ szcieszkami i drogami wszytkiemi wiadomemi/ wozowniki z lasów na nie wypuszczał/ z wielkim niebezpieczeństwem naszych bił się/ i bojaźnią takowej utarcki/ daleko im zajezdżać nie dopuszczał. Zostawało to tedy tylko aby był Cezar (co i udziałał) od kosza jeździć daleko bronił/ żeby tyle plondrując i paląc/ nieprzyjacielowi szkodzono
tylko iákoby cztery tyśiące wozownikow przy sobie zátrzymał/ o szlákách nászych pilno sie dowiádował/ nieco z gośćińcá zieżdżał/ w mieyscách wárownych y leśnych krył sie/ z tych powiátow y dźiedźin/ przez ktore nászę drogę baczył y szćie/ ludźie y bydło do lásow wygániał/ á gdy konni nászy dla picowánia ábo plondrowánia wolniey y swobodniey kiedy iácháli/ szćieszkámi y drogámi wszytkiemi wiádomemi/ wozowniki z lásow ná nie wypuszczał/ z wielkim niebespieczeństwem nászych bił sie/ y boiáźnią tákowey vtarcki/ dáleko im záiezdżać nie dopuszczał. Zostawáło to tedy tylko áby był Cezár (co y vdźiáłał) od koszá ieźdźić dáleko bronił/ żeby tyle plondruiąc y paląc/ nieprzyiaćielowi szkodzono
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 104.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
jemu, ale jego szczęściu się kłaniają, obłudni wszyscy przyjaciele, powinowaci nawet barzo nieżyczliwi, śmierci mu raczej, niż żywota sprzyjają. Ślepa fortuna omylnemi dobrami oczy ludzkie mami, i ludzie za niemi oślep dążą. O jak szczęśliwi ci, co się dobrowolnie wyrzekli tych powabów marności, żeby sobie samym, i Bogu służyli swobodniej: z których ty jeżeli gwałtem wyzuty jesteś, ciesz się barziej, aniżeli frasuj. Sublevavit te fortuna, et tutiore jam loco reposuit, nemo ultra exhauriet, quod damnum tu patabas remedium est. Dopiero prawdziwie podniosła cię fortuna, i na bepieczniejszym posadziła miejscu, że ani ona sama, ani żaden inny szkodzić tobie nie
iemu, ale iego szczęściu się kłaniaią, obłudni wszyscy przyiaciele, powinowaci nawet barzo nieżyczliwi, śmierci mu raczey, niż żywota sprzyiaią. Slepa fortuna omylnemi dobrami oczy ludzkie mami, i ludzie za niemi oślep dążą. O iak szczęśliwi ci, co się dobrowolnie wyrzekli tych powabow marności, żeby sobie samym, i Bogu służyli swobodniey: z których ty ieżeli gwałtem wyzuty iesteś, ciesz się barziey, aniżeli frasuy. Sublevavit te fortuna, et tutiore jam loco reposuit, nemo ultra exhauriet, quod damnum tu patabas remedium est. Dopiero prawdziwie podniosła cię fortuna, i na bepiecznieyszym posadziła mieyscu, że ani ona sama, ani żaden inny szkodzić tobie nie
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 220
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
albo się z chlebem ostragani Żeby to, jak mógł przedawał najtani. XCV. Dla niepewności Sądów on to czyni W których o jego Sukcesyej wrzawa A żeby się tak mógł utrzymać przy ni I prędzej dopiął Ojczystego prawa Przez co łask sobie w pospólstwie przyczyni Bo przy nim gdy go myślą krzywdzic; stawa I litując się wypada swobodniej Ze go traktować przynależy godniej. XCVI. Lecz gdy z dziedzictwa gdy z własnego zbioru Nie wystarcza mu na odkazy płaca; Matki swej dobra zawodzi bez sporu I Ojczymowę substancią wtacza; Co wziął Pediusz z Pinarem ze Zbioru Wszytko się w jego potrzebę obraca Bo niepodobna, jako każdy baczył Z dóbr Ojca wydać, co komu
albo się z chlebem ostragani Zeby to, iak mogł przedawał naytańi. XCV. Dla niepewnosci Sądow on to czyńi W ktorych ó iego sukcessyey wrzawa A zeby się tak mogł utrzymac przy ńi I prędzey dopiął Oyczystego prawa Przez co łask sobie w pospolstwie przyczyni Bo przy ńim gdy go myslą krzywdzic; stawa I lituiąc się wypada swobodniey Ze go traktowac przynalezy godniey. XCVI. Lecz gdy z dziedzictwa gdy z własnego zbioru Nie wystarcza mu na odkazy płaca; Matki swey dobra zawodzi bez sporu I Oyczymowę substancią wtacza; Co wziął Pediusz z Pinarem ze Zbioru Wszytko się w iego potrzebę obraca Bo niepodobna, iako kazdy baczył Z dobr Oyca wydać, co komu
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 80
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
. Tego który troistym świat piorunem porże, I tego co Etnejskiej zawszę wznieća gorże Kuźnicę srogą, ogień takmały poduszcza. I samego co strzały Phoebus z łuku puszcza, Pewniej ten mały chłopiec ugodzi niż strzała. Nad niebem się i ziemią moć jego wydała. Mam Miłość Bogiem sromotnie niecnotom służąca Chuć zmyśliła. By była swobodniej grzesząca. Ządzi imię nadała Bóstwa fałszywego: To jest: że syna po wszech krajach śle błędnego Erycyna: on sobie po Niebie latając, Ostre z ręki subtelnej postrzały rzucając Tak wielki rząd, sam mały, trzyma nad niebiany. Razem to smysł uknował na złe wyuzdany, Tak Bóstwo Wenerzyne, jak i Kupidyna. Kto
. Tego ktory troistym swiát piorunem porże, I tego co AEthneyskiey záwszę wznieća gorże Kuźńicę srogą, ogięń tákmáły poduszcża. I sámego co strzały Phoebus z łuku puszcża, Pewniey ten máły chłopiec ugodźi niż strzáłá. Nád niebęm się y zięmią moć iego wydáłá. Mam Miłość Bogięm sromotnie niecnotom służąca Chuć zmysliłá. By byłá swobodniey grzesząca. Ządźy imię nádáłá Bostwá fałszywego: To iest: że syna po wszech kráiách sle błędnego Erycyná: on sobie po Niebie latáiąc, Ostre z ręki subtelney postrzały rzucáiąc Ták wielki rząd, sąm máły, trzyma nád niebiány. Rázem to smysł uknował ná złe wyuzdány, Ták bostwo Wenerzyne, iák y Kupidyná. Kto
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 129
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696