Bo gdy się Nieprzyjaciel, (który długo temu Rumorowi nie wierzył, a szcześciu się swemu Do tąd jeszcze dziwował,) sprawił pewnie o tym I Han go posiełkował, znowu prędko potym, Większym Wojskiem Tatarów, żadnego już wstretu Zniskąd nigdziej nie widząc tego śród odmętu I naszej konfuzji, na wszytkie się zbrodnie Wyuzda i swywolą, zapali pochodnie W Stygu dziewiątobrzegim, i jadem żelaza Kocytowym zamoczy. Skąd sroga zaraza, I śmierci wymyślane na Szlachte, i Żydy Najwinniejsze najwięcej. Skąd wszytkie niewstydy W-gwałtach, i zabijania Panienek niewinnych, I Matek, i Dziateczek, i niemiara innych Bezbożności nastąpi. A wprzód Tatarowie Puściwszy swe Zagony, jako
Bo gdy sie Nieprzyiaćiel, (ktory długo temu Rumorowi nie wierzył, á szcześćiu sie swemu Do tąd ieszcze dźiwował,) sprawił pewnie o tym I Hán go posiełkował, znowu pretko potym, Wiekszym Woyskiem Tátárow, żadnego iuż wstretu Zniskąd nigdźiey nie widząc tego srod odmętu I naszey konfuzyey, ná wszytkie sie zbrodnie Wyuzda i swywolą, zapali pochodnie W Stygu dźiewiątobrzegim, i iádem żelázá Kocytowym zamoczy. Zkąd sroga záráza, I śmierći wymyśláne na Szlachte, i Zydy Naywinnieysze naywiecey. Zkąd wszytkie niewstydy W-gwałtach, i zábiiania Pánienek niewinnych, I Mátek, i Dźiateczek, i niemiara innych Bezbożnośći nastąpi. A wprzod Tátárowie Puśćiwszy swe Zágony, iáko
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 13
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
I porwaną Europę w też po morzu ślady Gonił: gardząc takowym zięciem; gonił srogi Eres Argonautów; wpół Króle, wpół Bogi. My mamy niewieściucha ścierpieć Frygijskiego, Porty Greckie na koło obieżdzającego: Flotą swoą niepoczciwą? Czyli tak od koni Od oręża, i morza, młodź Achejska stroni? A gdyby kto podobną swywolą wzbudzony, W Scyryiskie się chciał morzem zapuściwszy strony: Nioczym z Ojcowskiego domu niewiedzącą, I wielkie Achillesa imię wzywającą: Porwać Deidamią? On rękę do boku Posunie, wszytek w twarzy spłonąwszy i wzroku. Zmilknie kontent Ulisses. Więc znowi zaczyna Diomedes. I owszem o Bogów jedyna Krwie Niebieskich ozdobe, teraz
Y porwáną Europę w też po morzu ślády Gonił: gárdząc tákowym źięćiem; gonił srogi Aeres Argonautow; wpoł Krole, wpoł Bogi. My mamy niewieśćiuchá śćierpieć Frygiyskiego, Porty Greckie ná koło obieżdzáiącego: Flotą swoą niepoczćiwą? Czyli ták od koni Od oręża, y morzá, młodź Acheyska stroni? A gdyby kto podobną swywolą wzbudzony, W Scyryiskie się chćiał morzem zápuśćiwszy strony: Nioczym z Oycowskiego domu niewiedzącą, Y wielkie Achillesa imię wzywáiącą: Porwáć Deidámią? On rękę do boku Posunie, wszytek w twarzy spłonąwszy y wzroku. Zmilknie kontent Vlisses. Więc znowi záczyna Diomedes. Y owszem o Bogow iedyna Krwie Niebieskich ozdobe, teraz
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 155
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
I dobre dni pospołu. A czym się Bogowie Urażają najwięcej żeście darów przeto Ich niewdzięczni. Bo oni o zaprawdę nie to W on czas intendowali/ kiedy z lipkiej mazy Na swoje was tworzyli kształty i obrazy/ Żebyście tę urodę i piękność cielesną Od nich wziętą/ na chlubę i jaką doczesną Obracając swywolą/ im się przeciwili/ Ale ich przyjacioły/ i spół Bogi byli. Bo im w twarzy i ciele mieszka kto piękniejszym A onych czci/ tym więcej jest im podobniejszym. Spojzrzyj na nas. Jako my żyjące w czystości/ W Chórze tej tu Bogini/ żadnych doległości I kłopotów nie znamy. Jako zdrowie służy
Y dobre dni pospołu. A czym się Bogowie Vrażáią naywięcey żeście dárow przeto Ich niewdzięczni. Bo oni o záprawdę nie to W on czás intendowáli/ kiedy z lipkiey mázy Ná swoie was tworzyli kształty y obrázy/ Zebyscie tę vrodę y piękność cielesną Od nich wziętą/ ná chlubę y iáką doczesną Obracáiąc swywolą/ im się przeciwili/ Ale ich przyiacioły/ y społ Bogi byli. Bo im w twarzy y ciele mieszka kto pięknieyszym A onych czci/ tym więcey iest im podobnieyszym. Spoyzrzyi na nas. Iáko my żyiące w czystosci/ W Chorze tey tu Bogini/ żadnych doległości Y kłopotow nie znamy. Iáko zdrowie służy
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 41
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
tej części po żonie jemuż, tak jako siostrze żony jego dano do Uścia. A jeżeli na pomieniony czas pieniędzy i wiana nie oddadzą, tedy dziedzictwo Wasilowi Moskwie przysądza dekret. 1162.
Pod wyższym aktem. — Ponieważ Stefan Breniak w Leszczynach cudzołóstwo z białągłową ubogą i kaliką popełnił, za ten grzech i swywolą nakazało prawo, żeby dał winy pańskiej grzywien 4, wójtowi grzywną 1, nieodpuszczonych. A jeśli się do Leszczyn kiedy ta białagłowa, z którą ten występek zbroił, powróci, ponosić będzie plag 20 nieodpuszczonych u sołtysa na urzędzie będącego por. nr 1177. 1163.
Pod wyższym aktem. — Ponieważ tak w
tej części po żonie jemuż, tak jako siostrze żony jego dano do Uścia. A jeżeli na pomieniony czas pieniędzy i wiana nie oddadzą, tedy dziedzictwo Wasilowi Moskwie przysądza dekret. 1162.
Pod wyższym aktem. — Ponieważ Stefan Breniak w Leszczynach cudzołóstwo z białągłową ubogą i kaliką popełnił, za ten grzech i swywolą nakazało prawo, żeby dał winy pańskiej grzywien 4, wójtowi grzywną 1, nieodpuszczonych. A jeśli sie do Leszczyn kiedy ta białagłowa, z którą ten występek zbroił, powróci, ponosić będzie plag 20 nieodpuszczonych u sołtysa na urzędzie będącego por. nr 1177. 1163.
Pod wyższym aktem. — Ponieważ tak w
Skrót tekstu: KsKlim_1
Strona: 354
Tytuł:
Księga sądowa kresu klimkowskiego_1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1702 a 1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwik Łysiak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
tedy nakazuje prawo, aby interes od nich na wnuka swego płacił. 1177.
Pod tymże aktem. — Ponieważ już powtórnie Stefan Breniak w Leszczynach, nie wypełniwszy pierwszego dekretu, popełnił znowu grzech z tąże ubogą kaliką, co i pierwej, niepotciwy, zaczym uważywszy tak wielką jego i po drugi raz swywolą i ciężką obrazę boską, nakazało prawo, aby z pierwszego dekretu wypłacił grzywien pańskich 4, wójtowi grzywnę. Za teraźniejszy zaś tak ciężki występek naznaczyło mu prawo winy grzywien pańskich 4, a prawu grzywnę, i plag 60 nieodpuszczonych por. nr 1162. 1178.
Pod tymże aktem. — Ponieważ dowiedziawszy
tedy nakazuje prawo, aby interes od nich na wnuka swego płacił. 1177.
Pod tymże aktem. — Ponieważ już powtórnie Stefan Breniak w Leszczynach, nie wypełniwszy pierwszego dekretu, popełnił znowu grzech z tąże ubogą kaliką, co i pierwej, niepotciwy, zaczym uważywszy tak wielką jego i po drugi raz swywolą i ciężką obrazę boską, nakazało prawo, aby z pierwszego dekretu wypłacił grzywien pańskich 4, wójtowi grzywnę. Za teraźniejszy zaś tak ciężki występek naznaczyło mu prawo winy grzywien pańskich 4, a prawu grzywnę, i plag 60 nieodpuszczonych por. nr 1162. 1178.
Pod tymże aktem. — Ponieważ dowiedziawszy
Skrót tekstu: KsKlim_1
Strona: 357
Tytuł:
Księga sądowa kresu klimkowskiego_1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1702 a 1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwik Łysiak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
trybut, Królem obrany głosem powszechnym Korybut. Tak daleko, jako wschód od słońca zachodu, Młodość winna, chybiwszy przodków peryjodu. 361. NA TOŻ DRUGI RAZ
Niechaj kto na sejmiku szlacheckim się głosom Przysłucha, kędy ujdzie rej wodzić młokosom, Jako wszyscy, aż uszy poważniejszych bolą, Nie bożym, swoim głosem krzeszą za swywolą. Wspomniż im dziedzicznego, żeby nie obierać Co raz nowego króla — raczej chcą umierać. Piękna, wierę, gorliwość, ale jej to wadzi, Że bez umiejętności o wolności radzi. Zginąć w nierządzie, jako miotła rozwiązana, Wolą niż mieć na tronie dziedzicznego pana; Gdyż jąwszy od Augusta, byli arendarze. Rozum
trybut, Królem obrany głosem powszechnym Korybut. Tak daleko, jako wschód od słońca zachodu, Młodość winna, chybiwszy przodków peryjodu. 361. NA TOŻ DRUGI RAZ
Niechaj kto na sejmiku szlacheckim się głosom Przysłucha, kędy ujdzie rej wodzić młokosom, Jako wszyscy, aż uszy poważniejszych bolą, Nie bożym, swoim głosem krzeszą za swywolą. Wspomniż im dziedzicznego, żeby nie obierać Co raz nowego króla — raczej chcą umierać. Piękna, wierę, gorliwość, ale jej to wadzi, Że bez umiejętności o wolności radzi. Zginąć w nierządzie, jako miotła rozwiązana, Wolą niż mieć na tronie dziedzicznego pana; Gdyż jąwszy od Augusta, byli arendarze. Rozum
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 215
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jakieś, pilnie przestrzegające brzegów i Państwa ziemi. Widziemy tedy, jak wojują oczywiście Elementa z sobą, a my małe stworzenia, zwadom dziwujemy się i wojnom, które zwaśniwszy się prowadziemy miedzy sobą. Dziś zabierze woda brzegi, i zakroi wielkie kawały ziemi, jutro znowu odsypie ziemia piaskami, i z gwałtem odeprze naprzykrzoną wody swywolą; wypadnie z boku potężny wicher, i zmiesza to oboje razem; wznieci się potym z jednej iskierki ogień, a rozmnożywszy się w oka mgnieniu zaćmi obłokami niebo, zagęści dymem powietrze, i wiatry, zwarzy wodę, usmaży ziemię, a sam tak gwałtowną pokazawszy potęgę, zagaśnie, i nie wiedzieć kędy się podzieje:
iakieś, pilnie przestrzegaiące brzegow i Państwa ziemi. Widziemy tedy, iak woiuią oczywiście Elementa z sobą, á my małe stworzenia, zwadom dziwuiemy się i woynom, które zwaśniwszy się prowadziemy miedzy sobą. Dziś zabierze woda brzegi, i zakroi wielkie kawały ziemi, iutro znowu odsypie ziemia piaskami, i z gwałtem odeprze naprzykrzoną wody swywolą; wypadnie z boku potężny wicher, i zmiesza to oboie razem; wznieci się potym z iedney iskierki ogień, á rozmnożywszy się w oka mgnieniu zaćmi obłokami niebo, zagęści dymem powietrze, i wiatry, zwarzy wodę, usmaży ziemię, á sam tak gwałtowną pokazawszy potęgę, zagaśnie, i nie wiedzieć kędy się podzieie:
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 67
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
Panie, jakoż się twoja ostać ma nauka: U ojca cię szukać ma, a ociec cię szuka? 320. JAM JEST PRAWDA, ŻYWOT I DROGA
Prawdą się zowie, rogów nie mając na czole, Baranek boży. Jakoż Żydów w oczy kole? W serca, nie w oczy, kiedy gani im swywolą; I Żydzi też, na krzyżu, w serce Prawdę kolą. Odrostą barankowi rogi, chociaż zwłoczy, Że ich i w serca oraz zabodzie, i w oczy, Który się za nich z krzyża dzisia ojcu modli, Skoro ujźrą, że ten jest, którego przebodli. 321 (D). CZŁOWIEK DO LISTKA
Panie, jakoż się twoja ostać ma nauka: U ojca cię szukać ma, a ociec cię szuka? 320. JAM JEST PRAWDA, ŻYWOT I DROGA
Prawdą się zowie, rogów nie mając na czole, Baranek boży. Jakoż Żydów w oczy kole? W serca, nie w oczy, kiedy gani im swywolą; I Żydzi też, na krzyżu, w serce Prawdę kolą. Odrostą barankowi rogi, chociaż zwłoczy, Że ich i w serca oraz zabodzie, i w oczy, Który się za nich z krzyża dzisia ojcu modli, Skoro ujźrą, że ten jest, którego przebodli. 321 (D). CZŁOWIEK DO LISTKA
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 380
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w nocy wszedłszy, jańczarów wywiódł, a zamek wprzód zrabować a potem miną wysadzić kazał. Odchodząc stamtąd posłani byli do bliskiego miasta, Gniazda nazwanego, dwóch: niejaki Lewicki chorąży znaku pancernego Rybińskiego, z chorążym lekkiej chorągwi Piórkowskim, żeby byli mogli co pieniędzy wytargować; ale gdy im tam nie chciano nic dać, ci swywolą zapalili owo miasto. Gdy ów podjazd szczęśliwie wychodził z Spiża, już nad świtaniem wypadł starosta śpiski w 5 tysięcy swoich ludzi, wojsko podjazdowe już byli natenczas w przodku o milę, a on owych janczarów przy wozach idących zabrał i wszystkę zdobycz, którą z Lubomiskiego zamku prowadzili, odebrał; gdyby był Rybiński sam ze wszystką
w nocy wszedłszy, jańczarów wywiódł, a zamek wprzód zrabować a potém miną wysadzić kazał. Odchodząc ztamtąd posłani byli do bliskiego miasta, Gniazda nazwanego, dwóch: niejaki Lewicki chorąży znaku pancernego Rybińskiego, z chorążym lekkiéj chorągwi Piórkowskim, żeby byli mogli co pieniędzy wytargować; ale gdy im tam nie chciano nic dać, ci swywolą zapalili owo miasto. Gdy ów podjazd szczęśliwie wychodził z Spiża, już nad świtaniem wypadł starosta śpiski w 5 tysięcy swoich ludzi, wojsko podjazdowe już byli natenczas w przodku o milę, a on owych janczarów przy wozach idących zabrał i wszystkę zdobycz, którą z Lubomiskiego zamku prowadzili, odebrał; gdyby był Rybiński sam ze wszystką
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 97
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
odziedziczyć Gdzie wschód, gdzie zachód, których Cezar cnotą Siłą, Prawami, przyjął i szczodrotą. CVII. I rozumiecie ze tacy nie będą Co sobie władzy wydrzeć nie pozwolą? A choć i Wojska do musu przybędą? Pewnasz to, ze Was od kłotni wyzwolą? Nuż dalsze kraje co sobie uprzędą Których strach dotąd hamuje swywolą Patrzcie do czego już się blizsi mają Lecz i co z nami we Włoszech mieszkają. CVIII. Ci zasłużeni sami Weterani Którzy do tych czas w ręku mają bronie Na kolonie, co już popisani Wiążą się przy tej, i przy owej stronie A są nie w jeden pewnie Pułk zebrani, Co rozumiecie? co też będą
odźiedziczyć Gdzie wschod, gdzie zachod, ktorych Caezar cnotą Siłą, Prawami, przyiął y szczodrotą. CVII. I rozumiećie ze tacy nie będą Co sobie władzy wydrzeć nie pozwolą? A choć y Woyska do musu przybędą? Pewnasz to, ze Was od kłotni wyzwolą? Nusz dalsze kraie co sobie uprzędą Ktorych strach dotąd hamuie swywolą Patrzćie do czego iuz śię blizśi maią Lecz y co z nami we Włoszech mieszkaią. CVIII. Ci zasłuzeni sami Weterani Ktorzy do tych czas w ręku maią bronie Na kolonie, co iuz popisani Wiążą śię przy tey, y przy owey stronie A są nie w ieden pewnie Pułk zebrani, Co rozumiećie? co tesz będą
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 30
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693