matko nasza, podesłała I twój pospołu z tobą piastun drogi Pod pańskie nogi.
Drugiś w regestrze doświadczony mężu, Znać cię po ręce, znać cię po orężu, Kiedyś w potkaniu pierwszy czynił naszym Kredens pałaszem.
Oj nie jednegoż zbrojnego Iwana Posłała ręka twoja do Abrama.
Nie jednegoś ciął po sobolim szłyku, Cny poruczniku.
I ty zacnego Gradywa kochany Sławny chorąży, nie jest zapomniany. My cię żałośni wspominać będziemy, Póki żyjemy.
Tyś dał najlepszą wodzowi obronę, Tyś mu z swych piersi uczynił zasłonę. Tyś sam w się przyjął raz nieuleczony, Jemu niesiony.
Zacny Mnichowski, tyś naszą ozdobą
matko nasza, podesłała I twoj pospołu z tobą piastun drogi Pod pańskie nogi.
Drugiś w regestrze doświadczony mężu, Znać cię po ręce, znać cię po orężu, Kiedyś w potkaniu pierwszy czynił naszym Kredens pałaszem.
Oj nie jednegoż zbrojnego Iwana Posłała ręka twoja do Abrama.
Nie jednegoś ciął po sobolim szłyku, Cny poruczniku.
I ty zacnego Gradywa kochany Sławny chorąży, nie jest zapomniany. My cię żałośni wspominać będziemy, Poki żyjemy.
Tyś dał najlepszą wodzowi obronę, Tyś mu z swych piersi uczynił zasłonę. Tyś sam w się przyjął raz nieuleczony, Jemu niesiony.
Zacny Mnichowski, tyś naszą ozdobą
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 359
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
o inszym panu. Choć jednego święconą wodą trudno skropić, Przecież się kontentować: abo łgać, abo pić. Kto kłama, ten i kradnie; kto pije, ten gubi. Obojga tego w słudze dusza ma nie lubi. 418. ROZUMIE, ŻE NIE MASZ NADAŃ W CUDZOZIEMSKIEJ SUKNI
Wdział węgierską katankę przy chorwackim szłyku, Rozumie, że już nadeń nie masz na sejmiku, Że dosiągnie nos utrzeć abo zadek palcem; Nie postawszy w obozie, czyni się bywalcem. Z pudrowanej peruki sową z dupla patrzy; Pyszni, że po francusku i chodzi, i szwatrzy. Każdy błazen swym strojem; jaka mi osoba! Garki lizać,
o inszym panu. Choć jednego święconą wodą trudno skropić, Przecież się kontentować: abo łgać, abo pić. Kto kłama, ten i kradnie; kto pije, ten gubi. Obojga tego w słudze dusza ma nie lubi. 418. ROZUMIE, ŻE NIE MASZ NADAŃ W CUDZOZIEMSKIEJ SUKNI
Wdział węgierską katankę przy chorwackim szłyku, Rozumie, że już nadeń nie masz na sejmiku, Że dosiągnie nos utrzeć abo zadek palcem; Nie postawszy w obozie, czyni się bywalcem. Z pudrowanej peruki sową z dupla patrzy; Pyszni, że po francusku i chodzi, i szwatrzy. Każdy błazen swym strojem; jaka mi osoba! Garki lizać,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 250
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zażywać zwyczaju. Czemuż się tu polskiego stroju Włoch nie imię, Choć Polacy po włosku chodzą, będąc w Rzymie, W Paryżu po francusku, po niemiecku w Pradze? Wzgardzie to i ojczyzny swej przyznać zniewadze. Niechżeby tam, gdzie będą, cudzoziemskich strojów, W ostatku zażywali tureckich zawojów I biretów żydowskich po chorwackim szłyku (Czego się nie zarzekam widzieć na sejmiku) — Ale w ojczyźnie na co stroić się po włosku, Po francusku? nie raczej chodzić po dziadosku? Wczora Niemiec, dziś Węgrzyn; siedzieć z nim niezdrowo; Obaczywszy go jutro, aż ni to, ni owo. Skoro wszytko pomiesza, jako z żytem plewy,
zażywać zwyczaju. Czemuż się tu polskiego stroju Włoch nie imie, Choć Polacy po włosku chodzą, będąc w Rzymie, W Paryżu po francusku, po niemiecku w Pradze? Wzgardzie to i ojczyzny swej przyznać zniewadze. Niechżeby tam, gdzie będą, cudzoziemskich strojów, W ostatku zażywali tureckich zawojów I biretów żydowskich po chorwackim szłyku (Czego się nie zarzekam widzieć na sejmiku) — Ale w ojczyźnie na co stroić się po włosku, Po francusku? nie raczej chodzić po dziadosku? Wczora Niemiec, dziś Węgrzyn; siedzieć z nim niezdrowo; Obaczywszy go jutro, aż ni to, ni owo. Skoro wszytko pomiesza, jako z żytem plewy,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 266
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, podesłała I twój po społu z Tobą piastun drogi Pod pańskie nogi. Wtóryś w regestrze, o waleczny mężu, Znać cię po ręce, znać cię po orężu, Kiedyś w potkaniu pierwszy czynił naszem Kredens pałaszem.
Oj, niejednegoż zbrojnego Iwana Posłała ręka twoja do Abrama, Niejednegoś ciął po sobolim szłyku, Cnyporuczniku.
I tyś, Rycerzu cny, choć położony, Zacny chorąży, nie jest zapomniony, My cię żałośni, wspominać będziemy, Póki żyjemy!
Tyś dał najlepszą wodzowi obronę, Tyś mu z swych piersi uczynił zasłonę, Tyś sam w się przyjął raz nieuleczony, Jemu niesiony.
Zacny Mnichowski
, podesłała I twój po społu z Tobą piastun drogi Pod pańskie nogi. Wtóryś w regestrze, o waleczny mężu, Znać cię po ręce, znać cię po orężu, Kiedyś w potkaniu pierwszy czynił naszem Kredens pałaszem.
Oj, niejednegoż zbrojnego Iwana Posłała ręka twoja do Abrama, Niejednegoś ciął po sobolim szłyku, Cnyporuczniku.
I tyś, Rycerzu cny, choć położony, Zacny chorąży, nie jest zapomniony, My cię żałośni, wspominać będziemy, Póki żyjemy!
Tyś dał najlepszą wodzowi obronę, Tyś mu z swych piersi uczynił zasłonę, Tyś sam w się przyjął raz nieuleczony, Jemu niesiony.
Zacny Mnichowski
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 43
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975