cnotliwego niezdradnego czoła Wnętrzne afekty wydaje sukienka I choć ukryta myśl widzi się zgoła. Zawsze me oko w tobie tę widziało Cnotę, marszałku, między innych wielą, Żeć się pożycie skromne podobało,
Zaczym i teraz jako cię oddzielą Fata, tak będziesz żył bez wątpienia, Żebyć ni wałów, ni fortec, ni szańców Nie trzeba, ale dobrego sumnienia Miasto tych, miasto żołdatów, wybrańców, Murem miedzianym i straży okryty Bądź, a na wieki będziesz niedobyty. Clio.
Niechaj kto sznurem świat jako szeroki I jako długi zmierzy do paznokcia, Niechaj i morza niezmierne zatoki Zrachuje, żeby nie uchybił łokcia. To u mnie ze wszech najlepszy
cnotliwego niezdradnego czoła Wnętrzne afekty wydaje sukienka I choć ukryta myśl widzi się zgoła. Zawsze me oko w tobie tę widziało Cnotę, marszałku, między innych wielą, Żeć się pożycie skromne podobało,
Zaczym i teraz jako cię oddzielą Fata, tak będziesz żył bez wątpienia, Żebyć ni wałow, ni fortec, ni szańcow Nie trzeba, ale dobrego sumnienia Miasto tych, miasto żołdatow, wybrańcow, Murem miedzianym i straży okryty Bądź, a na wieki będziesz niedobyty. Clio.
Niechaj kto sznurem świat jako szyroki I jako długi zmierzy do paznokcia, Niechaj i morza niezmierne zatoki Zrachuje, żeby nie uchybił łokcia. To u mnie ze wszech najlepszy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 471
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
funta; potem zdarzył Pan Bóg, że fala uderzyła taka, że się okręty żadną miarą na morzu ostać niemogły. Zaczem gdy okręty odeszły, tem lepiej począłem ich z działek strychować i z muszkietów i bliżej się pod nie szańcować; a po prostu tak pogodęśmy mieli dobrą, gdzie się towarzystwo do szańców zawiodło i piechotę; tedy ledwie w piasku człowieka znać było, że po dziesięćkroć szańce wyrzucać musieli; a z wierzchu deszcz, a po wszystkie te dni ledwie skórę chleba który z nas ukąsił; gdzie dla fale wielkiej ani morzem przebydź, a dla złej drogi wozem za trzy dni niemoże, ile za siedm mil
funta; potém zdarzył Pan Bóg, że fala uderzyła taka, że się okręty żadną miarą na morzu ostać niemogły. Zaczém gdy okręty odeszły, tém lepiéj począłem ich z działek strychować i z muszkietów i bliżéj się pod nie szańcować; a po prostu tak pogodęśmy mieli dobrą, gdzie się towarzystwo do szańców zawiodło i piechotę; tedy ledwie w piasku człowieka znać było, że po dziesięćkroć szańce wyrzucać musieli; a z wierzchu deszcz, a po wszystkie te dni ledwie skórę chleba który z nas ukąsił; gdzie dla fale wielkiéj ani morzem przebydź, a dla złej drogi wozem za trzy dni niemoże, ile za siedm mil
Skrót tekstu: LancKoniec
Strona: 124
Tytuł:
Od Pana Lanckorońskiego do Pana Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Lanckoroński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
, drzew chrzęst i łomy, Jakie Mongibel gromy Na dnie samem rodzi. Czem w pół pysznej nadzieje, Nagły Neptun rozwieje Niemieckie zapędy. Ze gruby tył podali, Jesienną zamiatali, Trupy i krwią wszędy. Wraz Hekate się zdrzymie, Która boje rozyjmie, Gdy o straży trzeciej, Lucyfera nie czeka, Moskwa z szańców ucieka. Wieść pierzchliwa leci. Tedy pod zorzę raną, Furty puste zostaną. Spiża porzucona. Czem z przeszłego niewczasu, Odżywi się do czasu Piechota strapiona. A co tak twarda była, Pokrowska otworzyła Do Smoleńska progi. I w nieprzystępne grody, Bez krwie naszych i szkody, Suche weszły nogi. WIERSZ SIÓDMY
, drzew chrzęst i łomy, Jakie Mongibel gromy Na dnie samem rodzi. Czem w pół pysznej nadzieje, Nagły Neptun rozwieje Niemieckie zapędy. Ze gruby tył podali, Jesienną zamiatali, Trupy i krwią wszędy. Wraz Hekate się zdrzymie, Która boje rozyjmie, Gdy o straży trzeciej, Lucyfera nie czeka, Moskwa z szańców ucieka. Wieść pierzchliwa leci. Tedy pod zorzę raną, Furty puste zostaną. Spiża porzucona. Czem z przeszłego niewczasu, Odżywi się do czasu Piechota strapiona. A co tak twarda była, Pokrowska otworzyła Do Smoleńska progi. I w nieprzystępne grody, Bez krwie naszych i szkody, Suche weszły nogi. WIERSZ SIÓDMY
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 15
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
dwa wyparte, które się przygodzą Ku fortylom naszym, a strachu przyszłemu Nieprzyjacielskiemu. Bo pan duchem wieszczym (komu się nie zdało) Przeczuwszy co na tych fortach należało, Osadził piechotą, ni w imprezie onej Swojej omylony. Czem zlękłszy się Moskwa (pod zorzę nowina) Żeby nie zalegli naszy od Sehina, Z szańców wielkich ośmi, zwątpiwszy w ich mocy, Pierzchła o północy. Zapalą wraz ognie, żeby co zostało Dostatków i spiże, wszystko pogorzało, Ale w pół płomieni z Kozacką drużyną, Naszy się ochyną. Tak zbiegłszy Medea trackie pali włości, Tak morduje bracią, dla tessalskich gości, Żeby okrucieństwem dziewki zabawiony, Ociec był
dwa wyparte, które się przygodzą Ku fortylom naszym, a strachu przyszłemu Nieprzyjacielskiemu. Bo pan duchem wieszczym (komu się nie zdało) Przeczuwszy co na tych fortach należało, Osadził piechotą, ni w imprezie onej Swojej omylony. Czem zlękłszy się Moskwa (pod zorzę nowina) Żeby nie zalegli naszy od Sehina, Z szańców wielkich ośmi, zwątpiwszy w ich mocy, Pierzchła o północy. Zapalą wraz ognie, żeby co zostało Dostatków i spiże, wszystko pogorzało, Ale w pół płomieni z Kozacką drużyną, Naszy się ochyną. Tak zbiegłszy Medea trackie pali włości, Tak morduje bracią, dla tessalskich gości, Żeby okrucieństwem dziewki zabawiony, Ociec był
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 17
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, Niosąc i oczy i kark schylony, Niedawno Sehin tak srogi, Przypada panu pod nogi. Patrz o Febie złoty, Patrzcie niebieskie i kołowroty Że od was dowie się o tem Świat, i zdumieje napotem, Jako namówione, Z obu stron punkty poprzysiężone, I ze dwu, o czem rzecz była, Moskwa szańców ustąpiła. Naszy odbierają
Spize i działa, które urażają Subtelne nie tylko uszy, Ale mury dźwięk ich kruszy. Jakimi pioruny Do dużej strzelał Soliman Tuny, Jakimi kawaler Malty, Abo broni Zunt swej Balty, Toczą się machiny, Przy nich wojenny aparat inny, Niezmiernej dziła roboty, Ołowy, prochy i knoty. Ten
, Niosąc i oczy i kark schylony, Niedawno Sehin tak srogi, Przypada panu pod nogi. Patrz o Febie złoty, Patrzcie niebieskie i kołowroty Że od was dowie się o tem Świat, i zdumieje napotem, Jako namówione, Z obu stron punkty poprzysiężone, I ze dwu, o czem rzecz była, Moskwa szańców ustąpiła. Naszy odbierają
Spize i działa, które urażają Subtelne nie tylko uszy, Ale mury dźwięk ich kruszy. Jakiemi pioruny Do dużej strzelał Soliman Tuny, Jakiemi kawaler Malty, Abo broni Zunt swej Balty, Toczą się machiny, Przy nich wojenny aparat inny, Niezmiernej dziła roboty, Ołowy, prochy i knoty. Ten
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 27
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, do mniejszego koła. Ścisnąć się chcą i zatym nowe jeszcze Wały Zemknąwszy ku dolinie kopią ten dzień cały. Cóż? kiedy tych i owych nie dokończą cale, A tu równo z-świtaniem na kształt morskiej fale Srogiej, nie uśmierzonej, Hultajstwo się zwali: I tam naprzód, gdzie nasi swych nie dokopali Jeszcze Szańców, od wody na Rozrażewskiego Wielkim gwałtem uderzą, który ze wszytkiego Także serca i siły, przed wał się wydawszy Ziezdą samą, a Pieszym obron rozkazawszy Swych pilnować, utrzyma na sobie ich w-kroku Niesłychanym uporem. Toż jako w-obłoku Przypadszy Tatarowie, i tu, i tam, wszedy Zuater słabszych probują,
, do mnieyszego koła. Sćisnąć sie chcą i zátym nowe ieszcze Wáły Zemknąwszy ku dolinie kopią ten dźień cáły. Coż? kiedy tych i owych nie dokończą cale, A tu rowno z-świtaniem ná kształt morskiey fale Srogiey, nie uśmierzoney, Hultáystwo sie zwáli: I tam naprzod, gdźie naśi swych nie dokopali Ieszcze Szańcow, od wody na Rozrażewskiego Wielkim gwałtem uderzą, ktory ze wszytkiego Także serca i siły, przed wał sie wydawszy Ziezdą samą, á Pieszym obron rozkazawszy Swych pilnować, utrzyma na sobie ich w-kroku Niesłychanym uporem. Toż iáko w-obłoku Przypadszy Tátárowie, i tu, i tam, wszedy Zuáter słabszych probuią,
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 59
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
szturmuje, Miasta dobywając, A zatym ustąpieniem, wnet się spodziewając W-nim rozgościć. Ale gdy silniejszą tym cnote Widzi być z-iednoczoną, i zaraz chote lako inszą z tych Wałów (które przewyższały Pierwsze tamte daleko, zaczym go siegały Kule geste) umknie stąd na noc wszytke owe, Do straszliwszej roboty zbiwszy Czern na głowę, Szańców już też ostatnich, żeby nad te były Wyższe jeszcze, a zatym kiedyż dokończyły Mizernych obleżonych. Co żeby tym precy Stanąć mogło, z-rydlami trzydzieści tysięcy Na przemiany wyprawi, tyle drugie, beło, Którzy toż niezmierzone promowując dzieło, Tył im odstrzeliwali. Powynosił góry, I do Dział Baterie, i jeźli
szturmuie, Miasta dobywáiąc, A zatym ustąpieniem, wnet sie spodźiewaiąc W-nim rozgośćić. Ale gdy silnieyszą tym cnote Widźi bydź z-iednoczoną, i záraz chote láko inszą z tych Wáłow (ktore przewyższały Pierwsze támte daleko, záczym go śiegáły Kule geste) umknie ztąd na noc wszytke owe, Do straszliwszey roboty zbiwszy Czern na głowe, Szańcow iuż też ostatnich, żeby nad te były Wyższe ieszcze, á zatym kiedyż dokończyły Mizernych obleżonych. Co żeby tym precy Stanąć mogło, z-rydlami trzydźieśći tysiecy Ná przemiany wypráwi, tyle drugie, beło, Ktorzy toż niezmierzone promowuiąc dźieło, Tył im odstrzeliwáli. Powynosił gory, I do Dźiał Batterye, i ieźli
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 72
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Co się włócząc niewiedzieć gdzie poprzepadali, Niż którzy oblężenie ciężkie to wytrwali. Ab mizerni kiedy żyć i przepłynąć, kiedy Już się zdali, u brzegu potoneli tedy! Jako tym sturbowany cięsko. Potocki z Dynofem Starosta Sokaskim obsides do Tatarów. Część TRZECIA Ich pochwala za to. Naszych bezpieczeństwo. Tandem z-Szańców swych wynida.
Zaczym też Tatarowie wziąszy te zastawy Poszli kiedyś: nie jednak bez oszlady krwawy Gdzieżkolwiek obrócili. Nawet nigdy więcej (Jeźli w-iednych Lachowcach piętnaście tysięcy) Plonu nie zagarneli. Kredensując Znaki Tymi zaraz, na długo pokoj miał być taki. Toż po nich i Kozacy, pierwej z-Dział zagrzmiawszy U
Co się włocząc niewiedźieć gdźie poprzepadali, Niż ktorzy oblężenie ćiężkie to wytrwáli. Ab mizerni kiedy żyć i przepłynąć, kiedy Iuż się zdali, u brzegu potoneli tedy! Iako tym sturbowany ćięsko. Potocki z Dynofem Starosta Sokaskim obsides do Tatarow. CZESC TRZECIA Ich pochwala za to. Naszych bezpieczenstwo. Tandem z-Szańcow swych wynida.
Záczym też Tátárowie wźiąszy te zastáwy Poszli kiedyś: nie iednak bez oszlady krwáwy Gdźieszkolwiek obroćili. Náwet nigdy więcy (Ieźli w-iednych Láchowcach piętnaśćie tysięcy) Plonu nie zágárneli. Kredensuiąc Znáki Tymi záraz, ná długo pokoy miał bydź táki. Toż po nich i Kozácy, pierwey z-Dźiał zagrzmiawszy U
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 97
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ucisku, jak się pokazało, będącemu dla pomienionych przyczyn, acz przez krótki czas, cesarzowi chrześcijańskiemu, gdy na samego Boga przyszło dać ratunek oblubienicy swojej kościołowi ś., acz mógł mając pełne niebiosa starowiecznego harcownika z diabłem, wypuścić którego z nich na syny jego, jako niegdy w starym zakonie czyniwał; mógł z niebieskich szańców obłokami osypanych, strzelbę ognistych piorunów wypuścić; mógł ich rozstępnej ziemi jako Datana i Abirona rebelizantów Mojżeszowych darować; mógł wodami jako Giganty zatopić, lubo wiatrami jako słomę po świecie roznieść, lubo ogniem jako Sodomczyki zapalić; mógł głodem, morem, języków i zmysłów pomieszaniem, i rozlicznemi inszemi sposobami, miecz gniewu swego na nie
ucisku, jak się pokazało, będącemu dla pomienionych przyczyn, acz przez krótki czas, cesarzowi chrześciańskiemu, gdy na samego Boga przyszło dać ratunek oblubienicy swojej kościołowi ś., acz mógł mając pełne niebiosa starowiecznego harcownika z djabłem, wypuścić którego z nich na syny jego, jako niegdy w starym zakonie czyniwał; mógł z niebieskich szańców obłokami osypanych, strzelbę ognistych piorunów wypuścić; mógł ich rozstępnej ziemi jako Datana i Abirona rebelizantów Mojżeszowych darować; mógł wodami jako Giganty zatopić, lubo wiatrami jako słomę po świecie roznieść, lubo ogniem jako Sodomczyki zapalić; mógł głodem, morem, języków i zmysłów pomięszaniem, i rozlicznemi inszemi sposobami, miecz gniewu swego na nie
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 11
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
bez odpoczynku następowały aż do Pilzna, gdzie był Mansfeld z swojem wojskiem. Tam dopiero gdy się nasi pod Pilznem kilka dni z Mansfeldem zabawili, wrzkomo król też w Rakowniku się oparł. Z pod Pilzna tedy prędko za wrzkomo królem Frydrychem przyszedłszy pod Rakownik, tydzień do niego szturmowano. Zaczem gdy naostatek ze trzech szańców piechotę wyparto, zaraz wrzkomo król Frydrych począł ku Pradze ustępować, za którym wojska cesarskie w też tropy następowały. Aż w wigilią męki jego w dzień sobotny, będąc już tylko dwie mili od Pragi, zastanowił się przed wieczorem. Gdzie wojsko jakoby chcące się nazajutrz spróbować ukazawszy, gdy się też cesarskie wojsko poczęło obozem pokładać
bez odpoczynku następowały aż do Pilzna, gdzie był Mansfeld z swojem wojskiem. Tam dopiero gdy się nasi pod Pilznem kilka dni z Mansfeldem zabawili, wrzkomo król też w Rakowniku się oparł. Z pod Pilzna tedy prędko za wrzkomo królem Frydrychem przyszedłszy pod Rakownik, tydzień do niego szturmowano. Zaczem gdy naostatek ze trzech szańców piechotę wyparto, zaraz wrzkomo król Frydrych począł ku Pradze ustępować, za którym wojska cesarskie w też tropy następowały. Aż w wigilią męki jego w dzień sobotny, będąc już tylko dwie mili od Pragi, zastanowił się przed wieczorem. Gdzie wojsko jakoby chcące się nazajutrz spróbować ukazawszy, gdy się też cesarskie wojsko poczęło obozem pokładać
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 37
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859