zbliżywszy się do niego, znaleźli że ani żywego Ducha niebyło ale zbojazni cale pouciekali Szaniec opuściwszy, do którego Król I. M. Komenderował jednego Kapitana skilkudziesiąt Żołnierzyj Działa których wprętkości zsobą wziąć niemogli zlawetów pozrzucali. Crterysta Moskwy przeprawiło się na jeden Ostrów który nazywają Lucensholm., i tam pochowali się po szańcach które Sasowie krótko przed tym dobrze palsadami odwarowali i porobili, ale i tam ich dobra dyskrecja potkała, bo ich następującego dnia cale pobito oprócz kilkunastu którym Król I. M. żywot podarował. To wszystko jako się wyżej namieniło działo się przez kilka godzin począwszy od piatej rano aż do dziesiątej godziny. Potym Król I.
zbliżywszy się do niego, znalezli że ani zywego Duchá niebyło ále zboiazni cale pouciekáli Szaniec opusciwszy, do ktorego Krol I. M. Commenderował iednego Kapitáná skilkudziesiąt Zołnierzyi Dziáłá ktorych wprętkosci zsobą wziąc niemogli zlawetow pozrzucáli. Crterystá Moskwy przepráwiło się na ieden Ostrow ktory názywáią Lucensholm., y tám pochowáli się po száncách ktore Sásowie krotko przed tym dobrze palsadami odwárowali y porobili, ále y tám ych dobra discrecya potkáłá, bo ych następuiącego dnia cale pobito oprocz kilkunastu ktorym Krol I. M. żywot podárował. To wszystko iáko się wyżey namięniło działo się przez kilká godzin począwszy od piatey ráno áż do dziesiątey godziny. Potym Krol I.
Skrót tekstu: RelRyg
Strona: 5
Tytuł:
Krótka a prawdziwa relacja o akcji wojennej [...] pod Rygą
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Nie chwalą tego/ co się rzadko/ nie zawsze przydać może: ani ten/ co z tym czynić ma/ którego niewczas/ nędza/ głód/ niedostatek/ co na ludzi Rycerskich często zwykło przypadać/ nie zwojuje. Bo jako ten niewczas zniesie który na burku/ nie w polu: w tańcach: nie w szańcach: w maszkarze: nie w kirysie: na biesiedzie/ nie walce/ wiek swój trawił; Bellum, corporis habitum respuit in umbra eductum. Więc ja/ nie życząc tego Synowi Koronnemu/ wprzód mu/ aby go Sybaryte nie namówili/ powiem. Corrumpunt blandae voluptates, omne robur animi indolemque virtutis et ingenium labefactant,
Nie chwalą tego/ co się rzadko/ nie záwsze przydáć może: áni ten/ co z tym czynić ma/ ktorego niewczas/ nędzá/ głod/ niedostátek/ co ná ludzi Rycerskich często zwykło przypadáć/ nie zwoiuie. Bo iáko ten niewczas znieśie ktory na burku/ nie w polu: w táńcách: nie w szańcách: w mászkarze: nie w kiryśie: ná bieśiedzie/ nie walce/ wiek swoy tráwił; Bellum, corporis habitum respuit in vmbra eductum. Więc ia/ nie życząc tego Synowi Koronnemu/ wprzod mu/ áby go Sybáryte nie námowili/ powiem. Corrumpunt blandae voluptates, omne robur animi indolemque virtutis et ingenium labefactant,
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: I2v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
strzelbą wsparłszy Janczarów, ku wieczoru wspólnie i z Zaporowcami gnali ich pieszo aż do obozu tureckiego, i dział kilka odjęli; z których po woli Zaporowcy dwie wzięli, a trzecie wielkie w Dniestr zepchnęli. Wtenczas w takiem niebezpieczeństwie byli od Tatarów, którzy ich pieszych przyjmowali, iż gdyby ichże chorągwie które ich były w szańcach Zaporowskich odeszły, konno na odsiecz nie przypadły, pewnieby tam wszystka pomieniona sześć chorągwi, pieszo się z posiłku Zaporowców wracająca, zginęła była. Tak niemal codzień niebożęta Elearowie nie tylko swoje, ale i cudze konopie oganiali. A ich niebożąt przez przeniesienie się Zaporowców we dwie niedziele bliżej pod obóz, wszystkiemu prospektowi nieprzyjacielskiemu
strzelbą wsparłszy Janczarów, ku wieczoru wspólnie i z Zaporowcami gnali ich pieszo aż do obozu tureckiego, i dział kilka odjęli; z których po woli Zaporowcy dwie wzięli, a trzecie wielkie w Dniestr zepchnęli. Wtenczas w takiem niebezpieczeństwie byli od Tatarów, którzy ich pieszych przyjmowali, iż gdyby ichże chorągwie które ich były w szańcach Zaporowskich odeszły, konno na odsiecz nie przypadły, pewnieby tam wszystka pomieniona sześć chorągwi, pieszo się z posiłku Zaporowców wracająca, zginęła była. Tak niemal codzień niebożęta Elearowie nie tylko swoje, ale i cudze konopie oganiali. A ich niebożąt przez przeniesienie się Zaporowców we dwie niedziele bliżej pod obóz, wszystkiemu prospektowi nieprzyjacielskiemu
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 47
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
naszych ochotnych diariuszów, to samo każdemu do uważania namienione niech ten rozdział zamknie, iż choć nie dokładają diariusze w której potrzebie, jako i kogo Elearowie bili, ale tego często, jako w potrzebie ginęli. Na czem mądremu dosyć. Bo z tąd znać, że lepiej szukali śmierci na polu/niż ona ich w szańcach. ROZDZIAŁ XX. O WYJŚCIU ELEARÓW Z WOŁOCH, ZAPŁACIE, NOWEGO PUŁKOWNIKA OBRANIU, I WIERNOŚCI MAJESTATOWI J. K. M. Po wyjściu z Wołoch żołd odliczyli. Hetman im pułkownika wziąwszy przełożył Strojnowskiego, którego potem zgodnie obrali. Konfederacja nastąpiła, czemu się tu wspomina rzeszoto do przesiewania wszech kondycyj. Konfederacja prawna chwalebna
naszych ochotnych dyaryuszów, to samo każdemu do uważania namienione niech ten rozdział zamknie, iż choć nie dokładają dyaryusze w której potrzebie, jako i kogo Elearowie bili, ale tego często, jako w potrzebie ginęli. Na czem mądremu dosyć. Bo z tąd znać, że lepiej szukali śmierci na polu/niż ona ich w szańcach. ROZDZIAŁ XX. O WYJŚCIU ELEARÓW Z WOŁOCH, ZAPŁACIE, NOWEGO PUŁKOWNIKA OBRANIU, I WIERNOŚCI MAJESTATOWI J. K. M. Po wyjściu z Wołoch żołd odliczyli. Hetman im pułkownika wziąwszy przełożył Strojnowskiego, którego potem zgodnie obrali. Konfederacya nastąpiła, czemu się tu wspomina rzeszoto do przesiewania wszech kondycyj. Konfederacya prawna chwalebna
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 50
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
I. M. zostawać/ według Artykułu przed tym ustanowionego Pokoju/ tak/ że Rzeka Sawa zobiema brzegami swojemi Cesarzowi I. M. będzie należała.
IV. Od Miejsca tego gdzie Unna wpada do Sawy/ aż do Granic Starego Novi/ które porta trzyma przy wyżej wspomnionej Rzece. Jassenowice i Dobica przy niektórych Szańcach i Wysepkach i gdziekolwiek Cesarski znajduje się Garnizon mają także i powinny Cesarzowi I. należeć/ według mocy i postanowienia najpierwszego Artykułu.
V. Cały Kraj nowego Novi/ ku Zachodowi nad Unną lezący/ który przetym za Carlowickiem postanowiem/ Porcie Ottomańskiej był pozwolony/ ma teraz i powinien być ze wszytkimi swoimi przynależytościami oddany/
I. M. zostawác/ według Artykułu przed tym ustánowionego Pokoiu/ ták/ że Rzeká Sáwá zobiema brzegámi swoiemi Cesárzowi I. M. będźie należáła.
IV. Od Mieysca tego gdzie Unna wpáda do Sáwy/ ász do Gránic Stárego Novi/ ktore portá trzymá przy wyżey wspomnioney Rzece. Iássenowice y Dobicá przy niektorych Szańcach y Wysepkách y gdźiekolwiek Cesárski znáyduie śię Gárnizon maią także y powinny Cesárzowi I. nalezeć/ według mocy y postanowięnia naypierwszego Artykułu.
V. Cáły Kray nowego Novi/ ku Zachodowi nad Unną lezący/ ktory przetym zá Carlowickiem postánowiem/ Porćie Ottomáńskiey był pozwolony/ ma teraz y powińien być ze wszytkimi swoimi przynależytośćiámi oddány/
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 48b
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
z zaoszancowanej Cerkwie w zwysz pomienionej/ z dział ogień puścił/ uderzając gwałtownie w szańce nasze/ i zaś z drugiej strony z zatajonych podkopów nad jeziorem/ zaślepionym impetem przypuścił gwałtownie pod obóz wielkość niezliczoną do szturmu/ która tak natarczywie przypadła na nasz obóz i z taką odwagą/ iż za tym razem chorągiew jeden na szańcach naszych z nieprzyjaciół postawił był/ aleć od naszych kulą zrażony/ przypłacił szalonej śmiałości/ iż drugi żaden nieważył się tego. Gdy wielkość ta ogarnęła zewsząd naszych/ tym odważniej też nasi odpierali/ tak/ że nieprzyjaciel me tylko od szturmu/
ale i z placu ustąpił/ a nasi aż do tej Cerkwie jechali
z zaoszáncowáney Cerkwie w zwysz pomienioney/ z dźiał ogień puśćił/ vderzaiąc gwałtownie w szańce násze/ y záś z drugiey strony z zátáionych podkopow nád ieźiorem/ záślepionym impetem przypuśćił gwałtownie pod oboz wielkość niezlicżoną do szturmu/ ktora ták nátárcżywie przypádłá ná nász oboz y z táką odwagą/ iż zá tym rázem chorągiew ieden ná szańcách nászych z nieprzyiaćioł postáwił był/ áleć od nászych kulą zráżony/ przypłácił szaloney śmiáłośći/ iż drugi żaden nieważył się tego. Gdy wielkość tá ogárnęłá zewsząd nászych/ tym odważniey też náśi odpieráli/ ták/ że nieprzyiaćiel me tylko od szturmu/
ále y z plácu vstąpił/ á náśi áż do tey Cerkwie iecháli
Skrót tekstu: PastRel
Strona: C
Tytuł:
Relacja chwalebnej expedycjej
Autor:
J. Pastorius
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
tył podającego nie gonili. Lecz fatis to supremis raczej a nie dyskursom ludzkim przypisać się musi. Bo Ich M. P. Hetanom jako wodzom więcej Chorągwi spuszczać niezdało się/ ale pogaństwo aż do lasa naszy wparli/i dwu Baszów znacznych zabili.
8. Septem. W dzień narodzenia Panny Mariej Wojsko nasze przy szańcach i dwu bramach w sprawie stało/ które był I. M. P. Hetman Wielki pięknię na ten czas uszykował/ przez dzień cały trapiło się/ ku wieczorowi pod wszytkimi Chorągwiami trąbiono/ i w bębny bito/ czekając żeby się co Pogaństwa uchyliło/ aby z lasów nie wychodzili. O południu napadli byli Tatarowie od
tył podáiącego nie gonili. Lecz fatis to supremis ráczey á nie discursom ludzkim przypisáć sie muśi. Bo Ich M. P. Hetánom iáko wodzom więcey Chorągwi spusczáć niezdáło się/ ále pogánstwo áż do lásá nászy wpárli/y dwu Bászow znácznych zábili.
8. Septem. W dźień národzenia Pánny Máryey Woysko násze przy szancách y dwu bramách w spráwie stało/ ktore był I. M. P. Hetman Wielki pięknię ná ten czás vszykował/ przez dźien cáły trápiło się/ ku wieczorowi pod wszytkimi Chorągwiámi trąbiono/ y w bębny bito/ czekáiąc żeby się co Pogánstwá vchyliło/ áby z lásow nie wychodźili. O połudńiu nápádli byli Tátárowie od
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: B3v
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
tym. Pan Kamieniecki z Pułkiem znamienitym: Pan Wojewoda Smoleński/ i ona Arcyszewskiego piechota wsławiona.
Sam K. I. M. z Wojskiem drugiej cześci/ W której Chorągwi widzieć było gęści: Prosto do góry Pokrowskiej celował/ Pan Hetman w drodze Litewski przodkował
Stanęła wszędy Moskwa w dzielnej sprawie/ Pełno po rowach/ Szańcach/ po murawie/ Farbistych drzewek/ Niemieckiej pstrociny: Tu mało/ ale ochoczej druziny.
Mówiono że ktoś dał im znać przedany/ Ze u nich miał być gość niespodziewany. Tedy się ono tak gęste zebranie Przygotowało/ na krwawe witanie.
Pierwe i część owa pierwsza knim przyspiała/ I pieszym w szańcach|po łbu mężnie
tym. Pan Kámieniecki z Pułkiem známienitym: Pan Woiewoda Smolenski/ y ona Arćiszewskiego piechota wsłáwiona.
Sam K. I. M. z Woiskięm drugiey cżeśći/ W ktorey Chorągwi widżieć było gęśći: Prosto do gory Pokrowskiey celował/ Pan Hetman w drodze Lithewski przodkował
Stánęła wszędy Moskwa w dźielney spráwie/ Pełno po rowach/ Szancach/ po murawie/ Farbistych drzewek/ Niemieckiey pstroćiny: Tu mało/ ále ochocżey druźyny.
Mowiono że ktoś dał im znać przedány/ Ze u nich miał bydź gość niespodżiewány. Tedy się ono ták gęste zebránie Przygotowáło/ ná krwawe witánie.
Pierwe y cźęść owa pierwsza knim przyspiáła/ Y pieszym w szancach|po łbu mężnie
Skrót tekstu: ChełHWieść
Strona: B3v
Tytuł:
Wieść z Moskwy
Autor:
Henryk Chełchowski
Drukarnia:
Franciszek Schnellboltz
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
poematy epickie, relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
myślili.
Rzecł jeszcze/ a daj/ by ich i co było/ Jednak wiem/ że się mało ośmieliło. Bez straty blokauz potrzebny otrzymam: Tak sobie tuszę/ w Bogu nadzieję mam.
Za dozwoleniem K. le. Mści Bieżał/ tym swojej utwierdzić dzielności/ Ale gdy pędem do rowu przyskoczy/ Moskiewski w szańcach lud gotowy zoczy.
Potrze się znimi mężnie strzelbą gęstą/ Przyjdzie pięchocie ręczną bronią częstą/ w Sżańcu się z Moskwą potężnie ucierać: Wet za wet rany dawać/ i odbierać.
Co jak Pan Hetman Polny nasz obaczy/ Kazał by piesze roty i Kozacy/ w Krwawej potrzebie ich posiłkowali: Ale się wszyscy Moskwie
myślili.
Rzecł ieszcże/ á day/ by ich y co było/ Iednak wiem/ że się máło osmieliło. Bez stráty blokauz potrzebny otrzymam: Tak sobie tuszę/ w Bogu nádżieię mam.
Zá dozwoleniem K. le. Mśći Bieżał/ tym swoiey utwierdźić dźielnośći/ Ale gdy pędęm do rowu przyskoczy/ Moskiewski w szancach lud gotowy zocży.
Potrze się znimi mężnie strzelbą gęstą/ Przyidzie pięchoćie ręcżną bronią cżęstą/ w Sźańcu się z Moskwą potęznie ućieráć: Wet zá wet rány dáwać/ y odbieráć.
Co iák Pan Hetman Polny nász obácży/ Kazał by piesze roty y Kozácy/ w Krwáwey potrzebie ich posiłkowáli: Ale się wszyscy Moskwie
Skrót tekstu: ChełHWieść
Strona: C3v
Tytuł:
Wieść z Moskwy
Autor:
Henryk Chełchowski
Drukarnia:
Franciszek Schnellboltz
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
poematy epickie, relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
, Bili i siekli, i w błota wpychali, I po jęczących Kozakach deptali, Tak iż Styr prawie ze krwie płynął drugi I purpurowe wrzały ciekąc strugi. Żaden w okopach nie został tak zdrowy, Aby na placu nie miał pozbyć głowy. I sam nieborak władyka od swego Ubioru ledwo uciekł kapłańskiego, Porzucił wszystkie w szańcach aparaty, Dzwonki i ryzy, i kościelne szaty, Nie ufając swej nieborak świętości Dodawał skrzydeł nogom i prędkości, Chcąc naleźć z strachem hetmana swojego W drodze Bogdana kędyś Chmielnickiego, Który uchodząc po bitwie przegranej Z ordą jako zwierz od trzody wyszczwany — Więcej już nie dał ujrzeć swojej skóry, Lecz gdzieś umknąwszy za odległe góry
, Bili i siekli, i w błota wpychali, I po jęczących Kozakach deptali, Tak iż Styr prawie ze krwie płynął drugi I purpurowe wrzały ciekąc strugi. Żaden w okopach nie został tak zdrowy, Aby na placu nie miał pozbyć głowy. I sam nieborak władyka od swego Ubioru ledwo uciekł kapłańskiego, Porzucił wszystkie w szańcach aparaty, Dzwonki i ryzy, i kościelne szaty, Nie ufając swej nieborak świątości Dodawał skrzydeł nogom i prędkości, Chcąc naleźć z strachem hetmana swojego W drodze Bogdana kędyś Chmielnickiego, Który uchodząc po bitwie przegranej Z ordą jako zwierz od trzody wyszczwany — Więcej już nie dał ujrzeć swojej skóry, Lecz gdzieś umknąwszy za odległe góry
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 130
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971