uważyć, jakie tam są kraje w nagrodę hojną świętym pozwolone, wiecznie puszczone. Bo oko tego nigdy nie widziało ani też ucho na świecie słychało, co czeka świętych Boga miłujących, Jemu służących. Podnieś człowiecze, kmieciu opłakany, oczy ku górze na kraj pożądany, a obacz niebów dziwne wysokości i szerokości. Jakby z szafiru wszytkie zbudowane pokazują się, choćże niedojźrzane, piękne, ozdobne, wdzięczne ku wejźrzeniu oku ludzkiemu. Tam są przedziwne sfery ułożone, samego Boga rękami czynione; względem nich ziemia tak wielka została jak kropla mała. Wszytkie ślicznymi jak karbunkułami są osadzone, bez ognia światłami; trudno pomyślić, jak się obracają, a nie
uważyć, jakie tam są kraje w nagrodę hojną świętym pozwolone, wiecznie puszczone. Bo oko tego nigdy nie widziało ani też ucho na świecie słychało, co czeka świętych Boga miłujących, Jemu służących. Podnieś człowiecze, kmieciu opłakany, oczy ku górze na kraj pożądany, a obacz niebów dziwne wysokości i szerokości. Jakby z szafiru wszytkie zbudowane pokazują się, choćże niedojźrzane, piękne, ozdobne, wdzięczne ku wejźrzeniu oku ludzkiemu. Tam są przedziwne sfery ułożone, samego Boga rękami czynione; względem nich ziemia tak wielka została jak kropla mała. Wszytkie ślicznymi jak karbunkułami są osadzone, bez ognia światłami; trudno pomyślić, jak się obracają, a nie
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 104
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
weselem wielkim prowadzą każdego sprawiedliwego. Chcę ja wniść myślą, bram rajskich stróżowie; wprowadźcież w niebo, święci Aniołowie, żebym zobaczył szczęście miejsca tego pożądanego. Co jest? Co widzę? Miasto nieprzejrzane, królestwo wielkie, nieoszacowane, splendor i chwałę niewypowiedzianą, nieopisaną. Mury dokoła z złota najczystszego, bramy z szafiru, z szmaraku drogiego, zawiasy złote, wrota rubinowe, karbunkułowe. Domy, pałace, o, jako z drogiego kamienia wszytkie diamentowego, w tych zaś pokoje topazyjuszowe, hiacyntowe. Rynki, o jako wielkie i szerokie, gmachy prześliczne, przestrone, wysokie, Baruch 3, Apoc. 21,
wszytkie kamieńmi sadzone jasnymi
weselem wielkim prowadzą każdego sprawiedliwego. Chcę ja wniść myślą, bram rajskich stróżowie; wprowadźcież w niebo, święci Aniołowie, żebym zobaczył szczęście miejsca tego pożądanego. Co jest? Co widzę? Miasto nieprzejrzane, królestwo wielkie, nieoszacowane, splendor i chwałę niewypowiedzianą, nieopisaną. Mury dokoła z złota najczystszego, bramy z szafiru, z szmaraku drogiego, zawiasy złote, wrota rubinowe, karbunkułowe. Domy, pałace, o, jako z drogiego kamienia wszytkie dyjamentowego, w tych zaś pokoje topazyjuszowe, hijacyntowe. Rynki, o jako wielkie i szerokie, gmachy prześliczne, przestrone, wysokie, Baruch 3, Apoc. 21,
wszytkie kamieńmi sadzone jasnymi
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 107
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
swoim mieli Senacie 150 Krzeseł skości Słoniowej, wspartych na Lwach, które jedną łapą Krzesło, druga rzucali Małpę z Inskrypcją: Cede, Leo hic sedebit to jest Sędzia surowy: Archytas mawiał: Iudicem et Aram idem ese, utrumq; Asylum. o Rzeczypospolitej i jej Administrowaniu
Egipscy Sędziowie, na piersiach nosili Obraz Prawdy z Szafiru z zawartemi Oczyma, według Diodora Kanutus Wandalski Książę, bardzo Sprawiedliwy, nawet do siebie należących kondemnujący na śmierć; gdy mu jeden dekretowany perswadował i suplikował, aby na swego Krewnego użył klemencyj, odpowiedział Cognato nostro, ut honoratior sit ei Locus, sublimiorem parate Crucem, Krancius Autor. W Bytbynii Prowincyj Obywatele Trybunał przeciwko Słońcu
swoim mieli Senacie 150 Krzeseł zkości Słoniowey, wspartych na Lwach, ktore iedną łapą Krzesło, druga rzucali Małpę z Inskrypcyą: Cede, Leo hic sedebit to iest Sędzia surowy: Archytas mawiał: Iudicem et Aram idem ese, utrumq; Asylum. o Rzeczypospolitey y iey Administrowaniu
Egypscy Sędziowie, na piersiach nosili Obraz Prawdy z Szafiru z zawartemi Oczyma, według Diodora Kanutus Wandalski Xiążę, bardzo Sprawiedliwy, nawet do siebie należących kondemnuiący na śmierć; gdy mu ieden dekretowany perswadował y supplikował, aby na swego Krewnego użył klemencyi, odpowiedział Cognato nostro, ut honoratior sit ei Locus, sublimiorem parate Crucem, Krantzius Autor. W Bytbynii Prowincyi Obywatele Trybunał przeciwko Słońcu
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 357
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
flusu różnego koloru różne ślifowaniem wyrabiają kamyszczki na pozór drogie pojedynkowe. Tak dublejciki/ albo dwoiste snadno mieć możesz z śkiełka dwoistego choć białego. Miej śkiełka gotowe rznięte lub w Anguły/ lub płasko jakoć się podoba. Miej i lakę piękną Wenecką dla rubinu. Gryszpan dystylowany dla szmaragdu. Szmelc dla łazuru. Transmaryn dla szafiru. Miej i olejek terpentynowy albo terpentynę Cypryjską. Nad to i pulpę mastyksu czystą na którą się tak zdobędziesz. Ziarna mastyksu trochę przygrzawszy/ na koniec noża wetknij i przy ogniu dobrze zagrzej. Od ognia gorącą odjąwszy weś palcami/ ściśnij/ i wynidzie jakoby łeska barzo czysta i przezroczysta. A tę tu ja
flusu rożnego koloru rożne ślifowániem wyrabiáią kámyszczki ná pozor drogie poiedynkowe. Ták dubleyćiki/ álbo dwoiste snádno mieć możesz z śkiełká dwoistego choć biáłego. Miey śkiełká gotowe rznięte lub w Anguły/ lub płásko iákoć się podobá. Miey i lákę piękną Wenecką dlá rubinu. Gryszpan dystylowány dla szmarágdu. Szmelc dla łázuru. Tránsmáryn dlá száfiru. Miey i oleiek terpentynowy álbo terpentynę Cypryyską. Nad to i pulpę mástyxu czystą ná ktorą się ták zdobędziesz. Ziárná mástyxu trochę przygrzáwszy/ ná koniec nożá wetkniy i przy ogniu dobrze zágrzey. Od ogniá gorącą odiąwszy weś palcami/ śćiśniy/ i wynidzie iákoby łeská barzo czystá i przezroczysta. A tę tu ia
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 170
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
, dla tegom Cyrkuł świata skrążył, To moje zbiory, to fanty, pieniądze. Widzieć Boginią zbliska czy zdaleka, Nad wszystkie szczęście to mnie w życiu czeka.
Wszedł ADOLF w Salę, na podziw obszerną, A ta wyborne ma w sobie Obrazy, Wysokość według machiny pomierną, Kolumny w koło, z Szafiru bez skazy, W niej same Panny czyniąc wielkie koło, Wdzięcznie śpiewają, tańcują wesoło. Wszystkie pod Barwą, w białej chodzą szacie, Jedna robota, jeden model w kroju, Order przez Ramię, noszą na Szkarłacie, Głów ich opisać nie potrafię stroju, Oprócz Klejnotów to tylko namienię, W czym gust mam,
, dla tegom Cyrkuł świáta zkrążył, To moie zbiory, to fanty, pieniądze. Widzieć Boginią zbliska czy zdaleka, Nád wszystkie szczęście to mnie w życiu czeka.
Wszedł ADOLF w Sálę, ná podziw obszerną, A ta wyborne ma w sobie Obrázy, Wysokość według machiny pomierną, Kolumny w koło, z Száfiru bez skázy, W niey same Pánny czyniąc wielkie koło, Wdzięcznie śpiewaią, tańcuią wesoło. Wszystkie pod Bárwą, w białey chodzą szácie, Jedna robota, ieden model w kroiu, Order przez Rámię, noszą ná Szkárłacie, Głow ich opisać nie potrafię stroiu, Oprocz Kleynotow to tylko námienię, W czym gust mam,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 54
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752