i szaty, które miał na sobie I szablę porozciskał różnie w onej dobie, Jako jesiony, sośnie, dęby powyrywał, Jako na grzmot, który się daleko ozywał, Dziwować się pasterze przybiegli strwożeni, Od złej gwiazdy albo swych grzechów pociągnieni.
V.
A widząc wielkie drzewa, z korzeńmi wyrwane, I siły u szaleńca niewypowiedziane, Uciekać chcą, jeno że nie wiedzą, gdzie, sami, Jako się trafia zdjętem nagłemi strachami. Ujźrzawszy je szaleniec, z miejsca się porywa Wielkiem pędem i głowę jednemu urywa, Tak, żeby drugi trudniej urwał niewątpliwie Lub jabłko na jabłoni lub śliwę na śliwie. PIEŚŃ XXIV.
VI.
I za nogę
i szaty, które miał na sobie I szablę porozciskał różnie w onej dobie, Jako jesiony, sośnie, dęby powyrywał, Jako na grzmot, który się daleko ozywał, Dziwować się pasterze przybiegli strwożeni, Od złej gwiazdy albo swych grzechów pociągnieni.
V.
A widząc wielkie drzewa, z korzeńmi wyrwane, I siły u szaleńca niewypowiedziane, Uciekać chcą, jeno że nie wiedzą, gdzie, sami, Jako się trafia zdjętem nagłemi strachami. Ujźrzawszy je szaleniec, z miejsca się porywa Wielkiem pędem i głowę jednemu urywa, Tak, żeby drugi trudniej urwał niewątpliwie Lub jabłko na jabłoni lub śliwę na śliwie. PIEŚŃ XXIV.
VI.
I za nogę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 231
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Zastanawia się tedy i patrzy z pilnością Końca spórki wzajemnej dwu, co swą dużością Wszytkich inszych przechodzą; widzi, jako swemi Nogami i rękami pracują mocnemi. Tam i sam obraca się i dokoła biega Poganin; wściekłość z jadem, gniew mu serca sięga, Mówi: „Niepodobna tu, aby moje siły W rzece tego szaleńca wnet nie utopiły”. PIEŚŃ XXIX.
XLVI.
Raz tą drugi raz ową chwyta go za boki Ręką i grabie objął niemi grzbiet szeroki; Kolana swe pod jego podkłada golenie: Chce to wziąć sztuką, czego ostatnie silenie Mieć nie może; tak niedźwiedź, kiedy z barci spada, Rozjadszy się, to szarpie,
Zastanawia się tedy i patrzy z pilnością Końca spórki wzajemnej dwu, co swą dużością Wszytkich inszych przechodzą; widzi, jako swemi Nogami i rękami pracują mocnemi. Tam i sam obraca się i dokoła biega Poganin; wściekłość z jadem, gniew mu serca sięga, Mówi: „Niepodobna tu, aby moje siły W rzece tego szaleńca wnet nie utopiły”. PIEŚŃ XXIX.
XLVI.
Raz tą drugi raz ową chwyta go za boki Ręką i grabie objął niemi grzbiet szeroki; Kolana swe pod jego podkłada golenie: Chce to wziąć sztuką, czego ostatnie silenie Mieć nie może; tak niedźwiedź, kiedy z barci spada, Rozjadszy się, to szarpie,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 394
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pojął; powinni jeśli są jacy/ i ci żałują na cię patrząc/ a ty tak wielu przyjaciół opuszczasz dla jednej niewiasty. Posag co go weźmiesz/ nie możesz rzec bezpiecznie żeby miał być twój/ ani żona żeby niepochybnie twoja/ ani dzieci żeby nie omylnie twoje. A na dowód tej prawdę/ proszę staw takiego szaleńca/ i błazna/ coby życzył sobie kupić dom taki/ któryby lada kluczem/ lada kto otworzył; wierzę że mi takiego bałamuta nie stawisz/ prócz samego żonatego/ który takiemu zamknieniu/ wszytko co jedno ma/ aż i sam siebie powierza. Cztery rzeczy mówi Salomon/ każdego człowieka z domu wyganiają/ Dym
poiął; powinni ieśli są iácy/ y ći żáłuią ná ćię pátrząc/ á ty ták wielu przyiaćioł opuszczasz dla iedney niewiasty. Posag co go weźmiesz/ nie możesz rzec beśpiecznie żeby miał bydź twoy/ áni żoná żeby niepochybnie twoiá/ áni dźieci żeby nie omylnie twoie. A ná dowod tey prawdę/ proszę staw tákiego szaleńcá/ y błazná/ coby życzył sobie kupić dom táki/ ktoryby ledá kluczem/ ledá kto otworzył; wierzę że mi tákiego báłamutá nie stáwisz/ procz samego żonátego/ ktory tákiemu zámknieniu/ wszytko co iedno ma/ áż y sam śiebie powierza. Cztery rzeczy mowi Sálomon/ káżdego człowieká z domu wygániáią/ Dym
Skrót tekstu: ZłoteJarzmo
Strona: 28
Tytuł:
Złote jarzmo małżeńskie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650