samej ziemie już celuje Pana. Pan nosi u szaty swej kołnierz na pół łokcia/ Zdwu łoket jeszcze mały nanaszego nokcia. Owo zbytecznym strojem znać wszytkie narody/ Prześliście o Placy/ nie bez wielkiej szkody. Mija drugi Wioskę swą w wytartym bławacie/ Wierę lepiej w niej było siedzieć panie bracie. Chociaż w szarym giermaku chodzić coć w siermiędze/ Niż jeździć Dwór od dworu przecierpiając nędze. Parą Ociec twój jeśdził nie kwatrem nie dryją/ Ty utratniczku chowasz koni procesją. V ciebie po przejazdzce koń się wnet starzeje/ Chociaż dobrze u żłobu miejsca nie zagrzeje/ Safian nie safian już nazajutrz będzie Ledwa proszek nań padnie abo mucha
sámey źiemie iusz celuie Pána. Pan nośi v szaty swey kołnierz ná puł łokćia/ Zdwu łoket iescze máły nánászego nokćiá. Owo zbytecznym stroiem znać wszytkie narody/ Prześliśćie o Placy/ nie bez wielkiey szkody. Miia drugi Wioskę swą w wytártym błáwáćie/ Wierę lepiey w niey było śiedźieć pánie bráćie. Choćiasz w szarym giermaku chodźić coć w siermiędze/ Niż ieźdźić Dwor od dworu przećierpiáiąc nędze. Parą Oćiec twoy ieśdźił nie kwátrem nie dryią/ Ty vtrátniczku chowasz koni processyą. V ćiebie po przeiazdzce koń sie wnet stárzeie/ Choćiasz dobrze v żłobu mieyscá nie zágrzeie/ Sáfian nie sáfian iuż názaiutrz będźie Ledwa proszek nań pádnie ábo muchá
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: Fv
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
a do tego, żem najbardziej konsyderował strój Książęcia Lotaryńskiego, który siedział na koniu rosłym i dzielnym w karacenę ustrojonym. Sam zaś Książę był kirysiem od głowy do nóg przybrany, drugie zaś książę w samych tylko sukniach był i dlatego mniej uważaliśmy go i nie pytali się do niego. Król zaś nasz był w szarym kontuszu grodetorowym, siedział na płowym koniu, którego zwano Pałłasz. Król był przepasany złotym łańcuchem i rozkazał, aby od najmniejszego żołnierza polskiego autoramentu każdy był przepasany powrósłem słomianym, a to dla dystynkcyji naszych od Tatarów sulingierowskich (który to Sulingiera podczas okazji tej z półtora kroć sto tysięcy ordy tylko otarł się o skrzydło nasze prawe
a do tego, żem najbardziej konsyderował strój Książęcia Lotaryńskiego, który siedział na koniu rosłym i dzielnym w karacenę ustrojonym. Sam zaś Książę był kirysiem od głowy do nóg przybrany, drugie zaś książę w samych tylko sukniach był i dlatego mniej uważaliśmy go i nie pytali się do niego. Król zaś nasz był w szarym kontuszu grodetorowym, siedział na płowym koniu, którego zwano Pałłasz. Król był przepasany złotym łańcuchem i rozkazał, aby od najmniejszego żołnierza polskiego autoramentu każdy był przepasany powrósłem słomianym, a to dla dystynkcyji naszych od Tatarów sulingierowskich (który to Sulingiera podczas okazyji tej z półtora kroć sto tysięcy ordy tylko otarł się o skrzydło nasze prawe
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 60
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
złocisty Hussarską modą suknie jedwabne kołpak Haftowany bogaty przebiega go co żywo i z tej i z tej strony ja go najbliżej. Rozumiejąc że sam Chowański wołam: stój nie bój się będziesz miał pozałowanie. Już trochę począł wytrzymować koniowi spojrzy na mnie. z boku nie zdałem mu się do tej konfidencyjej żem był w szarym kontuszu nie ufał mi rozumiejąc że jaki pachołek hołota których się oni najbardziej boją mówiąc że utakich żadnej nieznajdzie dyskrecyjej (: Jako zaś sam o tym powiedał :) Ale obaczył daleko Towarzysza naszego tylko że wczerwonej sukni w karmazynowym wytartym kontuszu, i na takim szkapie ze by go był i do sądnego dnia niedogonił
złocisty Hussarską modą suknie iedwabne kołpak Haftowany bogaty przebiega go co zywo y z tey y z tey strony ia go nayblizey. Rozumieiąc że sąm Chowanski wołam: stoy nie boy się będziesz miał pozałowanie. Iuz trochę począł wytrzymować koniowi spoyrzy na mnie. z boku nie zdałęm mu się do tey konfidencyiey żem był w szarym kontuszu nie ufał mi rozumieiąc że iaki pachołek hołota ktorych się oni naybardziey boią mowiąc że utakich zadney nieznaydzie dyskrecyiey (: Iako zas sąm o tym powiedał :) Ale obaczył daleko Towarzysza naszego tylko że wczerwoney sukni w karmazynowym wytartym kontuszu, y na takim szkapie ze by go był y do sądnego dnia niedogonił
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 97
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Ze się znajdują tacy katolicy, Tych sobie równo z żydami obrzydzę, Gdy znając BOGA, mając przykazanie, Prawdy szukają w nieżywym bałwanie. Ochrzciwszy, wroga w Imię polityczne, Co w dłoniach linij długoletnich szuka, Ze ten zabawy ma kabalistyczne, Nie są to gusła, ale mądrych sztuka,
I lada pielgrzym byle w szarym suknie, Już ci prorokiem, grzech ma, kto nań fuknie. Pytania w różnych materiach zaczną, Jedni czy długo żyć będą na świecie, Drudzy czy będą mieć fortunę znaczną, Ten za pieniądze, jak na mękach plecie, Damy o Mężów, o dzieci pytają, Wdowy, jeźli się drugich doczekają. Ja
Ze się znáyduią tacy kátolicy, Tych sobie rowno z żydami obrzydzę, Gdy znaiąc BOGA, maiąc przykázanie, Práwdy szukaią w nieżywym báłwanie. Ochrzciwszy, wroga w Imię polityczne, Co w dłoniach liniy długoletnich szuka, Ze ten zábawy ma kabálistyczne, Nie są to gusła, ále mądrych sztuka,
Y láda pielgrzym byle w szárym suknie, Już ći prorokiem, grzech ma, kto nań fuknie. Pytania w rożnych máteryach záczną, Jedni czy długo żyć będą ná świecie, Drudzy czy będą mieć fortunę znáczną, Ten zá pieniądze, iák ná mękach plecie, Damy o Mężow, o dzieci pytaią, Wdowy, ieźli się drugich doczekaią. Ja
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 264
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
A jako inne kwalitatywy, na przykład, ciepło, suchość, białość mają przeciwne sobie kwalitatywy, zimno, wilgoć, czraność. Tak i światłość ma przeciwną kwalitatywę ciemność. J jako się temperują z sobą, lubo sobie przeciwne kwalitatywy. J tak w letniej wodzie jest nieco ciepła jest też i nie co zimna. W Szarym kolorze znajduje się białość i czarność. Tak cień, ma nie co światła, nie co ciemności: i im mniej jest światła, tym grubszy cień. Wszechmocność Boska nie mniej światło jako i ciemności, umbrę, sporządziła dla dobra pospolitego natur stworzonych. Pożytek zaś ciemności, jako to nocy, umbry, liczy się ten
A iáko inne kwalitatywy, ná przykład, ciepło, suchość, białość maią przeciwne sobie kwalitatywy, zimno, wilgoć, czraność. Ták y swiatłość ma przeciwną kwalitatywę cięmność. J iáko się temperuią z sobą, lubo sobie przeciwne kwalitatywy. J ták w letniey wodzie iest nieco ciepłá iest też y nie co źimna. W Szarym kolorze znaiduie się białość y czarność. Tak cień, ma nie co swiatła, nie co ciemności: y im mniey iest swiatła, tym grubszy cień. Wszechmocność Boska nie mniey swiatło iáko y ciemności, umbrę, sporządziłá dla dobra pospolitego nátur stworzonych. Pożytek zaś ciemności, iáko to nocy, umbry, liczy się ten
Skrót tekstu: BystrzInfElem
Strona: S
Tytuł:
Informacja elementarna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
fizyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Nasza mamusio! dwie rzeczym widziały, Sobie przeciwneśmy być rozumiały. Był tam kapitan w botach z ostrogami, A miał kapelusz czerwony z piórami, Na egzekucją przyszedł on tam pono, Bo z pycha chodził i niewymowioną. Jak krzyknął, ledwośmy nie pozdychały, I do zacnego Mnichaśmy się miały. Ten w szarym leżał habicie pokornie, I pacierz mówił nabożny wybornie. O jak się skromność nam jego udała! Nie wiem, dla czegoś przed nim uciekała. Aż Matka z głupstwa swych dzieci się śmieje, Głupie nie wiecie, co się z wami dzieje: Ten to kapitan, coście się go bali, Jest kur, na
Nasza mamuśio! dwie rzeczym widźiały, Sobie przećiwneśmy bydź rozumiały. Był tam kapitan w botach z ostrogami, A miał kapelusz czerwony z piorami, Na eksekucyą przyszedł on tam pono, Bo z pycha chodźił i niewymowioną. Jak krzyknął, ledwośmy nie pozdychały, I do zacnego Mnichaśmy śię miały. Ten w szarym leżał habićie pokornie, I pacierz mowił nabożny wybornie. O iak śię skromność nam iego udała! Nie wiem, dla czegoś przed nim ućiekała. Aż Matka z głupstwa swych dźieći śię śmieie, Głupie nie wiećie, co śię z wami dźieie: Ten to kapitan, cośćie śię go bali, Jest kur, na
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 19
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731