zarazem z nią padłem na pościeli. Któż by mógł wypowiedzieć smaczne całowania, Kochania popędliwe, ucięte wzdychania, Gniewy kształtnie zmyślone, nieszczere odmowy, Wymyślne krotofile, pieszczone rozmowy, Ściskania do siności, ścisłe obłapiania,
Przysięgłe obietnice, złości wyrządzania, Pojrżenia konające, słowa rozpalone, Dyskursy do pół sensu nie doprowadzone, Szepty zalotne w ucho, szczypania łechciwe I wszytkie psie biszkunty ręki niewstydliwe! Jedną-m ręką jej śnieżny bok w koło otoczył, Drugą-m do skrytszej cząstki i smaczniejszej skoczył; Ona się przecię broni, jako wąż się wije I twarz przed usty mymi w poduszeczkę kryje, Jednak z takim dowcipem, że gdy się tym zbawia Całowania,
zarazem z nią padłem na pościeli. Któż by mógł wypowiedzieć smaczne całowania, Kochania popędliwe, ucięte wzdychania, Gniewy kształtnie zmyślone, nieszczere odmowy, Wymyślne krotofile, pieszczone rozmowy, Ściskania do siności, ścisłe obłapiania,
Przysięgłe obietnice, złości wyrządzania, Pojrżenia konające, słowa rozpalone, Dyskursy do pół sensu nie doprowadzone, Szepty zalotne w ucho, szczypania łechciwe I wszytkie psie biszkunty ręki niewstydliwe! Jedną-m ręką jej śnieżny bok w koło otoczył, Drugą-m do skrytszej cząstki i smaczniejszej skoczył; Ona się przecię broni, jako wąż się wije I twarz przed usty mymi w poduszeczkę kryje, Jednak z takim dowcipem, że gdy się tym zbawia Całowania,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 327
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Graeci sunt, Athenienses sunt, quos regis Plutarchus.
MAGISTRATU każdego największe DEDECUS TYRAN Rządca, który in privatum komodum wszystkie kieruje interesa: częstą wznieca Wojnę na utrzymanie siebie na Urzędach, a Poddaństwa pod swemi rządami: Daną sobie licencją, na wszystko mniemają cum dato imperio: zawsze się boją, nikomu nie wierząc, wszystkich szepty, za swoje poczytają cenzury, według Wiersza:
Conscius ipse sibi, se putat omnia dici.
Dionizjusz Sycylijski, i Nero Cesarz zawsze lub strażą opatrzeni, bojaźnią też otoczeni byli. Nawet włosy sobie przypalał głównią Dionizy, bojąc się zdrady od Barbierza: Kaligula i Karakalla Cesarze w skrzynkach truciznę mieli gotową, aby i siebie
Graeci sunt, Athenienses sunt, quos regis Plutarchus.
MAGISTRATU każdego naywiększe DEDECUS TYRAN Rządca, ktory in privatum commodum wszystkie kieruie interesa: częstą wznieca Woynę na utrzymanie siebie na Urzędach, a Poddaństwa pod swemi rządami: Daną sobie licencyą, na wszystko mniemaią cum dato imperio: zawsze się boią, nikomu nie wierząc, wszystkich sżepty, za swoie poczytaią censury, według Wiersza:
Conscius ipse sibi, se putat omnia dici.
Dyonizyusz Sycyliyski, y Nero Cesarz zawsze lub strażą opátrzeni, boiaźnią też otoczeni byli. Nawet włosy sobie przypalał głownią Dyonizy, boiąc się zdrady od Barbierza: Kaligula y Karakalla Cesarze w skrzynkach truciznę mieli gotową, aby y siebie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 358
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Stambuł, i Dwór Cesarski, i Szkoły, tej opinii ludzi, którzy ją trzymają potajemnie.
Nie poślednia też jest Sekta Kadyzadylerów, którzy jak by Stoików Starożytnych Sukcesores postępują sobie; ani muzyki, ani reputacyj aprehendują: są Melancholicy, poważni w domu, et in publico, BOGA z ust nie wypuszczający. Ustawiczne ich szepty: La Iłłahe, Iłłała, tojest: Wyznawam, że jeden jest BÓG. Niektórzy z nich po całej nocy te słowa repetują z płaczem i lamentem: Prawnej nauki, interpretacyj Zakonu, uczą się, dysputują, ludzi nieprzystojnie żyjących strofują, incorrigibiles wyklinają.
Tej Sekty ludzie, osobliwie od granicy Węgierskiej, Wiarę Turecką z
Stambuł, y Dwor Cesarski, y Szkoły, tey opinii ludzi, ktorzy ią trzymaią potaiemnie.
Nie poślednia też iest Sekta Kadyzadylerow, ktorzy iak by Stoikow Starożytnych Succesores postępuią sobie; ani muzyki, ani reputacyi apprehenduią: są Melancholicy, poważni w domu, et in publico, BOGA z ust nie wypuszczaiący. Ustawiczne ich szepty: La Iłłahe, Iłłała, toiest: Wyznawam, że ieden iest BOG. Niektorzy z nich po całey nocy te słowa repetuią z płaczem y lamentem: Prawney nauki, interpretácyi Zakonu, uczą się, dysputuią, ludzi nieprzystoynie żyiących strofuią, incorrigibiles wyklinaią.
Tey Sekty ludzie, osobliwie od granicy Węgierskiey, Wiarę Turecką z
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1108
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Ale pierwej pod ziemię śmiercią Afar wzięty, Nim w domu swym niewiestki nadobne oglądał, Chociaj tego od bogów uprzejmie pożądał. Lecz zwłoka w ożenieniach zawsze szkodna była, Tej pogrzeb i żałoba znowu przyczyniła. A co starca, póki żył, wszyscy szanowali, Gdy szczedł, na młode syny mniej się oglądali. Więc szepty stąd i zowąd przyszły rozmaite, Szepty, które panieńskie ucho nie pokryte Naprzód przemogły, że się kajać poczynały, Potym i do starszych głów jadem zaleciały. Stąd ręki danie wniwecz, stąd słowa zmiatanie, Stąd w pośmiech poszło onych młodzieńców staranie. Na koniec mało baczni Tyndarowicowie, Kastor i drugi, co się Polidewkiem zowie
Ale pierwej pod ziemię śmiercią Afar wzięty, Nim w domu swym niewiestki nadobne oglądał, Chociaj tego od bogów uprzejmie pożądał. Lecz zwłoka w ożenieniach zawsze szkodna była, Tej pogrzeb i żałoba znowu przyczyniła. A co starca, póki żył, wszyscy szanowali, Gdy szczedł, na młode syny mniej się oglądali. Więc szepty stąd i zowąd przyszły rozmaite, Szepty, które panieńskie ucho nie pokryte Naprzód przemogły, że się kajać poczynały, Potym i do starszych głów jadem zaleciały. Stąd ręki danie wniwecz, stąd słowa zmiatanie, Stąd w pośmiech poszło onych młodzieńców staranie. Na koniec mało baczni Tyndarowicowie, Kastor i drugi, co się Polidewkiem zowie
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 51
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
wzięty, Nim w domu swym niewiestki nadobne oglądał, Chociaj tego od bogów uprzejmie pożądał. Lecz zwłoka w ożenieniach zawsze szkodna była, Tej pogrzeb i żałoba znowu przyczyniła. A co starca, póki żył, wszyscy szanowali, Gdy szczedł, na młode syny mniej się oglądali. Więc szepty stąd i zowąd przyszły rozmaite, Szepty, które panieńskie ucho nie pokryte Naprzód przemogły, że się kajać poczynały, Potym i do starszych głów jadem zaleciały. Stąd ręki danie wniwecz, stąd słowa zmiatanie, Stąd w pośmiech poszło onych młodzieńców staranie. Na koniec mało baczni Tyndarowicowie, Kastor i drugi, co się Polidewkiem zowie, Przypadli na cudzy targ i w
wzięty, Nim w domu swym niewiestki nadobne oglądał, Chociaj tego od bogów uprzejmie pożądał. Lecz zwłoka w ożenieniach zawsze szkodna była, Tej pogrzeb i żałoba znowu przyczyniła. A co starca, póki żył, wszyscy szanowali, Gdy szczedł, na młode syny mniej się oglądali. Więc szepty stąd i zowąd przyszły rozmaite, Szepty, które panieńskie ucho nie pokryte Naprzód przemogły, że się kajać poczynały, Potym i do starszych głów jadem zaleciały. Stąd ręki danie wniwecz, stąd słowa zmiatanie, Stąd w pośmiech poszło onych młodzieńców staranie. Na koniec mało baczni Tyndarowicowie, Kastor i drugi, co się Polidewkiem zowie, Przypadli na cudzy targ i w
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 51
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
się psujemy znowych emergentibus przypadków. Tedy Bratu Szlachecicowi Polskiemu, his praemissis, koniecznie potrzeba perfectissimé uczyć się statum Rzeczypospolitej. Tego się zaś nigdy teraz nienauczy, jako przedtym z samych dyskursów przy stołach Pańskich, przy których albo o wojnie, albo de statu mówiono. Teraz po Francusku, po Niemiecku, albo sekretne szepty w dyskursach. Więc koniecznie potrzeba samym przez się Braci Szlachcie ćwiczyć się in statu, czytać przykłady Konstytucyj, roztrząsać coby lepiej: czy tak, jak się teraz na przykład dzieje? czy tak gdyby in cõtrarium obrócić. Przeto te Kwestie polityczne, statum Rzeczypospolitej Polskiej, prerogatywy Urzędów, w niej, zwyczaje Elekcy Królów
się psuiemy znowych emergentibus przypadkow. Tedy Bratu Szlachećicowi Polskiemu, his praemissis, koniecznie potrzebá perfectissimé uczyć się statum Rzeczypospolitey. Tego się záś nigdy teraz nienáuczy, iáko przedtym z sámych dyskursow przy stołách Pańskich, przy ktorych álbo o woynie, álbo de statu mowiono. Teraz po Francuzku, po Niemiecku, álbo sekretne szepty w dyskursách. Więc koniecznie potrzebá sámym przez się Braći Szlachćie ćwiczyć się in statu, czytáć przykłády Konstytucyi, roztrząsać coby lepiey: czy ták, iák się teraz ná przykład dźieie? czy ták gdyby in cõtrarium obroćić. Przeto te Kwestye polityczne, statum Rzeczypospolitey Polskiey, prerogatywy Urzędow, w niey, zwyczáie Elekcy Krolów
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 11 nlb
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Od tego? co cię żyjącą nie minie, Co rok, co miesiąc, bliżej kress przymykasz, Indeks skazuje na każdej godzinie, Ześ codzień starsza, nadsłabiałe siły Krótkość ci życia, znaki ogłosiły. Do mnie się udaj, odemnie recepty Nabądź Sylwio na wewnętrzne strachy, Mnie wierz, że moje niezawodne szepty, Uzbroj animusz na przyszłe zamachy, Zdaj wolą twoję pod najwyższe rządy, Przebrniesz głębiny, wiry, warty, prądy. Żyj, tak jakobyś umierała codzień, Nie ufaj zdrowiu, owszem w ciele choruj, Niech cię nie łudzi lekarstwami zwodzień, Dla czerstwej Duszy drogę w Niebo toruj, By nie siedziała osadzona
Od tego? co cię żyiącą nie minie, Co rok, co miesiąc, bliżey kress przymykasz, Jndex skázuie ná każdey godzinie, Ześ codzień stársza, nádsłabiałe siły Krotkość ći życia, znáki ogłosiły. Do mnie się uday, odemnie recepty Nábądź Sylwio ná wewnętrzne stráchy, Mnie wierz, że moie niezáwodne szepty, Uzbroy ánimusz na przyszłe zámachy, Zdáy wolą twoię pod náywyższe rządy, Przebrniesz głębiny, wiry, wárty, prądy. Zyi, ták iákobyś umieráła codzień, Nie ufay zdrowiu, owszem w ciele choruy, Niech cię nie łudzi lekárstwami zwodzien, Dla czerstwey Duszy drogę w Niebo toruy, By nie siedziała osadzona
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 265
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
się oświadczam/ że nigdy niechcę w namniejszy defekt upadać/ statecznie chcę trwać w przyjaźni. Nie śmiem nic mówić do uszu twoich/ nieśmiem się zbliżać tak wysoko/ rzucę się nisko do nóżek twoich/ i taim niech samo serce moje rozmawia piętką twoją/ niech swe potrzeby wylewa: a wiem że serca takie szepty/ dojdą do serca twego/ wiem że zrożumie mojego serca choć cichą mowę. Nie trzebać Jezu serca nadstawiać gdy kogo chcesz wysłuchać. I owszem im się kto dalej z pokory prawej od serca twego oddali/ tym głośniej będę bić głosy jego w serce twoje. Przy nogach tego Dziecięcia/ kto niżej się położy; ten
się oświadczam/ że nigdy niechcę w namnieyszy defekt vpádáć/ státecznie chcę trwáć w przyiáźni. Nie śmiem nic mowić do vszu twoich/ nieśmiem się zbliżáć ták wysoko/ rzucę się nisko do nożek twoich/ y táim niech samo serce moie rozmawia piętką twoią/ niech swe potrzeby wylewa: á wiem że sercá tákie szepty/ doydą do sercá twego/ wiem że zrożumie moiego sercá choć ćichą mowę. Nie trzebać IEZV sercá nadstáwiáć gdy kogo chcesz wysłucháć. Y owszem im się kto daley z pokory práwey od sercá twego oddali/ tym głośniey będę bić głosy iego w serce twoie. Przy nogách tego Dźiećięćia/ kto niżey się położy; ten
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 496
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
sam Bóg litościwy, Skosztowawszy w pierwszy wiek Adam niecierpliwy, Wnet śmiech na płacz frymarczył, a co lat zbywało, W pracach, bólach, kłopotach trawić się musiało. Tak jeśli kto będzie chciał postępki swej żony Skryte wiedzieć, biegłością głupią uwiedziony, Wpadnie, zbywszy rozkoszy, w żal, w lamenty takie, Których szepty, lekarstwa nie zleczą wszelakie”.
IX.
To mówiąc dobry Rynald, nienawisnej czary Popchnie dalej, jakoby gniewał się bez miary, I wraz na gospodarza pojźrzy siedzącego. A temu hojny potok z oka zaćmionego, Hojny wypada potok łez nieutulonych, Które bieżą na ziemię wciąż z szat pomoczonych. Jak zaś wytchnął, wstał
sam Bóg litościwy, Skosztowawszy w pierwszy wiek Adam niecierpliwy, Wnet śmiech na płacz frymarczył, a co lat zbywało, W pracach, bólach, kłopotach trawić się musiało. Tak jeśli kto będzie chciał postępki swej żony Skryte wiedzieć, biegłością głupią uwiedziony, Wpadnie, zbywszy rozkoszy, w żal, w lamenty takie, Których szepty, lekarstwa nie zleczą wszelakie”.
IX.
To mówiąc dobry Rynald, nienawisnej czary Popchnie dalej, jakoby gniewał się bez miary, I wraz na gospodarza pojźrzy siedzącego. A temu hojny potok z oka zaćmionego, Hojny wypada potok łez nieutulonych, Które bieżą na ziemię wciąż z szat pomoczonych. Jak zaś wytchnął, wstał
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 281
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
marne: z prawdą się brenie stadem wodzą. Nowin bez liczby słowa mięszane czwałają. Owi gadkami uszy próżne nabijają: Ci nowiny różnoszą: plotek wzbyt przybywa/ I zawsze nowego co nowiniarz przyszywa. Tam dowiarstwo przebywa/ tam błąd naporczywy/ Tam daremne wesele/ tam strach zalekliwy/ Tam rozruch świeży/ wieszczka tam szepty mylnego. Sama cóżkolwiek w niebie trafi się takiego/ Co na ziemi/ na morzu/ pilnie upatruje/ I na wsze świata strony nowiny zwiaduje. Ta naprzód rozwołała: że zastęp wybrany/ Niosły Greckie galery/ ani nie czekany Przyciąga nieprzyjaciel: od przystajnie biją Trojanie/ bronią brzegu: Hektorską kopiją Dałoć Protesyle
márne: z prawdą się brenie stadem wodzą. Nowin bez liczby słowá mięszáne czwałáią. Owi gadkami vszy prożne nábiiáią: Ci nowiny roznoszą: plotek wzbyt przybywa/ Y záwsze nowego co nowiniarz przyszywa. Tám dowiárstwo przebywa/ tam błąd naporczywy/ Tám dáremne wesele/ tám strách zálekliwy/ Tám rozruch świeży/ wieszczká tám szepty mylnego. Sámá cożkolwiek w niebie tráfi się tákiego/ Co ná źiemi/ ná morzu/ pilnie vpatruie/ Y ná wsze świátá strony nowiny zwiáduie. Tá naprzod rozwołáłá: że zastęp wybrány/ Niosły Graeckie galery/ áni nie czekány Przyćiąga nieprzyiaćiel: od przystáynie biią Troiánie/ bronią brzegu: Hektorską kopiią Dałoć Protesylae
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 295
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636