już mdleję, Mam dosyć, gdy mam nadzieję. PIEŚŃ
Dziewczyno nadobna, Możesz sług tanio użyć, W suchedni się nie dłużyć: Choć twa płaca drobna, Żebym ci nie miał służyć, Rzecz jest niepodobna.
Dziewczyno, twe śniegi Na twarzy, szyi, ręce, I te usta dziecięce Dają-ć sług szeregi; A choć ich trzymasz w męce, Nie będą z nich zbiegi.
Dziewczyno, twe usta Mogą płacić czeladzi I będziem służyć radzi, Tylko niech rozpusta Wargom naszym nie wadzi I zazdrosna chusta.
Dziewczyno, jeszcze by Więcej się czegoś chciało, Gdyby się życzyć śmiało, Prócz szyje, prócz gęby, Ale że to
już mdleję, Mam dosyć, gdy mam nadzieję. PIEŚŃ
Dziewczyno nadobna, Możesz sług tanio użyć, W suchedni się nie dłużyć: Choć twa płaca drobna, Żebym ci nie miał służyć, Rzecz jest niepodobna.
Dziewczyno, twe śniegi Na twarzy, szyi, ręce, I te usta dziecięce Dają-ć sług szeregi; A choć ich trzymasz w męce, Nie będą z nich zbiegi.
Dziewczyno, twe usta Mogą płacić czeladzi I będziem służyć radzi, Tylko niech rozpusta Wargom naszym nie wadzi I zazdrosna chusta.
Dziewczyno, jeszcze by Więcej się czegoś chciało, Gdyby się życzyć śmiało, Prócz szyje, prócz gęby, Ale że to
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 296
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
świątnice dał bydłu na okoły, Rozproszył tymże kapłany impetem
I twe dziedzictwo już pod Mahometem. Zaż nie okrutnąś męką robił na nie? Z czegóż wżdy dzisia triumfujesz, Panie? Więc w tak żałosnym tego państwa zgiełku Racz na wzgardzonym pokazać osiołku, Co możesz, kiedy bielsze cię niż śniegi Niebieskiej jazdy okryją szeregi. Uskrom te świata całego pożerce, Daj zdrowy rozum, daj królowi serce, Daj wnętrzną zgodę, czego z dusze życzem, Racz w jedno złączyć Warszawę z Łowiczem, I zajątrzone na swą zgubę myśli Przy swej pomocy na pogaństwo wyśli. 459. DRUGI CHŁOPIEC
I ja z drugimi, wierni katolicy, Do Jeruzalem Pana
świątnice dał bydłu na okoły, Rozproszył tymże kapłany impetem
I twe dziedzictwo już pod Mahometem. Zaż nie okrutnąś męką robił na nie? Z czegóż wżdy dzisia tryumfujesz, Panie? Więc w tak żałosnym tego państwa zgiełku Racz na wzgardzonym pokazać osiełku, Co możesz, kiedy bielsze cię niż śniegi Niebieskiej jezdy okryją szeregi. Uskrom te świata całego pożerce, Daj zdrowy rozum, daj królowi serce, Daj wnętrzną zgodę, czego z dusze życzem, Racz w jedno złączyć Warszawę z Łowiczem, I zajątrzone na swą zgubę myśli Przy swej pomocy na pogaństwo wyśli. 459. DRUGI CHŁOPIEC
I ja z drugimi, wierni katolicy, Do Jeruzalem Pana
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 387
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nich przyszli/ skąd dopierwo z rozkazania Królestwa Ich Mci/ prowadził ich M. Girlot przez Zamek/ między dwiema szeregami Arszerów tak właśnie jako i na ulicy był regiment de Gard Francuzów i Szwajcarów i drugich Arszeków/ kiedy Panowie Posłowie wjeżdżali. Przyszedszy do wschodoch Wielki Magister Ceremoniarum przyjął ich: gdzie znowu 100 Szwajcczarów we dwa szeregi stało/ Dobosz nie próżnował/ nad którymi Porucznikiem M. Seinte Marie, i przyszedszy do sale gdzie Gwardia Króla Francuskiego/ przyjęci byli od Marquisa de Schandenier Kapitana Gwardyej Szwajczarskiej. Potym wszytka Asystencja Polska przechodziła/ za którymi wzwyż mianowany Marquis de Chandenier i M. de Rodes, i de Berlize. Potym Ich Mość PP
nich przyszli/ zkąd dopierwo z roskazánia Krolestwá Ich Mći/ prowádźił ich M. Girlot przez Zamek/ między dwiemá szeregámi Arszerow ták własnie iáko y ná vlicy był regiment de Gard Fráncuzow y Szwáycárow y drugich Arszekow/ kiedy Pánowie Posłowie wieżdżáli. Przyszedszy do wschodoch Wielki Magister Ceremoniarum przyiął ich: gdźie znowu 100 Szwáycczárow we dwá szeregi stało/ Dobosz nie prożnował/ nád ktorymi Porucznikiem M. Seinte Marie, y przyszedszy do sale gdźie Gwárdya Krolá Fráncuskiego/ przyięći byli od Marquisa de Schandenier Kápitaná Gwárdyey Szwáyczárskiey. Potym wszytká Assystencya Polska przechodźiłá/ zá ktorymi wzwyż miánowány Marquis de Chandenier y M. de Rodes, y de Berlize. Potym Ich Mość PP
Skrót tekstu: WjazdPar
Strona: b2v
Tytuł:
Wjazd wspaniały posłów polskich do Paryża
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
. Kiedy nie tylko w tym szyku ich bije, Lecz i ogniste gdzie infanterie, Regiment jego dobrą sprawą pali, A jako snopy Turków z koni wali. Drugiś w regestrze, doświadczony mężu, Znać cię po stroju, znać i po orężu. Dzielny Rosnowski, sławny wojenniku, I denhofowski godny poruczniku, Niedość szeregi sprawujesz do boju, Ale i Turki golisz, po zawoju. Oj niejednegoż Selima, Achmeta, Ślesz z awizami aż do Mahometa. Roznośże sławę, jak rotmistrza twego, Zacny Rosnowski, tak imienia swego, I ty, co słyniesz oboją Palladą, Tak w boju męstwem, jak w pokoju swadą, Godny
. Kiedy nie tylko w tym szyku ich bije, Lecz i ogniste gdzie infanterie, Regiment jego dobrą sprawą pali, A jako snopy Turkow z koni wali. Drugiś w regestrze, doświadczony mężu, Znać cię po stroju, znać i po orężu. Dzielny Rosnowski, sławny wojenniku, I denhoffowski godny poruczniku, Niedość szeregi sprawujesz do boju, Ale i Turki golisz, po zawoju. Oj niejednegoż Selima, Achmeta, Ślesz z awizami aż do Machometa. Roznośże sławę, jak rotmistrza twego, Zacny Rosnowski, tak imienia swego, I ty, co słyniesz oboją Palladą, Tak w boju męstwem, jak w pokoju swadą, Godny
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 282
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
jeszcze in fieri, ale intus wszytek bogato złocisty i ozdobny wielce.
Stamtąd w kościele katedralnym, kędy księstwo Sabaudie publice na ganku nabożeństwa słuchali. Dam dworskich trzy ganki pełne. Na dole kawalerów wielka moc. Gwardie księcia bogato odziane na kształt husarii w szyszakach posrebrzanych z bogatymi piórami. Stała gwardia w pośrzodku kościoła we dwa szeregi, w szkarłatnych na kształt płaszczów deliach, wszytkich złotemi galonami bramowanych. Druga gwardia halabardników w sukniach półgranatnich, fioletowych,
bogato szerokimi bramowanych galonami, modą uszytych kawalerską. Trzecia w sukniach szkarłatnych z guzikami srebrnemi, tąż modą uszytych. Gwardia Szwercarska z drugiego boku w barwie pstrej, mieszane półgranacie fioletowe ze szkarłatem. Gwardia
jeszcze in fieri, ale intus wszytek bogato złocisty i ozdobny wielce.
Stamtąd w kościele katedralnym, kędy księstwo Sabaudiae publice na ganku nabożeństwa słuchali. Dam dworskich trzy ganki pełne. Na dole kawalerów wielka moc. Gwardie księcia bogato odziane na kształt husarii w szyszakach posrebrzanych z bogatymi piórami. Stała gwardia w pośrzodku kościoła we dwa szeregi, w szkarłatnych na kształt płaszczów deliach, wszytkich złotemi galonami bramowanych. Druga gwardia halabardników w sukniach półgranatnich, fioletowych,
bogato szerokimi bramowanych galonami, modą uszytych kawalerską. Trzecia w sukniach szkarłatnych z guzikami srebrnemi, tąż modą uszytych. Gwardia Szwercarska z drugiego boku w barwie pstrej, mieszane półgranacie fioletowe ze szkarłatem. Gwardia
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 270
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
dla ojczyzny zdrowie, Nie litowałeś dusze twej wylać przez rany, Bijąc po wszystkich stronach waleczne pogany. Tyżeś naprzód wywiódszy garstkę małą ludzi Z ziemie, w której Tatarzyn trwogę co rok budzi, Odtąd kędy lud z Dniepru zimną wodę łepce, Wpadłeś, gdzie Moskal Morze Lodowate depce. Wojując bledysyny i gęste szeregi Niszcząc, Morza Martwego obaczyłeś brzegi. Wieleś miasteczek ubiegł, pierwej niźli Uza, Moskwicin krzyknął, dostał niejednego guza. Widząc dwory zburzone, spalone derewnie, Płacze północna ziemia do tych czasów rzewnie. Lecz co na diamencie Parki wykowały, To się stało, bo tobie wyniść stąd nie dały. Ty, rycerzu
dla ojczyzny zdrowie, Nie litowałeś dusze twej wylać przez rany, Bijąc po wszystkich stronach waleczne pogany. Tyżeś naprzód wywiódszy garstkę małą ludzi Z ziemie, w której Tatarzyn trwogę co rok budzi, Odtąd kędy lud z Dniepru zimną wodę łepce, Wpadłeś, gdzie Moskal Morze Lodowate depce. Wojując bledysyny i gęste szeregi Niszcząc, Morza Martwego obaczyłeś brzegi. Wieleś miasteczek ubiegł, pierwej niźli Uza, Moskwicin krzyknął, dostał niejednego guza. Widząc dwory zburzone, spalone derewnie, Płacze północna ziemia do tych czasów rzewnie. Lecz co na dyamencie Parki wykowały, To sie sstało, bo tobie wyniść stąd nie dały. Ty, rycerzu
Skrót tekstu: ZimBLisBad
Strona: 217
Tytuł:
Żywot Kozaków lisowskich
Autor:
Bartłomiej Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
/ abyśmy go czasu/ takiemi grzechami niekawali i nie krzyżowali. Amen. PUNKT CZWARTY W tym Punkcie uważ iż od wszytkich cierpliwie chciał wszytko znosić dla ciebie.
A Naprzód od Żydów; naród swój i Biskupi twoi wydali mi cię. Tudzież od Pogan; Żołnierze starsi wzyjąwszy JEZUSA na Ratusz zwowają do niego wszytkie[...] szeregi. Cierpiał od[...] swoich uczni OD Judasza[...] zdrajcy; niem Syna[...] człowieczego Od Piotra[...] trzykroć się atego; niewiem co mówisz: człowieka. Od inszych uczniów/ którzy ściwszy uciekli; Cierpiał od wszelkiego stanu ludzi. OD duchownego magistratu; A rano na radę zasiadszy wszytkie Książęta Kapłańskie przeciw Panu JEZUSOWI aby go na śmierć podali
/ ábysmy go czásu/ takiemi grzechámi niekáwáli y nie krzyżowáli. Amen. PVNKT CZWARTY W tym Punkćie vważ iż od wszytkich ćierpliwie chćiał wszytko znośić dla ćiebie.
A Náprzod od Zydow; narod swoy y Biskupi twoi wydali mi ćię. Tudźiesz od Pogan; Zołnierze starśi wzyiąwszy IEZVSA ná Ratusz zwowáią do niego wszytkie[...] szeregi. Cierpiał od[...] swoich vczni OD Iudaszá[...] zdraycy; niem Syná[...] człowieczego Od Piotrá[...] trzykroć się atego; niewiem co mowisz: człowieká. Od inszych vczniow/ ktorzy śćiwszy vćiekli; Cierpiał od wszelkiego stánu ludźi. OD duchownego magistratu; A ráno ná rádę zaśiadszy wszytkie Xiażętá Kapłańskie przećiw Pánu IEZVSOWI áby go ná śmierć podali
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 141
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
, bądź nagrody pewna, nigdy twoje Pola pługu nie ścierpią; i o swoim chlebie Będziesz ludziom dawała pokarm sama z siebie. Tak mówi, a skrzydlaste co raz pędząc smoki: Po powietrzu: na Idy wjeżdża wierzch wysoki. Tu Cybeli Kościoły, tu domy święcone Wysoka skała nosi, która wrząd sadzone Sośni krążą szeregi; a tych gęste cienie Za wzruszeniem gałęzi, głos dają i pienie. Wewnątrz tańce, a ida z Kościoły swojemi Trzęsie się: poruszona głosy krzykliwemi. Wszędzie skoki pijne trąby, a hałasy Chwieją się poruszone Gargaryiskie lasy. Skoro Ceres ujrzana, ucichły szalone Wrzaski, i Korybantów kryją się stalone W pochwy miecze; ni
, bądź nagrody pewna, nigdy twoie Pola pługu nie śćierpią; y o swoim chlebie Będźiesz ludźiom dawałá pokarm sámá z śiebie. Ták mowi, á skrzydlaste co raz pędząc smoki: Po powietrzu: ná Idy wieżdża wierzch wysoki. Tu Cybeli Kośćioły, tu domy święcone Wysoka skałá nośi, ktora wrząd sádzone Sośni krążą szeregi; á tych gęste ćienie Zá wzruszeniem gałęźi, głos daią y pienie. Wewnątrz táńce, á ida z Kośćioły swoiemi Trzęśie się: poruszona głosy krzykliwemi. Wszędźie skoki piinae trąby, á hałasy Chwieią się poruszone Gargaryiskie lásy. Skoro Ceres uyrzaná, ućichły szálone Wrzaski, y Korybantow kryią sie stálone W pochwy miecze; ni
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 10
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
; z mętnego Co łona Kamaryiskiej wychodzą kałuzy, Więc które z kryształowej płyną Aretuzy, Łączą się z temi co je przychodni zamyka Alfeus; nad wszystkiemi Cjane wynika. Jako więc Amazonek z krzywemi tarczami Szyk idzie, gdy Panieńskie Wojsko chorągwiami Prowadzi Hyppolite, Getyckie narody Zwojowawszy, i Dońskie przełamawszy lody: Albo jako zapustnych tanecznic szeregi, Złotoródnego Hermu nad Ojcowskie brzegi Wynidą, a wesoła przy ich krotofili Rzeka, pełnym strumieniem źródła swoje chyli. Obaczyła niebieski poczet z zielonego Etna wierzchu, i w bliskim dole siedzącego Temi słowy Zefira prosi; o jedyny Ojcze wiosny, miękkiemi przez moje krainy Który często skrzydłami bujasz, i przez cały Rok słoneczne wiatrami miarkujesz
; z mętnego Co łoná Kámáryiskiey wychodzą káłuzy, Więc ktore z krzyształowey płyną Aretuzy, Łączą się z temi co ie przychodni zámyka Alfeus; nád wszystkiemi Cyáne wynika. Iáko więc Amázonek z krzywemi tarczámi Szyk idźie, gdy Pánieńskie Woysko chorągwiámi Prowádźi Hyppolite, Getyckie narody Zwoiowawszy, y Dońskie przełamawszy lody: Albo iáko zapustnych tanecznic szeregi, Złotorodnego Hermu nád Oycowskie brzegi Wynidą, á wesoła przy ich krotofili Rzeká, pełnym strumieniem źrodłá swoie chyli. Obaczyłá niebieski poczet z źielonego Etná wierzchu, y w bliskim dole śiedzącego Temi słowy Zefirá prośi; o iedyny Oycze wiosny, miękkiemi przez moie kráiny Ktory często skrzydłámi buiasz, y przez cáły Rok słoneczne wiátrámi miárkuiesz
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 16
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
nie znały. Neptunus stalone W ręku mając oręce, troistym żelazem Pchnął opokę, a Ossę ogromną zarazem Oderwał od Olimpu; rozdzielone skały Morzu rzeki, a ludziom ziemię wnet oddały. Ledwie się Sycylia ciężką rozstąpiła Bita ręką, i ciemną otchłań otworzyła: nagła chmura na niebo padnie, i swe biegi Odmieniają niebieskich Planetów szeregi. Przelęknie się Orion, i Atlas, gdy koni Głos piekielnych usłyszy, w zakazanej toni Pławi się nocna Arktos, popędzi leniwej Z strachu Sfery Bootes, w podziemnych straszliwej Nocy lochach, przywykłe Plutona przez długi Czas, skoro dksień ujźrzały, nazad gwałtem cugi W piekło się napierają: lecz tylko uznały Rękę Pańską, i
nie znáły. Neptunus stalone W ręku máiąc oręce, troistym żelázem Pchnął opokę, á Ossę ogromną zárázem Oderwał od Olimpu; rozdźielone skáły Morzu rzeki, á ludźiom źiemię wnet oddáły. Ledwie się Sycylia cięszką rozstąpiłá Bitá ręką, y ćiemną otchłań otworzyłá: nagła chmurá ná niebo pádnie, y swe biegi Odmieniáią niebieskich Plánetow szeregi. Przelęknie się Oryon, y Atlás, gdy koni Głos piekielnych usłyszy, w zákazáney toni Pławi się nocna Arktos, popędźi leniwey Z stráchu Sfery Bootes, w podźiemnych strászliwey Nocy lochách, przywykłe Plutoná przez długi Czás, skoro dxień uyźrzáły, názad gwałtem cugi W piekło sie nápieráią: lecz tylko uznáły Rękę Pánską, y
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 21
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700