przyznam się, zbyłem z serca strachu, Ażeś do mnie przemówił, mój kochany Stachu. Drugi raz bądź ostrożny, bowiem nie wszyscy są Tak serdeczni; przykrywaj swoję głowę łysą. 55. NA PACHOŁKA ŁYSEGO
Prosiłeś mnie niedawno o szyszak do zbroje. Szyszakać nie mam, ale na żądanie twoje Posyłam do szeregu pachołka: że łysy, Tak bez szyszaka ujdzie i między kirysy. 56. BURKA
Wynidę przede wrota, gdy nas straszą Turki. Aż ktoś jedzie; że Tatar, rozumiałem z burki. Lecz że jeden, bom jeszcze wszytko swe miał doma, Duch w mię wstąpił. Pytam: „Ktoś?”
przyznam się, zbyłem z serca strachu, Ażeś do mnie przemówił, mój kochany Stachu. Drugi raz bądź ostrożny, bowiem nie wszyscy są Tak serdeczni; przykrywaj swoję głowę łysą. 55. NA PACHOŁKA ŁYSEGO
Prosiłeś mnie niedawno o szyszak do zbroje. Szyszakać nie mam, ale na żądanie twoje Posyłam do szeregu pachołka: że łysy, Tak bez szyszaka ujdzie i między kirysy. 56. BURKA
Wynidę przede wrota, gdy nas straszą Turki. Aż ktoś jedzie; że Tatar, rozumiałem z burki. Lecz że jeden, bom jeszcze wszytko swe miał doma, Duch w mię wstąpił. Pytam: „Ktoś?”
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 228
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Ksiądz go nie chce zbyć: „Lekko — mówiąc — chodzi; Żadnego nie ma do siebie narowu, Nigdy nie wierzgnie, posłuszny i słowu, Nie tylko prętu; szłapi co się tycze, Na nim pacierze mawiam kanonicze.” Ów przecie prosi, że to koń do biegu, Do wojny rączy albo do szeregu. Niechaj ksiądz w izbie swe pacierze trzepie, A chceli w polu, tedy na parepie. „Obaczysz, księże — na ostatek mówi — Żeć albo zdechnie, albo się znarowi.” W kilka dni potem, gdy lekarstwa bierze, W izbie kanonik odmawiał pacierze; Żołnierz, na koniu wyjechawszy w pole
. Ksiądz go nie chce zbyć: „Lekko — mówiąc — chodzi; Żadnego nie ma do siebie narowu, Nigdy nie wierzgnie, posłuszny i słowu, Nie tylko prętu; szłapi co się tycze, Na nim pacierze mawiam kanonicze.” Ów przecie prosi, że to koń do biegu, Do wojny rączy albo do szeregu. Niechaj ksiądz w izbie swe pacierze trzepie, A chceli w polu, tedy na parepie. „Obaczysz, księże — na ostatek mowi — Żeć albo zdechnie, albo się znarowi.” W kilka dni potem, gdy lekarstwa bierze, W izbie kanonik odmawiał pacierze; Żołnierz, na koniu wyjechawszy w pole
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 253
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Mieczem Pawłowym niech tłucze a tłucze. Chytry to Mazur, przed nim się nie skryje Turczyn, bo oraz i płacze i bije. Lecz w tym ferworze i w zapalczywości Nie zapominaj swojej powinności, Żeś był koniuszym; więc jak prędko błonie Tureckie trupy okryją, ty konie Każ łapać prędko swemu Tuszewskiemu, Bo od szeregu nie rzeczby Wolskiemu, By bez Wolskiego chorągiew nie była; Wiem też, że białych koni macie siła. Ty zaś sam wodze wypuść kasztankowi, A utni ramię z głową Turczynowi. Drugiego zaś tak niech tnie twój miecz srogi, Żeby spadł tułów a zostały nogi. Ten, co z Oboźna poszedł do obozu,
Mieczem Pawłowym niech tłucze a tłucze. Chytry to Mazur, przed nim się nie skryje Turczyn, bo oraz i płacze i bije. Lecz w tym ferworze i w zapalczywości Nie zapominaj swojej powinności, Żeś był koniuszym; więc jak prędko błonie Tureckie trupy okryją, ty konie Każ łapać prędko swemu Tuszewskiemu, Bo od szeregu nie rzeczby Wolskiemu, By bez Wolskiego chorągiew nie była; Wiem też, że białych koni macie siła. Ty zaś sam wodze wypuść kasztankowi, A utni ramię z głową Turczynowi. Drugiego zaś tak niech tnie twoj miecz srogi, Żeby spadł tułow a zostały nogi. Ten, co z Oboźna poszedł do obozu,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 286
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
i uczciwością mierząc/ nigdy dla szczególnej lubieżności za niemi się nie ubiegając. Jakże kto jedno/ albo się w chciwość bogactw wpląta/ albo się w swych wczasach i pieszczotach zanurzy/ albo swemi godnościami nadmie. Jużeż zbieg/ już zmiennik już z nieprzyjacielem porozumienie/ i zmowę ma/ już wziął na rękę/ już z szeregu zbawienia w chrost skoczył/ już sromotnie umknął/ już zdrajca z pola uciekł/ już się do nieprzyjaciela przekinął. Czemuż? bo ta jest natura/ i własność żądzy/ a do rzeczy jakiej przez zbyteczny afekt przywiązania się i wlepienia; że dla dostąpienia/ albo dotrzymania tego na co się usadzi człowiek/ każdej się
y uczćiwośćią mierząc/ nigdy dlá szczegulney lubieżnośći zá niemi się nie vbiegáiąc. Iákże kto iedno/ álbo się w chćiwość bogactw wpląta/ álbo się w swych wczásach y pieszczotách zánurzy/ álbo swemi godnośćiámi nádmie. Iużeż zbieg/ iuż zmiennik iuż z nieprzyiáćielem porozumienie/ y zmowę ma/ iuż wźiął ná rękę/ iuż z szeregu zbáwieniá w chrost skoczył/ iuż sromotnie umknął/ iuż zdraycá z polá ućiekł/ iuż się do nieprzyjáćielá przekinął. Czemuż? bo tá iest náturá/ y włásność żądzy/ á do rzeczy iákiey przez zbyteczny áfekt przywiązániá się y wlepieniá; że dlá dostąpieniá/ álbo dotrzymániá tego ná co się usádźi człowiek/ káżdey się
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 256
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
fest Diany: Tu dopiero Achilles cale podejźrzany. Ani bowiem koleij, ani upatruje Z kim się kiedy ma łączyć: wszytko miesza, psuje. Już kroku nie przestrzega lekkiego, i swojem Nad zwyczaj się już brzydzi białogłowskim strojem. Tak Teby z Bachusowych były potrwożone Ofiar, gdy je Penteus odrzucił wzgardzone. Roschodzą się z szeregu, wziąwszy swe pochwały: I w pałac powracają, kędy już czekały Rozłożone po stołach w nagrodę podjętej Praca, różne podarki. Które ku zaczętej Imprezie, Diomedes rozrzuciwszy wszędzie: Prosi aby co której według myśli będzie: Brały sobie ochotnie. Więc sam nie broni Ociec, ach nieostrożny, nie wiedząc w co goni Zdradą
fest Dyány: Tu dopiero Achilles cále podeyźrzány. Ani bowiem koleij, áni upátruie Z kim się kiedy ma łączyć: wszytko miesza, psuie. Iuż kroku nie przestrzega lekkiego, y swoiem Nád zwyczay się iuż brzydźi białogłowskim stroiem. Ták Teby z Bachusowych były potrwożone Ofiar, gdy ie Penteus odrzućił wzgárdzone. Roschodzą się z szeregu, wźiąwszy swe pochwały: Y w páłác powracáią, kędy iuż czekáły Rozłożone po stołách w nagrodę podiętey Praca, rożne podárki. Ktore ku záczętey Impreźie, Diomedes rozrzućiwszy wszędźie: Prośi áby co ktorey według myśli będźie: Bráły sobie ochotnie. Więc sam nie broni Oćiec, ách nieostrożny, nie wiedząc w co goni Zdrádą
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 145
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
przed wszytkim zgarnionym miastem prezentuje Z jego ową armatą przez się zwojowaną/ I łukiem/ i cięciwą na troje spadaną/ Niezmiernie się żasmuci. A Matce nieśmiejąc Tego donieść/ i gniew jej zatym rozumiejąc. Być już nieubłagany; za Miasto poleci/ A tam z desperacji kształtem głupich dzieci Upatrzywszy z między drzew piękniejszych szeregu Mirt stojący/ przy rzecznym złotonurym brzegu/ Na onym się obiesi. Chrosnie przeszyniona Gałąz pod nim. Skąd drogą sznurą zaciągniona/ Jako dżdżem kryształowym rozdze swej makowka Ciężka bywa/ uwiśnie złotowłosa główka/ Wiatrom dawszy kędziory. Karczek z mlekolicznej Spadnie szyje/ na dół wzrok pomrużywszy śliczny/ Skrzydełka go opuszczą/ roże wszytkie zmieni
przed wszytkim zgárnionym miástem prezentuie Z iego ową ármatą przez się zwoiowáną/ Y łukiem/ y cięciwą ná troie spádáną/ Niezmiernie się żásmuci. A Mátce nieśmieiąc Tego donieść/ y gniew iey zátym rozumieiąc. Bydź iuż nieubłagány; zá Miásto poleci/ A tám z desperácyey kształtem głupich dzieci Vpátrzywszy z między drzew pięknieyszych szeregu Mirt stoiący/ przy rzecznym złotonurym brzegu/ Ná onym się obiesi. Chrosnie przeszyniona Gáłąs pod nim. Zkąd drogą sznurą záciągniona/ Iáko dżdzem krzyształowym rozdze swey mákowká Cięszka bywa/ vwiśnie złotowłosá głowká/ Wiátrom dawszy kędziory. Kárczek z mlekoliczney Spádnie szyie/ ná doł wzrok pomrużywszy śliczny/ Skrzydełká go opuszczą/ roże wszytkie zmieni
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 122
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
oczy/ Nie mogąc dalej patrzyć. Z sieni swej wyskoczy/ Męki Pańskiej.
Ciśnie się przez poboczną jazdę i piechotę: Dziwując się/ mniemając że jaką robotę Abo kunszt swój wyprawi: a ona już Pana Dobieżawszy/ z uprzejmą chęcią: na kolana/ Przyklęknąwszy/ podwiką lice mu otarła/ Zatym ją gniewliwa straż z szeregu wywarła. O Bogobojna Pani/ o święta Werono: Budowne Jeruzalem nie ma drugiej pono Tak świętej; żadna jeszcze swej do tąd litości Nie pokazała Panu: żadna w powinności Miłosiernych uczynków (choć mają wrodzone) Nie poczuła się jeszcze: Pierwszą oszpecone Ocierając te skronie w miłości przodkujesz/ Pierwsza też pewnie Pańską łaskę pozyskujesz.
oczy/ Nie mogąc dáley pátrzyć. Z śieni swey wyskoczy/ Męki Páńskiey.
Ciśnie się przez poboczną iezdę y piechotę: Dźiwuiąc się/ mniemáiąc że iáką robotę Abo kunszt swoy wypráwi: á oná iuż Páná Dobieżawszy/ z vprzeymą chęćią: ná koláná/ Przyklęknąwszy/ podwiką lice mu otárłá/ Zátym ią gniewliwa straż z szeregu wywárłá. O Bogoboyna Páni/ o święta Werono: Budowne Hieruzálem nie ma drugiey pono Ták świętey; żadna ieszcze swey do tąd litośći Nie pokazáłá Pánu: żadna w powinnośći Miłośiernych vczynkow (choć máią wrodzone) Nie poczułá się ieszcze: Pierwszą oszpecone Oćieráiąc te skronie w miłośći przodkuiesz/ Pierwsza też pewnie Páńską łáskę pozyskuiesz.
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 65.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, W afekcie, który respekt w swych granicah tuli Ojczyzny, jej darując, to co serce lubi, I mężnie ofiarując, czym zda się ze zgubi. Toż liczną kompanią, już w weselszym oku Pożegna, a graniczny potok w rzeskim skoku Przesadzi. Gdzie na samym swej granicy brzegu Pułkownik Wołoskiego sunie z przed szeregu; I Gościa tak zacnego, dość składnymi słowy Wita, w swoich granicach; a jak jest gotowy Na rozkaz jego Pański, i jak chętnie służy, Rzeczą samą chce świadczyć. Więc nie bawiąc dłuży, Skoczy rześko przed swoich, i aby przed Panem Za sobą szły chorągwie, skinął buzdyganem. Stąd ruszywszy, nie
, W áffekcie, ktory respekt w swych gránicáh tuli Oyczyzny, iey dáruiąc, to co serce lubi, I mężnie ofiáruiąc, czym zda się ze zgubi. Toż licżną kompánią, iuż w weselszym oku Pożegna, á grániczny potok w rzeskim skoku Przesadzi. Gdźie ná sámym swey gránicy brźegu Pułkownik Wołoskiego sunie z przed szeregu; I Gościa ták zácnego, dość skłádnymi słowy Wita, w swoich gránicách; á iák iest gotowy Ná rozkaz iego Páński, y iák chętnie służy, Rzeczą sámą chce świádczyc. Więc nie báwiąc dłuży, Skoczy rzesko przed swoich, y áby prżed Pánem Za sobą szły chorągwie, skinął buzdygánem. Ztąd ruszywszy, nie
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 46
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
się zmykac pod chałupę zogniem Wychodzciesz Poganscy synowie bo się dla was dostanie i Ludziom ubogiem.
Odpowiem zaraz, zaraz Moi Mościwi Panowie Idziemy tedy w tropie dwadzieścia kilku ludzi rachując i z swoją Czeladzą kolano z kolanem. A kazałem jeżeli by nas obtoczyli zaraz obróccie się zadniemu szeregowi Frontem do Nich A plecami do przedniego szeregu a nie strzelac tylko po dwóch po trzech kiedy ja kazę albo Wachmistrz który zadniem szeregiem Ordynował A ja pierwszym. Wachmistrz siedzi na szumnym Dereszowatym kałmuku od nich zdobycznym rzuca się pod nim jako cyga aswego oddał pod Dragana strzelby mamy dosyć bo i od owych więźniów nabrali Jenośmy tylko odeszli od owej Gospody Nie było stajania umknęli
się zmykac pod chałupę zogniem Wychodzciesz Poganscy synowie bo się dla was dostanie y Ludziom ubogiem.
Odpowięm zaraz, zaraz Moi Mosciwi Panowie Idziemy tedy w tropie dwadziescia kilku ludzi rachuiąc y z swoią Czeladzą kolano z kolanem. A kazałem iezeli by nas obtoczyli zaraz obroccie się zadniemu szeregowi Frontem do Nich A plecami do przedniego szeregu a nie strzelac tylko po dwoch po trzech kiedy ia kazę albo Wachmistrz ktory zadniem szeregiem Ordynował A ia pierwszym. Wachmistrz siedzi na szumnym Dereszowatym kałmuku od nich zdobycznym rzuca się pod nim iako cyga aswego oddał pod Dragana strzelby mamy dosyć bo y od owych więzniow nabrali Ienosmy tylko odeszli od owey Gospody Nie było staiania umknęli
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 156v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
moi tez dragoni trzy czy cztery razem z ramienia mego dali dadzą z muszkietów Ten co się zemną zwarł uchwycił się łęku znać że był postrzelony. Dragon się wysunąwszy cian szablą w kark spadł Powiedali że to był znaczny Litwin Szemet niejaki Paniątko Ociec się na niego gniewał i Z woląntarzami słuzył A mój tez jeden Dragan z przedniego szeregu o ziemie konia podnim w bok zabito, skorom zobaczył że dragan wstaje rzędem. Odsuną się trochę a potym jak znowu do Nas Ten Jankowski miał Muszkiet z Rurą srogą Jak plusnie owymi Hufnalami znowu ich popstrzył jaki taki stęknie tam tez od zadniego szeregu wzięło ich kilku. widzą że nas rozerwac niemogą poczną wołać
moi tez dragoni trzy czy cztery razęm z ramienia mego dali dadzą z muszkietow Ten co się zemną zwarł uchwycił się łęku znać że był postrzelony. Dragon się wysunąwszy ciąn szablą w kark spadł Powiedali że to był znaczny Litwin Szemet nieiaki Pąniątko Ociec się na niego gniewał y Z woląntarzami słuzył A moy tez ieden Dragan z przedniego szeregu o zięmie konia podnim w bok zabito, skorom zobaczył że dragan wstaie rzędem. Odsuną się trochę a potym iak znowu do Nas Ten Iankowski miał Muszkiet z Rurą srogą Iak plusnie owymi Hufnalami znowu ich popstrzył iaki taki stęknie tam tez od zadniego szeregu wzięło ich kilku. widzą że nas rozerwac niemogą poczną wołac
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 157
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688