/ jedno ten kaftanik bagazjowy/ w którym oto wnetże będzie umierał. Kędy one pręty złote i srebrne/ któreś zlewał Osmanie: kędy one wory do ośmiset/ w których w każdym zosobna było po dziesiątku tysięcy czerwonych złotych? Kędy one zbiory starych Cesarzów Greckich; którym jako klejnotom przepuszczali przodkowie twoi? Kędy one szkarłaty twoje/ któreś obiecował na delury krajać Jańczarom swoim/ odkupując gardło twoje? Ostałeś przy jednym kaftaniku nieboże/ którego ten pancerz nie wiele mógł ozdobić/ pancerz marny/ który nie mówię strzałom/ abo łukom/ ale się nie mógł odjąć okrzykom onym/ które nań leciały/ jako grad jako gęsty. Już cię
/ iedno ten káftanik bágázyowy/ w ktorym oto wnetże będźie vmierał. Kędy one pręty złote y srebrne/ ktoreś zlewał Osmanie: kędy one wory do ośmiset/ w ktorych w káżdym zosobná było po dźieśiątku tyśięcy czerwonych złotych? Kędy one zbiory stárych Cesárzow Greckich; ktorym iáko kleynotom przepuszczáli przodkowie twoi? Kędy one szkárłaty twoie/ ktoreś obiecował ná delury kráiáć Iáńczárom swoim/ odkupuiąc gárdło twoie? Ostałeś przy iednym káftaniku nieboże/ którego ten páncerz nie wiele mogł ozdobić/ páncerz márny/ ktory nie mowię strzáłom/ ábo łukom/ ále się nie mogł odiąć okrzykom onym/ które nań lećiáły/ iáko grad iáko gęsty. Już ćię
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 45
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
znaczy Żywe Srebro. Miedzy Dniami znaczy Diem Iovis alias Czwartek. Zielony Kolor porem wyrażając, dają się linię na ukos od rogu górnego prawego, do rogu dolnego lewego. 7. PURPUROWY Kolor zmieszany z sześciu wyliczonych Kolorów. Po Łacinie Purpura zowie się à Puritate Lucis. Jest to Ryba z której żywej sok wypuściwszy farbują Szkarłaty. Najpierwszy się ustroił Król Rzymski w Purpurę Tullius Hostilius, a po nim zażywali Principes, teraz corrupta saecula sine regula, i Chłopu się stroić nie bronią, bylego stało. Purpurowy Kolor wyrażając na Tarczy piórem, ciągni linie od rogu lewego górnego na ukoś, do dolnego prawego rogu. Tak dobierano Kolorów, gdy komu
znaczy Zywe Srebro. Miedzy Dniami znaczy Diem Iovis alias Czwartek. Zielony Kolor porem wyrażaiąc, daią się linię na ukos od rogu gornego prawego, do rogu dolnego lewego. 7. PURPUROWY Kolor zmieszany z sześciu wyliczonych Kolorow. Po Łacinie Purpura zowie się à Puritate Lucis. Iest to Ryba z ktorey żywey sok wypuściwszy farbuią Szkarłaty. Naypierwszy się ustroił Krol Rzymski w Purpurę Tullius Hostilius, a po nim zażywali Principes, teraz corrupta saecula sine regula, y Chłopu się stroić nie bronią, bylego stało. Purpurowy Kolor wyrażaiąc na Tarczy piorem, ciągni linie od rogu lewego gornego na ukoś, do dolnego prawego rogu. Tak dobierano Kolorow, gdy komu
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 375
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. Odpowiedź.
Tenci chudak nic nie winien, Darmo robić nie powinien; Dlaczegóż nie ma rachować, Twoje kreski w domu chować? A wiesz, chłopku, dojźrzy sobie: Oni zrobią dobrze tobie. Na rozkazaniu należy, Będziesz miał, jak przynależy. Kupcy.
Nuż i kupcy, gdzie bławaty, Różne towary, szkarłaty, A drudzy zaś sukna wszelkie, Karmazyny w cenie wielkie, W ciemnych sklepach przedawają, Za przedniejsze udawają. Toż czynią Szoci, jak wiecie, U kramarzów się dowiecie; Pod płachtami udatniejszy Wszelki towar, wydatniejszy; A jako wynidziesz z kramu, Podlejszy się widzi w domu. Odpowiedź.
Tak się godzi,
. Odpowiedź.
Tenci chudak nic nie winien, Darmo robić nie powinien; Dlaczegóż nie ma rachować, Twoje kreski w domu chować? A wiesz, chłopku, dojźrzy sobie: Oni zrobią dobrze tobie. Na rozkazaniu należy, Będziesz miał, jak przynależy. Kupcy.
Nuż i kupcy, gdzie bławaty, Różne towary, szkarłaty, A drudzy zaś sukna wszelkie, Karmazyny w cenie wielkie, W ciemnych sklepach przedawają, Za przedniejsze udawają. Toż czynią Szoci, jak wiecie, U kramarzów się dowiecie; Pod płachtami udatniejszy Wszelki towar, wydatniejszy; A jako wynidziesz z kramu, Podlejszy się widzi w domu. Odpowiedź.
Tak się godzi,
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 22
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
serca lubego lepszy przystęp miały. DZIEWIĄTY: HALCJON
Ja śpiewam nie wedle świata: Za fraszkę u mnie majętność bogata, Fraszka urodzajne włości I nieprzejrzane okiem majętności.
Niech drudzy łakomie zysku Szukają z biednych poddanych ucisku, Niechaj nędznych ludzi pracą Nienasycone szkatuły bogacą.
Zbiorą srebro blade z złotem Ubogich kmiotków napojone potem, Będą mieć szkarłaty tkane, Krwią robotników mdłych zafarbowane.
Ja nic nie dbam o pachołki, Ani o przednich dygnitarzów stołki. Czołem za cześć! Komu zda się, Niechaj się nędzą drobnych ludzi pasie.
Obejdę się bez bankietów, Bez smaków nowych, bez krętych pasztetów, Nie pragnę mieć na mym stole, Co rodzi morze, powietrze
serca lubego lepszy przystęp miały. DZIEWIĄTY: HALCJON
Ja śpiewam nie wedle świata: Za fraszkę u mnie majętność bogata, Fraszka urodzajne włości I nieprzejrzane okiem majętności.
Niech drudzy łakomie zysku Szukają z biednych poddanych ucisku, Niechaj nędznych ludzi pracą Nienasycone szkatuły bogacą.
Zbiorą srebro blade z złotem Ubogich kmiotków napojone potem, Będą mieć szkarłaty tkane, Krwią robotników mdłych zafarbowane.
Ja nic nie dbam o pachołki, Ani o przednich dygnitarzów stołki. Czołem za cześć! Komu zda się, Niechaj się nędzą drobnych ludzi pasie.
Obejdę się bez bankietów, Bez smaków nowych, bez krętych pasztetów, Nie pragnę mieć na mym stole, Co rodzi morze, powietrze
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 66
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
wydaje na przemiany Kwiat czerwony z białym zmieszany.
Dlaczegoż tedy, dziewko okazała, Zabraniasz zbierać kwiatków z swego ciała? Czemu od twoich uciech, proszę, Tak częste odmioty ponoszę?
Samaś i sobie, i mnie zawiniła, Żeś różaniec na twarzy zasadziła, Żeś na wargach i uściech kwiaty Rozpostarła jako szkarłaty.
Te mnie do siebie wabią, te zuchwała Wenus na wieniec zerwać mi kazała, Jeśli w tym usłucham bogini, Nie ja - ona tobie przewini.
Ale daremnie darów bożych bronisz, Bo niezadługo przecię je uronisz, Gdy za twą starością szkaradną Piękne róże z twarzy twej spadną,
A tylko ciernie dotkliwe zostanie, Że
wydaje na przemiany Kwiat czerwony z białym zmieszany.
Dlaczegoż tedy, dziewko okazała, Zabraniasz zbierać kwiatków z swego ciała? Czemu od twoich uciech, proszę, Tak częste odmioty ponoszę?
Samaś i sobie, i mnie zawiniła, Żeś różaniec na twarzy zasadziła, Żeś na wargach i uściech kwiaty Rozpostarła jako szkarłaty.
Te mnie do siebie wabią, te zuchwała Wenus na wieniec zerwać mi kazała, Jeśli w tym usłucham bogini, Nie ja - ona tobie przewini.
Ale daremnie darów bożych bronisz, Bo niezadługo przecię je uronisz, Gdy za twą starością szkaradną Piękne róże z twarzy twej spadną,
A tylko ciernie dotkliwe zostanie, Że
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 86
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Ja to rzekę co dawno powiedział uważny, iż sława zasadza się na opiniej ludzkiej, opinia zaś musi być odmienna, jako jest z natury odmienne Poselstwo, toć i sława, i honory, i triumfy Wmci, mienić się muszą, jako się dziś przemieniły w oczach i rozumieniu Wmści, moje dawne łaty w kosztowne szkarłaty. A kończąc ten dyskurs o sławie, być ją w Ludziach rozumiem odmienną, mijającą z nagła, ułąmną, nie trwałą. B. Jako ty drwisz, tak i ja na te drwa wzroku nie obracąm mego, dosyć mam, i kontentuję się doskonale, gdy mi służy ten Tytuł Zem możny, żem
Ia to rzekę co dawno powiedźiał vważny, iż sławá zásadza się ná opiniey ludzkiey, opinia záś muśi być odmienna, iáko iest z nátury odmienne Poselstwo, toć y sławá, y honory, y tryumfy Wmći, mienić się muszą, iáko się dźiś przemieniły w oczách y rozumieniu Wmśći, moie dawne łáty w kosztowne szkárłaty. A kończąc ten dyskurs o sławie, byc ią w Ludziach rozumiem odmienną, miiáiącą z nagłá, vłąmną, nie trwáłą. B. Iáko ty drwisz, tak y ia ná te drwá wzroku nie obracąm mego, dosyć mąm, y kontentuję się doskonále, gdy mi służy ten Tituł Zem możny, żem
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 67
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
zasypia w Październiku, a nie odecknie się aż w kwietniu. Hiszpani cokolwiek tu z owoców i zwierząt Europejskich zasadzili, wszystko to pięknie się konserwuje i rodzi, wyjąwszy winnice w których gruna się nie dostawają, z przyczyny deszczów ustawicznych w Sierpniu i Wrzesniu. Przytym wydaje z siebie bawełny, cukry, Konchy któremi farbują szkarłaty. Między fruktami znajduje się Cacao którego zażywają tameczni za monetę, i z tego robią Cykulatę. Góry w tym Państwie znajdują się ognie wyrzucające nakształt Wulkanów, ale są znaczniejsze złote i srebrne, najwięcej sprowadzające do siebie Hiszpanów. Hiszpani weszli w ten Kraj R. 1518. pod władzą Ferdynanda Cortez który przez 3.
zásypia w Pázdzierniku, á nie odecknie się áż w kwietniu. Hiszpani cokolwiek tu z owocow y zwierząt Europeyskich zásadzili, wszystko to pięknie się konserwuie y rodzi, wyiąwszy winnice w ktorych gruná się nie dostawaią, z przyczyny deszczow ustáwicznych w Sierpniu y Wrzesniu. Przytym wydaie z siebie báwełny, cukry, Konchy ktoremi farbuią szkarłaty. Między fruktámi znáyduie się Cacao ktorego záżywáią támeczni zá monetę, y z tego robią Cykulatę. Gory w tym Páństwie znáyduią się ognie wyrzucáiące náksztáłt Wulkánow, ále są znácznieysze złote y srebrne, naywięcey sprowádzáiące do siebie Hiszpánow. Hiszpani weszli w ten Kráy R. 1518. pod władzą Ferdynanda Cortez ktory przez 3.
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 639
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
swe depozyty? Nie mieszka w ludzi rozkosznych gatunku, Ani jej człek zna ceny i szacunku. Otchłań powieda, że jej nie masz wemnie Morże; u mnie też szukać jej daremnie, Wybornym złotem kupiona nie będzie, Ani zamianą śrebra się zdobędzie. Nikt jej za towar nie znajdzie bogaty, Podepce pyszne Indyjskie szkarłaty, I Sardoniksy drogie i szafiry Z nią porównane, będą jak brak szczyry. Nie przeważą jej ceną swą zaiste Złote naczynia kryształy przejrżyste, Najdroższe rzeczy, kunszty najzacniejsze Względem mądrości będą pośledniejsze. Z niewybadanych i tajemnych rzeczy Zmysł jej najprędzej zaciąga człowieczy, Z Murżyńskiej ziemie kamień Topazowy, Ani jej kolor zrówna Purpurowy. Gdzie
swe depozyty? Nie mieszka w ludźi roskosznych gatunku, Ani iey człek zna ceny i szacunku. Otchłań powieda, że iey nie masz wemnie Morże; u mnie też szukáć iey daremnie, Wybornym złotem kupiona nie będźie, Ani zamiáną śrebra się zdobędźie. Nikt iey zá towar nie znaydźie bogáty, Podepce pyszne Indyiskie szkarłáty, I Sardonixy drogie i száfiry Z nią porownáne, będą iák brak szczyry. Nie przeważą iey ceną swą záiste Złote naczynia krzysztáły przeyrżyste, Naydroższe rzeczy, kunszty nayzacnieysze Wzgledem mądrośći będą poślednieysze. Z niewybadánych i táiemnych rzeczy Zmysł iey nayprędzey zaćiąga człowieczy, Z Murżyńskiey źiemie kamień Topazowy, Ani iey kolor zrowna Purpurowy. Gdźie
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 101
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
, Czy pośniedziałym metalem zbyt dawnym. Innych bez liczby, w misternej robocie, Koron Królewskich, sceptr wykłada mnóstwo, Drogie kamienie osadzone w złocie, Na nich pogańskie rysowane Bóstwo, Mitry Książęce centkowane w bryze, Mol futro stoczył, złote niechał Krzyże. Wytrząsa z snopka mycki, kapelusze, Kardynalskiego dostojeństwa kolor, Piękne Szkarłaty, świętne Palliusze, Infuły z złotem potraciły polor, Biskupich Krzyżów, pierścieni bez liku, I tyś z Rokietą w snopku Kanoniku. Pokaże łańcuch złączony ogniwy, Czoło orderów pryncypalnych Osób, Na tym w pół wisi Baranek jak żywy, Uczczenia godnych Kawalerów sposób, Złotym go runem starożytność ona, Od Kolchów zowie czy
, Czy pośniedziałym metallem zbyt dawnym. Jnnych bez liczby, w misterney robocie, Koron Krolewskich, sceptr wykłáda mnostwo, Drogie kámienie osadzone w złocie, Ná nich pogańskie rysowane Bostwo, Mitry Xiążęce centkowane w bryze, Mol futro stoczył, złote niechał Krzyże. Wytrząsa z snopka mycki, kápelusze, Kárdynalskiego dostoieństwa kolor, Piękne Szkárłaty, świętne Palliusze, Jnfuły z złotem potráciły polor, Biskupich Krzyżow, pierścieni bez liku, Y tyś z Rokietą w snopku Kánoniku. Pokaże łancuch złączony ogniwy, Czoło orderow pryncypalnych Osob, Ná tym w poł wisi Baranek iák żywy, Uczczenia godnych Káwalerow sposob, Złotym go runem stárożytność ona, Od Kolchow zowie czy
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 252
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
/ stać Taebom wyroki: Bodaj grzmiał miecz/ i ogień. nędzowaćby było Lżej bez winy/ i słusznej nieszczęście winiło/ Niżby się pokrywało/ łzy wstydu uszłyby. Dziś/ Taebów goła dziatwa dokończy bez chyby: Któremu nie bój płaci/ nie zbroja/ nie konie: Leczz włos perfumowany/ przywienczone skronie/ Szkarłaty/ złotogłowy wymyślnego kroju. Którego wnetże przyskwrę/ wy siedźcie w pokoju/ Ze/ i ojca zmyślnego/ i wiarę wyklekce. Czy śmiał Akryzy marne Bóstwo zwazyć lekce? A przed nim Argolskiemi przywrzeć się bronami? Pentea/ z wszemi zwalczy/ włóczęga Taebami? Bieżcie/ czeladzi mówi/ bieżcie/ a tu
/ stać Thaebom wyroki: Boday grzmiał miecz/ y ogień. nędzowáćby było Lżey bez winy/ y słuszney nieszczęście winiło/ Niżby się pokrywáło/ łzy wstydu vszłyby. Dźiś/ Thaebow goła dźiátwá dokonczy bez chyby: Ktoremu nie boy płáci/ nie zbroiá/ nie konie: Leczz włos perfumowány/ przywienczone skronie/ Szkárłaty/ złotogłowy wymyślnego kroiu. Ktorego wnetże przyskwrę/ wy śiedźćie w pokoiu/ Ze/ y oycá zmyślnego/ y wiárę wyklekce. Czy śmiał Akryzy márne bostwo zwazyć lekce? A przed nim Argolskiemi przywrzeć się bronámi? Pentea/ z wszemi zwalczy/ włoczęgá Thaebámi? Bieżćie/ czeládźi mowi/ bieżćie/ á tu
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 72
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636