trzeba, Do Polskiej, skąd Gdańszczanie zasiągają chleba. Gdy nie kradł i nie krył się, to była przyczyna, Żem od wszytkiego klucze dał mu, i od wina. Sprawiała żona pannie służebnej wesele, Gdzie zwyczajnie przyjaciół zjechało się wiele. Dobra myśl, staropolskie obyczaje nasze, Niemiec gęste do stołu z piwnice szle flasze;
A i tam nie próżnuje, kiedy w dzbany jednem, Drugim w konwie, co każe kto, nalewa, że dnem Trzecia beczka stanęła. Skoro to usłyszę, Bieżę: „Chłopcze, co robisz?” „Wszytko — rzecze — piszę, Co komu dam i jednej nie minę kropelki.” Potem
trzeba, Do Polskiej, skąd Gdańszczanie zasiągają chleba. Gdy nie kradł i nie krył się, to była przyczyna, Żem od wszytkiego klucze dał mu, i od wina. Sprawiała żona pannie służebnej wesele, Gdzie zwyczajnie przyjaciół zjechało się wiele. Dobra myśl, staropolskie obyczaje nasze, Niemiec gęste do stołu z piwnice szle flasze;
A i tam nie próżnuje, kiedy w dzbany jednem, Drugim w konwie, co każe kto, nalewa, że dnem Trzecia beczka stanęła. Skoro to usłyszę, Bieżę: „Chłopcze, co robisz?” „Wszytko — rzecze — piszę, Co komu dam i jednej nie minę kropelki.” Potem
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 148
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
że niedostatek i rozruchy, o którychem Waszej Królewskiej Mości w przeszłych liściech pisał, do tego czasu trwają w wojsku: żadnego z panów komisarzów, żadnego z panów poborców, żadnego z pisarzów skarbowych dotąd niewidać; już tylko cztery dni do zamierzonego cierpliwości ich czasu, jeśli w tych dniach Pan Bóg tych pieniędzy nie zeszle, strzeż Boże, do czego bardzo blisko, jakiego szkodliwego zawzięcia. To tedy, do czego mię powinność moja i sumnienie i dobrodziejstwa od Waszej Królewskiej Mości, Pana mego miłościwego, wzięte przywiodły, oznajmiwszy, wierność poddaństwa mego i t. d.
CEDUŁA.
To też Waszej Królewskiej Mości, Panu memu miłościwemu, oznajmuję
że niedostatek i rozruchy, o którychem Waszej Królewskiej Mości w przeszłych liściech pisał, do tego czasu trwają w wojsku: żadnego z panów kommissarzów, żadnego z panów poborców, żadnego z pisarzów skarbowych dotąd niewidać; już tylko cztery dni do zamierzonego cierpliwości ich czasu, jeśli w tych dniach Pan Bóg tych pieniędzy nie zeszle, strzeż Boże, do czego bardzo blisko, jakiego szkodliwego zawzięcia. To tedy, do czego mię powinność moja i sumnienie i dobrodziejstwa od Waszej Królewskiej Mości, Pana mego miłościwego, wzięte przywiodły, oznajmiwszy, wierność poddaństwa mego i t. d.
CEDUŁA.
To też Waszej Królewskiej Mości, Panu memu miłościwemu, oznajmuję
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 123
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
, niemniej także znacznej, Która z cnoty, z urody taką sławę miała, Że swego wieku pannom w obojgu met dała.
Lecz nie znając jej łaski, spadł z swojej imprezy. Bo inszy wziął tak wdzięczną korzyść a ow, ranny Tą miłością, na której zawiodł się u panny, Już będącej za mężem, szle bogate dary, I nowe prośby czyni, bez końca, bez miary, Chcąc jej jak fałdów przysieść a swojej tęsknicy Kiedykolwiek dać obrok. Ale po próżnicy, Bo wiara ku mężowi i wstyd znamienity Gardzi prośbą i na dar nie patrzy sowity. Krótko, tak goły został dla onej przyjaźni, Jak kiedy wąż na wiosnę
, niemniej także znacznej, Ktora z cnoty, z urody taką sławę miała, Że swego wieku pannom w obojgu met dała.
Lecz nie znając jej łaski, spadł z swojej imprezy. Bo inszy wziął tak wdzięczną korzyść a ow, ranny Tą miłością, na ktorej zawiodł się u panny, Już będącej za mężem, szle bogate dary, I nowe prośby czyni, bez końca, bez miary, Chcąc jej jak fałdow przysieść a swojej tęsknicy Kiedykolwiek dać obrok. Ale po prożnicy, Bo wiara ku mężowi i wstyd znamienity Gardzi prośbą i na dar nie patrzy sowity. Krotko, tak goły został dla onej przyjaźni, Jak kiedy wąż na wiosnę
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 262
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
ich nie mogąc. a Panowie sami, Różno pomierzonymi bieżąc noclegami, To mężniejszy co retszy, i gdzie droga komu Dalsza była, najpierwej wrócił się do domu. Uciekających Cera. Część PIERWSZA I porzucony Obóz. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Z-Kozaki i Tatary PUNKT II.
TAk Wojsko rozproszone, jako kiedy burza Grzmiący zeszle Jupiter pierwej się zakurzą Pol zgorzałych popioły, od wichru wzbudzone, Gaje, lasy, zaszumią: Toż trzody stworzone Rozpierzchną się gdzie które: a Pasterze w-iamy Każdy swoje. Ledwie był kto u Wisły samy Aż się oparł, Rumaki wygrzewając tchnące, Z-głów wapory, i serca w-pierś uderzające Ćieżkim młotem.
ich nie mogąc. a Panowie sami, Rożno pomierzonymi bieżąc noclegami, To meżnieyszy co retszy, i gdźie droga komu Dalsza była, naypierwey wroćił sie do domu. Uciekaiących Cera. CZESC PIERWSZA I porzucony Oboz. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Z-Kozáki i Tatary PUNKT II.
TAk Woysko rosproszone, iako kiedy burza Grzmiący zeszle Iupiter pierwey sie zakurzą Pol zgorzałych popioły, od wichru wzbudzone, Gaie, lasy, zaszumią: Toż trzody stworzone Rozpierzchną sie gdźie ktore: á Pasterze w-iamy Każdy swoie. Ledwie był kto u Wisły samy Aż sie oparł, Rumaki wygrzewáiąc tchnące, Z-głow wapory, i serca w-pierś uderzáiące Ćieżkim młotem.
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 34
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
przodkiem Nieprzyjaciół drogi szukać sobie, Poruczywszy ostatek Najwyżsego pieczy. Lubo to i do Hana posłać nie od rzeczy. Wszakże nie tak, jakoby opuszczając reku, Ale List wysokiego i pełnego dźwięku. Król jednak in angusto będąc. Część TRZECIA Co czynić konsultuje. Na czym tandem stanął. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ
Jan Kazimierz Krymskiemu zdrowie szle Hanowi. Gdy wiele być powinien masz Władysławowi Bratu za to mojemu, że wieźniem tu bywszy, Królewsko cię traktował; i wolno puściwszy Dał ci potym ku Państwu przyjść przyrodzonemu, Któremu dziś panujesz. Dziwuje się temu, Teraz na to nie pomniąc, kiedy ja powstawam Przeciw zdrajcy swojemu, tu cię z-nim zastawam Dobywając pospołu
przodkiem Nieprzyiaćioł drogi szukać sobie, Poruczywszy ostatek Naywyżsego pieczy. Lubo to i do Hána posłáć nie od rzeczy. Wszákże nie tak, iakoby opuszczaiąc reku, Ale List wysokiego i pełnego dźwięku. Krol iednak in angusto będąc. CZESC TRZECIA Co czynić konsultuie. Na czym tandem stanął. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY
Ian Káźimierz Krymskiemu zdrowie szle Hánowi. Gdy wiele bydź powinien masz Włádysłáwowi Bratu zá to moiemu, że wieźniem tu bywszy, Krolewsko ćie traktował; i wolno puśćiwszy Dał ći potym ku Państwu przyyść przyrodzonemu, Ktoremu dźiś pánuiesz. Dziwuie sie temu, Teraz na to nie pomniąc, kiedy ia powstawam Przećiw zdraycy swoiemu, tu ćie z-nim zástawam Dobywáiąc pospołu
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 88
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, tak długie włóczenie się po Polsce, pod czas; i z uciskiem, i z płaczem ubogich ludzi, to mniej drogi, i pewniejszej ekspedycyj spodziewać się mogą, gdy zaś po Województwach płacą, to jak po kweście Bernardyńska droga. Przyjedzie Towarzysz najprzód się pytać kto czym? do Komisarza zajedzie, ten go odeszle do Poborcy, Poborca do Sukkollektóra, Sukkollektór do Szlachcica, a Szlachcic miasto zapłaty, powie mu: Mości Panie Bracie, w niebytności mojej na przejszłym Sejmiku, agrawowano mię bardzo, więc chciej poczekać do Sejmiku, tam się domowię swej krzywdy, i pewnie odmienią asyguacją Memu Mościam Panu, i tak uboższy od Bernardyna Towarzysz
, ták długie włoczenie się po Polszcze, pod czás; y z ućiskiem, y z płaczem ubogich ludźi, to mniey drogi, y pewnieyszey expedycyi spodźiewać się mogą, gdy záś po Woiewodztwách płacą, to iák po kweśćie Bernardyńska drogá. Przyiedźie Towarzysz nayprzod się pytáć kto czym? do Komisarzá záiedźie, ten go odeszle do Poborcy, Poborcá do Sukkollektorá, Sukkollektor do Szlachćicá, á Szlachćic miasto zápłaty, powie mu: Mośći Pánie Braćie, w niebytnośći moiey ná przeyszłym Seymiku, aggrawowano mię bardzo, więc chćiey poczekać do Seymiku, tam się domowię swey krzywdy, y pewnie odmienią assyguácyą Memu Mośćiam Panu, y ták uboższy od Bernardyná Towarzysz
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 138
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
ktoby ruszył piórem, i gębę otworzył, i zawarczał: izali się będzie przechwalała siekiera przeciw temu, kto nią rąba? abo się podwyższy piła przeciw temu który nią trze? jako gdyby podniosła rózga na tego, który ją podnosi, i i gdyby się pednosił kii, który wzdy jest drewno. Dla tego zeszle panujący Pan zastępów na tłuszcze jego suchoty, a pod sławą jego rozpalone będzie gorzało jako zapalenie ognia.
Ludzie tedy jakożkolwiek wielcy, względem wszystkich spraw, a osobliwie wielkich i dziwnych, są jako nie żywe instrumenta, jako kije, jako rózgi, siekiery, które nie tylko nic uczynić, ale ani ruszać się nie mogą
ktoby ruszył piorem, y gębę otworzył, y zawarczał: izali się będzie przechwalała siekiera przeciw temu, kto nią rąba? abo się podwyższy piła przeciw temu ktory nią trze? iako gdyby podniosła rozga na tego, ktory ią podnosi, y y gdyby się pednosił kii, ktory wzdy iest drewno. Dla tego zeszle panuiący Pan zastępow na tłuszcze iego suchoty, a pod sławą iego rozpalone będzie gorzało iako zapalenie ognia.
Ludzie tedy iakożkolwiek wielcy, względem wszystkich spraw, a osobliwie wielkich y dziwnych, są iako nie żywe instrumenta, iako kiie, iako rozgi, siekiery, ktore nie tylko nic uczynić, ale ani ruszać się nie mogą
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 223
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
pieczęci niemasz, a przeszłych Plenipotencyj, które nam pokazowano były Post multas na to któreśmy dawali rationes, stetit ze mamy dać asekuracją na się iz defectus pieczęci Ichmę Pw Senatorów non invalidabat tego, co kolwiek tu postanowiemy Drugą zaś do Księgi Pactorum pieczęć otrzyma Poseł Moskiewski którego Car Imię na odebranie przysięgi od WKMę zeszle tak te uspokoiwszy obiectiones, accessimus do Samego rozgoworu których chcelismy od przysięgi Cara Imię zacząć. jako od Bazi Pakt Andrussowskich, ale P Pe Moskiewscy bardziej życzyli żeby pierwej wszelakie uspokoić trudności Wzielismy tedy w ekspostulacją niedotrzymanych Pakt, co się suo Ordine et multa Serie wyliczało, non sine controversus et rationibus ab utrinque , luboż
pieczęci niemasz, a przeszłych Plenipotencyi, ktore nam pokazowano były Post multas na to ktoresmy dawali rationes, stetit ze mamy dać assekuracyą na się iz defectus pieczęci Jchmę PPw Senatorow non invalidabat tego, co kolwiek tu postanowiemy Drugą zaś do Xięgi Pactorum pieczęc otrzyma Poseł Moskiewski ktorego Car Jmę na odebranie przysięgi od WKMę zeszle tak te uspokoiwszy obiectiones, accessimus do Samego rozgoworu ktorych chcelismy od przysięgi Cara Jmę zacząc. iako od Bazi Pakt Andrussowskich, ale P Pe Moskiewscy bardziey zyczyli zeby pierwey wszelakie uspokoic trudności Wzielismy tedy w expostulacyą niedotrzymanych Pakt, co się suo Ordine et multa Serie wyliczało, non sine controversus et rationibus ab utrinque , luboż
Skrót tekstu: CzartListy
Strona: 159v
Tytuł:
Kopie listów do [...] Krzysztofa Paca
Autor:
Michał Czartoryski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
charissimi, et operamini in salutem, quia honorat Deus Patrem in filijs. Słuchajcie synowie najmilejsi, i pracujcie około zbawienia, bo czci Bóg Ojca w synach. I jako rozumieć mamy o czci tej, objaśnia Bóg przez usta Malachiasza 4. 6. Mittet Deus Eliam, qui convertat corda Patrum nostrorum ad filios. Zeszle Bóg Eliasza, któryby nawrócił serca Ojców naszych do synów. O mój Rabinie, gdyby Bóg miał nawrócić serca synów, to jest Apostołów do Ojców, gdyż się to rozumieć ma o Wierze, tedy ci synowie, to jest Apostołowie byliby z wami w tej niewoli, która jest bez końca, jako i Ojcowie
charissimi, et operamini in salutem, quia honorat Deus Patrem in filijs. Słuchayćie synowie naymileyśi, y pracuyćie około zbawienia, bo czći Bog Oyca w synach. Y iáko rozumieć mamy o czći tey, obiaśnia Bog przez usta Malachiasza 4. 6. Mittet Deus Eliam, qui convertat corda Patrum nostrorum ad filios. Zeszle Bog Eliasza, ktoryby nawroćił serca Oycow naszych do synow. O moy Rabinie, gdyby Bog miał nawroćić serca synow, to iest Apostołow do Oycow, gdyż się to rozumieć ma o Wierze, tedy ći synowie, to iest Apostołowie byliby z wami w tey niewoli, ktora iest bez końca, iáko y Oycowie
Skrót tekstu: SamTrakt
Strona: E4
Tytuł:
Traktat Samuela rabina błąd żydowski pokazujący
Autor:
Samuel Rabi Marokański
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
też? Bogu jawno. Lecz prędzej, niż w radzie, Osła widzieć u żłobu, flisa na biesiadzie, Gdzie starszych i godniejszych od siebie posiada, Choć ni o czym prócz Gdańska przy stole nie gada. Jest jeszcze inszy rodzaj próżnych straw w Koronie, Co od żłobów robocze odkęsują konie; Ani jarzma, ani szle, ani znają siodła, Jedna ich spólna wszytkim profesyja: modła. Ledwie mogą przed sadłem tłustym zdołać brzuchom; Lecz któż lepiej się chować zabroni pastuchom: Ziarno sami, w czym ich Pan gromi przez proroki, Jedzą, słomą napycha głodne stado boki. Czemuż raczej, którzy krew za ojczyznę cedzą, Ziarna żołnierze
też? Bogu jawno. Lecz prędzej, niż w radzie, Osła widzieć u żłobu, flisa na biesiadzie, Gdzie starszych i godniejszych od siebie posiada, Choć ni o czym prócz Gdańska przy stole nie gada. Jest jeszcze inszy rodzaj próżnych straw w Koronie, Co od żłobów robocze odkęsują konie; Ani jarzma, ani szle, ani znają siodła, Jedna ich spólna wszytkim profesyja: modła. Ledwie mogą przed sadłem tłustym zdołać brzuchom; Lecz któż lepiej się chować zabroni pastuchom: Ziarno sami, w czym ich Pan gromi przez proroki, Jedzą, słomą napycha głodne stado boki. Czemuż raczej, którzy krew za ojczyznę cedzą, Ziarna żołnierze
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 325
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987