dość, bo konno aż do tarnowskich gór; wyprowadzała mię żona moja za mil ośm. W Częstochowie stanęliśmy 19^go^, w tarnowskich górach 20^go^. Tego witaliśmy króla naszego; perorował ip. Jabłonowski wojewoda wołyński dość godnie i zacnie. Ab equestri ordine ip. Dziduszycki starosta żydaczowski. Częstował nas król eadem die w szopie, która z brzeziny wiązane ściany pokojów miała dobrze akomodowane; na trzy stoły wielkie traktowano: dostatki w jedzeniu były i w piciu. Po tym traktamencie jechał król do wojska swego obozem stojącego; na koniu biegł, skakał i t. d.
25^go^ na św. Krzysztof, na górach tarnowskich, traktowałem u siebie
dość, bo konno aż do tarnowskich gór; wyprowadzała mię żona moja za mil ośm. W Częstochowie stanęliśmy 19^go^, w tarnowskich górach 20^go^. Tego witaliśmy króla naszego; perorował jp. Jabłonowski wojewoda wołyński dość godnie i zacnie. Ab equestri ordine jp. Dziduszycki starosta żydaczowski. Częstował nas król eadem die w szopie, która z brzeziny wiązane ściany pokojów miała dobrze akkomodowane; na trzy stoły wielkie traktowano: dostatki w jedzeniu były i w piciu. Po tym traktamencie jechał król do wojska swego obozem stojącego; na koniu biegł, skakał i t. d.
25^go^ na św. Krzysztof, na górach tarnowskich, traktowałem u siebie
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 52
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. W dzień pierwszej Elekcyj Prymas z Stanem Senatorskim i Rycerskim jedzie najpierwej do Z. Jana w Warszawie, a z tamtąd po śpiewanej Wotywie o Z. Duchu i Kazaniu jedzie w Asystencyj Rzeczypospolitej na miejsce Elekcjom naznaczone miedzy Wolą i Warszawą, gdzie w polu pod Szopą wystawiony Senat, a Rycerski Stan miedzy okopami zaraz przy Szopie zasiada, i do obrania Marszałka przystępuje przez Vota delegowanych Posłów od Województw, który Marszałek obrany przysięga i deputuje z denuncjacją Elekcyj swojej do Senatu. Prymas wzajemnie deputuje Senatorów z powinszowaniem, i z zaproszeniem Stanu Rycerskiego do złączenia się z Senatem[...] Po tych Ceremoniach Stan Rycerski łący się pod szopą z Senatem, a Marszałek wita Senat
. W dźień pierwszey Elekcyi Prymas z Stanem Senatorskim i Rycerskim jedźie naypierwey do S. Jana w Warszawie, á z tamtąd po spiewaney Wotywie o S. Duchu i Kazaniu jedźie w Assystencyi Rzeczypospolitey na mieysce Elekcyom naznaczone miedzy Wolą i Warszawą, gdźie w polu pod Szopą wystawiony Senat, á Rycerski Stan miedzy okopami zaraz przy Szopie zaśiada, i do obrania Marszałka przystępuje przez Vota delegowanych Posłów od Województw, który Marszałek obrany przyśięga i deputuje z denuncyacyą Elekcyi swojey do Senatu. Prymas wzajemnie deputuje Senatorów z powinszowaniem, i z zaproszeniem Stanu Rycerskiego do złączenia śię z Senatem[...] Po tych Ceremoniach Stan Rycerski łączy śię pod szopą z Senatem, á Marszałek wita Senat
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 138
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
jak ją podłubał, jak w nią naspiżował Srebra żywego. Wejże jak po jakim ledzie Po smarowanym stole, przetomci mu jedzie Kostka, jako ją złoży. To łżesz, chybaby to Sam umiesz szalbierować, bodaj cię zabito! Zdechniesz pogański synu, tylko cię raz chopię. Ej stójcie, garłem gracie w hetmańskiej to szopie. Tam do diabła na majdan! Trzeci warstat zasię Już się nie w takim, jak te odprawiał hałasie, Bo pod płóciennym płotem usiadszy dwaj cicho Jeden cot, a zaś drugi częściej wołał licho, W liszki kozackie. A w tym, do koni! do koni! Krzyk po wszytkim obozie, nuż od kart
jak ją podłubał, jak w nię naspiżował Srebra żywego. Wejże jak po jakim ledzie Po smarowanym stole, przetomci mu jedzie Kostka, jako ją złoży. To łżesz, chybaby to Sam umiesz szalbierować, bodaj cię zabito! Zdechniesz pogański synu, tylko cię raz chopię. Ej stojcie, garłem gracie w hetmańskiej to szopie. Tam do djabła na majdan! Trzeci warstat zasię Już się nie w takim, jak te odprawiał hałasie, Bo pod płociennym płotem usiadszy dwaj cicho Jeden cot, a zaś drugi częściej wołał licho, W liszki kozackie. A w tym, do koni! do koni! Krzyk po wszytkim obozie, nuż od kart
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 452
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, wszytka twarz, istność, i powaga Sejmu stała: zwłaszcza że burzliwa ta plaga Zmykała się tym bliżej, i ognie widziane Z-tej tu strony Lublina. Wiec nie hamowane Zabiegi te nikedy? gdy tu Hetman w-kole I cześć większa Wojskowych? A tam prędko pole I ziemia otworzona? żeby się w tej szopie, I nogą przestąpionym oparli okopie, Strzeż Boże skąd nawału! Alboli tak zdolne Warszawskie municje (gdzie prócz głosy wolne Przywieźli a Rozumy: tylkoż swe splendory I pozorne zdaleka pokazując Dwory, Żeby ich otrzymały? Tyle pozwozieły Spiże Gdańskie, Żuławy, czymby pożywieły Ludzi różnych tak wiele? które tu gromady
, wszytka twarz, istność, i powagá Seymu stałá: zwłaszczá że burzliwa tá plagá Zmykała sie tym bliżey, i ognie widźiáne Z-tey tu strony Lubliná. Wiec nie hámowáne Zábiegi te nikedy? gdy tu Hetman w-kole I cześć wieksza Woyskowych? A tam pretko pole I źiemiá otworzona? żeby sie w tey szopie, I nogą przestąpionym oparli okopie, Strzeż Boże zkąd nawału! Alboli tak zdolne Warszawskie municye (gdźie procz głosy wolne Przywieźli á Rozumy: tylkoż swe splendory I pozorne zdáleka pokazuiąc Dwory, Zeby ich otrzymały? Tyle pozwoźieły Spiże Gdańskie, Żuławy, czymby pożywieły Ludźi rożnych tak wiele? ktore tu gromády
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 41
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
zawsze szczęśliwie panuje, przezornie rozkazuje, szeroko i nadal władnie, zgoła przy niej wszytka wiara, posłuszeństwo i powaga. Nie ganię, uchowaj Boże, pozoru osoby, przyznając więcej wagi do ozdoby rządu, panowania i powagi, kiedy cnót wielkość ma się z nim do proporcji. Ale pytam się, co mi po twojej szopie cielska, zawalidrogo, kiedy w nim i na ździebło serca żadna nie użyje okazja, co po twojej kibici, Sardanapalu, kiedy kozłem wszeteczeństwa trącisz i narodu swojego womit przeciw sobie obracasz. Co po urodzie twojej, Absalonie, kiedy przy włosie, w którym się nad zamiar kochasz, jako mol lubieżnie wisisz. Co po
zawsze szczęśliwie panuje, przezornie rozkazuje, szyroko i nadal władnie, zgoła przy niej wszytka wiara, posłuszeństwo i powaga. Nie ganię, uchowaj Boże, pozoru osoby, przyznając więcej wagi do ozdoby rządu, panowania i powagi, kiedy cnót wielkość ma się z nim do proporcyi. Ale pytam się, co mi po twojej szopie cielska, zawalidrogo, kiedy w nim i na ździebło serca żadna nie użyje okazyja, co po twojej kibici, Sardanapalu, kiedy kozłem wszeteczeństwa trącisz i narodu swojego womit przeciw sobie obracasz. Co po urodzie twojej, Absalonie, kiedy przy włosie, w którym się nad zamiar kochasz, jako mol lubieżnie wisisz. Co po
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 269
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
. Nim przyszło księciu imci prymasowi pytać się na polu elekcyjnym województw o sufragia do elekcji króla, już głośno było w całej Warszawie, że generał Lesse z wojskiem moskiewskim, oponując się elekcji króla Stanisława, spieszno dąży ku Warszawie. Z tej okazji, gdy książę Wiśniowiecki, kanclerz wielki i regimentarz generalny lit., w szopie sejmowej znajdował się, tedy Śleszyński, kasztelan inowłodzki, przyszedłszy do księcia regimentarza, mówił, iż jemu jako regimentarzowi najwiadomiej być może, jeżeli już wojsko moskiewskie wkroczyło w granice litewskie. Książę odpowiedział, że już weszła Moskwa dalej. Kasztelan mówił: „Czemuż wasza książęca mość jako generalny regimentarz nie oponujesz się temu?
. Nim przyszło księciu jmci prymasowi pytać się na polu elekcyjnym województw o sufragia do elekcji króla, już głośno było w całej Warszawie, że generał Lesse z wojskiem moskiewskim, oponując się elekcji króla Stanisława, spieszno dąży ku Warszawie. Z tej okazji, gdy książę Wiśniowiecki, kanclerz wielki i regimentarz generalny lit., w szopie sejmowej znajdował się, tedy Śleszyński, kasztelan inowłodzki, przyszedłszy do księcia regimentarza, mówił, iż jemu jako regimentarzowi najwiadomiej być może, jeżeli już wojsko moskiewskie wkroczyło w granice litewskie. Książę odpowiedział, że już weszła Moskwa dalej. Kasztelan mówił: „Czemuż wasza książęca mość jako generalny regimentarz nie oponujesz się temu?
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 55
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. Franciszka; znajduje się kawałek w Krakowie na Tyncu według Pruszcza Autora.
5. Płaszcz. z Chrystusa Pana w Ogrojcu z darty, od hałastry go biorącej, jako świadczy Eutymiusz; niedoczytałem się. gdzie się podział.
6. Złobek, w którym był złożony Chrystus Pan, gdy się narodził w Betleemskiej szopie (chyba w jaskini) w kamieniu wykowany, jest w Betleem mieście Judejskim, w Kościele jeszcze od Świętej Heleny fundowanym, nadłupany na Relikwie, a drugi żłób drzewiany w tamten w kładady, jest w Rzymie w Kościele Najś: Panny Maioris, często się od tego żłobu ad Praesepe zowiącym, czasem też Najś
. Franciszka; znayduie się kawałek w Krakowie na Tyncu według Pruszcza Autora.
5. Płaszcz. z Chrystusa Pana w Ogroycu z darty, od hałastry go biorącey, iako swiadczy Eutymiusz; niedocżytałem się. gdzie się podział.
6. Złobek, w ktorym był złożony Chrystus Pan, gdy się narodził w Betleemskiey szopie (chyba w iaskini) w kamieniu wykowany, iest w Betleem mieście Iudeyskim, w Kościele ieszcze od Swiętey Heleny fundowanym, nadłupany na Relikwie, á drugi żłob drzewiany w tamten w kładady, iest w Rzymie w Kościele Nayś: Panny Maioris, często się od tego żłobu ad Praesepe zowiącym, cżasem też Nayś
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 103
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Opawę i Ołomuniec traktem ku Widniowi, gdzie prowianty obficie dla nas były nagotowane i magazyny założone co cztery mile, przez ziemię cesarską. Przy każdym magazynie była szopa budowana pełna owsów chliba, ledwo nie wprost z pieca wyjętego, bydeł, baranów trzodami, sian strasznymi styrtami, piwa beczkami, a do tego przy każdej szopie stało po kilka tysięcy bryk, w których po pięć, po sześć koni gotowych do rozwożenia prowiantów. Jakeśmy się gdzie przybliżali ku magazynowi któremu, to podług zwyczaju oboźny szachownicę zatykał dla zatoczenia wojska, które się zawsze ilokowało przed magazynem, z którego prowianty ordynaryjnie dobrą dyspozycyją wydawano: najprzód stanowniczy królewski odebrał na królewski dwór
Opawę i Ołomuniec traktem ku Widniowi, gdzie prowianty obficie dla nas były nagotowane i magazyny założone co cztery mile, przez ziemię cesarską. Przy każdym magazynie była szopa budowana pełna owsów chliba, ledwo nie wprost z pieca wyjętego, bydeł, baranów trzodami, sian strasznymi styrtami, piwa beczkami, a do tego przy każdej szopie stało po kilka tysięcy bryk, w których po pięć, po sześć koni gotowych do rozwożenia prowiantów. Jakeśmy się gdzie przybliżali ku magazynowi któremu, to podług zwyczaju oboźny szachownicę zatykał dla zatoczenia wojska, które się zawsze ilokowało przed magazynem, z którego prowianty ordynaryjnie dobrą dyspozycyją wydawano: najprzód stanowniczy królewski odebrał na królewski dwór
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 44
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
W pospolitym ruszeniu bardzo prędko i łatwo, największą zrobi i wkorzeni niecnotliwy człowiek kalumnią, czego nietak łatwo dokaże w Izbie Poselskiej, bo naprzykład jako to praktykowano z Domem Króla Jana: o związek, naprzód skrypt, po skrypcie o tym pisano. Ten skrypt po Województwach, po ich Obozach rozrzucono, potym w samej Szopie, albo raczej w okopach z energia mówiono, i pokazano podniesione papiery, wołając owo dowody na Dom Królewski, że związek trzymał, aż takie fremitus z uwierzenia tego fałszu stały się, że rzadko kto bronić odważył się, tylko do szabel, tylko hałas, a gdyby to było między Posłami, toby zaraz i
W pospolitym ruszeniu bardzo prętko y łatwo, naywiększą zrobi y wkorzeni niecnotliwy człowiek kálumnią, czego nieták łatwo dokaże w Izbie Poselskiey, bo naprzykład iáko to praktykowano z Domem Krolá Janá: o związek, naprzod skrypt, po skrypćie o tym pisano. Ten skrypt po Woiewodztwách, po ich Obozách rozrzucono, potym w sámey Szopie, álbo raczey w okopach z energia mowiono, y pokazáno podnieśione papiery, wołaiąc owo dowody ná Dom Krolewski, że związek trzymał, áż tákie fremitus z uwierzenia tego fałszu stáły się, że rzadko kto bronić odważył się, tylko do szábel, tylko hałas, á gdyby to było między Posłami, toby záraz y
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 27
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
weźmie nie pyta. A ono dobrze Francuz mówi. Gładkość bez dobroci/ za nić nie stoi/ jeszcze co gorsza. Ze zwyczajnie przy gładkości, Pełne bywa serce złości. W której złości tym bardziej górę bierze Zona kiedy widzi że ją Pan Małżonek weneruje/ pieści ulega we wszystkim. Szalony Chłopie Który, w tej szopie Cegiełką pobitej. Nie widzisz, iże Ściany jej liże czerw, w pruchnie ukryty. A nie tylko to ta twarzyczka/ uwodży dobrze się mających którym to ujdzie/ ale i ów lichota/ pod czas co sam nie ma co jeść/ a przecię tylko na twarz patrzy/ a potym głód cierpi/ bo tam gotowy
weźmie nie pyta. A ono dobrze Fráncuz mowi. Głádkość bez dobroći/ zá nić nie stoi/ ieszcze co gorsza. Ze zwyczaynie przy głádkośći, Pełne bywa serce złośći. W ktorey złośći tym bárdźiey gorę bierze Zoná kiedy widźi że ią Pan Małżonek weneruie/ pieśći ulega we wszystkim. Szalony Chłopie Ktory, w tey szopie Cegiełką pobitey. Nie widźisz, iże Sćiány iey liże czerw, w pruchnie ukryty. A nie tylko to tá twarzyczká/ uwodżi dobrze się máiących ktorym to uydżie/ ále y ow lichotá/ pod czás co sam nie ma co ieść/ á przećię tylko ná twarz pátrzy/ á potym głod ćierpi/ bo tám gotowy
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 71
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700