W oczy pochwali, ale z tyłu gębę skrzywi; Inszy, choć z hipokreńskiej nie pił nigdy bani, Żeby się coś zdał, czego nie umie, pogani. Tak, coś ją w ciszy miała, utracisz powagę I pójdziesz za sukienkę korzeniu na wagę Albo cię, ważąc konfekt, podścielę na szali Aptekarz i Szot tobą tabakę podpali,
Albo kiedy krystera czyści brzuch zawarty, Coraz, co krok do stolca, jednej zbędziesz karty. Ale ty przecie prosisz łaskawej odprawy, Tak ci się moje przykrzą kreski i poprawy, I co go doznać możesz, nie poważasz sromu; Idź tedy — ale lepiej było siedzieć w domu. O SOBIE
W oczy pochwali, ale z tyłu gębę skrzywi; Inszy, choć z hipokreńskiej nie pił nigdy bani, Żeby się coś zdał, czego nie umie, pogani. Tak, coś ją w ciszy miała, utracisz powagę I pójdziesz za sukienkę korzeniu na wagę Albo cię, ważąc konfekt, podścielę na szali Aptekarz i Szot tobą tabakę podpali,
Albo kiedy krystera czyści brzuch zawarty, Coraz, co krok do stolca, jednej zbędziesz karty. Ale ty przecie prosisz łaskawej odprawy, Tak ci się moje przykrzą kreski i poprawy, I co go doznać możesz, nie poważasz sromu; Idź tedy — ale lepiej było siedzieć w domu. O SOBIE
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 6
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
okręcie, Jeno że taił ono swoje przedsięwzięcie, Lub go w ten czas dopiero zagrzały chciwości, Kiedy miejsce upatrzył w takiej osobności, Umyślił tamże zaraz swoje wyuzdane Wole do skutku przywieść nieuhamowane; Ale pierwej jednego wysłać w onej chwili Chciał od siebie z tych, którzy w bacie z nami byli.
XXII.
Jeden beł Szot, Almoni, który Zerbinowi Zawżdy się zdał być wiernem i Odorykowi; Od niego beł na on czas pilnie zalecony, Kiedy go wyprawował do mnie do Bajony. Tego przyzwał do siebie i począł z niem radzić, Mówiąc, że nie przystało pieszo mię prowadzić I żeby szedł i dostał konia albo wozu Dla mnie lubo do
okręcie, Jeno że taił ono swoje przedsięwzięcie, Lub go w ten czas dopiero zagrzały chciwości, Kiedy miejsce upatrzył w takiej osobności, Umyślił tamże zaraz swoje wyuzdane Wole do skutku przywieść nieuhamowane; Ale pierwej jednego wysłać w onej chwili Chciał od siebie z tych, którzy w bacie z nami byli.
XXII.
Jeden beł Szot, Almoni, który Zerbinowi Zawżdy się zdał być wiernem i Odorykowi; Od niego beł na on czas pilnie zalecony, Kiedy go wyprawował do mnie do Bajony. Tego przyzwał do siebie i począł z niem radzić, Mówiąc, że nie przystało pieszo mię prowadzić I żeby szedł i dostał konia albo wozu Dla mnie lubo do
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 279
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
rzeźwiej popuścili, A skoro się do siebie wzajem przybliżyli I on tak mały rozdział i pole zginęło, Które strony dzieliło i nagle zniknęło, Począł się taniec, mało podomno widziany, Bo sami tylko siekli Szotowie pogany, Sami tylko poganie byli tak strwożeni, Jakoby byli na śmierć tam byli zwiedzieni.
LIII.
Każdy się Szot zdał, jako ogniem zapalony, Każdy poganin zimnem mrozem przerażony, Mniemając - taki ból z ran, taką mieli mękę - Że każdy z naszych miał mieć Rynaldowę rękę. Wtem począł następować król Sobryn z swojemi, Niżli pierwszy, bez chyby daleko lepszemi; Bo i ćwiczeńszy byli i lepiej ubrani I od lepszego wodza beli
rzeźwiej popuścili, A skoro się do siebie wzajem przybliżyli I on tak mały rozdział i pole zginęło, Które strony dzieliło i nagle zniknęło, Począł się taniec, mało podomno widziany, Bo sami tylko siekli Szotowie pogany, Sami tylko poganie byli tak strwożeni, Jakoby byli na śmierć tam byli zwiedzieni.
LIII.
Każdy się Szot zdał, jako ogniem zapalony, Każdy poganin zimnem mrozem przerażony, Mniemając - taki ból z ran, taką mieli mękę - Że każdy z naszych miał mieć Rynaldowę rękę. Wtem począł następować król Sobryn z swojemi, Niżli pierwszy, bez chyby daleko lepszemi; Bo i ćwiczeńszy byli i lepiej ubrani I od lepszego wodza beli
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 370
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zgolemy. Uram Gazda pisze do Kielp(etryka).[...] Aczkolwiek widziałem i słyszałem niema[...] Mój drogi P. Gamalielu Kielpetryku. Tego[...] aby człowiek w siedmi lat miał mieć brodę i[...] dają o takim w Jędrzejowie, pilnie proszę, uczyn[...] mym, jeżeli to pewnia, abo nie będziesz w[...] antal wina.[...] Szot, Kielpetryk odpisuje, przez[...] Mość Panie. Jest tak a nie inaczej,[...] 25 lat, był chłopiec, ale tak się z tym urodził[...] kto chciał widzieć, trzeba go było zewlec; wszy[...] rosłe i kosmate, ale twarz golą, tylko broda długa a[...] lat tylko był żyw.
Był też taki niedawnych czasów we Włoszech
zgolemy. Uram Gazda pisze do Kielp(etryka).[...] Aczkolwiek widziałem i słyszałem niema[...] Mój drogi P. Gamalielu Kielpetryku. Tego[...] aby człowiek w siedmi lat miał mieć brodę i[...] dają o takim w Jędrzejowie, pilnie proszę, uczyn[...] mym, jeżeli to pewnia, abo nie będziesz w[...] antal wina.[...] Szot, Kielpetryk odpisuje, przez[...] Mość Panie. Jest tak a nie inaczej,[...] 25 lat, był chłopiec, ale tak się z tym urodził[...] kto chciał widzieć, trzeba go było zewlec; wszy[...] rosłe i kosmate, ale twarz golą, tylko broda dluga a[...] lat tylko był żyw.
Był też taki niedawnych czasów we Włoszech
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 339
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
rozmaite narody i różne/ a każdy się ma dobrze : my się brzydzimy Żydami jak psem/ a oni tam mają Miasta swoje/ i majętności/ i skarby wielkie? Jest w Polsce Włoch/ jest Hiszpan Francuz/ Anglik/ Turczyn/ Tatarzyn/ jest Moskwa nasza/ jest Ruś zdawna/ Węgdrzyn/ Niemiec/ Szot/ Szwed/ Murzyn/ i insze Nacje/ a kochają się w nich w nich Polacy/ wszak się i w naszych kochali/ co ich byli z sobą starych i młodych nawieźli/ Przetoż Pana Boga prośmy o pokoj/ a P. Bóg w to potrafi/ że dali Bóg będzie dobrze/ ubogim
rozmáite narody y rożne/ á każdy sie ma dobrze : my sie brzydźimy Zydámi iák psem/ á oni tám máią Miástá swoie/ y máiętnośći/ y skárby wielkie? Iest w Polszcże Włoch/ iest Hiszpan Fráncuz/ Anglik/ Turcżyn/ Tátárzyn/ iest Moskwá nászá/ iest Ruś zdawná/ Węgdrzyn/ Niemiec/ Szot/ Szwed/ Murzyn/ y insze Nácye/ á kocháią sie w nich w nich Polacy/ wszák sie y w nászych kocháli/ co ich byli z sobą stárych y młodych náwieźli/ Przetoż Pána Bogá prośmy o pokoy/ á P. Bog w to potrafi/ że dali Bog będźie dobrze/ vbogim
Skrót tekstu: NowinyMosk
Strona: B2
Tytuł:
Nowiny z Moskwy albo wota z traktatów i konsulty panów radnych ziemi moskiewskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
równam i z Kamillem, Honor szlachecki z dobrem pospolitym ceni: Kto się w szturmie opali, kto krwią zarumieni, Nie dla wziątku, do swoich przypuszczał klejnotów Sernych, Pachołowieckich, Szydłowskich, Polotów. Takich i pod Żółkiewskim, i pod Chodkiewiczem W kompucie krwią szlachectwa nabytego liczem. Dziś, żal się Boże, lada Szot i zamsik z miasta, Kto się tylko nie leni, mchem orlim porasta. 8. DO TEGOŻ
Herby szlachty koronnej i Wielkiego Księstwa Litewskiego, gniazda cnót, charaktery męstwa Chciałbym pisać, lecz siła pieniędzmi do cechu Wkupionych lezie w pióro; twoja to rzecz, Lechu: Jako Orzeł, bo tego nie
równam i z Kamillem, Honor szlachecki z dobrem pospolitym ceni: Kto się w szturmie opali, kto krwią zarumieni, Nie dla wziątku, do swoich przypuszczał klejnotów Sernych, Pachołowieckich, Szydłowskich, Polotów. Takich i pod Żółkiewskim, i pod Chodkiewiczem W kompucie krwią szlachectwa nabytego liczem. Dziś, żal się Boże, leda Szot i zamsik z miasta, Kto się tylko nie leni, mchem orlim porasta. 8. DO TEGOŻ
Herby szlachty koronnej i Wielkiego Księstwa Litewskiego, gniazda cnót, charaktery męstwa Chciałbym pisać, lecz siła pieniędzmi do cechu Wkupionych lezie w pióro; twoja to rzecz, Lechu: Jako Orzeł, bo tego nie
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 394
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
upojony, Bez krwi rozlania swych knechtów odbierał,
Wtenczas gdy się zdał mieć największe siły, Ażci król hardy w momencie odbieżał W oczach wszystkiego świata. Boże żywy, Tyś to sam zrobił cuda i te dziwy! Był z nim w tej lidze Czech, Ślęzak, Pomorczyk, Prusak, Inflantczyk, Szwajcar, Szot i Anglik, Nawet Żyd, Cygan i gruby Kaszuba, Swych ryńskich owiec w ostach odbieżawszy, Szedł z nim na wojnę, bardziej na rabunek. Książęciu jednak niech siedmiogrodzkiemu, Niechaj się, mówię, świat wszystek dziwuje, Skąd go tak lekki humor i pijana Duma napadła powadzić się z nami, Którzyśmy jemu żadnej
upojony, Bez krwi rozlania swych knechtów odbierał,
Wtenczas gdy się zdał mieć największe siły, Ażci król hardy w momencie odbieżał W oczach wszystkiego świata. Boże żywy, Tyś to sam zrobił cuda i te dziwy! Był z nim w tej lidze Czech, Ślęzak, Pomorczyk, Prusak, Inflantczyk, Szwajcar, Szot i Anglik, Nawet Żyd, Cygan i gruby Kaszuba, Swych ryńskich owiec w ostach odbieźawszy, Szedł z nim na wojnę, bardziej na rabunek. Książęciu jednak niech siedmiogrodzkiemu, Niechaj się, mówię, świat wszystek dziwuje, Skąd go tak lekki humor i pijana Duma napadła powadzić się z nami, Którzyśmy jemu żadnej
Skrót tekstu: NiebMSatBar_I
Strona: 640
Tytuł:
Na satyry pisane w roku 1650
Autor:
Marcin Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1658
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1658
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
szeregu, Co przed półroczem woły poganiał do Brzegu, Albo mi łokciem mierzy, albo funtem waży, Tenże ze mną na podjazd pójdzie i na straży? Przy tymże krew będę lał, co jeszcze z daleka Widząc nieprzyjaciela, już zębami szczeka Od strachu, już dygoce, jako w zimnej wodzie? Ten mię Szot, ten aptekarz ratuje w przygodzie? Kto w cudzoziemskiej szarży pierwej muszkieterem Nie będzie, nie może nikt być oficyjerem. Czemuż też nie mają być do szlachectwa stopnie? Niech Maćka Aleksandrem wprzód zwą, nim go dopnie. Wprzód urobić piechura niżeli usarza, Gdy starożytnej szlachcie równamy kramarza: Prawdziwie lepiej ujdzie między kopijniki.
szeregu, Co przed półroczem woły poganiał do Brzegu, Albo mi łokciem mierzy, albo funtem waży, Tenże ze mną na podjazd pójdzie i na straży? Przy tymże krew będę lał, co jeszcze z daleka Widząc nieprzyjaciela, już zębami szczeka Od strachu, już dygoce, jako w zimnej wodzie? Ten mię Szot, ten aptekarz ratuje w przygodzie? Kto w cudzoziemskiej szarży pierwej muszkieterem Nie będzie, nie może nikt być oficyjerem. Czemuż też nie mają być do szlachectwa stopnie? Niech Maćka Aleksandrem wprzód zwą, nim go dopnie. Wprzód urobić piechura niżeli usarza, Gdy starożytnej szlachcie równamy kramarza: Prawdziwie lepiej ujdzie między kopijniki.
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 449
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; tam deklarowano wojsku dwie ćwierci zapłacić. Do województw też inszych, animando ich do obrony ojczyzny, posłów ordynowano, związek zaś wojskowy convocabat populum ad defensionem sui. Przybywało zewsząd towarzystwo na odgłos i poczęły się chorągwie okrytsze czynić, które przez tę trzech letnią rezydencją Sasów w Polsce bardzo były zrujnowane. A on Mier zajadły Szot, osiadłszy w Krakowie, już nie śmiał więcej głowy wychylić, tylko wszystkie prochy i ołowie popieczętował i pod gardłem zakazał ich przedawać.
§. 20. A Fleming dowiedziawszy się, co się słało z kwarcianymi, pobiegł czemprędzej do Wielkiejpolski zbierać Sasów do kupy, których sub favore Szeremeta, z Moskwą powracającego z Pomeranii,
; tam deklarowano wojsku dwie ćwierci zapłacić. Do województw téż inszych, animando ich do obrony ojczyzny, posłów ordynowano, związek zaś wojskowy convocabat populum ad defensionem sui. Przybywało zewsząd towarzystwo na odgłos i poczęły się chorągwie okrytsze czynić, które przez tę trzech letnią rezydencyą Sasów w Polsce bardzo były zrujnowane. A on Mier zajadły Szot, osiadłszy w Krakowie, już nie śmiał więcéj głowy wychylić, tylko wszystkie prochy i ołowie popieczętował i pod gardłem zakazał ich przedawać.
§. 20. A Fleming dowiedziawszy się, co się słało z kwarcianymi, pobiegł czémprędzéj do Wielkiéjpolski zbierać Sasów do kupy, których sub favore Szeremeta, z Moskwą powracającego z Pomeranii,
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 236
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849