, mogą i szewstwo robić. Służba tylko wojenna dystyngwuje i Order wojenny; a druga dystynkcja tytuły Hrabiowskie, Margrabiowskie, vulgo Grafów i Margrafów.
Król Hiszpański lubo tak wielkiej powagi, salę sądową ma koło Pałaców, aby sam mógł często spojrzeć, słuchać. Trybunał MADRYCKI ma swego Inkwizycora Generalnego, i Inkwizycorów, przytym Szpiegów i Szlachtę wielu wolnościami nadaną, która łowi, prowadzi, Bluźnierców, Heretyków, Familiares de santa Inquisition, zwaną. Złowionym dają znak el Sanbenito; stąd złapani, i do Inkwizycyj porwani zowią się Sanbenitos. Piszą ich imiona z Krzyżem po murach. Szpiegów namienionych, w całej Hiszpanii jest na 20 tysięcy; którzy chodzą
, mogą y szewstwo robić. Służba tylko woienna distingwuie y Order woienny; a druga distynkcya tituły Hrabiowskie, Márgrabiowskie, vulgo Graffow y Margraffow.
KROL Hiszpański lubo tak wielkiey powagi, salę sądową ma koło Pałacow, aby sam mogł często spoyrzeć, słuchać. Trybunał MADRYCKI ma swego Inkwizytora Generalnego, y Inkwizytorow, przytym Szpiegow y Szlachtę wielu wolnościami nadáną, ktora łowi, prowádzi, Bluzniercow, Heretykow, Familiares de santa Inquisition, zwaną. Złowionym daią znak el Sanbenito; ztąd złapani, y do Inkwizycyi porwani zowią się Sanbenitos. Piszą ich imiona z Krzyżem po murach. Szpiegow námienionych, w całey Hiszpanii iest na 20 tysięcy; ktorzy chodzą
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 171
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
jako mógł, najskromniej swoje wojsko ścisnął; przede dniem z tego miejsca (rozumieli jego ludzie, że uwodzi wojsko) ruszył się, a gdy się rozedniało, uszykował wojsko, czekał gości. Wiedział dobrze Kantemir o tem tam miejscu ścisłem. Jak się rozedniało przyszedł; niezastał go. Obaczy mały szlak, łaje swoich szpiegów, że upuścili ptaszka. Lekce sobie ważąc prawie przez sprawy po nim się puścił, jakby już po uciekającym. Przypadną Tatarowie, a on ich wita tak dobrze, że Kantemir syna swego tam stracił, i sam sromotnie uchodzić musiał. Więc jeszcze pierwiej pod Haliczem na popławnickich polach dobrze Tatarów wezbrał. Przyszedł potem w Ukrainę
jako mógł, najskromniej swoje wojsko ścisnął; przede dniem z tego miejsca (rozumieli jego ludzie, że uwodzi wojsko) ruszył się, a gdy się rozedniało, uszykował wojsko, czekał gości. Wiedział dobrze Kantemir o tém tam miejscu ścisłém. Jak się rozedniało przyszedł; niezastał go. Obaczy mały szlak, łaje swoich szpiegów, że upuścili ptaszka. Lekce sobie ważąc prawie przez sprawy po nim się puścił, jakby już po uciekającym. Przypadną Tatarowie, a on ich wita tak dobrze, że Kantemir syna swego tam stracił, i sam sromotnie uchodzić musiał. Więc jeszcze pierwiej pod Haliczem na popławnickich polach dobrze Tatarów wezbrał. Przyszedł potém w Ukrainę
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 178
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ręka niesie, Abyście tę Irenę, w tym złożyli lesie. Jest tam skała wysoka, na jej wierzchu trwała, My dawać znać pobiegli, ta z niemi gadała. Syzyniusz. Prowadź, pędem pobiegnę, za włosy powlekę, Zgwałcę, stłukę, i zbiję, poszarpię, posiekę. Umorzę, zamorduję tych zwodniczych szpiegów, Nauczę wszystkich męczarń, katowskich przebiegów. Oto na wierzchu skały nieprzystępnej klęczy, Wnet mi tu Czarownicza paszczęka zajęczy: Tędy niemożna? to tu, trudno, z tamtej strony Daremno, trzebaby mieć drapieżne spony; Pnę się lecz śliski stopień, a wspiąwszy się spadnę, Trudno własną cholerą i gniewem niewładnę.
ręka niesie, Abyście tę Irenę, w tym złożyli lesie. Iest tam skała wysoka, na iey wierzchu trwała, My dawać znać pobiegli, ta z niemi gadała. Syzyniusz. Prowadź, pędem pobiegnę, za włosy powlekę, Zgwałcę, stłukę, y zbiię, poszarpię, posiekę. Umorzę, zamorduię tych zwodniczych szpiegow, Nauczę wszystkich męczarń, katowskich przebiegow. Oto na wierzchu skały nieprzystępney klęczy, Wnet mi tu Czarownicza paszczęka zaięczy: Tędy niemożna? to tu, trudno, z tamtey strony Daremno, trzebaby mieć drapieżne spony; Pnę się lecz śliski stopień, á wspiąwszy się spadnę, Trudno własną cholerą y gniewem niewładnę.
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFSędzia
Strona: I2v
Tytuł:
Sędzia bez rozsądku
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
3 piaskami. I to miasteczko p. p. Rederów. Tuśmy konsultowali, jakoby arcyksiążęcia niespodziewanie zbieżeć. Konkluzja: z północy konno wyjechać, żebyśmy raniutko mogli być w Nisie.
24. Wyjechaliśmy o północy, aleśmy jednak nie bardzo rano do Nisy przyjechali z tej przyczyny: Złapiliśmy byli dwóch szpiegów, których arcyksiążę szpiegować królewicza wyprawił był, chcąc sam przeciwko niemu wyjechać. Jednego z tych szpiegów uczyniliśmy sobie przewodnikiem, żeby nas jako najprostszą drogą prowadził; aleć nam oddał figiel za figiel, bo nas w około prowadził i tak tłukliśmy się większą część nocy. Gdyśmy oświtnęli rozumieliśmy, żeśmy
3 piaskami. I to miasteczko p. p. Rederów. Tuśmy konsultowali, jakoby arcyksiążęcia niespodziewanie zbieżeć. Konkluzya: z północy konno wyjechać, żebyśmy raniutko mogli być w Nisie.
24. Wyjechaliśmy o północy, aleśmy jednak nie bardzo rano do Nisy przyjechali z téj przyczyny: Złapiliśmy byli dwóch szpiegów, których arcyksiążę szpiegować królewica wyprawił był, chcąc sam przeciwko niemu wyjechać. Jednego z tych szpiegów uczyniliśmy sobie przewodnikiem, żeby nas jako najprostszą drogą prowadził; aleć nam oddał figiel za figiel, bo nas w około prowadził i tak tłukliśmy się większą część nocy. Gdyśmy oświtnęli rozumieliśmy, żeśmy
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 11
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854