pod komendą p. Nowosielskiego zbił podjazd szwedzki czterechset koni i komendanta Funka grzecznego kawalera wziął żywcem, insi zniesieni i wycięci do szczętu.
Toruń 25 Septembris wybombardowany haniebnie zwłaszcza ta pierzeja gdzie August stawał. Posyłał król szwedzki, aby z fortecy kto chce wychodził, zwłaszcza białogłowy i dzieci, ale sasowie nikogo wypuścić nie chcieli. Szturm odłożony do kilku dni.
14^go^ Octobris Toruń wzięty nie szturmem, nie przez kapitulacją, ale poddał się na dyskrecją króla szwedzkiego. Oficjalistowie i komendant liberi et bene regalisati evaserunt. Piechoty 4,000 wzięto effective między regimenta szwedzkie.
Konfederacja wielkopolska coraz mocniejsza; accedebant Prusy, Sieradzkie, Łęczyckie, Płockie, Brze- skie, kujawskie województwa
pod komendą p. Nowosielskiego zbił podjazd szwedzki czterechset koni i komendanta Funka grzecznego kawalera wziął żywcem, insi zniesieni i wycięci do szczętu.
Toruń 25 Septembris wybombardowany haniebnie zwłaszcza ta pierzeja gdzie August stawał. Posyłał król szwedzki, aby z fortecy kto chce wychodził, zwłaszcza białogłowy i dzieci, ale sasowie nikogo wypuścić nie chcieli. Szturm odłożony do kilku dni.
14^go^ Octobris Toruń wzięty nie szturmem, nie przez kapitulacyą, ale poddał się na dyskrecyą króla szwedzkiego. Oficyalistowie i komendant liberi et bene regalisati evaserunt. Piechoty 4,000 wzięto effective między regimenta szwedzkie.
Konfederacya wielkopolska coraz mocniejsza; accedebant Prusy, Sieradzkie, Łęczyckie, Płockie, Brze- skie, kujawskie województwa
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 224
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
którego osobliwy był płyt, i takośmy, kompania każda jedna od drugiej, opodal dla wszelkich rap, zawalin i dla bystrej wody, płynęli, biciem bębnów aż pod Budzyn miasto, gdzie pod Wielkiem Granem mil kilka od tego miasta, nasza kompania w wielkiem była nieszczęściu i ja sam. Albowiem na tak szerokiej rzece szturm wielki powstał, iż płyt cale się rozerwał, którego utrzymać ludzie nie mogli; aż poczęliśmy strzelać dla ratunku: i tak przecie liny rzucono, żeśmy do lądu przybyli, i tameśmy dla kłód i dla rozerwania wiązań, dwa dni bawić się musieli. Stanęliśmy 15^go^ Junii pod Budzynem, pod którym wszystkie
którego osobliwy był płyt, i takośmy, kompania każda jedna od drugiéj, opodal dla wszelkich rap, zawalin i dla bystréj wody, płynęli, biciem bębnów aż pod Budzyn miasto, gdzie pod Wielkiém Granem mil kilka od tego miasta, nasza kompania w wielkiém była nieszczęściu i ja sam. Albowiem na tak szerokiéj rzece szturm wielki powstał, iż płyt cale się rozerwał, którego utrzymać ludzie nie mogli; aż poczęliśmy strzelać dla ratunku: i tak przecie liny rzucono, żeśmy do lądu przybyli, i tameśmy dla kłód i dla rozerwania wiązań, dwa dni bawić się musieli. Stanęliśmy 15^go^ Junii pod Budzynem, pod którym wszystkie
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 375
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Jako nas pilawiecka ucieczka kaleczy, Czujemy. Ba, już tylko sama czuje głowa, Inszych członków, niestetyż, umarła połowa: Podole, Ukraina, Zadnieprze u czarta, Zgoła na wszytkie strony Korona odarta; Jako okręt w pół morza, bez masztu, bez steru, Ostatniego nawiasem próbuje lawiru, Patrząc, skąd szturm, skąd się nań sroga porwie szarga, Co go gwałtownie w drobne tarcice potarga. Do twej, o Mocny Boże, pomocy się, do twej Garniemy. Racz użyczyć niestarganej kotwy Miłosierdzia, a z karku, prosim twego Syna, Niech zawściągnie od grzechów serca zdjęta lina, Która, jako go na śmierć,
Jako nas pilawiecka ucieczka kaleczy, Czujemy. Ba, już tylko sama czuje głowa, Inszych członków, niestetyż, umarła połowa: Podole, Ukraina, Zadnieprze u czarta, Zgoła na wszytkie strony Korona odarta; Jako okręt w pół morza, bez masztu, bez steru, Ostatniego nawiasem próbuje lawiru, Patrząc, skąd szturm, skąd się nań sroga porwie szarga, Co go gwałtownie w drobne tarcice potarga. Do twej, o Mocny Boże, pomocy się, do twej Garniemy. Racz użyczyć niestarganej kotwy Miłosierdzia, a z karku, prosim twego Syna, Niech zawściągnie od grzechów serca zdjęta lina, Która, jako go na śmierć,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 86
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dostatku zbytek. Ojczyźnie samej niech służą podatki, Krwawy pot ludzki i wasze dostatki; Żelazo wojny sprzęt jest; próżna psota, Zbroja ze złota. Lubo wam wojnę, lubo pokój miły Przyjdzie obmyślać; znoście zgodne siły, Pałac, im gęstsze ma w sobie filary, Trwa lat bez miary. Okręt, na którym szturm na skały jedzie, Tem lepiej, im go gwiazd gromada wiedzie, Gdy kotew haki trzyma go dwojemi, Dobrze mu z niemi.
Dąb gałęziami z towarzyszem spięty Bezpiecznie roście; a na się zawzięty Rozterk, i możnych bohaterów siła Miast pogubiła. Na to przy lutni Amfiona pienie, Trzy razy Dyrce swe bystre strumienie Ujęła
dostatku zbytek. Ojczyznie samej niech służą podatki, Krwawy pot ludzki i wasze dostatki; Żelazo wojny sprzęt jest; próżna psota, Zbroja ze złota. Lubo wam wojnę, lubo pokój miły Przyjdzie obmyślać; znoście zgodne siły, Pałac, im gęstsze ma w sobie filary, Trwa lat bez miary. Okręt, na którym szturm na skały jedzie, Tem lepiej, im go gwiazd gromada wiedzie, Gdy kotew haki trzyma go dwojemi, Dobrze mu z niemi.
Dąb gałęziami z towarzyszem spięty Bezpiecznie roście; a na się zawzięty Rozterk, i możnych bohaterów siła Miast pogubiła. Na to przy lutni Amfiona pienie, Trzy razy Dyrce swe bystre strumienie Ujęła
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 155
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Cielec, umykasz jarzmu kark nienarobiony. I kiedyć co bynamniej nie kmyśIi, wnet swymi Nieba i piekła wzruszasz lamenty srogimi. Właśnie jak ow, co gdy mu dobre wiatry wieją, Że też zawsze wiać będą, karmi się nadzieją, Próżną nader, bo skąd się najmniej nie spodziewa, Stamtąd w jednym momencie nagły szturm przybywa. Wtąż fortuna nikomu tak się nie stawiła, By do miłości jakiej troski nie przyszyła. Choć ich tysiąc przebędziesz, tysiąc ich zostanie, Któreć będą bezpieczne przeplatać kochanie. Mądry co mężnie znosi przeciwne obroty Ani trosk swych nowymi przyczynia kłopoty. Lecz ty, mówię, z drugimi w rzędzie położony, Być między szczęśliwymi
Cielec, umykasz jarzmu kark nienarobiony. I kiedyć co bynamniej nie kmyśIi, wnet swymi Nieba i piekła wzruszasz lamenty srogimi. Właśnie jak ow, co gdy mu dobre wiatry wieją, Że też zawsze wiać będą, karmi się nadzieją, Prożną nader, bo skąd się najmniej nie spodziewa, Ztamtąd w jednym momencie nagły szturm przybywa. Wtąż fortuna nikomu tak się nie stawiła, By do miłości jakiej troski nie przyszyła. Choć ich tysiąc przebędziesz, tysiąc ich zostanie, Ktoreć będą bezpieczne przeplatać kochanie. Mądry co mężnie znosi przeciwne obroty Ani trosk swych nowymi przyczynia kłopoty. Lecz ty, mowię, z drugimi w rzędzie położony, Być między szczęśliwymi
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 253
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
drabiny, Łodzi, promy i mosty w części rozłożone I drzewa i tarcice i kosze plecione; Ale najwięcej o tem na on czas radzili, Aby dwa wielkie rzędy potężne sprawili, Któreby szły do szturmu z przywojcami swemi, A i sam król Agramant chciał być między niemi.
LXVIII.
Dzień przed tem, którego szturm miał być przypuszczony, Cesarz wszytkie kościoły i wszytkie zakony Obesłał, aby gniewy niebieskie błagali, Nabożeństwa i święte msze odprawowali; O czem kościelne skoro zaszły zapowiedzi, Zbywszy grzechów plugawych przez święte spowiedzi, Wszyscy chlebem niebieskiem dusze posilali I jako na śmierć, tak się właśnie gotowali.
LXIX.
A sam na przykład inszem z
drabiny, Łodzi, promy i mosty w części rozłożone I drzewa i tarcice i kosze plecione; Ale najwięcej o tem na on czas radzili, Aby dwa wielkie rzędy potężne sprawili, Któreby szły do szturmu z przywojcami swemi, A i sam król Agramant chciał być między niemi.
LXVIII.
Dzień przed tem, którego szturm miał być przypuszczony, Cesarz wszytkie kościoły i wszytkie zakony Obesłał, aby gniewy niebieskie błagali, Nabożeństwa i święte msze odprawowali; O czem kościelne skoro zaszły zapowiedzi, Zbywszy grzechów plugawych przez święte spowiedzi, Wszyscy chlebem niebieskiem dusze posilali I jako na śmierć, tak się właśnie gotowali.
LXIX.
A sam na przykład inszem z
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 312
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Od nagłych i łakomych pożarci płomieni. Sam Rodomont, który beł przyczyną ich złego, Zdrowo uszedł z onego pożaru strasznego.
V.
Który będąc i zbrojnem i tak ciężkiem chłopem, Skoczył na drugą stronę i beł za przykopem; I by był wszedł z inszemi w on dół niebezpieczny, Jużby beł ten jego szturm pewnie ostateczny. Obraca wściekłe oczy na otchłań piekielną I widząc wielki ogień i klęskę śmiertelną Swoich ludzi, ginących przez straszne pożogi, Łaje, bluźni, sromoci i przeklina bogi.
VI.
Tem czasem król Agramant osobno się puścił I straszliwy do jednej bramy szturm przypuścił, Rozumiejąc, że kiedy w inszem miejscu wrzały Srogie boje
, Od nagłych i łakomych pożarci płomieni. Sam Rodomont, który beł przyczyną ich złego, Zdrowo uszedł z onego pożaru strasznego.
V.
Który będąc i zbrojnem i tak ciężkiem chłopem, Skoczył na drugą stronę i beł za przykopem; I by był wszedł z inszemi w on dół niebezpieczny, Jużby beł ten jego szturm pewnie ostateczny. Obraca wściekłe oczy na otchłań piekielną I widząc wielki ogień i klęskę śmiertelną Swoich ludzi, ginących przez straszne pożogi, Łaje, bluźni, sromoci i przeklina bogi.
VI.
Tem czasem król Agramant osobno się puścił I straszliwy do jednej bramy szturm przypuścił, Rozumiejąc, że kiedy w inszem miejscu wrzały Srogie boje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 331
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Dwór Cesarski/ częścią Drabanty/ i Lokaje i inni/ Oręża wziąwszy nastąpili. Pułkownikiem mieli miedzy sobą Hrabię de Trautmanstorf. Do tego Rewelinu ośmnastego dnia Turcy szturm przypuścili/ ale ich odgromiono. padło jednak jazdy naszej trzydziestu/ i Pułkownik Toupigni, który był na succurs przybył. Tegoż dnia o godzinie siódmej/ generalny szturm przypuszczony/ znaczną Turecką skończył się utratą: jednakże oni/ w nocy podziemnemi lochami trafiwszy nato miejsce Rewelinu/ z którego dnia12 tego Miesiąca Minę wyrzucili kopali się dalej: ale nasi 19 Dnia przeciw im kopiąc się/ trafili na się: zaczym Turków rugowawszy/ lochy ziemią zasypali. Tegoż dnia wycieczkę z Miasta
Dwor Cesárski/ cżęśćią Drábánty/ y Lokáie y inni/ Oręża wźiąwszy nástąpili. Pułkownikiem mieli miedzy sobą Hrábię de Trautmanstorff. Do tego Rewelinu ośmnastego dniá Turcy szturm przypuśćili/ ále ich odgromiono. pádło iednák iázdy nászey trzydziestu/ y Pułkownik Toupigni, ktory był ná succurs przybył. Tegoż dniá o godźinie śiodmey/ generálny szturm przypuszcżony/ znácżną Turecką skońcżył się vtrátą: iednákże oni/ w nocy podźiemnemi lochámi tráfiwszy náto mieysce Rewelinu/ z ktorego dniá12 tego Mieśiącá Minę wyrzućili kopáli się dálei: ále náśi 19 Dniá przeciw im kopiąc się/ tráfili ná sie: záczym Turkow rugowawszy/ lochy źiemią zásypáli. Tegoż dniá wyciecżkę z Miástá
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: B
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
morskich wirów nie został połkniony. Psal. 68.
Już ostre Aquilony, i bystre ustały Austry, które się za dnia z sobą pasowały Na wodzie Oceańskiej: już Eolus w cyrki Swe zebrał wiatry wszytkie: Eury, i Zefirki, I cicha noc nadchodzi; na mię bije srogi, Lub w kupie milczą wiatry, szturm, i nawał trwogi. O do twojej Boże mój garnę się opieki, Prosząc o pomoc, abym nie zginął na wieki! Ratuj mię Panie, tonę. Tyś twe Ucznie z trwogi Wywiódł, gdy na twe słowo ścichł morski wiatr mnogi. Matt: 8.
Gdy noc głucha nadeszła, swobodne ptaszęta Zuciszone
morskich wirow nie został połkniony. Psal. 68.
Iuż ostre Aquilony, y bystre vstáły Austry, ktore się zá dniá z sobą pássowáły Ná wodźie Oceanskiey: iuż Eolus w cyrki Swe zebrał wiátry wszytkie: Eury, y Zephirki, Y ćicha noc nádchodźi; ná mię biie srogi, Lub w kupie milczą wiátry, szturm, y nawał trwogi. O do twoiey Boże moy gárnę się opieki, Prosząc o pomoc, ábym nie zginął ná wieki! Rátuy mię Pánie, tonę. Tyś twe Vcznie z trwogi Wywiodł, gdy ná twe słowo ścichł morski wiátr mnogi. Matt: 8.
Gdy noc głucha nádeszłá, swobodne ptaszętá Zuciszone
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 2
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
/ w Własnej swojej Plesancji/ to jest Letnym ogrodowym budynku/ albo Virydarzu/ Umarł. Tegoż właśnie Dnia/ pod sam prawie Wieczor/ powstał tu był/ tak wielki Sturm/ Szum/ Deszcz/ i niepogoda. Zgęstymi bardzo Piorunami i łyskawicami/ że tu jeszcze takiej nikt nie pamięta/ i narobilby był ten Szturm i Wiatr niechybnie wszędzie nigdy nieoszacowanej Szkody/ gdyby był nie Deszcz/ gwałtowny który to moderował. z Hagi/ 23. Augusti.
Na miejsce I. M. P. Grafa Chasteauneuf/ ma tu zostawać Posłem Króla I. M. Francuskiego/ I. M. P. Graf Morville/ który tu stanąwszy
/ w Własney swoiey Plesántiey/ to iest Letnym ogrodowym budynku/ álbo Viridarzu/ Umarł. Tegosz właśńie Dńiá/ pod sąm práwie Wiećzor/ powstał tu był/ ták wielki Sturm/ Szum/ Deszćz/ y niepogodá. Zgęstymi bárdzo Piorunámi y łyskawicámi/ że tu ieszcże takiey nikt ńie pamięta/ y nárobilby był ten Szturm y Wiátr niechybnie wszędzie nigdy nieoszácowáney Szkody/ gdyby był nie Deszcż/ gwałtowny ktory to moderował. z Hagi/ 23. Augusti.
Na mieysce I. M. P. Graffá Chasteáuneuf/ ma tu zostawáć Posłem Krolá I. M. Francuskiego/ I. M. P. Graf Morville/ ktory tu stánąwszy
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 34
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718