gruntu/ Nieszłyście Wygnankami z Nasonem do Pontu/ Kendy nad Eutyńskiemi/ trawiąc wiek swoi brzegi/ Getyckie byście pieniem cieszyły konriegi.
Albo Trackiego Haemu/ wieszając się krajem/ Gdzie Bułgar gruby pasie stada nad Dunajem. Na swychbyście Tyorbach smutne grały Dumy/ Ażby z głowy zalotne wywietrzały szumy.
Leć na spolną obronę zaniechać niechciałem/ Przed mądrego Lektóra stojąc Trybunałem. Nieuczynić obmowy. Boże broń by pienie/ Stron moich miało komu przynieść pogorszenie. Lirycorum Polskich.
Niestroiłem ja Lutni przy Lezbickiej Cytrze/ Co nieuków miłości płochej uczy chytrze/ Anim stron od Sulmoński pożyczał Bandory/
gruntu/ Nieszłyśćie Wygnánkámi z Násonem do Pontu/ Kendy nád Eutynskiemi/ trawiąc wiek swoi brzegi/ Getyckie byśćie pieniem ćieszyły konriegi.
Albo Tráckiego Haemu/ wieszáiąc się kráiem/ Gdźie Bulgár gruby páśie stádá nád Dunáiem. Ná swychbyśćie Thyorbach smutne gráły Dumy/ Ażby z głowy zalotne wywietrzáły szumy.
Leć ná spolną obronę zániecháć niechćiałęm/ Przed mądrego Lektorá stoiąc Trybunałem. Nieuczynić obmowy. Boże broń by pienie/ Stron moich miáło komu przynieść pogorszęnie. Lyricorum Polskich.
Niestroiłem ia Lutni przy Lezbickiey Cythrze/ Co nieukow miłośći płochey vczy chytrze/ Anim stron od Sulmoński pożyczał Bándory/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 149
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Nie nosili się nowemi książęty; Cierpieć tych, cierpieć którzy starzy, Póki niebo świecić im tak zdarzy. Bo gdyby oni, a w polu kamienie Co raz róść mieli, nie tylkoby w cenie Szlacheckim domom ubliżyli, Ale światby sobą zawalili. Tedyż dla jednej upierzonej dumy, Wstały w ojczyźnie tak nawalne szumy. Tedy dla jednego filaru, Wszystkiemu się obalić ciężaru. Hej! rugujmy się, a kto z nas przyczyną, Niech pieczętuje, a wszyscy nie giną. Tylkoć dla jednego Synona Legła Troja nieszczęśliwa ona. PAŁAC LESZCZYŃSKICH OD SŁAWY NIEŚMIERTELNEJ POD WJAZD JASŃIE WIELMOŻNEGO JEGO MOŚCI PANA JANA BOGUSŁAWA HRABIE NA LESZNIE LESZCZYŃSKIEGO NA WIELKOPOLSKĄ
Nie nosili się nowemi książęty; Cierpieć tych, cierpieć którzy starzy, Póki niebo świecić im tak zdarzy. Bo gdyby oni, a w polu kamienie Co raz róść mieli, nie tylkoby w cenie Szlacheckim domom ubliżyli, Ale światby sobą zawalili. Tedyż dla jednej upierzonej dumy, Wstały w ojczyznie tak nawalne szumy. Tedy dla jednego filaru, Wszystkiemu się obalić ciężaru. Hej! rugujmy się, a kto z nas przyczyną, Niech pieczętuje, a wszyscy nie giną. Tylkoć dla jednego Synona Legła Troja nieszczęśliwa ona. PAŁAC LESZCZYŃSKICH OD SŁAWY NIEŚMIERTELNEJ POD WJAZD JASŃIE WIELMOŻNEGO JEGO MOŚCI PANA JANA BOGUSŁAWA HRABIE NA LESZNIE LESZCZYŃSKIEGO NA WIELKOPOLSKĄ
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 98
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
skorę ma na sobie twardą, szerścią obrosłą, zęby wielkie nakształt piły żelaznej akomodowane od natury, nóg 4 nakształt gęsich, głowę małą, krótką. Wyrzuca się na brzeg morski, i tam twardym snem złożona bywa i chrapi. Co wyraził Martialis: Dormitis nimium glires, Vituliq Marini. Gdy największe na morzu szumy i o Rybach osobliwych
nawałności, ich nie czując, skały się uchwyciwszy, mocno śpi, i we śnie ryk wydaje, skąd Cielęciem, albo Wołem nazwana. Jest to Zwierz człekowi przychylny z natury. Jeden Matacz, albo Szarletan miał psa morskiego ćwiczonego, którego z sobą dla zysku wszędzie prowadził, który na wspomnienie imion
skorę ma na sobie twardą, szerścią obrosłą, zęby wielkie nakształt piły żelazney akkommodowane od natury, nog 4 nakształt gęsich, głowę małą, krotką. Wyrzuca się na brzeg morski, y tam twardym snem złożona bywa y chrapi. Co wyraził Martialis: Dormitis nimium glires, Vituliq Marini. Gdy naywiększe na morzu szumy y o Rybach osobliwych
nawałności, ich nie czuiąc, skały się uchwyciwszy, mocno spi, y we śnie ryk wydaie, zkąd Cielęciem, albo Wołem nazwana. Iest to Zwierz człekowi przychylny z natury. Ieden Matacz, albo Szarletan miał psa morskiego ćwiczonego, ktorego z sobą dla zysku wszędzie prowadził, ktory na wspomnienie imion
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 629
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
twierdzi, iz niebiosa są tej natury, że mogą komety z siebie na świat wydawać. To zaś czynią mocą podobną owej, którą zwierząt ciała uwalniają się od zbywających humorów. Moc ta dana jest niebiosom dla oczyszczenia materyj nadpowietrznej, i jej wirów, gdyby w którym miejscu zgęstwiały. Te tedy, iż tak rzekę, szumy gęste, i tłuste w jedno zebrane, i światłem słonecznym w owym przeciągu niebios nigdy nie zbywającym oświecone biegają nakształt gwiazdy, a my ją za kometę mamy.
Według zaś P. Heweliusza wszykie niebieskie istoty podlegając odmianie i zgniłości, wyrzucają z siebie materią nakształt waporów, i kurzaw ziemskich, która z natury skłonna
twierdzi, iz niebiosa są tey natury, że mogą komety z siebie na świat wydawać. To zaś czynią mocą podobną owey, którą zwierząt ciała uwalniaią się od zbywaiących humorów. Moc ta dana iest niebiosom dla oczyszczenia materyi nadpowietrzney, y iey wirow, gdyby w którym mieyscu zgęstwiały. Te tedy, iż tak rzekę, szumy gęste, y tłuste w iedno zebrane, y światłem słonecznym w owym przeciągu niebios nigdy nie zbywaiącym oświecone biegaią nakształt gwiazdy, a my ią za kometę mamy.
Według zaś P. Heweliusza wszykie niebieskie istoty podlegaiąc odmianie y zgniłości, wyrzucaią z siebie materyą nakształt waporow, y kurzaw ziemskich, która z natury skłonna
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 46
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Pluto na wysokim tronie, i w okrutnej Wszytek siedzi powadze, marszcząc się przy smutnej Cery chmurze; w tym mrucząc, i zmrożywszy czoła. Rdzawe berło, trzymając, przeraźliwym woła Głosem: gdy mówi Tyran drzą ziemskie pokoje, A Cerber przestraszony tyli garła troje. Więźniów kocyt płaczliwe zatamował dumy, I wrzącego ucichły Flegetontu szumy. Sławny wnuku Atlanta, tak niebu znajome, Jako i piekłu imię, który przez kryjome, Sam tylko dwojakiego świata chodksisz progi: Idź z wiatry, a pysznemu nie leniąc się drogi: Tak powiedz Jowiszowi. Takać to nademną Moc dana, o najgorszy z Braci: że w podziemną Zepchnionym otchłań gardzisz? oręża
Pluto ná wysokim tronie, y w okrutney Wszytek śiedźi powadze, marszcząc się przy smutney Cery chmurze; w tym mrucząc, y zmrożywszy czołá. Rdzáwe berło, trzymáiąc, przeráźliwym woła Głosem: gdy mowi Tyran drzą źiemskie pokoie, A Cerber przestrászony tyli gárła troie. Więźniow kocyt płáczliwe zátámował dumy, Y wrzącego ućichły Flegetontu szumy. Sławny wnuku Atlántá, ták niebu znáiome, Iáko y piekłu imię, ktory przez kryiome, Sam tylko dwoiákiego świátá chodxisz progi: Idź z wiátry, á pysznemu nie leniąc się drogi: Ták powiedz Iowiszowi. Tákać to nádemną Moc dána, o naygorszy z Bráći: że w podźiemną Zepchnionym otchłań gárdźisz? oręża
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 6
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
aby z rozgniewanych I wichrów, i wód wyniść zamieszanych. On wprzód po wałach, gdzie tylko pierzchliwe Wiatry i fale chciały nieżyczliwe, Puścił na sam los tylko Boskiej sprawy, Aby nas woził sam Sprawca łaskawy. Lecz gdy się coraz barziej rozpierały Ściany w okręcie i wody się lały, Zląkł się Marynarz, aby ciężkie szumy, Które jak straszne biły w okręt gromy, Kędy wśrzód morza nawy nie rozbiły I wszystkich razem nas nie potopiły, Krzyknie z przestrachu: „Miejcie się na pieczy! Po morzu pływać niebezpieczne rzeczy! Niech sam Bóg radzi! ja radzić nie mogę, Jednak ku zdrowiu tak wam dopomogę: Lepiej już kędy upatrować skały
aby z rozgniewanych I wichrów, i wód wyniść zamieszanych. On wprzód po wałach, gdzie tylko pierzchliwe Wiatry i fale chciały nieżyczliwe, Puścił na sam los tylko Boskiej sprawy, Aby nas woził sam Sprawca łaskawy. Lecz gdy się coraz barziej rozpierały Ściany w okręcie i wody się lały, Zląkł się Marynarz, aby ciężkie szumy, Które jak straszne biły w okręt gromy, Kędy wśrzód morza nawy nie rozbiły I wszystkich razem nas nie potopiły, Krzyknie z przestrachu: „Miejcie się na pieczy! Po morzu pływać niebeśpieczne rzeczy! Niech sam Bóg radzi! ja radzić nie mogę, Jednak ku zdrowiu tak wam dopomogę: Lepiej już kędy upatrować skały
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 67
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Już na dół leci Już ginie w toni;
Dziś pełno fochów Niemców, i Włochów Kusej Czeladzi,
Pełno Grymasów, DUCHOWNE.
Fuków, hałasów Fraszka zawadzi;
Cóż z tego jutro? Zmieni się futro Co się jeżyło,
W trąbkę się zwinie, Co w dzikiej minie Tak się srożyło.
Dziś harde dumy Wichry i szumy W głowie się burzą,
Cyt! cyt Biedaku, Wnet cię bez braku Parki ponurzą.
Czego się dąsasz? I łbem potrząsasz Marny Człowiecze,
Masz się za Pana, Refleksje.
A ropa, piana, Gnój z ciebie ciecze,
Patrz! piękna cera Dziś Kawalera W okowy bierze.
Wnet płci wdzięk zginie, Aż
Iuż ná doł leći Iuż ginie w toni;
Dźiś pełno fochow Niemcow, y Włochow Kusey Czeládźi,
Pełno Grymasow, DVCHOWNE.
Fukow, háłásow Frászká záwadźi;
Coż z tego iutro? Zmieni się futro Co się ieżyło,
W trąbkę się zwinie, Co w dźikiey minie Ták się srożyło.
Dźiś hárde dumy Wichry y szumy W głowie się burzą,
Cyt! cyt Biedaku, Wnet ćię bez bráku Parki ponurzą.
Czego się dąsasz? Y łbem potrząsasz Márny Człowiecze,
Masz się zá Páná, REFLEXYE.
A ropá, piáná, Gnoy z ćiebie ćiecze,
Pátrz! piękna cerá Dźiś Káwálerá W okowy bierze.
Wnet płći wdźięk zginie, Aż
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 79
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
, Chęci go dalej ciągną niepoślednie Miejsce delicyj, kędy rzuci okiem, Rzeźwiejszym co raz postępuje krokiem. Słońce jaśniejsze jednak bez gorąca, Chmurki nie widać, zimno niedokuczy, Mucha dyskretna, Ossa latająca, Ni się po polach pajęczyna włuczy, Z rosy wieczornej lub ze dżdżu perfumy, Z tych Granic wyszły dumnych wichrów szumy. Laski nie wielkie, umyślnie sadzone, W swej okrągłości, jak wieniec u Panny Drugie zaś w kwadrat, gdzie ścieżki przestrone, Owe w trianguł zwierzyńce Dianny, Cytryn, Pomarańcz, Oliwek Kasztanów, Pełno, znać ten Bor, naznaczon dla Panów. Podszyte knieje, gęstemi krzewiny, To laur to Bukszpan, to
, Chęći go daley ciągną niepoślednie Mieysce delicyi, kędy rzući okiem, Rzeźwieyszym co raz postępuie krokiem. Słońce iaśnieysze iednak bez gorąca, Chmurki nie widać, zimno niedokuczy, Mucha dyskretna, Ossa látaiąca, Ni się po polach paięczyna włuczy, Z rosy wieczorney lub ze dzdzu perfumy, Z tych Granic wyszły dumnych wichrow szumy. Láski nie wielkie, umyślnie sadzone, W swey okrągłości, iák wieniec u Pánny Drugie zaś w kwadrat, gdzie ścieszki przestrone, Owe w tryanguł zwierzyńce Dyanny, Cytryn, Pomarańcz, Oliwek Kasztanow, Pełno, znać ten Bor, náznaczon dla Panow. Podszyte knieie, gęstemi krzewiny, To laur to Bukszpan, to
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 40
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
nie sprzykrzy/ i dla niego nie ma uchodzić na pustynią/ chyba żeby tam gdzie trzcin nawięcej ziemia rodzi/ miała z Synaczkiem więtsze uciechy/ i do chowania Dzieciątka mniejsze przeszkody/ nikogo zgoła na pustyni nie widząc/ oprócz zagęszczone pola trzcinami. Aleć pustynia tej Dziecineczce nie wiele by pokoju dała/ same chwisty i szumy trzcin od tęgich wiatrów poruszonych/ przykreby były Dziecineczce. Lepszy czas będzie do pokoju tej Dziecinie między murami gdzie trzcina w rękę podana chwiać się nie może/ zwłaszcza gdy tłumy ludzi Dziecię obstąpią/ i chwiać się trzcinie od wiatrów nie dopuszczą/ chyba żeby tak były potężne głosy onego tłumu/ żeby i trzcinę na samym
nie sprzykrzy/ y dla niego nie ma vchodźić ná pustynią/ chyba żeby tam gdźie trzćin nawięcey źiemiá rodźi/ miáłá z Synaczkiem więtsze vćiechy/ y do chowánia Dźiećiątká mnieysze przeszkody/ nikogo zgoła ná pustyni nie widząc/ oprocz zagęszczone pola trzćinámi. Aleć pustynia tey Dźiećineczce nie wiele by pokoiu dáłá/ sáme chwisty y szumy trzćin od tęgich wiátrow poruszonych/ przykreby były Dźiecineczce. Lepszy czás będźie do pokoiu tey Dźiećinie między murámi gdźie trzćiná w rękę podána chwiać się nie może/ zwłaszczá gdy tłumy ludźi Dźiećię obstąpią/ y chwiać się trzćinie od wiatrow nie dopuszczą/ chybá żeby ták były potęzne głosy onego tłumu/ żeby y trzćinę ná sámym
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 374
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
ganku krwią zaciekłych? Dosyćby na cię w żłobie być położonym/ pieluszkami uwinionym/ a nie być purpurą brzydką na fanku przyodzianym? Dosyćby na cię mój kochaneczku/ moje Paniątko/ mieć pod ciałeczkiem ostre siano/ a nie mieć w ręce trz ciny na Ganku? Dosyćby na cię wytrzymać zimno/ i wiatrów szumy w otwartej stani/ a nie mieć na ganku języcznych kszyków/ i żeby się nie rozdzierały na cię zbrodniów paszczęki? Dosyśby na nas byśmy cię nago we żłobie leżącego naśladowali/ byśmy tal tylko/ jakoś ty w stajni cierpiał/ znosili? Aleś ty na to na ganku stanął/ byśmy się
ganku krwią záćiekłych? Dosyćby ná ćię w żłobie być położonym/ pieluszkámi vwinionym/ á nie być purpurą brzydką ná fanku przyodźianym? Dosyćby ná cię moy kocháneczku/ moie Paniątko/ mieć pod ćiałeczkiem ostre śiáno/ á nie mieć w ręce trz ciny ná Ganku? Dosyćby ná ćię wytrzymáć źimno/ y wiátrow szumy w otwártey stáni/ á nie mieć ná ganku ięzycznych kszykow/ y żeby się nie rozdźieráły ná ćię zbrodniow paszczęki? Dosyśby ná nas bysmy ćię nágo we żłobie leżącego naśládowali/ bysmy tál tylko/ iákoś ty w stáyni ćierpiał/ znośili? Aleś ty ná to ná ganku stánął/ bysmy się
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 644
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636