jako dosyć uczynieli, niech ich Rzplta sądzi. Atoli gdy ani mnie inakszej sentencji swej, aniż była IMciów tych, co pod Stężycą byli, nie deklarowali, snadnie rozsądzić, jeśli nie IMcie, jako do tego, żem te rzeczy pod Stężycą odkrył, tak i do tych wszytkich, do których Rzplta przyszła, szwanków przyczynę dali. Ale że ta fakcja, jakom zrazu postrzegł, po owym odjechaniu Arcyksiężny IMci z Niepołomic wszczęła się, potym co raz rosła i także stąd też temu małżeństwu, choć przeciwko pierwszej swej sentencji, nie przeczyła ani go zrażała, choć snadnie mogła, mając onę KiMci, po trzy kroć uczynioną obietnicę
jako dosyć uczynieli, niech ich Rzplta sądzi. Atoli gdy ani mnie inakszej sentencyej swej, aniż była JMciów tych, co pod Stężycą byli, nie deklarowali, snadnie rozsądzić, jeśli nie JMcie, jako do tego, żem te rzeczy pod Stężycą odkrył, tak i do tych wszytkich, do których Rzplta przyszła, szwanków przyczynę dali. Ale że ta fakcya, jakom zrazu postrzegł, po owym odjechaniu Arcyksiężny JMci z Niepołomic wszczęła się, potym co raz rosła i także stąd też temu małżeństwu, choć przeciwko pierwszej swej sentencyej, nie przeczyła ani go zrażała, choć snadnie mogła, mając onę KJMci, po trzy kroć uczynioną obietnicę
Skrót tekstu: ZebrzSkryptCz_III
Strona: 141
Tytuł:
Skrypt in vim testamenti podany
Autor:
Mikołaj Zebrzydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
to i temu. Jeżeli temu zle to tez i temu. Obadwa byli mazurowie, obadwa starzy. obadwa Żołnierze. Obadwa Jąnowie obadwa ząnaci, i podle siebie w regestrze, Obadwa jednej Fantazyjej. Pod Chojnicami gdy nas Szwedzi w nocy napadli obudwu porąbano i rapirami pokłoto za umarłych na placu zostawiono obadwa się z tak ciężkich szwanków wyleczyli w raz obadwa królowi za Pogrzeb Dziękowali. Bo król, widząc po okazji tak ciężkie ich pokaleczenie kazał im dać 600 złotych mówiąc ze to daje na pogrzeb nie na kuracyją. Przy podziękowaniu potym po Tysiącu Złotych wzięli od króla, I wojnę kontynuowali i w Daniej z nami byli i jako by Pactum mając szczęścia i
to y temu. Iezeli temu zle to tez y temu. Obadwa byli mazurowie, obadwa starzy. obadwa Zołnierze. Obadwa Iąnowie obadwa ząnaci, y podle siebie w regestrze, Obadwa iedney Fantazyiey. Pod Choynicami gdy nas Szwedzi w nocy napadli obudwu porąbano y rapirami pokłoto za umarłych na placu zostawiono obadwa się z tak cięszkich szwankow wyleczyli w raz obadwa krolowi za Pogrzeb Dziękowali. Bo krol, widząc po okazyiey tak cięszkie ich pokaleczenie kazał im dac 600 złotych mowiąc ze to daie na pogrzeb nie na kuracyią. Przy podziękowaniu potym po Tysiącu Złotych wzięli od krola, I woyne kontynuowali y w Daniey z nami byli y iako by Pactum maiąc szczęscia y
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 84
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
wieczystą sławę i zalecenie A ten wszystko pokaleczone ciało niesie do Ostatniej za Ojczyznę Wiktymy. Kąpała Thetis Achillessa w jakijc tam wymyslnych wodkach żeby go żadne zabić niemogły Horęze. Ja tak bezpiecznie moralizować mogę że tego to Achillessa naszego ulubionego komilitona poważniejsza jakas od tam tych przyprawnych wodek krwie Chrystusowej konserwowała kąpiel i od tak ciężkich szwanków zginąć nie pozwoliła. Nie wywodzę tu Genealogijej bo i tak podobno na przykrzyłem się czasowi choć o sam tylko życiu ich dosyć Laconice namieniwszy wielką sławę jako wielki dzwon w sam tylko brzeg minutissima stipula dotykając. Sufficit że zacną Województwa Mazowieckiego porodzili się szlachtą których urodzenie choć bym wywodzic chciał nie mogę bo mi niepozwala
wieczystą sławę y zalecenie A ten wszystko pokaleczone ciało niesie do Ostatniey za Oyczyznę Wiktymy. Kąpała Thetis Achillessa w iakiic tam wymyslnych wodkach zeby go zadne zabic niemogły Horęze. Ia tak bezpiecznie moralizować mogę że tego to Achillessa naszego ulubionego kommilitona powaznieysza iakas od tam tych przyprawnych wodek krwie Chrystusowey konserwowała kąpiel y od tak cięszkich szwankow zginąc nie pozwoliła. Nie wywodzę tu Genealogiiey bo y tak podobno na przykrzyłęm się czasowi choc o sam tylko zyciu ich dosyc Laconice namieniwszy wielką sławę iako wielki dzwon w sąm tylko brzeg minutissima stipula dotykaiąc. Sufficit że zacną Woiewodztwa Mazowieckiego porodzili się szlachtą ktorych urodzenie choc bym wywodzic chciał nie mogę bo mi niepozwala
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 86v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
życzliwe, aby w takiej toni Orłowi i walecznej hetmanił Pogoni, Kiedy młodzik, swej siły nadzieją odęty, W jarzmo jedno z drugimi wprządz je chciał bydlęty; Bo tych ludźmi zwać szkoda, którzy jako weszli W niewolą, tak już robią w chomącie i we szli!
Igra krew w Lubomirskim: bo młodość krzemięzna Żadnych szwanków na ciele, żadnych razów nie zna; Jędrznie mu we lwiej piersi ono serce żywe, Im bliżej czuje pole sławy swej szczęśliwe. W koźle Mars urodzony, w oczu, choć nieznaczny, Uśmiecha się, gdy czas ma, Kupido sajdaczny. Pod nogami koń dzielny i według podoby, Który do przyrodzonej chodzy i ozdoby
życzliwe, aby w takiej toni Orłowi i walecznej hetmanił Pogoni, Kiedy młodzik, swej siły nadzieją odęty, W jarzmo jedno z drugimi wprządz je chciał bydlęty; Bo tych ludźmi zwać szkoda, którzy jako weszli W niewolą, tak już robią w chomącie i we szli!
Igra krew w Lubomirskim: bo młodość krzemięzna Żadnych szwanków na ciele, żadnych razów nie zna; Jędrznie mu we lwiej piersi ono serce żywe, Im bliżej czuje pole sławy swej szczęśliwe. W koźle Mars urodzony, w oczu, choć nieznaczny, Uśmiecha się, gdy czas ma, Kupido sajdaczny. Pod nogami koń dzielny i według podoby, Który do przyrodzonej chodzy i ozdoby
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 78
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
. Do tego ten instrument ma się wozić na wózku ST i być ciągniony drogami V. A jeśli byś ty, czego Boże obroń, gorzał, zaraz użyj pokostu rozpusczonego, bo jest nalepsze remedium do przywrócenia zdrowia tobie i do ugaszenia bólu, który byś mógł mieć wyzwolić może ciebie od chromoty i od wielkich szwanków, wierz mi. Rys. 194 O SALETRZE I O PROCHU, I JAKIM SPOSOBEM MA BYĆ SCHOWAN, ABY TRWAŁ W DŁUGI CZAS — TRAKTAT DZIEWIĄTY TRAKTAT DZIEWIĄTY ROZDZIAŁ I O EFEKTACH, KTÓRE UCZYNIĄ SALETRA, SIARKA, WĘGLE W PROCHU I JAKO SIĘ POZNA ZIEMIA, W KTÓRY JEST SALETRA I WYKOPIE SIĘ Z NIEJ,
. Do tego ten instrument ma się wozić na wózku ST i być ciągniony drogami V. A jeśli byś ty, czego Boże obroń, gorzał, zaraz użyj pokostu rozpusczonego, bo jest nalepsze remedium do przywrócenia zdrowia tobie i do ugaszenia bólu, który byś mógł mieć wyzwolić może ciebie od chromoty i od wielkich szwanków, wierz mi. Rys. 194 O SALETRZE I O PROCHU, I JAKIM SPOSOBEM MA BYĆ SCHOWAN, ABY TRWAŁ W DŁUGI CZAS — TRAKTAT DZIEWIĄTY TRAKTAT DZIEWIĄTY ROZDZIAŁ I O EFEKTACH, KTÓRE UCZYNIĄ SALETRA, SIARKA, WĘGLE W PROCHU I JAKO SIĘ POZNA ZIEMIA, W KTÓRY JEST SALETRA I WYKOPIE SIĘ Z NIEJ,
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 434
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
. Rzecze: żądość ma główna/ za krzywdą takowa/ Daj nie znać więcej męża/ ni być białągłową; A wielce mi dogodzisz. słów ostatka ciężki Dźwięk poparł/ i już się mógł głos zdać prawy męski Jakoż był: bo morski bóg nie był od prośb takich. Ku czemu przydał i to/ by szwanków nijakich Nie mógł popaść/ ani był mieczem pokonany/ Idzie upominkowi rad przekształtowany/ W męskie przy tym sposoby Atraczczyk zawadza/ A po Penejskich polach ustawicznie schadza. Skrzętnego Iksiona z Hypodamą głody Syn się żenił: za stoły srogie chmurorody Zasadzono/ w jaskini nakrytej drzewami. Byliśmy też/ i Paniąt moc Emońskich z nami
. Rzecze: żądość ma głowna/ zá krzywdą tákowa/ Day nie znáć więcey mężá/ ni być biáłągłową; A wielce mi dogodźisz. słow ostátká ćiężki Dźwięk popárł/ y iuż się mogł głos zdáć práwy męski Iákoż był: bo morski bog nie był od prośb tákich. Ku czemu przydał y to/ by szwankow niiákich Nie mogł popáść/ áni był mieczem pokonány/ Idźie vpominkowi rad przekształtowány/ W męskie przy tym sposoby Atráczczyk záwadza/ A po Peneyskich polach vstáwicznie schadza. Skrzętnego Ixioná z Hypodamą głody Syn się żenił: zá stoły srogie chmurorody Zásadzono/ w iáskini nákrytey drzewámi. Bylismy też/ y Paniąt moc AEmonskich z námi
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 300
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
jeść, pić nad miarę, z młodu nauczyło. Odmienić nie podobna, w co się nałożyło, Choć by też oczywiście, i zdrowiu szkodziło, O jak wielką pijaństwo przynosi ruine, Na duszy i na ciele, podając przyczyne. Do gniewu zawziętości, często i zabójstwa, Do nierządu utraty, wielkiego ubóstwa. Do szwanków i kalectwa, kiedy w pojedynku, Dostanie paragrafów, w karczmie lub na rynku, Podczas guza ułapi, z konia poszwankuje, Złamie kark, nogę rękę drugi womituje. Obżarty jak bestia, z każdym się poswarzy, Po pysku, i po bokach często mu się zdarzy. Do czasu utracenia kradzierzy, rozbójstwa, Do
ieść, pić nád miárę, z młodu náuczyło. Odmienić nie podobna, w co się náłożyło, Choć by tesz oczywiśćie, y zdrowiu szkodźiło, O iák wielką pijáństwo przynośi ruine, Ná duszy y ná ćiele, podáiąc przyczyne. Do gniewu záwźiętośći, często y zaboystwá, Do nierządu utráty, wielkiego ubostwá. Do szwánkow y kálectwá, kiedy w poiedynku, Dostánie párágráfow, w kárczmie lub ná rynku, Podczás guzá ułápi, z koniá poszwánkuie, Złamie kárk, nogę rękę drugi womituie. Obżárty iák bestya, z káżdym się poswárzy, Po pysku, y po bokach często mu się zdárzy. Do czásu utrácenia krádźierzy, rozboystwá, Do
Skrót tekstu: PromMed
Strona: 5
Tytuł:
Promptuarium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1716
Data wydania (nie wcześniej niż):
1716
Data wydania (nie później niż):
1716
supposuit, którego iż ludzie prędko odbieżeli, nie dziw, że tanto oneri ferendo impar, nie mógł wytrzymać. Uczmy się jednak choć i po szkodzie, abyśmy się nie porywali ladajako bez słusznej potęgi, bo zbieraną drużyną nic nie sprawiemy i nie dopniemy, jeśli na żołnierza dostatków nie sposobiemy. Uchowaj Boże i szwanków i gardła, i majętności wielu ludzi dobrych na łup ludziom złym byłyby wystawione (jakoż o tym już mussitant, że pod niektórymi dobra sobie upraszają), a wolność złota, hojną krwią przodków naszych nabyta a prawie kupiona, jużby nam marnie była wydarta, iura, praerogativae, ornamenta nationis nostrae una cum
supposuit, którego iż ludzie prędko odbieżeli, nie dziw, że tanto oneri ferendo impar, nie mógł wytrzymać. Uczmy się jednak choć i po szkodzie, abyśmy się nie porywali ladajako bez słusznej potęgi, bo zbieraną drużyną nic nie sprawiemy i nie dopniemy, jeśli na żołnierza dostatków nie sposobiemy. Uchowaj Boże i szwanków i gardła, i majętności wielu ludzi dobrych na łup ludziom złym byłyby wystawione (jakoż o tym już mussitant, że pod niektórymi dobra sobie upraszają), a wolność złota, hojną krwią przodków naszych nabyta a prawie kupiona, jużby nam marnie była wydarta, iura, praerogativae, ornamenta nationis nostrae una cum
Skrót tekstu: CenzProgCz_III
Strona: 424
Tytuł:
Cenzura na progres rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
, Pódźcie jedno, wszytko to odleci was w grobie. Że żaden czas nie jest twój, tylko ten, co minie, Nie kładź w dniu, nie kładź, radzę, nadzieje w godzinie. 20. DOJŻRAŁEMU MĘŻOWI
I siłą, i rozumem już dojźrałe męże Zrównawszy, mąż te groby ciałem swym zalęże. Tyle szwanków na koniu, na wodzie, na wozie, Tyle prac i niewczasów wytrwawszy w obozie, Kilkadziesiąt na wojnie wysłużywszy ćwierci,
Co wiedzieć co dekretów swojej widząc śmierci — W domu, w wczasie, na łóżku, na doktorskim łonie Umiera, kładzie żywot, przepłynąwszy tonie. Nosząc bramy po górach, co ledwie rozumem Pojęta
, Pódźcie jedno, wszytko to odleci was w grobie. Że żaden czas nie jest twój, tylko ten, co minie, Nie kładź w dniu, nie kładź, radzę, nadzieje w godzinie. 20. DOJŻRAŁEMU MĘŻOWI
I siłą, i rozumem już dojźrałe męże Zrównawszy, mąż te groby ciałem swym zalęże. Tyle szwanków na koniu, na wodzie, na wozie, Tyle prac i niewczasów wytrwawszy w obozie, Kilkadziesiąt na wojnie wysłużywszy ćwierci,
Co wiedzieć co dekretów swojej widząc śmierci — W domu, w wczasie, na łóżku, na doktorskim łonie Umiera, kładzie żywot, przepłynąwszy tonie. Nosząc bramy po górach, co ledwie rozumem Pojęta
Skrót tekstu: PotNagKuk_I
Strona: 439
Tytuł:
Nagrobki
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987