przy pułku brata miasto siebie Miał w tej potrzebie.
Aczby był wolał sam się za granicą Widzieć i czynić, co świat pod Zdziewicą Widział, kiedy był w okrutnym opale Pierwszym na wale.
Ale któż wszytkich tych tu wspomnieć może, Którzy nie groby mają, ale łoże Sławy i którzy między tymi szranki Odnieśli szwanki.
Każdy najlepszy świadek swej ochoty Odbiera własną nagrodę swej cnoty, Gdy wie, że służył ze wszytkiej swej siły Ojczyźnie miłej.
Wszytkich mianować panów, którzy w krześle Radą a ręką w rycerskim rzemieśle Drugim przodują, wojska i starszyny Wyliczać czyny,
Nie mej to głowy; niech kto z tych ożyje, Których popioły włoska
przy pułku brata miasto siebie Miał w tej potrzebie.
Aczby był wolał sam się za granicą Widzieć i czynić, co świat pod Zdziewicą Widział, kiedy był w okrutnym opale Pierwszym na wale.
Ale ktoż wszytkich tych tu wspomnieć może, Ktorzy nie groby mają, ale łoże Sławy i ktorzy między tymi szranki Odnieśli szwanki.
Każdy najlepszy świadek swej ochoty Odbiera własną nagrodę swej cnoty, Gdy wie, że służył ze wszytkiej swej siły Ojczyźnie miłej.
Wszytkich mianować panow, ktorzy w krześle Radą a ręką w rycerskim rzemieśle Drugim przodują, wojska i starszyny Wyliczać czyny,
Nie mej to głowy; niech kto z tych ożyje, Ktorych popioły włoska
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 500
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
pensją cotygodniową i wszelką wygodę przez cały swój żywot, i barwę co rok jednakowej liberii z sołdatami. Kędy było podczas mojej bytności więcej niżeli osim albo dziewięć tysięcy; wszytko albo bez ręki, albo bez nogi, albo też i bez obuch drudzy, i wiele grzecznych, młodych, którzy pod ten czas wojny szwanki poodbierali. Drudzy, co jeszcze się leczyli niemało, i tam przecie in exercitio militari zostają, nie próżnują. Wartę zawsze i straż tamże doprawują, wał około tej fabryki kopią, ale non obligantur ad hoc, jeno który chce, ponieważ nad pensją ordynaryną na dzień po złotemu dają tym, którzy kopią.
pensją cotygodniową i wszelką wygodę przez cały swój żywot, i barwę co rok jednakowej liberii z sołdatami. Kędy było podczas mojej bytności więcej niżeli osim albo dziewięć tysięcy; wszytko albo bez ręki, albo bez nogi, albo też i bez obuch drudzy, i wiele grzecznych, młodych, którzy pod ten czas wojny szwanki poodbierali. Drudzy, co jeszcze się leczyli niemało, i tam przecie in exercitio militari zostają, nie próżnują. Wartę zawsze i straż tamże doprawują, wał około tej fabryki kopią, ale non obligantur ad hoc, jeno który chce, ponieważ nad pensją ordynaryną na dzień po złotemu dają tym, którzy kopią.
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 291
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
swym płynącej, Jednak błotnej, i przeto nie podobnie lgnącej. Której oba, po naszych mając pilne Szpiegi Gdzie zmierzali, Chmielnicki opanował brzegi: Tam ten sobie, a drugi z-tej tu od nas strony Przeciw zaraz Zamkowi, wroninie przestrony Dawszy Krzywonosowi, naszym prócz zostawił Góry same i doły: Czymby ich przyprawił O szwanki nieobaczne, karków łamanie. Wiec gdy Obóz w-takowych Termopilach stanie; Pierwsza rzecz, nie próżnować i zaraz nastąpić Wiec na nieprzyjaciela. lednakże, przystąpić Grobla bliska do niego broniła im wąska Rozbrodzona umyślnie, i haniebnie grzązka: Którą ów upatrując, przed ichże oczema, Z-tamtej strony osadził Blokbauzami dwiema, T Działek dwie zatoczył
swym płynącey, Iednak błotney, i przeto nie podobnie lgnącey. Ktorey oba, po naszych maiąc pilne Szpiegi Gdźie zmierzali, Chmielnicki opanował brzegi: Tam ten sobie, á drugi z-tey tu od nas strony Przećiw zaraz Zamkowi, wroninie przestrony Dawszy Krzywonosowi, nászym procz zostawił Gory same i doły: Czymby ich przypráwił O szwanki nieobaczne, karkow łamánie. Wiec gdy Oboz w-takowych Termopilach stánie; Pierwsza rzecz, nie proznować i zaraz nástąpić Wiec na nieprzyiaćiela. lednákże, przystąpić Grobla bliska do niego broniła im wąská Rozbrodzoná umyślnie, i hániebnie grzązka: Ktorą ow upatruiąc, przed ichże oczema, Z-tamtey strony osadźił Blokbauzami dwiema, T Dźiáłek dwie zatoczył
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 28
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wzgorszeniem do złego ludziom dobrym była, źle czyniąc, niby szatan spokojnych wadziła. A czemuż się nie pysznisz teraz wyniesiona, czemu nie cudzołożysz żądzą uwiedziona? Gdzież są twoje wesela i lekomyślności, gdzie są śmiechy zbyteczne, żarty i próżności? Gdzież się teraz ona twa moc wielka podziała, która ludziom niewinnym szwanki zadawała? Czemu teraz w sercu twym pomsty nie gotujesz, czemu okiem nie mrugasz i zdrady nie knujesz?» Gdy takie urągania słyszy dusza drżąca, oto ujźrzy z daleka jak gwiazda lecąca do niej śpieszy, na którą dusza obróciła oczy pilno i nieco myśli pokrzepiła. Był to dusze Anioł Stróż, który jak przyśpieszył,
wzgorszeniem do złego ludziom dobrym była, źle czyniąc, niby szatan spokojnych wadziła. A czemuż się nie pysznisz teraz wyniesiona, czemu nie cudzołożysz żądzą uwiedziona? Gdzież są twoje wesela i lekomyślności, gdzie są śmiechy zbyteczne, żarty i próżności? Gdzież się teraz ona twa moc wielka podziała, która ludziom niewinnym szwanki zadawała? Czemu teraz w sercu twym pomsty nie gotujesz, czemu okiem nie mrugasz i zdrady nie knujesz?» Gdy takie urągania słyszy dusza drżąca, oto ujźrzy z daleka jak gwiazda lecąca do niej śpieszy, na którą dusza obróciła oczy pilno i nieco myśli pokrzepiła. Był to dusze Anioł Stróż, który jak przyśpieszył,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 87
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
w obce strony. A owszem, tam zaważał, gdzie zrzeczona była Komu inszemu panna; lubo mu czyniła Otuchę sama, lub sam chęcią się unosił. Często go starzec słowy łagodnymi prosił, Często fukał i gromił, często zdrowe rady Dawał i starożytne przytaczał przykłady: Jako oczy łakome siła ludziom szkodzą, Jako w ostatnie szwanki i zguby przywodzą, I sromota w też szlady idzie, i niesława; A kto w krygach ma żądze, kto na swym przestawa, Ten siła pięknych wczasów, siła bezpieczności Zażyje i wiek miły poda do starości. I ty, synu, usłuchaj, daj pokój cudzemu! Nigdy ta rzecz na dobre nie wyszła żadnemu
w obce strony. A owszem, tam zaważał, gdzie zrzeczona była Komu inszemu panna; lubo mu czyniła Otuchę sama, lub sam chęcią się unosił. Często go starzec słowy łagodnymi prosił, Często fukał i gromił, często zdrowe rady Dawał i starożytne przytaczał przykłady: Jako oczy łakome siła ludziom szkodzą, Jako w ostatnie szwanki i zguby przywodzą, I sromota w też szlady idzie, i niesława; A kto w krygach ma żądze, kto na swym przestawa, Ten siła pięknych wczasów, siła beśpieczności Zażyje i wiek miły poda do starości. I ty, synu, usłuchaj, daj pokój cudzemu! Nigdy ta rzecz na dobre nie wyszła żadnemu
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 49
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
pałac Królewski/ * Ani pokoj Archanielski/ Synu mój umysł twój/ kochany/ Nawiedzać w połogu te ściany[...] Oj Matko ma ukochana/ Jest to wola Ojca Pana. Żebym się podło rodził/ Z grzechu świat wyswobodził. Czego pycha nabawiła/ * Aby skromność poskromiła. Takowe nieszczęsne złe fochy/ Skąd weźmie swe szwanki grzech płochy. Oj Synaczku ulubiony/ Czy będzie człek uwolniony: Z tego co Adam zbroił/ W przeklęctwo lud przystroił: Wprowadził go w cień przeklęty/ * Równo położył z bydlęty. Ratuj ich/ ratuj ich Synu mój. Niech mają w niebiesiech swój pokoj. A na cóżem się ja rodził/ By
páłac Krolewski/ * Ani pokoy Archányelski/ Synu moy vmysł twoy/ kochány/ Náwiedzáć w połogu te śćiány[...] Oy Mátko ma vkochána/ Iest to wola Oycá Páná. Zebym sie podło rodźił/ Z grzechu świát wyswobodźił. Czego pychá nábáwiłá/ * Aby skromność poskromiłá. Tákowe nieszcżęsne złe fochy/ Zkąd weźmie swe szwánki grzech płochy. Oy Synacżku ulubiony/ Czy będźie cżłek vwolniony: Z tego co Adam zbroił/ W przeklęctwo lud przystroił: Wprowádźił go w ćień przeklęty/ * Rowno położył z bydlęty. Rátuy ich/ rátuy ich Synu moy. Niech máią w niebieśiech swoy pokoy. A ná cożem sie ia rodźił/ By
Skrót tekstu: ŻabSymf
Strona: D2v
Tytuł:
Symfonie anielskie
Autor:
Jan Żabczyc
Drukarnia:
Marcin Filipowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631
. M. PP. krewnych moich; IJ. M. PP. bracią i siostry; żegnam poufałych przyjaciół, dziękując Ichmościom za dotrzymanie braterskiej miłości i wyświadczenie przyjaźni. Żegnam wszystkich ludzi rycerskich, którzykolwiek krew własną i substantię swoję na zaszczyt chwały bożej, na obronę wspólnej miłej ojczyzny pod znakami sławy mojej ochotnie odważali, szwanki w okazjach, więzienia pogańskie mile przyjmując i ponosząc. Żegnam wszystkich wiernych, życzliwych, poufałych domowych przyjaciół moich, którzy mię we wszystkich interweniecjach moich wojennych, prawnych, publicznych i prywatnych, pomocą, radą, ochotnem staraniem i pracą życzliwie wspierali. A żeby mię ci ludzie z miłości, której zawsze po nich doznawałem
. MM. PP. krewnych moich; JJ. MM. PP. bracią i siostry; żegnam poufałych przyjaciół, dziękując Ichmościom za dotrzymanie braterskiej miłości i wyświadczenie przyjaźni. Żegnam wszystkich ludzi rycerskich, którzykolwiek krew własną i substantię swoję na zaszczyt chwały bożej, na obronę wspólnej miłej ojczyzny pod znakami sławy mojej ochotnie odważali, szwanki w okazyach, więzienia pogańskie mile przyjmując i ponosząc. Żegnam wszystkich wiernych, życzliwych, poufałych domowych przyjaciół moich, którzy mię we wszystkich interweniecyach moich wojennych, prawnych, publicznych i prywatnych, pomocą, radą, ochotnem staraniem i pracą życzliwie wspierali. A żeby mię ci ludzie z miłości, której zawsze po nich doznawałem
Skrót tekstu: KoniecSTest
Strona: 388
Tytuł:
Testament
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
testamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
powiada/ bywają bankiety (Biesiady/ Uczty Wesela/ Krzciny/ Pogrzegi) gdzieby śmiertlene grzechy nie były popełniane; a zwłaszcza od was Paniczków swowolnych/ którzy sobie nosa podlawszy niebezpieczne kłotnie drugdy miedzy sobą miewacie/ dla ladajakiej przyczynki załby chodzicie/ na pojedynki się wywabiacie/ jedni drugim rany zadawacie/ przez co więc szwanki szkodliwe i śmiertelne odnosicie; ba i czasem zapamiętale się mordujecie: I tak /jakom wyżej powiedział/ drogę sobie do nieba przez to zagradzacie. Gregor. M. in cap. V . Job. Genes. 45. v. 24.
Rzekł kiedyś Józef do Braciej swojej: Ne irascamini in viâ: Nie
powiádá/ bywáią bánkiety (Bieśiády/ Uczty Wesela/ Krzćiny/ Pogrzegy) gdźieby śmiertlene grzechy nie były popełniáne; á zwłasczá od was Pániczkow swowolnych/ ktorzy sobie nosá podlawszy niebespieczne kłotnie drugdy miedzy sobą miewaćie/ dla ládáiákiey przyczynki záłby chodźićie/ ná poiedynki śie wywabiaćie/ iedni drugim rány zádawaćie/ przez co więc szwánki szkodliwe y śmiertelne odnośićie; bá y czásem zápámiętále śię morduiećie: Y ták /iákom wyżey powiedźiał/ drogę sobie do niebá przez to zágradzaćie. Gregor. M. in cap. V . Iob. Genes. 45. v. 24.
Rzekł kiedyś Iozef do Bráciey swoiey: Ne irascamini in viâ: Nie
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Miii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
Frontem się nadstawi krwią się pasie, krew toczy i Marsem się bawi Grzbietem się niezakłada i nigdy nie nosi Zadniego Blachu Ostro o ordynans prosi In Pugna stataria odważnym się zstanie w Plecy (: zato szlubuję rany Nie dostanie. Anibal gdy po Bitwie Rannych Cenzorował Nigdy godnością datkiem tych Niekontentował którzy mu w tyle szwanki swe prezentowali Lecz Adverso pectore Rany przyjmowali Mówiąc że rana tylna bywa podejrzana Zawsze zaś kawalerska wprzodzie otrzymana Przyjmuje Męsny Grzecznym szwanki swoje Frontem Ze kawaler świadczy się światu Helespontem Lecedemonczyk jeden w bitwie pokonany Leząc na Placu Cierpiąc już śmiertelne rany Prosi Nieprzyjaciela by go wywrócono A jeszcze zraz Horęzem w piersi uderzono Pytają go na Co to
Frontem się nadstawi krwią się pasie, krew toczy y Marsem się bawi Grzbietem się niezakłada y nigdy nie nosi Zadniego Blachu Ostro o ordynans prosi In Pugna stataria odwaznym się zstanie w Plecy (: zato szlubuię rany Nie dostanie. Anibal gdy po Bitwie Rannych Censorował Nigdy godnoscią datkiem tych Niekontentował ktorzy mu w tyle szwanki swe prezentowali Lecz Adverso pectore Rany przyimowali Mowiąc że rana tylna bywa podeyrzana Zawsze zas kawalerska wprzodzie otrzymana Przyimuie Męzny Grzecznym szwanki swoie Frontem Ze kawaler swiadczy się swiatu Helespontem Lecedemonczyk ieden w bitwie pokonany Leząc na Placu Cierpiąc iuz smiertelne rany Prosi Nieprzyiaciela by go wywrocono A ieszcze zraz Horęzem w piersi uderzono Pytaią go na Co to
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 270v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Ostro o ordynans prosi In Pugna stataria odważnym się zstanie w Plecy (: zato szlubuję rany Nie dostanie. Anibal gdy po Bitwie Rannych Cenzorował Nigdy godnością datkiem tych Niekontentował którzy mu w tyle szwanki swe prezentowali Lecz Adverso pectore Rany przyjmowali Mówiąc że rana tylna bywa podejrzana Zawsze zaś kawalerska wprzodzie otrzymana Przyjmuje Męsny Grzecznym szwanki swoje Frontem Ze kawaler świadczy się światu Helespontem Lecedemonczyk jeden w bitwie pokonany Leząc na Placu Cierpiąc już śmiertelne rany Prosi Nieprzyjaciela by go wywrócono A jeszcze zraz Horęzem w piersi uderzono Pytają go na Co to? powie że dla tego Żebym u inszych uszedł rozumienia złego I żeby się nie wstydził mój Hetman kochany Widząc utrupa
Ostro o ordynans prosi In Pugna stataria odwaznym się zstanie w Plecy (: zato szlubuię rany Nie dostanie. Anibal gdy po Bitwie Rannych Censorował Nigdy godnoscią datkiem tych Niekontentował ktorzy mu w tyle szwanki swe prezentowali Lecz Adverso pectore Rany przyimowali Mowiąc że rana tylna bywa podeyrzana Zawsze zas kawalerska wprzodzie otrzymana Przyimuie Męzny Grzecznym szwanki swoie Frontem Ze kawaler swiadczy się swiatu Helespontem Lecedemonczyk ieden w bitwie pokonany Leząc na Placu Cierpiąc iuz smiertelne rany Prosi Nieprzyiaciela by go wywrocono A ieszcze zraz Horęzem w piersi uderzono Pytaią go na Co to? powie że dla tego Zebym u inszych uszedł rozumienia złego I zeby się nie wstydził moy Hetman kochany Widząc utrupa
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 270v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688