I członki pieszczone W kamień przemienione,
Wprzód te płaczliwe źrzenice W kryształowe się krynice Rozpłyną i rzeki Ciekące na wieki, —
Niśliby mnie miały czyje Rozweselić melodie, Mając w sercu skryty Żal głęboko ryty.
Czemuż, Kupido niebaczny, Twej niełaski na mnie znaczny Dokument, gdy stronisz, Strzały swej nie ronisz?
Wypuść szybką z łuku strzałę, Ugodź w serce skamieniałe, A będzie inaczej, Nie tak, jak się znaczy.
Nie trzeba tracić nadzieje! Z inszej co raz strony wieje Wiatr. Mnie burzliwy Czas będzie szczęśliwy!
Patrz! jako okropna zima Mocno alternatę trzyma, A w jednej godzinie Jej potęga minie!
Topnieje śnieg, lody
I członki pieszczone W kamień przemienione,
Wprzod te płaczliwe źrzenice W kryształowe sie krynice Rozpłyną i rzeki Ciekące na wieki, —
Niśliby mie miały czyje Rozweselić melodye, Mając w sercu skryty Żal głęboko ryty.
Czemuż, Kupido niebaczny, Twej niełaski na mnie znaczny Dokument, gdy stronisz, Strzały swej nie ronisz?
Wypuść szybką z łuku strzałę, Ugodź w serce skamieniałe, A będzie inaczej, Nie tak, jak się znaczy.
Nie trzeba tracić nadzieje! Z inszej co raz strony wieje Wiatr. Mnie burzliwy Czas będzie szczęśliwy!
Patrz! jako okropna zima Mocno alternatę trzyma, A w jednej godzinie Jej potęga minie!
Topnieje śnieg, lody
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 25
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
gęstwiny, w zatełkach od dziury I przez wąskie ulice a potym do góry Postępując powoli instrukcją w głowie Układał, żeby się czym nie poszkapił w mowie.
Tu właśnie, jako w martwą, w nią wstąpiła dusza, Gdy Polak — porwawszy się — podniosł kapelusza Do jej kamerdynera, co dobrze widziała: Stłuczoną w oknie szybką z swej izby patrzała. Nuż kiedy się do niego w pół izby przymyka, Myśli widząc, że cale już jej wpada w łyka. Przeto, będąc weselszą, chyżo leci z gury I czeka u gotowej ablegata dziury. Ale darmo się cieszysz! jeszcze te awizy Łzą się opłoczą, które-ć pocztarz niesie chyży! Zaledwie
gęstwiny, w zatełkach od dziury I przez wąskie ulice a potym do gory Postępując powoli instrukcyą w głowie Układał, żeby się czym nie poszkapił w mowie.
Tu właśnie, jako w martwą, w nię wstąpiła dusza, Gdy Polak — porwawszy się — podniosł kapelusza Do jej kamerdynera, co dobrze widziała: Stłuczoną w oknie szybką z swej izby patrzała. Nuż kiedy się do niego w puł izby przymyka, Myśli widząc, że cale już jej wpada w łyka. Przeto, będąc weselszą, chyżo leci z gury I czeka u gotowej ablegata dziury. Ale darmo się cieszysz! jeszcze te awizy Łzą sie opłoczą, ktore-ć pocztarz niesie chyży! Zaledwie
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 27
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
które swoją wywiódł broną. Przypadł z swoim Chodkiewicz, mający po temu Miejsce, i chyżo daje znać Opalińskiemu, Żeby zrazu pomału, potem co tchu w koni, Położywszy po sobie chorągwie i broni, Ku swym szańcom uchodził, w rzeczy czując trwogę, Pogaństwo na ukrytą prowadząc załogę. Obiedzie ten chorągwie i wraz każe szybką Puścić strzelbę, wraz nazad uciekać rozsypką, Jakoby już drugi raz nie przyszło im nabić. Aleć i Turków dalej trudno było zwabić, Bowiem chyżo zabitych pozbierawszy ciała, Nazad się ona straszna chmura powracała. Taką z nami kilka dni kiedy idą fozą, I próżną nas poganie chcą wystraszyć grozą, CZĘŚĆ CZWARTA
Przy
które swoją wywiódł broną. Przypadł z swoim Chodkiewicz, mający po temu Miejsce, i chyżo daje znać Opalińskiemu, Żeby zrazu pomału, potem co tchu w koni, Położywszy po sobie chorągwie i broni, Ku swym szańcom uchodził, w rzeczy czując trwogę, Pogaństwo na ukrytą prowadząc załogę. Objedzie ten chorągwie i wraz każe szybką Puścić strzelbę, wraz nazad uciekać rozsypką, Jakoby już drugi raz nie przyszło im nabić. Aleć i Turków dalej trudno było zwabić, Bowiem chyżo zabitych pozbierawszy ciała, Nazad się ona straszna chmura powracała. Taką z nami kilka dni kiedy idą fozą, I próżną nas poganie chcą wystraszyć grozą, CZĘŚĆ CZWARTA
Przy
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 150
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924