po wozie, bogini, Łodzie miawszy i baty?) dwa ciągną delfini. Po jeżdżą jąć wysokie Saturnus obłoki, W złoconej karze żenie mordem tchnące smoki. Oj, nie radzę nikomu potykać się z bogi, Mijaj albo z daleka ustępuj im drogi. Słońce jedzie, cztery go, przy orczyku złotem, Empirejskich dzianetów szybkim niesie lotem. Nie twych to, Faetoncie, nie twych dzieło dłoni, Płomienistych u ojca napierać się koni, Garłem nienależytej przypłaciwszy jazdy. To tak Febus; Febe zaś, która rządzi gwiazdy, Rodzona jego siostra, Dianą się mieni, Wprząga cug wiatronogich w swój pojazd jeleni: Tymi się, raz w okrągłej,
po wozie, bogini, Łodzie miawszy i baty?) dwa ciągną delfini. Po jeżdżą jąc wysokie Saturnus obłoki, W złoconej karze żenie mordem tchnące smoki. Oj, nie radzę nikomu potykać się z bogi, Mijaj albo z daleka ustępuj im drogi. Słońce jedzie, cztery go, przy orczyku złotem, Empirejskich dzianetów szybkim niesie lotem. Nie twych to, Faetoncie, nie twych dzieło dłoni, Płomienistych u ojca napierać się koni, Garłem nienależytej przypłaciwszy jazdy. To tak Febus; Febe zaś, która rządzi gwiazdy, Rodzona jego siostra, Dyjaną się mieni, Wprząga cug wiatronogich w swój pojazd jeleni: Tymi się, raz w okrągłej,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 192
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z Waszmości; trudno ma drwić ze mnie, Gdym tam nie był: i mówić szkoda nadaremnie.” 103. NIEMIEC Z POLAKIEM
Niemiec na zadzie przez las, Polak w przedzie Gdzieś w niedaleką drogę społem jedzie. Trafi się gałąź, Polak jej tym chyżej Przytrzyma, aż się Niemiec dobrze zbliży; Potem ją szybkim wypuściwszy skokiem, Niemca na miejscu czyni jednookiem. „Dziękujęć; gdybyś był tego sposobu Nie zażył, pewnie pozbyłbym był obu.” 104 (P). NIEPEWNY DOKTOR, PEWNY ZABÓJCA
Trafiło się, że Polak zachorował w Rzymie. Zaraz się go Włoch doktor kurować podymie, Naprzód dyjetą wedle tamtego zwyczaju
z Waszmości; trudno ma drwić ze mnie, Gdym tam nie był: i mówić szkoda nadaremnie.” 103. NIEMIEC Z POLAKIEM
Niemiec na zadzie przez las, Polak w przedzie Gdzieś w niedaleką drogę społem jedzie. Trafi się gałąź, Polak jej tym chyżej Przytrzyma, aż się Niemiec dobrze zbliży; Potem ją szybkim wypuściwszy skokiem, Niemca na miejscu czyni jednookiem. „Dziękujęć; gdybyś był tego sposobu Nie zażył, pewnie pozbyłbym był obu.” 104 (P). NIEPEWNY DOKTOR, PEWNY ZABÓJCA
Trafiło się, że Polak zachorował w Rzymie. Zaraz się go Włoch doktor kurować podymie, Naprzód dyjetą wedle tamtego zwyczaju
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 247
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
skurczy do roku Miesiąc, wżdy nowej gwiazdy nie masz na obłoku; Tylko ten raz, wżdy zawsze na koronną sferę Planetę Marsa abo wysadzi Wenerę. DRUŻYNA 18. POCZĄTEK
Tam, kędy Krępak ostrym kopcem abo metem, Polskę dzieląc od Węgier, bodzie niebo grzbietem, Sławny Dunajec jako Druentia rzeka Strumieniem zrazu cienkim, ale szybkim ścieka; Dalej Poprad i insze w się zebrawszy strugi, Łomie pobrzeżne skały w rozliczne frambugi; Podgórskich gospodarzów stąd na drzewie zbitem Do Wisły, z Wisłą w morze pławi trafty z żytem. Stąd się wzięło u starych Drużyny przezwisko, Że sobie gwałtem drużyć musiała rzeczysko; Dziś Donajcem od Donu abo od Donaju Zowiemy,
skurczy do roku Miesiąc, wżdy nowej gwiazdy nie masz na obłoku; Tylko ten raz, wżdy zawsze na koronną sferę Planetę Marsa abo wysadzi Wenerę. DRUŻYNA 18. POCZĄTEK
Tam, kędy Krępak ostrym kopcem abo metem, Polskę dzieląc od Węgier, bodzie niebo grzbietem, Sławny Dunajec jako Druentia rzeka Strumieniem zrazu cienkim, ale szybkim ścieka; Dalej Poprad i insze w się zebrawszy strugi, Łomie pobrzeżne skały w rozliczne frambugi; Podgórskich gospodarzów stąd na drzewie zbitem Do Wisły, z Wisłą w morze pławi trafty z żytem. Stąd się wzięło u starych Drużyny przezwisko, Że sobie gwałtem drużyć musiała rzeczysko; Dziś Donajcem od Donu abo od Donaju Zowiemy,
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 401
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wiele innych skutków sprawuje przez swoję influencją na pożytek ludzki. Jako to minerały doskonali w ziemi; kwiecia, drzewa wyprowadza, krescencją, frukta sprawuje etc. Ogień inne ma centrum od centrum: słońca. Bo lubo słońce w nocy pod choryzontem zostaje, przecież ogień w górę nad choryzont się wynosi. Do tego tak szybkim obrotem swoim musiałoby słońce długą połomienistą drogę za sobą zostawić. Tak jako gdy domostwo góre, a wiatr zawionie, widziemy iż płomień daleko niesie. A za czym jest wprawdzie ognistej natury, atoli inszą doskonalszą ma substancjąód ognia sublunarnego: nakształt złotej kuli rozpalonej, i ustawicznie się zarżącej. Czego eksperiencja oka uczy.
wiele innych skutkow spráwuie przez swoię influencyą ná pożytek ludzki. Jáko to minerały doskonali w ziemi; kwiecia, drzewa wyprowadza, krescencyą, frukta sprawuie etc. Ogień inne ma centrum od centrum: słońca. Bo lubo słońce w nocy pod choryzontem zostáie, przecież ogień w gorę nad choryzont się wynosi. Do tego ták szybkim obrotem swoim musiałoby słońce długą połomienistą drogę zá sobą zostawić. Ták iáko gdy domostwo gore, á wiatr záwionie, widziemy iż płomień dáleko niesie. A za czym iest wprawdzie ognistey nátury, atoli inszą doskonalszą ma substancyąod ognia sublunarnego: nakształt złotey kuli rozpaloney, y ustawicznie się zarżącey. Czego experyencya oka uczy.
Skrót tekstu: BystrzInfAstron
Strona: L
Tytuł:
Informacja Astronomiczna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
pod obłoki aże, A niosąc, swym się skrzydłom przypatrować każe. „Będzie dosyć na próbę; proszę was, puśćcie mię” — Mówi żółw, póki jeszcze blisko widział ziemię. A orzeł: „Jeszcze nie tu porastamy pióry.” Puści potem na skałę, wyniósszy pod chmury. Widząc ów, że kamieniem szybkim na dół leci, To orła, to Jowisza prosi, bo nikt trzeci Ratować go nie może. Obiecuje razem Czołgać się, jako dotąd, aż do śmierci płazem. Tymczasem puszczą nity, choć twarde kirysy: Zjadł go orzeł, na skale roztrąciwszy łysej. 353. Z POKOJU NIEPOKÓJ
Przeżyłem od młodości lat sześćdziesiąt
pod obłoki aże, A niosąc, swym się skrzydłom przypatrować każe. „Będzie dosyć na próbę; proszę was, puśćcie mię” — Mówi żółw, póki jeszcze blisko widział ziemię. A orzeł: „Jeszcze nie tu porastamy pióry.” Puści potem na skałę, wyniósszy pod chmury. Widząc ów, że kamieniem szybkim na dół leci, To orła, to Jowisza prosi, bo nikt trzeci Ratować go nie może. Obiecuje razem Czołgać się, jako dotąd, aż do śmierci płazem. Tymczasem puszczą nity, choć twarde kirysy: Zjadł go orzeł, na skale roztrąciwszy łysej. 353. Z POKOJU NIEPOKÓJ
Przeżyłem od młodości lat sześćdziesiąt
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 210
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Tam się z Nimfami, długo bawiąc w nocy Mojej w ochłodzie żądała pomocy.
Jedne, Bukiety wiły dla zabawy Drugie, śpiewaniem przeszły głos słowiczy Trzecie dopadłszy zielonej murawy, Sam je Apollo grać na lutniach ćwiczy, Żadna z nich do mnie nie miała urazy Chociażem której zletka podniósł Gazy. Inne tańcami inne szybkim skokiem Czas miły trawią, goniąc się w zawody Trudno nóg dojźrzeć najciekawszym okiem, Aż zmordowane pobiegły do wody, Jam siedział nisko gdzie był potok wąski Widziałem nogi tylko po p - - - - - i. Wszystkie doródne wszystkie w stanach ładne, Twarz, szyja, Ręka, w równość idzie z śniegiem
, Tam się z Nimfami, długo bawiąc w nocy Moiey w ochłodzie żądáła pomocy.
Jedne, Bukiety wiły dla zábawy Drugie, śpiewaniem przeszły głos słowiczy Trzecie dopadłszy zieloney muráwy, Sam ie Apollo grać ná lutniach ćwiczy, Zádna z nich do mnie nie miáła urázy Chociażem ktorey zletka podniosł Gazy. Jnne tańcami inne szybkim skokiem Czas miły tráwią, goniąc się w záwody Trudno nog doyżrzeć náyciekáwszym okiem, Aż zmordowane pobiegły do wody, Jam siedział nisko gdzie był potok wąski Widziałem nogi tylko po p - - - - - i. Wszystkie dorodne wszystkie w stánach ładne, Twárz, szyia, Ręka, w rowność idzie z śniegiem
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 18
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
semper infensaque Levitas. Seneca: Własność jest chorego, niecierpieć nic dłu- go, i odmian częstych zażywać miasto lekarstwa, stąd błędne biorą przed się przejazdki, i cudze wycierają kąty, raz morzem, drugi raz ziemią włócząc się, w oczach stoi jednak zawsze i wszędy, przeciwna dobrym zamysłom lekkomyślność. Jeleń postrzelony, szybkim biegiem swoim nie zbędzie strzały we wnętrznościach zanurzonej. Haeret lateri lethalis arundo. Tkwi w boku zawierdziona strzała. Nie zbędzie bólu, zwłaszcza gdy postrzał nie zostawa w ranie, ale potężną wyciśniony strzałą, idąc na wylot w ciele się nie bawi, i wyparszy, śmierć po sobie zostawi. Gdyby taka pod słońcem kraina znajdować
semper infensaque Levitas. Seneca: Własność iest chorego, niecierpieć nic dłu- go, i odmian częstych zażywać miasto lekarstwa, ztąd błędne biorą przed się przeiazdki, i cudze wycieraią kąty, raz morzem, drugi raz ziemią włocząc się, w oczach stoi iednak zawsze i wszędy, przeciwna dobrym zamysłom lekkomyślność. Jeleń postrzelony, szybkim biegiem swoim nie zbędzie strzały we wnętrznościach zanurzoney. Haeret lateri lethalis arundo. Tkwi w boku zawierdziona strzała. Nie zbędzie bolu, zwłaszcza gdy postrzał nie zostawa w ranie, ale potężną wyciśniony strzałą, idąc na wylot w ciele się nie bawi, i wyparszy, śmierć po sobie zostawi. Gdyby taka pod słońcem kraina znaydować
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 7
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
się trudności. Pierwsza: Czemu rzeczy widome dalsze, i im dalsze, tym się widzą mniejsze? Bo radiacja rzeczy widomej im bardziej jest od oka oddalona, tym mniejszy obrazek siebie wyraża na Retynie w oku. Druga: czemu w odległości rzecz widoma widzi się stać namiejscu jako słońce, Księżyc, gwiazdy, lubo szybkim impetem się obracają? Bo do widzenia biegu widomej rzeczy, trzeba aby w czasie krótkim z jednego miejsca na drugie się rzecz widoma przenosząc, także niejakie ruchanie sprawiała w oku obrazków swoich. Czego że odległość znaczna nie dopuszcza, dla czego dla jednostajnego i stałego obrazku na przykład słońca, widzi się że i słońce stoi.
się trudności. Pierwsza: Czemu rzeczy widome dalsze, y im dalsze, tym się widzą mnieysze? Bo radyacya rzeczy widomey im bardziey iest od oka oddalona, tym mnieyszy obrazek siebie wyraża ná Retynie w oku. Druga: czemu w odległości rzecz widoma widzi się stáć námieyscu iáko słońce, Xiężyc, gwiazdy, lubo szybkim impetem się obracaią? Bo do widzenia biegu widomey rzeczy, trzeba áby w czasie krotkim z iednego mieysca ná drugie się rzecz widoma przenosząc, tákże nieiákie ruchanie sprawiałá w oku obrazkow swoich. Czego że odległość znaczna nie dopuszcza, dla czego dla iednostáynego y stałego obrazku ná przykład słońca, widzi się że y słońce stoi.
Skrót tekstu: BystrzInfCosm
Strona: E2v
Tytuł:
Informacja Cosmograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
biologia, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743