się panu na zwykłe zabierze wymioty. Toż spostrzegszy, ledwie nań raz i drugi szczeknie, Ów gębę garścią, za drzwi, zatkawszy, ucieknie. Tam skoro psa nakarmi i skwarnego zbędzie, Wraca się i znowu pić z gospodarzem siądzie. Ledwie Niemiec za wino szczknie, ledwie raz rzygnie, Aż się już Szyc pod stołem ciągnie, już się dźwignie. Co pan zruci, to pies zje, a gdy pocznie szczekać, Wprzód niżeli doleje, każe mu poczekać: Będzie zaraz, piesaszku; potem za drzwi spieszno. Śmiał się zrazu gospodarz, na koniec go teszno; Postrzegszy niepotrzebnej w dobrym winie szkody, I pana, i
się panu na zwykłe zabierze wymioty. Toż spostrzegszy, ledwie nań raz i drugi szczeknie, Ów gębę garścią, za drzwi, zatkawszy, ucieknie. Tam skoro psa nakarmi i skwarnego zbędzie, Wraca się i znowu pić z gospodarzem siądzie. Ledwie Niemiec za wino szczknie, ledwie raz rzygnie, Aż się już Szyc pod stołem ciągnie, już się dźwignie. Co pan zruci, to pies zje, a gdy pocznie szczekać, Wprzód niżeli doleje, każe mu poczekać: Będzie zaraz, piesaszku; potem za drzwi spieszno. Śmiał się zrazu gospodarz, na koniec go teszno; Postrzegszy niepotrzebnej w dobrym winie szkody, I pana, i
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 47
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zwierzęty? Ty pasiesz ptaszęta niebieskie, ty karmisz Kruczęta, ty obłów dajesz Lwom, Tygrysom, i wszelkiej dziczyźnie. Nuż Panie i między samemi ludźmi, którzy postaremu pod władzą i gospodarowaniem twoim są, izali się nie najdzie pyszny jak paw, albo koń, gniewliwy jak Lew, drapieżny jak Tygrys, zazdrościwy jako szyc, a ty Panie wszystkich tylko owieczkami nazywasz, jakoby innych wszystkich natury, przyrodzenia, w-innego coś obracasz, owcami czynisz. Oves meae. Z-okazyj tej pokażę, że to służba Pana Boga naszego, natury, przyrodzenia, odmienia. Niech to będzie Ad maiorem Dei gloriam, na większą chwałę Pana Boga
zwierzęty? Ty pásiesz ptaszętá niebieskie, ty karmisz Kruczętá, ty obłow dáiesz Lwom, Tygrysom, i wszelkiey dziczyźnie. Nuż Pánie i między sámemi ludzmi, ktorzy postáremu pod władzą i gospodárowaniem twoim są, izali się nie naydźie pyszny iák paw, álbo koń, gniewliwy iák Lew, drapieżny iák Tygrys, zazdrościwy iáko szyc, á ty Pánie wszystkich tylko owieczkámi názywasz, iákoby innych wszystkich nátury, przyrodzenia, w-innego coś obracasz, owcámi czynisz. Oves meae. Z-okázyi tey pokażę, że to służbá Páná Bogá nászego, nátury, przyrodzenia, odmienia. Niech to będźie Ad maiorem Dei gloriam, ná większą chwałę Páná Bogá
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 51
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
jeśli głodny, to nic nie chciał robić, a bestia był tak trzeźwy, tak wierny, że nigdy pijanego ani z pieniędzmi nie widać było. Psów się jako żyw bojał, ale wom by największego namniej. Wolał zawsze flaki, choć surowe, niżeli karczochy z ogroda. Przyszło mu na koniec, że go szyc zajadł i z niego skórka była do chomąta. Zęby kupił malarz jeden do Poznania, na Waliszewo, a na pamiątkę kazał go sobie czeladnikowi wymalować, bo sam nie umiał. Jest jeszcze u niego przy piecu na listwie, a gdy czym trącisz w listwę, to się ona bestia rucha jak żywa.
P. Warpechowski
jeśli głodny, to nic nie chciał robić, a bestya był tak trzeźwy, tak wierny, że nigdy pijanego ani z pieniądzmi nie widać było. Psów się jako żyw bojał, ale wom by największego namniej. Wolał zawsze flaki, choć surowe, niżeli karczochy z ogroda. Przyszło mu na koniec, że go szyc zajadł i z niego skórka była do chomąta. Zęby kupił malarz jeden do Poznania, na Waliszewo, a na pamiątkę kazał go sobie czeladnikowi wymalować, bo sam nie umiał. Jest jeszcze u niego przy piecu na listwie, a gdy czym trącisz w listwę, to sie ona bestya rucha jak żywa.
P. Warpechowski
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 333
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
wolne kupno. Przytym kupnie był woyt z urzędem.
3213. (543) An. D. 1638, 4 Martii. Kupił Bartłomien Wydra rola Slepkowską za grzywien 5, które pieniądze przy urzędzie oddał; było tych Slepków braciej pięć, który się żaden nie miał do gospodarstwa i owszem spustoszyły i według gromady doszyc nie czynili; (I. 257)
widząc to Pan z urzędem starał się, żeby kogo inszego na tę rolę oszadzil; obrał się ten pomieniony Bartłomien Wydra, który obieczał lepszym gospodarzem być i wedle gromady doszyc czynić, i pieniądze oddał; to kupno było przy wójcie i urzędzie.
3214. (544)
wolne kupno. Przytym kupnie był woÿt z urzędem.
3213. (543) An. D. 1638, 4 Martii. Kupił Bartłomien Wydra rola Slepkowską za grzywien 5, ktore pieniądze przÿ urzędzie oddał; było tych Slepkow braciey pięc, ktory sie zadęn nie miał do gospodarstwa y owszem spustoszyły y według gromady doszyc nie czynili; (I. 257)
widząc to Pąn z urzędem starał sie, zebÿ kogo inszego na tę rolę oszadzil; obrał sie tęn pomieniony Bartłomien Wydra, ktory obieczał lepszym gospodarzem byc y wedle gromady doszyc czynic, y pieniądze oddał; to kupno było przÿ woycie ÿ urzędzie.
3214. (544)
Skrót tekstu: KsKasUl_1
Strona: 336
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Kasina Wielka, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kasina Wielka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
tych Slepków braciej pięć, który się żaden nie miał do gospodarstwa i owszem spustoszyły i według gromady doszyc nie czynili; (I. 257)
widząc to Pan z urzędem starał się, żeby kogo inszego na tę rolę oszadzil; obrał się ten pomieniony Bartłomien Wydra, który obieczał lepszym gospodarzem być i wedle gromady doszyc czynić, i pieniądze oddał; to kupno było przy wójcie i urzędzie.
3214. (544) An. D. 1638, d. 24 Novembris. Stał się sąd rugowy przy obecności Wielebnego O. lacka Mijakowskiego, P. S. Bakałarza, Przeora konwentu Krakowskiego, także O. Camilla Jasinskiego, P.
tych Slepkow braciey pięc, ktory sie zadęn nie miał do gospodarstwa y owszem spustoszyły y według gromady doszyc nie czynili; (I. 257)
widząc to Pąn z urzędem starał sie, zebÿ kogo inszego na tę rolę oszadzil; obrał sie tęn pomieniony Bartłomien Wydra, ktory obieczał lepszym gospodarzem byc y wedle gromady doszyc czynic, y pieniądze oddał; to kupno było przÿ woycie ÿ urzędzie.
3214. (544) An. D. 1638, d. 24 Novembris. Stał się sąd rugowy przy obecznosci Wielebnego O. lacka Miiakowskiego, P. S. Bakałarza, Przeora conventu Krakowskiego, takze O. Camilla Iasinskiego, P.
Skrót tekstu: KsKasUl_1
Strona: 337
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Kasina Wielka, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kasina Wielka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
byli Tydzień Na miejscu postali to zaraz do nas po kweście przysłali zony. Przyszła kobieta nadobna młoda achuda jako by z najcięższego oblezenia. To Oracja taka wszystka przyszedszy do szałasu. Mos Pan Polak daj troszki kleb, będziem tobie koszul uszyć To spojrzawszy na owę nędzną to się musiało dać Jałmużnę komu tez potrzeba było koszulę szyc to szyła i tydzięń i dwie Niedzieli jakoż nietrudno było o płótno bo ich wozili Z Czaty podostatkiem a uszyc nie miał kto bos my W Wojsku mieli tylko jednę kobietę Trębaczkę stej racjej tedy była znich wygoda jak się zaś ich Mężowie niemogli doczekać to przyśli szukać ich od szałasu do szałasu skoro znalazł
byli Tydzięn Na mieyscu postali to zaraz do nas po kwescie przysłali zony. Przyszła kobieta nadobna młoda achuda iako by z naycięszszego oblezenia. To Oracyia taka wszystka przyszedszy do szałasu. Mos Pan Polak day troszki kleb, będzięm tobie koszul uszyć To spoyrzawszy na owę nędzną to się musiało dac Iałmuznę komu tez potrzeba było koszulę szyc to szyła y tydzięń y dwie Niedzieli iakoz nietrudno było o płotno bo ich wozili Z Czaty podostatkiem a uszyc nie miał kto bos my W Woysku mieli tylko iednę kobietę Trębaczkę ztey racyiey tedy była znich wygoda iak się zas ich Męzowie niemogli doczekać to przysli szukac ich od szałasu do szałasu skoro znalazł
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 57
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
z najcięższego oblezenia. To Oracja taka wszystka przyszedszy do szałasu. Mos Pan Polak daj troszki kleb, będziem tobie koszul uszyć To spojrzawszy na owę nędzną to się musiało dać Jałmużnę komu tez potrzeba było koszulę szyc to szyła i tydzięń i dwie Niedzieli jakoż nietrudno było o płótno bo ich wozili Z Czaty podostatkiem a uszyc nie miał kto bos my W Wojsku mieli tylko jednę kobietę Trębaczkę stej racjej tedy była znich wygoda jak się zaś ich Mężowie niemogli doczekać to przyśli szukać ich od szałasu do szałasu skoro znalazł to ją wziął zsobą podziękowawszy ze ją przerzywiono jeżeli też jeszcze była potrzebna że koszule niedoszyłą to jeno było dać mężowi
z naycięszszego oblezenia. To Oracyia taka wszystka przyszedszy do szałasu. Mos Pan Polak day troszki kleb, będzięm tobie koszul uszyć To spoyrzawszy na owę nędzną to się musiało dac Iałmuznę komu tez potrzeba było koszulę szyc to szyła y tydzięń y dwie Niedzieli iakoz nietrudno było o płotno bo ich wozili Z Czaty podostatkiem a uszyc nie miał kto bos my W Woysku mieli tylko iednę kobietę Trębaczkę ztey racyiey tedy była znich wygoda iak się zas ich Męzowie niemogli doczekać to przysli szukac ich od szałasu do szałasu skoro znalazł to ią wziął zsobą podziękowawszy ze ią przerzywiono iezeli też ieszcze była potrzebna że koszule niedoszyłą to ięno było dac męzowi
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 57
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
z Panem Paskiem potka bo mu się już nie dostanie ucieć.
W tym zaś osobliwą miałem Komplacencyją zem zawsze zwierzów tak ćwiczył że to i łaskawe było i ze psy przestawało i równo ze psy swego dzikiego Brata goniło. Przyjechał kto domnie to Liszka po podwórzu z chartami igra, wnidzie do izby to szyc pod stołem Leży a zając na nim siedzi, Potkał li mię tez kto nieznajomy na polowanie jadącego obaczył atu idzie kilkoro chartów pięknych, wyzłów kilka, atu Liszka między niemi, kuna, Jazwiec wydra, zając tez ze dzwonkami za koniem pod skakuje Jastrząb umyśliwca na ręce, kruk na de psy lata czasem tez padnie
z Panem Paskięm potka bo mu się iuz nie dostanie ucieć.
W tym zas osobliwą miałęm Complacencyią zem zawsze zwierzow tak cwiczył że to y łaskawe było y ze psy przestawało y rowno ze psy swego dzikiego Brata goniło. Przyiechał kto domnie to Liszka po podworzu z chartami igra, wnidzie do izby to szyc pod stołęm Lezy a zaiąc na nim siedzi, Potkał li mię tez kto nieznaiomy na polowanie iadącego obaczył atu idzie kilkoro chartow pięknych, wyzłow kilka, atu Liszka między niemi, kuna, Iazwiec wydra, zaiąc tez ze dzwonkami za koniem pod skakuie Iastrząb umysliwca na ręce, kruk na de psy lata czasęm tez padnie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 256v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
człowieku, W poczciwym Charakterze w doskonałym wieku. Sarknął Dawid westchnąwszy, z serdecznym lamentem, Jakby mu w świeżej ranie szperał instrumentem. Tyle wnętrznych postrzałów cierpiąc z Bożej woli, Zaden raz nad ten więcej DAWIDA nieboli. Skoczy z gniewem jakby go żądłem pchnęła osa, O Boże mój, już ci mi lada szyc do nosa. Sięga, i w kaszę pluje, na koniec potrzebą Ściśnionego, kokosze nogami zagrzebą. Już się też wycieńczyła cierpliwości strona, Nad kres dłużej niemoże być mocą ciągniona. Saul metr mojej Muzyki, Jam strona i Lutnia, Mam jeszcze być ciągniony od jednego trutnia. Nie żal mi grać Królowi,
człowieku, W poczciwym Charakterze w doskonałym wieku. Sarknął Dawid westchnąwszy, z serdecznym lamentem, Jakby mu w świeżey ranie szperał instrumentem. Tyle wnętrznych postrzałow cierpiąc z Bożey woli, Zaden raz nad ten więcey DAWIDA nieboli. Skoczy z gniewem iakby go żądłem pchnęła osa, O Boże moy, już ci mi lada szyc do nosa. Sięga, y w kaszę pluie, na koniec potrzebą Sciśnionego, kokosze nogami zagrzebą. Już się też wycieńczyła cierpliwości strona, Nad kres dłużey niemoże bydź mocą ciągniona. Saul metr moiey Muzyki, Jam strona y Lutnia, Mam ieszcze bydź ciągniony od iednego trutnia. Nie żal mi grać Krolowi,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 49
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752