siodłaj! W skok portki! Godzina wybija! Niechaj mię dla lenistwa ten bankiet nie mija! Dobry znak — drzwi otwarte; za taką ochotę Pilną jako gość wdzięczny ślubuję robotę. Wnidę cicho, zaklinam psy, by nie szczekali, Morfea proszę, aby wszyscy twardo spali, Boję się cienia swego, stąpam jak po szydłach, Ulżywam się, jakby mię podnosił na widłach, I oddychnąć ledwo śmiem, ledwo mrugnąć okiem; Rozważnym i niesporym postępuję krokiem. Ale jużem drzwi doszedł miłego pokoja, Dobra nasza: teraz też już Boża a moja. Nie mów „hup!”, aż przeskoczysz: siła się nawinie, Co cię na
siodłaj! W skok portki! Godzina wybija! Niechaj mię dla lenistwa ten bankiet nie mija! Dobry znak — drzwi otwarte; za taką ochotę Pilną jako gość wdzięczny ślubuję robotę. Wnidę cicho, zaklinam psy, by nie szczekali, Morfea proszę, aby wszyscy twardo spali, Boję się cienia swego, stąpam jak po szydłach, Ulżywam się, jakby mię podnosił na widłach, I oddychnąć ledwo śmiem, ledwo mrugnąć okiem; Rozważnym i niesporym postępuję krokiem. Ale jużem drzwi doszedł miłego pokoja, Dobra nasza: teraz też już Boża a moja. Nie mów „hup!”, aż przeskoczysz: siła się nawinie, Co cię na
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 326
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
się nam na żołądku zwija, Gdzie nie tylko południe, lecz śródwieczerz mija; Już byśmy, po pieczeni w karczmie przy ogórku, Jechali nie czekając jego podwieczorku, Dawno by konie obrok zjadły. Ów się boży, Że owsa nie namłócił. Wolałbym najdrożej Kupić w karczmie, niżeli siedzieć, jak na szydłach, Dla kapłona tłustego i gęsi w powidłach, Choćby i kuropatwa, i cukrowe wety. Jakoż patrząc na obrus i świeże serwety, Przejźrałby się w talerzu, bo dopiero z szkuty; Trzy godziny to leży na stole dla buty, Wielka aparencja przyszłego obiadu. Nie byłoby inaczej, pomyślę, do ładu.
się nam na żołądku zwija, Gdzie nie tylko południe, lecz śródwieczerz mija; Już byśmy, po pieczeni w karczmie przy ogorku, Jechali nie czekając jego podwieczorku, Dawno by konie obrok zjadły. Ów się boży, Że owsa nie namłócił. Wolałbym najdrożej Kupić w karczmie, niżeli siedzieć, jak na szydłach, Dla kapłona tłustego i gęsi w powidłach, Choćby i kuropatwa, i cukrowe wety. Jakoż patrząc na obrus i świeże serwety, Przejźrałby się w talerzu, bo dopiero z szkuty; Trzy godziny to leży na stole dla buty, Wielka aparencyja przyszłego obiadu. Nie byłoby inaczej, pomyślę, do ładu.
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 656
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; ale co za rada, Mając niedyskretnego o miedzę sąsiada? Co jeść, co pić, to mniejsza, bo kuchni należy: Lecz kiedy przyjechawszy na karku mi leży, Siedź z nim, żeby nie tęsknił, baw, praw, bo inaczej Oszczeka cię; a tego importun nie baczy, Że już jako na szydłach ledwie z nim dosiadam, Że co inszego myślę, co inszego gadam, Abo co on, nie słucham, nie uważam, powie, Mając inszy w swej koncept do pisania, głowie. Gdyżby jaką potrzebę słuszną miał gościny, Nie żal by mi choć marnie strawionej godziny; Lecz żeby, sam nie mając czym
; ale co za rada, Mając niedyskretnego o miedzę sąsiada? Co jeść, co pić, to mniejsza, bo kuchni należy: Lecz kiedy przyjechawszy na karku mi leży, Siedź z nim, żeby nie tęsknił, baw, praw, bo inaczej Oszczeka cię; a tego importun nie baczy, Że już jako na szydłach ledwie z nim dosiadam, Że co inszego myślę, co inszego gadam, Abo co on, nie słucham, nie uważam, powie, Mając inszy w swej koncept do pisania, głowie. Gdyżby jaką potrzebę słuszną miał gościny, Nie żal by mi choć marnie strawionej godziny; Lecz żeby, sam nie mając czym
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 275
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
we wszystkim stroju proporcja cała Podrożnej białejgłowie korespondowała.
Tak gdy się doskonale wymoderowali, Wiernego przy furmanie sługę odesłali Z argenterią, z sprzętem — na okręt najęty. Nie bez osobliwego swój dawno zaczęty Fortelu kończą zamysł: w drogę ustrojona Nieznacznie tajnym sklepem przenosi się żona Do wespół adamanta stancjej, gdzie sami Ciesząc się jak na szydłach tylko za sądami Czekają odwołanej — a coraz swej trudnej Ceremonii polskiej doucza obłudnej Włoszki, jak męża witać.
Więc skoro z ratusza Włoch się do domu puścił, znowu się pokuszą Polak go z sobą prosić. Zachodzi mu w drodze Na przestępnych kamieniach uprzykrzonie srodze I kłania się i prosi: »Już na pożegnanie Mówiąc —
we wszystkim stroju proporcya cała Podrożnej białejgłowie korrespondowała.
Tak gdy sie doskonale wymoderowali, Wiernego przy furmanie sługę odesłali Z argenteryą, z sprzętem — na okręt najęty. Nie bez osobliwego swoj dawno zaczęty Fortelu kończą zamysł: w drogę ustrojona Nieznacznie tajnym sklepem przenosi się żona Do wespoł adamanta stancyej, gdzie sami Ciesząc się jak na szydłach tylko za sądami Czekają odwołanej — a coraz swej trudnej Ceremoniej polskiej doucza obłudnej Włoszki, jak męża witać.
Więc skoro z ratusza Włoch się do domu puścił, znowu się pokuszą Polak go z sobą prosić. Zachodzi mu w drodze Na przestępnych kamieniach uprzykrzonie srodze I kłania się i prosi: »Już na pożegnanie Mowiąc —
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 93
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
fortuny siedle. Masz zdrową radę moję; w niej jak we zwierciedle Przejźry się. W szczerości-li mojej wątpisz? Wzów ty Inszych do niej, lecz wspomnisz: dobrze-ć mówił Mufty!” Powaga to siwizny sprawiła biskupiej, Że go Osman, choć młody, porywczy i głupi, Tak cierpliwie dosłucha, choć na szydłach siedzi, Nie strzymał jednak tego statku w odpowiedzi. „Nie tak-em ojcze, prawi, rozumu daleki, Żebym go słuchać nie miał, i aczem z opieki Wyszedł i wszytko mi się według woli darzy Ani by mi potrzeba więcej bakałarzy, Osman odpowieda CZĘŚĆ WTÓRA
Słuchałem cię, choćbym się
fortuny siedle. Masz zdrową radę moję; w niej jak we zwierciedle Przejźry się. W szczerości-li mojej wątpisz? Wzów ty Inszych do niej, lecz wspomnisz: dobrze-ć mówił Mufty!” Powaga to siwizny sprawiła biskupiéj, Że go Osman, choć młody, porywczy i głupi, Tak cierpliwie dosłucha, choć na szydłach siedzi, Nie strzymał jednak tego statku w odpowiedzi. „Nie tak-em ojcze, prawi, rozumu daleki, Żebym go słuchać nie miał, i aczem z opieki Wyszedł i wszytko mi się według woli darzy Ani by mi potrzeba więcej bakałarzy, Osman odpowieda CZĘŚĆ WTÓRA
Słuchałem cię, choćbym się
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 44
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924