łysinę, Plutarch tak dalece Świerczka chwali; Heinsius, niżeli ci zdrowszy W rozumie chrześcijanin, księgę pisał o wszy; Wielką Naso miłości część swych rymów święci. Czytają i ludzie to oddają pamięci, Co my żartem piszemy, chociaż nas stąd winią. Toż sami księża (prawda, że nie wszyscy) czynią: Źdźbła nam wyjmują, sami w oku mając kłody, Bez mała by nie lepiej sobie radzić wprzódy. Szkoda palić, lecz wedle najpierwszej spowiedzi, Niech przeczyści i niechaj autor je przecedzi. Precz plugawe paskwile, precz przymówki głupie O łysinie albo co o francuskim strupie. Wolno pisać Wenerę, wolno Kupidyna: Nie namawia, lecz
łysinę, Plutarch tak dalece Świerczka chwali; Heinsius, niżeli ci zdrowszy W rozumie chrześcijanin, księgę pisał o wszy; Wielką Naso miłości część swych rymów święci. Czytają i ludzie to oddają pamięci, Co my żartem piszemy, chociaż nas stąd winią. Toż sami księża (prawda, że nie wszyscy) czynią: Źdźbła nam wyjmują, sami w oku mając kłody, Bez mała by nie lepiej sobie radzić wprzódy. Szkoda palić, lecz wedle najpierwszej spowiedzi, Niech przeczyści i niechaj autor je przecedzi. Precz plugawe paskwile, precz przymówki głupie O łysinie albo co o francuskim strupie. Wolno pisać Wenerę, wolno Kupidyna: Nie namawia, lecz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 72
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mnie jest dana, jako mądry Architekt założyłem fundament, kto inny zaś super strukcją czyni: każdy niech uważa, jak buduje. Innego bowiem fundamentu zakładać nikt nie może, nad ten, który założony jest Chrystus Jezus, kto zaś buduje na tym fundamencie, złoto, srebro, drogie kamienie, drzewo, siano, źdźbło, każdego praca jawna będzie. Dzień albowiem Pański to odkryje, bo w ogniu się to pokaże, i jaka czyja robota, ogień wyprobuje. Jeżeli czyje dzieło zostanie, nadgrodę odbierze. Jeżeli spłonie, szkodę mieć będzie. Atoli sam zbawion będzie, przecięż nie inaczej, jako przez ogień W tym podobieństwie poważnym przez
mnie iest dana, iako mądry Architekt założyłem fundament, kto inny zaś super strukcyą czyni: każdy niech uważa, iak buduie. Innego bowiem fundamentu zákładać nikt nie może, nad ten, ktory założony iest Chrystus Jezus, kto zaś buduie na tym fundamencie, złoto, srebro, drogie kamienie, drzewo, siano, źdźbło, każdego praca iawna będzie. Dzień albowiem Pański to odkryie, bo w ogniu się to pokaże, y iaka czyia robota, ogień wyprobuie. Ieżeli czyie dzieło zostanie, nadgrodę odbierze. Ieżeli zpłonie, szkodę mieć będzie. Atoli sám zbawion będzie, przecięż nie inaczey, iako przez ogień W tym podobieństwie poważnym przez
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: Bv
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
rozumieją się Koryntczykowie, do których list pisany od Pawła. Przez superstrukcją rozumieją się akcje ludzkie i życie Chrześcijańskie ufundowane na Wierze w Chrystusa i Jego prawie. Przez złoto, srebro, drogie kamienie, rozumieją się dobre uczynki żadną niezarażone winą, za które człowiek na partykularnym sądzie przy śmierci godzien nadgrody wiecznej. Przez siano, źdźbło, drzewo, rozumieją się grzechy powszednie i niedoskonałości ludzkie, które ogień palić będzie. To jest człowiek poty ogień Czyscowy cierpieć, póki zadosyć wycierpiawszy według winy, przez ten ogień nie wyjdzie na zbawienie wieczne. Sam Chrystus dając naukę o gotowości na śmierć Matt: 5 tak mówi, Godź się z adwersarzem twoim, póki
rozumieią się Koryntczykowie, do ktorych list pisany od Pawła. Przez superstrukcyą rozumieią się akcye ludzkie y życie Chrześciańskie ufundowane na Wierze w Chrystusa y Iego prawie. Przez złoto, srebro, drogie kamienie, rozumieią sie dobre uczynki żadną niezarażone winą, za ktore człowiek ná partykularnym sądzie przy śmierci godzien nadgrody wieczney. Przez siano, źdźbło, drzewo, rozumieią się grzechy powszednie y niedoskonałości ludzkie, ktore ogień palić będzie. To iest człowiek poty ogień Czyscowy cierpieć, poki zadosyć wycierpiawszy według winy, przez ten ogień nie wyidzie na zbawienie wieczne. Sam Chrystus daiąc naukę o gotowości ná śmierć Matt: 5 tak mowi, Godź się z adwersarzem twoim, poki
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: Bv
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
pełno ścierwu wszędzie, Kwoli faraonowej niepotrzebnej zrzędzie. Jeszcze z niego drapieżne ptastwo miało gody, Kiedy na wszelkie ciało ciężkie padły wrzody.
Nierzkąc ludzie, wielbłądy, osły, konie, muły, Wszystkie się bolesnymi krostami osnuły. Jeszcze Egipt trzymały one szpetne strupy, Lecą z nieba lodowe na tamten świat krupy, Wszelkie źdźbło padło gradem, lny, jęczmiony, ryże, Wszystko sroga nawałność zbije i postrzyże, Nie odżałował słusznie oracz gradobici, Gdy pożerna szarańcza, na kształt gęstej lici, Wszystko spasła zielone, począwszy od drzewa; Nie została się ani słoma, ani plewa. Twardo był zahartował serca swego nity, Choć tak wielą sposobów farao
pełno ścierwu wszędzie, Kwoli faraonowej niepotrzebnej zrzędzie. Jeszcze z niego drapieżne ptastwo miało gody, Kiedy na wszelkie ciało ciężkie padły wrzody.
Nierzkąc ludzie, wielbłądy, osły, konie, muły, Wszystkie się bolesnymi krostami osnuły. Jeszcze Egipt trzymały one szpetne strupy, Lecą z nieba lodowe na tamten świat krupy, Wszelkie źdźbło padło gradem, lny, jęczmiony, ryże, Wszystko sroga nawałność zbije i postrzyże, Nie odżałował słusznie oracz gradobici, Gdy pożerna szarańcza, na kształt gęstej lici, Wszystko spasła zielone, począwszy od drzewa; Nie została się ani słoma, ani plewa. Twardo był zahartował serca swego nity, Choć tak wielą sposobów farao
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 114
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
gdy go jak po chwoście Kota pogłaszcze która: i wzmiąż, i wzwyż roście. Jakoż one, chcąc swoje tym ozdobić sady I wirydarze zielem, bawią się z nim rady: Jedna go rosą poi, druga na wzrost mierzy, Ta pod kształt wtyka, ta go i siostrze nie zwierzy, Ta grubym do pierścienia źdźbłem goni jak w szrankach, Ta palcami przebiera jako na multankach. A ziele też na wdzięczność wszelką się zdobywa I krasy im przydaje, i piersi nadziewa Wesołymi kwiatkami, i która z nim zadrze, Wnet jej nową ozdobą wypełni zanadrze. Przy tym wszytkie białej płci przypadki, jakoby
Bela albo dobruchna, leczy i choroby:
gdy go jak po chwoście Kota pogłaszcze która: i wzmiąż, i wzwyż roście. Jakoż one, chcąc swoje tym ozdobić sady I wirydarze zielem, bawią się z nim rady: Jedna go rosą poi, druga na wzrost mierzy, Ta pod kształt wtyka, ta go i siostrze nie zwierzy, Ta grubym do pierścienia źdźbłem goni jak w szrankach, Ta palcami przebiera jako na multankach. A ziele też na wdzięczność wszelką się zdobywa I krasy im przydaje, i piersi nadziewa Wesołymi kwiatkami, i która z nim zadrze, Wnet jej nową ozdobą wypełni zanadrze. Przy tym wszytkie białej płci przypadki, jakoby
Bela albo dobruchna, leczy i choroby:
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 47
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
), Żem jest niewolnik kupny za to złoto. DO JAGI
Dwieścieśkroć gęby, Jago, obiecała, Dwieścieś ust dała, tyłeś odebrała; Dosyć się stało, przyznam, obietnicy, Lecz nie masz dosyć w miłosnej tęsknicy. Któż sobie, dziewko, takowych żniw życzy, Których kłos, i sian, których źdźbła policzy? Kto się o tysiąc gron bogom pokłoni? Kto policzonym rojom rad zadzwoni? Ubogiego to na liczbie mieć owce I znać na pamięć granic swych manowce! Dlatego-ć ziemia zawsze z niebem zyszcze, Że jej nie licząc kropel spuszcza deszcze, Tak że gdy wywrze przeciwko niej gniewy, Nie liczy gradu, młócąc zboża w
), Żem jest niewolnik kupny za to złoto. DO JAGI
Dwieścieśkroć gęby, Jago, obiecała, Dwieścieś ust dała, tyłeś odebrała; Dosyć się stało, przyznam, obietnicy, Lecz nie masz dosyć w miłosnej tęsknicy. Któż sobie, dziewko, takowych żniw życzy, Których kłos, i sian, których źdźbła policzy? Kto się o tysiąc gron bogom pokłoni? Kto policzonym rojom rad zadzwoni? Ubogiego to na liczbie mieć owce I znać na pamięć granic swych manowce! Dlatego-ć ziemia zawsze z niebem zyszcze, Że jej nie licząc kropel spuszcza deszcze, Tak że gdy wywrze przeciwko niej gniewy, Nie liczy gradu, młócąc zboża w
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 270
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
siwizny Błąd nie zastał; w tej wierze, w której teraz stoję, Byle nie martwa była, śmierci się nie boję
I to moją pociechą aże do niej będzie, Że nie z was, ale z wami będę miał swe sędzię, Którym miłość w języku, w sercu się zagrzebła Zazdrość. Upatrujecie w cudzym oku ździebła I umiecie subtelnie wyjmować go komu, W swoim własnym nie widząc szkaradego tromu. Kędyż, proszę, póki was nieprzyjaciel z Rusi Nie wyżenie, póki was Polska nie wykrztusi, Żeście się nieuważnie z swym pospołu zborem Osobnym oderznęli do Szwedów taborem: Kędyż większy skład, mówię, pychy, strojów, plotek, Że
siwizny Błąd nie zastał; w tej wierze, w której teraz stoję, Byle nie martwa była, śmierci się nie boję
I to moją pociechą aże do niej będzie, Że nie z was, ale z wami będę miał swe sędzię, Którym miłość w języku, w sercu się zagrzebła Zazdrość. Upatrujecie w cudzym oku ździebła I umiecie subtelnie wyjmować go komu, W swoim własnym nie widząc szkaradego tromu. Kędyż, proszę, póki was nieprzyjaciel z Rusi Nie wyżenie, póki was Polska nie wykrztusi, Żeście się nieuważnie z swym pospołu zborem Osobnym oderznęli do Szwedów taborem: Kędyż większy skład, mówię, pychy, strojów, plotek, Że
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 220
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do jedenastego nie puścił nagrobku. Mają tu pokój dzielne i wspaniałe cugi, Których się nigdy nie tknął palcat i kańczugi; Cudzych żłobów nie znają, a jako owieczki Nie chodzą za capami do płowy, do sieczki; Pole lubią koronne, przeto zawsze godne, Żeby szczykały jego listy pierworodne. Żmudy, które zbierają ogryzione ździebła, Radzę, niechaj się wideł strzegą miasto grzebła. Aleć sam Bóg pasterzem i do swej owczarnie W krótkim czesie to bydło niesforne zagarnie. 28. DYSKURS PANNIN
Ktoś pannę, żeby cnotę w lepszej miała cenie, Napominając, wspomni jej zacne rodzenie. A ta: Chceszli mi zacne rodzenie przywodzić, A na
do jedenastego nie puścił nagrobku. Mają tu pokój dzielne i wspaniałe cugi, Których się nigdy nie tknął palcat i kańczugi; Cudzych żłobów nie znają, a jako owieczki Nie chodzą za capami do płowy, do sieczki; Pole lubią koronne, przeto zawsze godne, Żeby szczykały jego listy pierworodne. Żmudy, które zbierają ogryzione ździebła, Radzę, niechaj się wideł strzegą miasto grzebła. Aleć sam Bóg pasterzem i do swej owczarnie W krótkim czesie to bydło niesforne zagarnie. 28. DYSKURS PANNIN
Ktoś pannę, żeby cnotę w lepszej miała cenie, Napominając, wspomni jej zacne rodzenie. A ta: Chceszli mi zacne rodzenie przywodzić, A na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 218
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, przez posty Wyganiają pobożni i kapłani święci. Nie tylko tego w sobie, lecz nie masz w pamięci. Z siebie wprzód złe nałogi, księże, wygnać musi, Kto się w drugim o czarta przeklętego kusi.” Zaraz mu replikował ksiądz: „Nie może to być. Łacniej komu tram z oka niż sobie źdźbło dobyć; Łacniej stu diabłów ze stu księdzu wygnać ludzi Niźli jeden grzech z siebie, który go paskudzi.” 95 (N). NA OKULARY
Wieprza kupował doktor, a że już był stary, Nie dojźrał, przeto na nos włożył okulary; Przez które, acz rzecz była i mała, i chuda, Barzo
, przez posty Wyganiają pobożni i kapłani święci. Nie tylko tego w sobie, lecz nie masz w pamięci. Z siebie wprzód złe nałogi, księże, wygnać musi, Kto się w drugim o czarta przeklętego kusi.” Zaraz mu replikował ksiądz: „Nie może to być. Łacniej komu tram z oka niż sobie źdźbło dobyć; Łacniej stu diabłów ze stu księdzu wygnać ludzi Niźli jeden grzech z siebie, który go paskudzi.” 95 (N). NA OKULARY
Wieprza kupował doktor, a że już był stary, Nie dojźrał, przeto na nos włożył okulary; Przez które, acz rzecz była i mała, i chuda, Barzo
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 244
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żałoby Albo po polach widzieć martwe kości. Gdzie Mars wyssawszy z ludzkiej krew wątroby Albo głód zjadszy do szczętu wnętrzności. Łakomym cały zbiór zagarnął łupem, A tylko samym miejsca usłał trupem. Gdzie pokój i czas zmierżiwszy spokojny. Własnym popiołem ozdoby zagrzebła Niesprawiedliwej chęć prywatna wojny I lub interes nie zaważył ździebła, Szafunek na to odważyła hojny, Ażeby ludzi tysiącami grzebła. Albo zruciwszy łaskawość z natury, Ledwo ich z własnej nie odarła skóry. Gdzie się zgłodniałych sam cień tylko włóczy Ludzi ze wszystkiej odartych chudoby. Których się chlebem nie napchany tuczy, Serca nie mając prócz kiszki, wątroby, Drop niepotrzebny a jako sęp huczy
żałoby Albo po polach widzieć martwe kości. Gdzie Mars wyssawszy z ludzkiej krew wątroby Albo głód zjadszy do szczętu wnętrzności. Łakomym cały zbiór zagarnął łupem, A tylko samym miejsca usłał trupem. Gdzie pokój i czas zmierżiwszy spokojny. Własnym popiołem ozdoby zagrzebła Niesprawiedliwej chęć prywatna wojny I lub interes nie zaważył ździebła, Szafunek na to odważyła hojny, Ażeby ludzi tysiącami grzebła. Albo zruciwszy łaskawość z natury, Ledwo ich z własnej nie odarła skóry. Gdzie się zgłodniałych sam cień tylko włóczy Ludzi ze wszystkiej odartych chudoby. Których się chlebem nie napchany tuczy, Serca nie mając prócz kiszki, wątroby, Drop niepotrzebny a jako sęp huczy
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 168
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962