, szukajże dziewki sobie młodej: Jakiej młot, i kowadło takiej ma być mody. Jeśli komin, co przedtem żelazo roztopiół, Już wygasł, a na cóż kłaść szynę w zimny popiół? Próżno ten ciska młotem, próżno miechy tłucze: Upewniam, że nie zmięknie, tylko się ubrucze. Kowadła też z gorącą szyną szukać — brydnie: Jedna, że grzech; a druga: nim znajdziesz, wystydnie. Temu po młodej mało, niechaj bierze babę, Co ma kruchą, jak żużel spiskich hamrów, sztabę. Tak w cieple, jak na zimnie podobna ołowu: Raz wyjąwszy, nie masz z czym do komina znowu. 118
, szukajże dziewki sobie młodej: Jakiej młot, i kowadło takiej ma być mody. Jeśli komin, co przedtem żelazo roztopiół, Już wygasł, a na cóż kłaść szynę w zimny popiół? Próżno ten ciska młotem, próżno miechy tłucze: Upewniam, że nie zmięknie, tylko się ubrucze. Kowadła też z gorącą szyną szukać — brydnie: Jedna, że grzech; a druga: nim znajdziesz, wystydnie. Temu po młodej mało, niechaj bierze babę, Co ma kruchą, jak żużel spiskich hamrów, sztabę. Tak w cieple, jak na zimnie podobna ołowu: Raz wyjąwszy, nie masz z czym do komina znowu. 118
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 59
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i zbytkiem, Nie rzemiosł, które ludziom mogły być pożytkiem, Bo figlów końca nie ma, ale wszelkiej cnoty I męstwa się, prócz jednej, wyrzecze, pieszczoty. Zgoła zgłupiał, znikczemniał po prostu wiek trzeci, I nie dziw, ludzie starzy dwa razy są dzieci. Młody, zdrowy z twardą się może potrzeć szyną, Starego dziadka trzeba grzać i pod pierzyną. 322 (N). OKAZJA
Siedział podle mnie łysy szlachcic jeden z brodą. Taką, rzekę, malują okazją modą, Jakby mówiła: bierz mię, gdzie masz za co, z czoła, W tyle nie powetujesz, bom tam cale goła. Cóż diabeł pierzy
i zbytkiem, Nie rzemiosł, które ludziom mogły być pożytkiem, Bo figlów końca nie ma, ale wszelkiej cnoty I męstwa się, prócz jednej, wyrzecze, pieszczoty. Zgoła zgłupiał, znikczemniał po prostu wiek trzeci, I nie dziw, ludzie starzy dwa razy są dzieci. Młody, zdrowy z twardą się może potrzeć szyną, Starego dziadka trzeba grzać i pod pierzyną. 322 (N). OKAZJA
Siedział podle mnie łysy szlachcic jeden z brodą. Taką, rzekę, malują okazyją modą, Jakby mówiła: bierz mię, gdzie masz za co, z czoła, W tyle nie powetujesz, bom tam cale goła. Cóż diaboł pierzy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 137
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
stawa miłości oporem, Pomniąc, co amazonki robiły toporem. Ogniem pierś, czego w starym doczytasz się druku, Przypalały w młodości dla ciągnienia łuku; U ciebie, że jednakie, jako widzę, obie: Podobno jeszcze, rzekę, nie przypiekła sobie. Znajdzie się, i niedługo tego trzeba czekać, Któryć je zechce szyną miłości przypiekać. Tamtym klęsły, tobie się odmą jak multanki, Że w której dzisia chodzisz, nie opniesz katanki. Nie trzeba nad to, któreć z czarnych oczu pryska, Paląc serca na wągiel, gorszego ogniska; Strasznaś, ale strach piękność na miłość frymarczy: Chocieś groźna toporem, ale wdzięczna z tarczy.
stawa miłości oporem, Pomniąc, co amazonki robiły toporem. Ogniem pierś, czego w starym doczytasz się druku, Przypalały w młodości dla ciągnienia łuku; U ciebie, że jednakie, jako widzę, obie: Podobno jeszcze, rzekę, nie przypiekła sobie. Znajdzie się, i niedługo tego trzeba czekać, Któryć je zechce szyną miłości przypiekać. Tamtym klęsły, tobie się odmą jak multanki, Że w której dzisia chodzisz, nie opniesz katanki. Nie trzeba nad to, któreć z czarnych oczu pryska, Paląc serca na wągiel, gorszego ogniska; Strasznaś, ale strach piękność na miłość frymarczy: Chocieś groźna toporem, ale wdzięczna z tarczy.
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 399
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
2 i drągi żelazne 2, 2 złe, których tylko jest po połowie. Przy tej kuchni izdebka o 1 oknie, piec w niej floryzowany zielony, stary, piec drugi dla pasztetnika do ciast. W tejże izbie stołów żadnych nie masz, lubo miały być 2 kuchenne. Podle drzwi kuchennych na pokoje idą schody szyną żelazną przepasane do wchodni z drzewa bramki, na dole i u góry z poręczami, nad wschodami przykrycie bez dachówki; te schody wielkiej podległe ruinie. Z tegoż schodu drzwi na ganek dobre na zawiasach żelaznych i z skoblem; z ganku balasików część większa była wypadła, a teraz ich cale na schodach nie masz i
2 i drągi żelazne 2, 2 złe, których tylko jest po połowie. Przy tej kuchni izbedka o 1 oknie, piec w niej floryzowany zielony, stary, piec drugi dla pasztetnika do ciast. W tejże izbie stołów żadnych nie masz, lubo miały być 2 kuchenne. Podle drzwi kuchennych na pokoje idą schody szyną żelazną przepasane do wchodni z drzewa bramki, na dole i u góry z poręczami, nad wschodami przykrycie bez dachówki; te schody wielkiej podległe ruinie. Z tegoż schodu drzwi na ganek dobre na zawiasach żelaznych i z skoblem; z ganku balasików część większa była wypadła, a teraz ich cale na schodach nie masz i
Skrót tekstu: InwChełm
Strona: 7
Tytuł:
Inwentarze dóbr biskupstwa chełmińskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1723 a 1747
Data wydania (nie wcześniej niż):
1723
Data wydania (nie później niż):
1747
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ryszard Mienicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Toruń
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1956
okowany, refa na rozworze i spernal, zakładnik i tylnik, lony 4, wagi 2 z orczykami okowane, sli rzemiennych 4 – 2 nowe, 2 stare; naszenniki z kołem i łańcuszkami, widły żniwne i, gnojowe 1, siodełko fornalskie, pług koński z wszystkim porządkiem, to jest z parą żelaz nadkładanych, szyną na płozie, refów 3, radło końskie z radlicą dobrą, gnojowych desek para z dannicą, drabie sienne, lusznie 4 z refami bez capów, brony 2, w nich cynków żelaznych 71 i haki do zakładania wagów. Lada sieczkowa z stalnicą i kosą stalonką dobrą, która kosztuje fl. 3. D. Sad
okowany, refa na rozworze i spernal, zakładnik i tylnik, lony 4, wagi 2 z orczykami okowane, sli rzemiennych 4 – 2 nowe, 2 stare; naszenniki z kołem i łańcuszkami, widły żniwne i, gnojowe 1, siodełko fornalskie, pług koński z wszystkim porządkiem, to jest z parą żelaz nadkładanych, szyną na płozie, refów 3, radło końskie z radlicą dobrą, gnojowych desek para z dannicą, drabie sienne, lusznie 4 z refami bez capów, brony 2, w nich cynków żelaznych 71 i haki do zakładania wagów. Lada sieczkowa z stalnicą i kosą stalonką dobrą, która kosztuje fl. 3. D. Sad
Skrót tekstu: InwChełm
Strona: 26
Tytuł:
Inwentarze dóbr biskupstwa chełmińskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1723 a 1747
Data wydania (nie wcześniej niż):
1723
Data wydania (nie później niż):
1747
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ryszard Mienicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Toruń
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1956
gdy przegrała/ oołtarze roźciskał/ I OEtę swym wołaniem napełnił lesistą. Corychlej chąc roztargać koszulę nieczystą/ Gdzie ją drze/ mknie się z skorą i (co rzecz mierzjona) Lubo się członków dzierży daremnie targniona/ Lub silne kości z członki rannemi otwiera. A krew/ jak gdy ognista w wodzie się pociera Szyną/ sapi: i wi jadksie gorącym się skwarzy. Miary nie masz/ łakomy zapał wnątrze parży/ Pot z ciała występuje wszytkiego modrawy: Żyły spalone brzęczą/ jad zatym plugawy Gdy szpik kopił/ w zgórę się wysadksiwszy z ręką: Karm się/ jął krzyczeć/ moją Saturnia męką? Karm/ i z nieba
gdy przegráłá/ oołtarze roźćiskał/ Y OEtę swym wołániem nápełnił leśistą. Corychley chąc rostárgáć koszulę nieczystą/ Gdźie ią drze/ mknie się z skorą y (co rzecz mierźiona) Lubo się członkow dźierży dáremnie targniona/ Lub śilne kośći z członki ránnemi otwiera. A krew/ iák gdy ognista w wodźie się pociera Szyną/ sápi: y wi iádxie gorącym się skwárzy. Miáry nie mász/ łákomy zápał wnątrze párży/ Pot z ćiałá występuie wszytkiego modráwy: Zyły spalone brzęczą/ iad zátym plugáwy Gdy szpik kopił/ w zgorę się wysádxiwszy z ręką: Karm się/ iął krzyczeć/ moią Sáturnia męką? Karm/ y z niebá
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 222
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636