powiedają, my nie budźmy biedy.
Nie wchodząc dalej pódźmy od kościoła, Zajrzyjmy jeszcze do Krzywego Koła, Ale patrzaj no, zgiełk jakiś na rynku, Przekupka beszta dziewicę od szynku. „Coś ty jest? — mówi — Jam przekupka sobie, Jam sobie pani, a zaś zasię tobie.” Szynkarka wzajem rzeźwiej powiedziała I całować się przekupce kazała. Wtem wkrótce od słów i do rzeczy przyszło, Lecz w rym nie wchodzi, co tam na plac wyszło.
Postąpim dalej, aż rycerz z obuchem Kołpak puszysty zakrzywił nad uchem. „Ustąpmy — rzekę — temu panu z drogi. Widzisz, jak dźwiga Punkt Honoru srogi
powiedają, my nie budźmy biedy.
Nie wchodząc dalej pódźmy od kościoła, Zajrzyjmy jeszcze do Krzywego Koła, Ale patrzaj no, zgiełk jakiś na rynku, Przekupka beszta dziewicę od szynku. „Coś ty jest? — mówi — Jam przekupka sobie, Jam sobie pani, a zaś zasię tobie.” Szynkarka wzajem rzeźwiej powiedziała I całować się przekupce kazała. Wtem wkrótce od słów i do rzeczy przyszło, Lecz w rym nie wchodzi, co tam na plac wyszło.
Postąpim dalej, aż rycerz z obuchem Kołpak puszysty zakrzywił nad uchem. „Ustąpmy — rzekę — temu panu z drogi. Widzisz, jak dźwiga Punkt Honoru srogi
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 483
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
. Tam sto tysięcy ono Pomiłuj Hospody, A każ chyżo stryjowi rozwijać borody. Podobno Bóg naonczas, dla zaścia sabatu, Począwszy, tutecznego nie dorobił światu; Przeto się na nim ludzie bezzakonni lągną, Którzy po cudze dobro bez skrupułu siągną. 200. WINO
Dziś weseli, jutro nas wino zwykle smęci, Kiedy regiestr szynkarka poda do pamięci. Dopieroż gdy w piwnicy stanie beczka czopem, Niejednemu kaletę zaleje potopem. 201. WĘGIERKA
Mieszkając przed trwogami Polka w Bardyjowie, Skarży się gospodyni, że ból czuje w głowie. A Węgierka: Wierem ja więcej piła wczora Niźli wy, luba pani, a przeciem nie chora. 202.
. Tam sto tysięcy ono Pomiłuj Hospody, A każ chyżo stryjowi rozwijać borody. Podobno Bóg naonczas, dla zaścia sabatu, Począwszy, tutecznego nie dorobił światu; Przeto się na nim ludzie bezzakonni lągną, Którzy po cudze dobro bez skrupułu siągną. 200. WINO
Dziś weseli, jutro nas wino zwykle smęci, Kiedy regiestr szynkarka poda do pamięci. Dopieroż gdy w piwnicy stanie beczka czopem, Niejednemu kaletę zaleje potopem. 201. WĘGIERKA
Mieszkając przed trwogami Polka w Bardyjowie, Skarży się gospodyni, że ból czuje w głowie. A Węgierka: Wieręm ja więcej piła wczora Niźli wy, luba pani, a przeciem nie chora. 202.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 286
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i pluskwa obsypie. W głowach ci skrzeczeć będzie koło ucha Świerk albo żaba i zimna ropucha, A choć to szemrze opodal od boka, Aprehensyja nie da zawrzeć oka. Albo gdy do nich mać z hałasem wstaje, Przykre bękartów w północ szałamaje, Albo w zwyczajnym swoich kokosz rzędzie Fartyczny kugut piejący na grzędzie, Albo szynkarka zastarzałą w brudzie Wecując skórę jak zgrzebłem po grudzie, Albo na bliskiej uwiązana stronie Jałowica się czechrząc po ogonie. Śpijże, niebożę, po podróżnej nuży! A raczej nie śpiąc bądź sobie na stróży, Aby, gdyby się trefunkiem otwarło, Pająk ci nie wpadł albo świrczek w gardło. I tak po owym
i pluskwa obsypie. W głowach ci skrzeczeć będzie koło ucha Świerk albo żaba i zimna ropucha, A choć to szemrze opodal od boka, Aprehensyja nie da zawrzeć oka. Albo gdy do nich mać z hałasem wstaje, Przykre bękartów w północ szałamaje, Albo w zwyczajnym swoich kokosz rzędzie Fartyczny kugut piejący na grzędzie, Albo szynkarka zastarzałą w brudzie Wecując skórę jak zgrzebłem po grudzie, Albo na bliskiej uwiązana stronie Jałowica się czechrząc po ogonie. Śpijże, niebożę, po podróżnej nuży! A raczej nie śpiąc bądź sobie na stróży, Aby, gdyby się trefunkiem otwarło, Pająk ci nie wpadł albo świrczek w gardło. I tak po owym
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 205
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
u durnej hołowy nohom bieda.
Zechce baba, żebyś z nią siedział, a ty masz kompaniją, masz sprawy, chcesz wygodzić posługą przyjacielowi; aż ona pod nosem mruczy, łaje, jako diabeł mier- ziono; się za tobą, pyta, wygląda, tam czy nie tam? A strzeż Boże tam, gdzie szynkarka nieprzykra, a ona się dowie, to już: —„Ty zdrajca, nie boisz się Boga, nie pamiętasz, żeś mi przysiągł. Miałabym ja była kogo inszego, a choćby szkutnika, lepiej by mię szanował i robił na mię. Ni ja teraz mężatka, ni wdowa. A cóż mi
u durnej hołowy nohom bieda.
Zechce baba, żebyś z nią siedział, a ty masz kompaniją, masz sprawy, chcesz wygodzić posługą przyjacielowi; aż ona pod nosem mruczy, łaje, jako diabeł mier- ziono; sie za tobą, pyta, wygląda, tam czy nie tam? A strzeż Boże tam, gdzie szynkarka nieprzykra, a ona się dowie, to juz: —„Ty zdrajca, nie boisz się Boga, nie pamiętasz, żeś mi przysiągł. Miałabym ja była kogo inszego, a choćby szkutnika, lepiej by mię szanował i robił na mię. Ni ja teraz mężatka, ni wdowa. A cóż mi
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 177
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
inaczej pewnie tylko węchem zgromadzili, i nieprzyjaciela gonili, i więźniów lepszych dostali niż zgubili. Przytem i stąd rzecz godna uważyć, jako Pan Bóg najmniejszej dusze ludzkiej z tego wojska Elearów przedziwnym jest opiekunem. Pod czasem tego pogromu, gdy co żywo najwięcej się ich przez Dunaj ku Wiedniowi aż do pierwszej wyspy darło, szynkarka jedna w połogu, albo raczej w niepokoju leżąca, wpadłszy na bachmata z dzieciątkiem (któremu dopiero trzy dni było) i z ośmiąset talarów bitych, Dunaj szczęśliwie przepłynęła. Której przedziwnej łasce bożej tak się wszystek Wiedeń dziwował, iż wiele znacznych pań starały się potem widzieć tę niebogę przestraszoną. Ten pogrom tak dziwno różne odmiany
inaczej pewnie tylko węchem zgromadzili, i nieprzyjaciela gonili, i więźniów lepszych dostali niż zgubili. Przytem i ztąd rzecz godna uważyć, jako Pan Bóg najmniejszej dusze ludzkiej z tego wojska Elearów przedziwnym jest opiekunem. Pod czasem tego pogromu, gdy co żywo najwięcej się ich przez Dunaj ku Wiedniowi aż do pierwszej wyspy darło, szynkarka jedna w połogu, albo raczej w niepokoju leżąca, wpadłszy na bachmata z dzieciątkiem (któremu dopiero trzy dni było) i z ośmiąset talarów bitych, Dunaj szczęśliwie przepłynęła. Której przedziwnej łasce bożej tak się wszystek Wiedeń dziwował, iż wiele znacznych pań starały się potem widzieć tę niebogę przestraszoną. Ten pogrom tak dziwno różne odmiany
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 25
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
w nich jeszcze mieszkasz; wierz mi, że od paszy, Miasto przynęty, pasterz owce nimi straszy. DRIA 63. NA JEDNEGO HERBOWNEGO
Szlachcic jeden, który się pieczętował Dryją, Prosił gości do siebie; aż skoro wypiją Garniec i drugi wina, zdjąwszy sygnet złoty, Każe nosić w Krakowie wedle swej ochoty. Pośle szynkarka znowu parę garcy wina, Co pierścień ważył; więcej gdy się upomina, Prosi owa o drugi zastaw dla pamięci: Dosyć dała na złoto, nic jej po pieczęci. „Nie masz — rzecze — monety? Więc guzy od suknie.” „Bodajże ją zabito! — sługę pan ofuknie — Abo ślepa w
w nich jeszcze mieszkasz; wierz mi, że od paszy, Miasto przynęty, pasterz owce nimi straszy. DRYJA 63. NA JEDNEGO HERBOWNEGO
Szlachcic jeden, który się pieczętował Dryją, Prosił gości do siebie; aż skoro wypiją Garniec i drugi wina, zdjąwszy sygnet złoty, Każe nosić w Krakowie wedle swej ochoty. Pośle szynkarka znowu parę garcy wina, Co pierścień ważył; więcej gdy się upomina, Prosi owa o drugi zastaw dla pamięci: Dosyć dała na złoto, nic jej po pieczęci. „Nie masz — rzecze — monety? Więc guzy od suknie.” „Bodajże ją zabito! — sługę pan ofuknie — Abo ślepa w
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 423
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Gospodarzowi jes tu Miód gdzie blisko On dla swojej Folgi że by mu piwa mniej wyszło jest MŚCi Panie tylko proszę że by mię nie wydawać tam a tam, Stało tam Bojarów 6. w tamtej gospodzie. kazałem żeby sobie uprosili cicho garniec miodu za Piniądze Tak się stało. Wypiwszy ten po drugi do piwnice poszła szynkarka. A moich tez kilka za nią dali znać że jest Miodu 6 Beczek kazałem Zabrać pij. Popodpijawszy dawaj ognia na Ulicach. Takes my całą noc przegaudowali Nazajutrz zaraz do Gumien które były za naszemi stajniami nawieziono zbóz w snopach sian co potrzeba kiedy widzą że to nie ustraszą. Widzą że onić nie proszę mam
Gospodarzowi ies tu Miod gdzie blisko On dla swoiey Folgi że by mu piwa mniey wyszło iest MSCi Panie tylko proszę że by mię nie wydawać tam a tam, Stało tam Boiarow 6. w tamtey gospodzie. kazałęm zeby sobie uprosili cicho garniec miodu za Piniądze Tak się stało. Wypiwszy ten po drugi do piwnice poszła szynkarka. A moich tez kilka za nią dali znac że iest Miodu 6 Beczek kazałęm Zabrać pij. Popodpiiawszy daway ognia na Ulicach. Takes my całą noc przegaudowali Nazaiutrz zaraz do Gumien ktore były za naszemi stayniami nawieziono zboz w snopach siąn co potrzeba kiedy widzą że to nie ustraszą. Widzą że onić nie proszę mąm
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 169
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
twe imię znaczyło, Które się tu niedawno między nami wsczęło.
Hoc(habes). Jeśli pragniesz, braciszku, panie Nowiniarzu, Nieprawdziwy w powieściach, osobliwy łglarzu, Co imię moje znaczy, będziesz prędko wiedział, Tylko sobie przypomniej... Kiedyś wonczas siedział U pana Kowalika na dworaźnym piwie, Kiedy ono szynkarka rzekła panu Grzywie: „To masz już za trzy garnce, coś winien zapłacić!” Moje imię jest Tomasz, ze mną się chcą bracić Wszyscy ludzie, co żywo wołają, to to masz, Ba niecnoto, tak mówiąc, przecię się nie sromasz Wziąć ode mnie za piwo; to masz, lecz nie darmo
twe imię znaczyło, Które się tu niedawno między nami wsczęło.
Hoc(habes). Jeśli pragniesz, braciszku, panie Nowiniarzu, Nieprawdziwy w powieściach, osobliwy łglarzu, Co imię moje znaczy, będziesz prędko wiedział, Tylko sobie przypomniej... Kiedyś wonczas siedział U pana Kowalika na dworaźnym piwie, Kiedy ono szynkarka rzekła panu Grzywie: „To masz już za trzy garnce, coś winien zapłacić!” Moje imię jest Tomasz, ze mną się chcą bracić Wszyscy ludzie, co żywo wołają, to to masz, Ba niecnoto, tak mówiąc, przecię się nie sromasz Wziąć ode mnie za piwo; to masz, lecz nie darmo
Skrót tekstu: GenNisBad
Strona: 251
Tytuł:
Genealogia Nisidesa z Gratisem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1635
Data wydania (nie później niż):
1635
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950