, Na tego pospolicie sparzysz się chytrości. Kto nie wie, jako Jazon Medeą szanował, Póki runa złotego w Kolchach potrzebował? Kto nie wie, jak przeklina tyrana trackiego, Nadobna Filomela zdradzona od niego, Gdy on sercem bezecnym przysiągszy przez bogów, Że ją miał wcale wrócić do ojczystych progów, Tylko żeby z tęskliwą siostrą się ujrzała, A potym co od niego w drodze ucierpiała, Że cedząc krew z języka przezeń odjętego, Wypisała na rąbku ten postępek jego I smutnej siostrze swojej potym odesłała A sama się w słowicze piora przyodziała I dziś smutnymi treny szkody swej lituje, A późnym wiekom waszę chytrość ukazuje. Co było i przyczyną
, Na tego pospolicie sparzysz się chytrości. Kto nie wie, jako Jazon Medeą szanował, Poki runa złotego w Kolchach potrzebował? Kto nie wie, jak przeklina tyrana trackiego, Nadobna Filomela zdradzona od niego, Gdy on sercem bezecnym przysiągszy przez bogow, Że ją miał wcale wrocić do ojczystych progow, Tylko żeby z teskliwą siostrą się ujrzała, A potym co od niego w drodze ucierpiała, Że cedząc krew z języka przezeń odjętego, Wypisała na rąbku ten postępek jego I smutnej siestrze swojej potym odesłała A sama się w słowicze piora przyodziała I dziś smutnymi treny szkody swej lituje, A poźnym wiekom waszę chytrość ukazuje. Co było i przyczyną
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 245
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Mać zaraz z łajaniem,
Wszytko mi wspomniała, Com z tobą gadała W tej naszej sprawie.
Któryś to niecnota Widział podle płota Nas wespół oboje, Maćku, chłopię moje, W dole na trawie.
A cóż, gdyby byli W on czas obaczyli, Gdyś ty ono w gumnie Prosił czegoś u mnie Mową tęskliwą.
Dopierożby plotki Siały nasze ciotki. Lecz, uchowaj Boże, Która chce. być może Zawsze cnotliwą.
Dziwno mi macierzy, Lada czemu wierzy, Ano, jako żywy Język niecnotliwy Ludziom rad szkodzi.
Niechże, jak chcą, plotą, Przeciem nie niecnotą; Maćku, o tej dobie Będziem radzi sobie
Mać zaraz z łajaniem,
Wszytko mi wspomniała, Com z tobą gadała W tej naszej sprawie.
Któryś to niecnota Widział podle płota Nas wespół oboje, Maćku, chłopię moje, W dole na trawie.
A cóż, gdyby byli W on czas obaczyli, Gdyś ty ono w gumnie Prosił czegoś u mnie Mową teskliwą.
Dopierożby plotki Siały nasze ciotki. Lecz, uchowaj Boże, Która chce. być może Zawsze cnotliwą.
Dziwno mi macierzy, Lada czemu wierzy, Ano, jako żywy Język niecnotliwy Ludziom rad szkodzi.
Niechże, jak chcą, plotą, Przeciem nie niecnotą; Maćku, o tej dobie Będziem radzi sobie
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 10
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
takie iudicium Państwa, i łask przychylne, przecież i tego opuścić się niegodzi, że jako moribus tak et Maioribus równo jest JejMcPanna znamienita. Niebędę ja per Capita wszystkich IchMciów Panów Kruszelnickich wspominał, o których Historia Polska świadczy, że nieodródnym i nieodstępnym torem podanych od zacnych Przodków swoich przymnażali ozdób. Niebędę tęskliwą bawił narratywą, co Jakub Kruszelnicki roku tysiąc pięć set siedmdziesiąt go wtórego w Wołoszech przeciwko Turkom, lubo digna sunt, quae posteritas sciat, czynił, jako uchodzącemu przed większą potęgą nieprzyjacielską Wojsku Polskiemu serca dodał i zgubioną prawie restituit rem. Niebędę inszych wielu Domu tego z grobów wyprowadzał Kawalerów, o których taż Historia
tákie iudicium Państwa, y łask przychylne, przecież y tego opuścić się niegodzi, że iáko moribus ták et Maioribus rowno iest IeyMcPanna znamienita. Niebędę ia per Capita wszystkich IchMciow Pánow Kruszelnickich wspominał, o ktorych Historya Polska swiadczy, że nieodrodnym y nieodstępnym torem podanych od zacnych Przodkow swoich przymnażali ozdob. Niebędę tęskliwą bawił narratywą, co Iákub Kruszelnicki roku tysiąc pięć set siedmdziesiąt go wtorego w Wołoszech przeciwko Turkom, lubo digna sunt, quae posteritas sciat, czynił, iáko uchodzącemu przed większą potęgą nieprzyiacielską Woysku Polskiemu serca dodał y zgubioną prawie restituit rem. Niebędę inszych wielu Domu tego z grobow wyprowadzał Kawalerow, o ktorych taz Historya
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 48
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
PIERWSZY: SEWERYN
Ogniu mój jedyny, który u dziewczyny Na twarzy się żarzysz, toż mię przykro parzysz!
Oto z serca twego, chociaż zakrytego, Piersiami przez szyję ostry promień bije.
Twe bystre źrzenice, jak dwie łyskawice Iskry na mię miecą, które miłość niecą.
Nuż usta wstydliwe, jak dwa węgle żywe, Tęskliwą nadzieją chęci we mnie grzeją.
Nie tak Procyjona, gwiazda rozpalona, Gorąca przysparza, gdy kłosy dowarza.
Kupidowi, wierzę, lubo też Wenerze, Abo więc Helenie pokradłaś płomienie.
Przedtem z obyczajem nazwałem cię rajem, Teraz śmielej rzekę: jak w piekle się piekę.
Bo gdy na mię okiem, rzucisz
PIERWSZY: SEWERYN
Ogniu mój jedyny, który u dziewczyny Na twarzy się żarzysz, toż mię przykro parzysz!
Oto z serca twego, chociaż zakrytego, Piersiami przez szyję ostry promień bije.
Twe bystre źrzenice, jak dwie łyskawice Iskry na mię miecą, które miłość niecą.
Nuż usta wstydliwe, jak dwa węgle żywe, Teskliwą nadzieją chęci we mnie grzeją.
Nie tak Procyjona, gwiazda rozpalona, Gorąca przysparza, gdy kłosy dowarza.
Kupidowi, wierzę, lubo też Wenerze, Abo więc Helenie pokradłaś płomienie.
Przedtem z obyczajem nazwałem cię rajem, Teraz śmielej rzekę: jak w piekle się piekę.
Bo gdy na mię okiem, rzucisz
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 84
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
nocną hałastrę którą takem nie litościwie począł dmuchac. sam i tam żem one wojska rozdął, trybem wiatrów rozdymqiących szarawe chmury. T. Niemaszci niemasz nic nad resolucją? Ale Księżyc jako sobie na ten czas postąpił. B. Księżyc zbladł jak chusta wszytek na twarzy, groząc oną swą bladawością że mnie niepogodą tęskliwą i ustawicznemi dżdżami miał wolą koniecznie, jakoby nowym jakimsi zalać potopem, co ja postrzegszy, dałem mu tak nielitościwie w pus pięścią, od którego razu zaczerwieniał się jakoby go we krwi umoczył, zrozumiałem ja i to, iż ten rumiany kolor, znaczy wiatr okrutny, którym dachy miał wolą pozrywac z pałaców moich
nocną háłástrę ktorą tákem nie lutośćiwie począł dmuchác. sám y tám żem one woyská rozdął, trybem wiátrow rozdymqiących száráwe chmury. T. Niemászći niemász nic nád resolutią? Ale Xięzyc iáko sobie ná ten czás postąpił. B. Xiężyc zbladł iák chustá wszytek ná twarzy, groząc oną swą bládáwośćią że mnie niepogodą tęskliwą y vstáwicznemi dzdzámi miał wolą koniecznie, iákoby nowym iákimśi zálać potopem, co ia postrzegszy, dałem mu ták nielutościwie w pus pięścią, od ktorego rázu záczerwieniał się iákoby go we krwi vmoczył, zrozumiałem ia y to, iż ten rumiány kolor, znáczy wiátr okrutny, ktorym dáchy miał wolą pozrywác z páłácow moich
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 121
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
ora, Cham labora, laphet rege et protege. Czegoś się Autor Perspektiwy/ ma[...] spodziewać dobrego i pociesznego/ od Oblubienca Cerkwi Świętej Wschodniej Chrystusa Pana: gdy onego Oblubienicę a Matkę swą/ takowemi tradytiami/ kalumniami/ i potwarzami spofanował. Bóg mu niechaj będzie Sędzią. A ty Czytelniku pobożny/ chciej proszę nie tęskliwą zrzenicą/ w ten Reskript prawdziwy spojrzeć/ z którego łacno inter partes dyudykować będziesz mógł/ przytym bądź ŁASKAW, ET VALE. Przedmowa Do Czytelnika Przedmowa Do Czytelnika Przedmowa Czytelnika do Kasjana ELOGIVM.
Oberwałeś od Rusi Kamień Kasianie, Za ciemną Perspektiwę, nie dziwujże na nią. Bo w Sakramentach swoje Ruś
ora, Cham labora, laphet rege et protege. Czegoś się Author Perspektiwy/ ma[...] spodźiewáć dobrego y pociesznego/ od Oblubiencá Cerkwi Swiętey Wschodniey Christusá Páná: gdy onego Oblubienicę á Mátkę swą/ tákowemi tráditiami/ kálumniámi/ y potwarzámi spofánował. Bog mu niechay będźie Sędźią. A ty Czytelniku pobożny/ chćiey proszę nie tęskliwą zrzenicą/ w ten Reskript prawdźiwy spoyrzeć/ z ktorego łácno inter partes diudikowáć będźiesz mogł/ przytym bądź ŁASKAW, ET VALE. Przedmowá Do Czytelniká Przedmowá Do Czytelnika Przedmowa Czytelniká do Kássyaná ELOGIVM.
Oberwałeś od Ruśi Kámien Kássianie, Zá ćiemną Perspektiwę, nie dźiwuyże ná nię. Bo w Sákramentách swoie Ruś
Skrót tekstu: MohLit
Strona: 14
Tytuł:
Lithos abo kamień z procy prawdy [...] wypuszczony
Autor:
Piotr Mohyła
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644