gmachu słoneczne promienie Wdzierają się przez ściany między czarne cienie, Wiją się proszki drobne, dzieci je zławiają Do garści dla korzyści, aż wiatr w zysku mają — Tak promień, pani, twego ozdobnego lica Wkradł się w serce, chciwego wpuściła źrenica, A sen, dzieciom podobny, już temu nieblisko, Stroi ze mną tęskliwym dziecinne igrzysko: , miła, że cię mam, aż mię ktoś obudzi — Sen z oczu, a ty z łoża; sen mię, zdrajca, łudzi! Nie rań mi więcej serca, bo to w twojej ręce Wyjawić ten miły sen, dać pociechę męce. DO WIAROŁOMNEJ
Zmyślaj, jako chcesz, sadź się
gmachu słoneczne promienie Wdzierają się przez ściany między czarne cienie, Wiją się proszki drobne, dzieci je zławiają Do garści dla korzyści, aż wiatr w zysku mają — Tak promień, pani, twego ozdobnego lica Wkradł się w serce, chciwego wpuściła źrenica, A sen, dzieciom podobny, już temu nieblisko, Stroi ze mną tęskliwym dziecinne igrzysko: , miła, że cię mam, aż mię ktoś obudzi — Sen z oczu, a ty z łoża; sen mię, zdrajca, łudzi! Nie rań mi więcej serca, bo to w twojej ręce Wyjawić ten miły sen, dać pociechę męce. DO WIAROŁOMNEJ
Zmyślaj, jako chcesz, sadź się
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 251
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
się jakoby miał ten który wiele mówi, tych, z któremi się zabawia, za mało umiejętnych, których chce nauczyć. Dla tego też ci, którzy się w wielomowstwie kochają, miani bywają za ludzi dobrą o sobie opinią mających. Każdy się ich pilnie strzeże, ponieważ fatygują dyskursami swemi długiemi, częstym powtarzaniem, i tęskliwym najmniejszych rzeczy opisaniem, które czynić zwykli. Człowiek rozumny, i który wie, jako żyć ma, słucha z pilnością to, co drudzy mówią: sam mało mówi, ale zawsze do rzeczy; ostróżnym bardzo będąc do wyrzeczenia tego, co mu myśl podaje w materiach delikatnych. Tym sposobem, nie wyrażając swego sentymentu,
się iakoby miał ten ktory wiele mowi, tych, z ktoremi się zabawia, za mało umieiętnych, ktorych chce nauczyć. Dla tego też ci, ktorzy się w wielomowstwie kochaią, miani bywaią za ludzi dobrą o sobie opinią maiących. Każdy się ich pilnie strzeże, ponieważ fatyguią dyskursami swemi długiemi, częstym powtarzaniem, y tęskliwym naymnieyszych rzeczy opisaniem, ktore czynić zwykli. Człowiek rozumny, y ktory wie, iako żyć ma, słucha z pilnością to, co drudzy mowią: sam mało mowi, ale zawsze do rzeczy; ostrożnym bardzo będąc do wyrzeczenia tego, co mu myśl podaie w materyach delikatnych. Tym sposobem, nie wyrażaiąc swego sentymentu,
Skrót tekstu: AkDziec
Strona: 105
Tytuł:
Akademia dziecinna albo zbiór nauk różnych
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia JKM i Rzeczypospolitej Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1761
Data wydania (nie wcześniej niż):
1761
Data wydania (nie później niż):
1761