byśmy więc przebyć je jak najprędzej, aby dojść pożądanego terminu uprzykrzonej podróży. Gdyby dni życia ludzkiego na dwadzieścia i cztery części według godzin podzielone, w tym rozmierze chciał kto w szczególnych częściach pilnie rozważyć, wieleby się takich znalazło, którzy i z jednej części nie umieją korzystać, ze wszystkich zaś razem zebranych samą tylko tęsknicę w zysku odnoszą. Żeby więc najszacowniejszy przywilej istności naszej nie zszedł nadaremnie, trzebaby użyć następujących sposobów do dobrego czasu zażycia.
Ćwiczenie się w cnotach najpierwszą jest przeciw tęskności w myśli dni naszych prezerwatywą. Przymioty towarzyskie same przez się mogą nas mile i pożytecznie zatrudnić. Niemasz dnia takiego, w którymby się nie
byśmy więc przebyć ie iak nayprędzey, aby doyść pożądanego terminu uprzykrzoney podróży. Gdyby dni życia ludzkiego na dwadzieścia y cztery części według godzin podzielone, w tym rozmierze chciał kto w szczegulnych częściach pilnie rozważyć, wieleby się takich znalazło, ktorzy y z iedney części nie umieią korzystać, ze wszystkich zaś razem zebranych samą tylko tęsknicę w zysku odnoszą. Zeby więc nayszacownieyszy przywiley istności naszey nie zszedł nadaremnie, trzebaby użyć następuiących sposobow do dobrego czasu zażycia.
Cwiczenie się w cnotach naypierwszą iest przeciw tęskności w myśli dni naszych prezerwatywą. Przymioty towarzyskie same przez się mogą nas mile y pożytecznie zatrudnić. Niemasz dnia takiego, w ktorymby się nie
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 71
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
łez woda, Wzdychania — letnim i miłym wietrzykiem, Nieszczerość — łapką, figiel — ogrodnikiem, Szalej, omylnik, to są pierwsze zioła, Które głóg zdrady otoczył dokoła; Nadto ma z muru nieprzebyte płoty, Gdzie wapnem — troska, kamieniem — kłopoty. Jam w tym ogrodzie przedniejszym kopaczem, Ja wsiawszy moję tęsknicę i płaczem Skropiwszy, orzę skały twardej Tatry, Wisłę uprawiam i żnę płonę wiatry. NA KLACZ HISZPAŃSKĄ
Nie mają takiej andaluskie stada, Byłaby takiej Asturia rada, Nie pasie takiej napolska murawa, Jaką się klaczą przechwala Warszawa. Hiszpańska-ć wprawdzie chodem i nazwiskiem, Ale się w kraju rodziła nam bliskiem I słusznie Polska
łez woda, Wzdychania — letnim i miłym wietrzykiem, Nieszczerość — łapką, figiel — ogrodnikiem, Szalej, omylnik, to są pierwsze zioła, Które głóg zdrady otoczył dokoła; Nadto ma z muru nieprzebyte płoty, Gdzie wapnem — troska, kamieniem — kłopoty. Jam w tym ogrodzie przedniejszym kopaczem, Ja wsiawszy moję tęsknicę i płaczem Skropiwszy, orzę skały twardej Tatry, Wisłę uprawiam i żnę płonę wiatry. NA KLACZ HISZPAŃSKĄ
Nie mają takiej andaluskie stada, Byłaby takiej Asturyja rada, Nie pasie takiej napolska murawa, Jaką się klaczą przechwala Warszawa. Hiszpańska-ć wprawdzie chodem i nazwiskiem, Ale się w kraju rodziła nam bliskiem I słusznie Polska
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 10
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wśród głuchego boru, Pod cieniem lub topoli, lubo też jaworu, Tam zaraz na jaworze, tam i na topoli Tymi słowy kreśliłem znak mojej niewoli: Hanusiu złota, serce me zostało z tobą, Ach gdyby nam obojgu pospołu być z sobą. Ja odjeżdżam od ciebie gdzieś w odległe kraje, A od ciężkiej tęsknicę sił mi już nie staje. Które smutne czytając z sobą obiecadło, Myśl stawiała cię w oczach lepiej niż zwierciadło. I tu chociaż w tęsknicy zostaję po tobie, Wszytkę tę moję żałość tym cukruję sobie, Że w nagrodę tej srogiej wycierpianej męki Nacałuję się w rychle twojej ślicznej ręki.
I po tych wielu ślinkach darmo
wśrod głuchego boru, Pod cieniem lub topoli, lubo też jaworu, Tam zaraz na jaworze, tam i na topoli Tymi słowy kreśliłem znak mojej niewoli: Hanusiu złota, serce me zostało z tobą, Ach gdyby nam obojgu pospołu być z sobą. Ja odjeżdżam od ciebie gdzieś w odległe kraje, A od ciężkiej tęsknicę sił mi już nie staje. Ktore smutne czytając z sobą obiecadło, Myśl stawiała cię w oczach lepiej niż zwierciadło. I tu chociaż w tęsknicy zostaję po tobie, Wszytkę tę moję żałość tym cukruję sobie, Że w nagrodę tej srogiej wycierpianej męki Nacałuję się w rychle twojej ślicznej ręki.
I po tych wielu ślinkach darmo
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 231
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
tych pociechach gdy serce będzie opływało, Na on czas mi samemu tak się będzie zdało, Że zwyciężca narodów w zamek na złoconych Wjeżdżam wozach, srogimi słońmi zaprzężonych; I zbieram perły z brzegów morza wschodowego, I że mi rzeki płyną złota arabskiego.
Ale im więcej o tym sobie figuruję, Tym większą na mym sercu tęsknicę stąd czuję. Ach, gdyby mię choć orle skrzydła stąd poniosły A do ciebie, ma wdzięczna pociecho, zaniosły, Że bym tam był, dopiero gdzie myśli zostają I kędy się na mój żal coraz przesuszają. Lecz szalonego życzyć, czego mieć nie można, Skąd widzę i pociecha, skąd i skarga próżna.
tych pociechach gdy serce będzie opływało, Na on czas mi samemu tak się będzie zdało, Że zwyciężca narodow w zamek na złoconych Wjeżdżam wozach, srogimi słońmi zaprzężonych; I zbieram perły z brzegow morza wschodowego, I że mi rzeki płyną złota arabskiego.
Ale im więcej o tym sobie figuruję, Tym większą na mym sercu tęsknicę ztąd czuję. Ach, gdyby mię choć orle skrzydła ztąd poniosły A do ciebie, ma wdzięczna pociecho, zaniosły, Że bym tam był, dopiero gdzie myśli zostają I kędy się na moj żal coraz przesuszają. Lecz szalonego życzyć, czego mieć nie można, Zkąd widzę i pociecha, zkąd i skarga prożna.
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 239
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, co pijaństwu płużą. Co chłop, to głowa, Tu rzecz, tu mowa.
Mnie mój afekt nie piecze, Dość, że na mię nie ciecze. Nie dbam o wiele, Gdy mi młyn miele. A że się też przyznać musi, Tak się kocham w Białej Rusi, Że przy podwice Nie znam tęsknicę. A ma szlachetna drużyna, Gdy dopadnie beczki wina, W rząd pisać może: Zdrowie daj Boże! Bodajżeście się popili, Kiedyście się tak zmówili Na to niewinne Wino bawinne! Jeśli winno, więc je skarać, Potrzeba się nam postarać O co mocnego Na franta tego. Nie zawżdy wiatr jeden wieje. Nie
, co pijaństwu płużą. Co chłop, to głowa, Tu rzecz, tu mowa.
Mnie mój afekt nie piecze, Dość, że na mię nie ciecze. Nie dbam o wiele, Gdy mi młyn miele. A że się też przyznać musi, Tak się kocham w Białej Rusi, Że przy podwice Nie znam tęsknicę. A ma szlachetna drużyna, Gdy dopadnie beczki wina, W rząd pisać może: Zdrowie daj Boże! Bodajżeście się popili, Kiedyście się tak zmówili Na to niewinne Wino bawinne! Jeśli winno, więc je skarać, Potrzeba się nam postarać O co mocnego Na franta tego. Nie zawżdy wiatr jeden wieje. Nie
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 267
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Frydlanczyka później się wracał/ barzo się urażał nań. Zoczywszy taki jego dysgust Gallas/ przestrzegł Grafa Altringiera/ opowiedając że rzeczy jego u Walstejna w podejrzeniu są/ i radziłieśli mu żywot miły/ żeby do Pilzny nie przyjeżdzał/ ale się w drodze bawił zmyślając chorobę/ i tak uczynił. Tym czasem Wallenstejna te tęsknicę widząc/ tym większą/ im dłużej na Altryngera oczekiwał/ i ekscusatie jego trutinował/ ofiarował się Gallas na przeciwko Altringerowi wyjachać/ i jego na ligę tę namówić. Podobało się Consilium Wallenstejnowi/ i dawał mu swej karty/ aby tym wczesniej tego dokazał; ale Gallas perswadowawszy/ że łacniej konno prebieżeć niżli w karecie;
Frydlánczyká pozniey się wracał/ bárzo się vrażał nań. Zoczywszy táki iego disgust Gállás/ przestrzegł Gráffá Altringierá/ opowiedáiąc że rzeczy iego v Wálsteyná w podeyrzeniu są/ y rádźiłieśli mu żywot miły/ żeby do Pilzny nie przyieżdzał/ ále się w drodze báwił zmyśláiąc chorobę/ y ták vczynił. Tym czásem Wállensteyná te tesknicę widząc/ tym wiekszą/ im dłużey ná Altryngerá oczekiwał/ y excusátie iego trutinował/ ofiárował się Gállás ná przećiwko Altringerowi wyiácháć/ y iego ná ligę tę námowić. Podobáło się Consilium Wállensteynowi/ y dawał mu swey kárty/ áby tym wczesniey tego dokazał; ále Gallás perswádowawszy/ że łácniey konno prebieżeć niżli w kárećie;
Skrót tekstu: RelWall
Strona: A2
Tytuł:
Krótka ale prawdziwa relacja rzeczy, które [...] z Olbrachtem Wallensteinem [...] na świat się pokazały
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia wdowy po Janie Rossowskim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
, że w żalu zostaję, Serce, będąc w wielkiej trwodze, musi się turbować srodze - Czy w złe zdrowie nie wprawiły niewczasy, które tam były, Że drogę zatamowały, wiadomości mieć nie dały?
Aleć przecie nie wygasła miłość z serca, choć tam zaszła I za wołoską granicę, gdy sprawuje w nim tęsknicę! Więc już pospiesza do domu, - nie da wyprzedzić nikomu - Gdzie się w prędkim czasie stawił, a onej trwogi pozbawił. Powrócił. Tren 44.
Boi się w domu zalegać, zaczym nie omieszka zbiegać Tam, kędy się zgromadzali, sejmik bracia odprawiali. Czyni im sam relacyją, jak chocimską wiktoryją Wyprawne posiłkowali
, że w żalu zostaję, Serce, będąc w wielkiej trwodze, musi się turbować srodze - Czy w złe zdrowie nie wprawiły niewczasy, które tam były, Że drogę zatamowały, wiadomości mieć nie dały?
Aleć przecie nie wygasła miłość z serca, choć tam zaszła I za wołoską granicę, gdy sprawuje w nim tęsknicę! Więc już pospiesza do domu, - nie da wyprzedzić nikomu - Gdzie się w prędkim czasie stawił, a onej trwogi pozbawił. Powrócił. Tren 44.
Boi się w domu zalegać, zaczym nie omieszka zbiegać Tam, kędy się zgromadzali, sejmik bracia odprawiali. Czyni im sam relacyją, jak chocimską wiktoryją Wyprawne posiłkowali
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 113
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
: „nie trzeba się niewczasować”. Za wczas ten niewczas mianuje, jechać się ze mną gotuje. Poczyna być bezpieczniejszy, widząc czas już powolniejszy, Lubom go w słowie trzymała, nazad jechać rozkazała. Prowadzi mię do domu. Ale się musiał wrócić.
Sama na drogi poprawę oczekiwam i przeprawę, Lubom tęsknicę zadała, żem tak nierychło jechała. Ale mię bardzi tamuje, iż jeszcze deliberuję. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Leć już się resolwowała, a w owę drogę wybrała. Tren 60.
Skorom tylko przyjechała, choć powiadać zakazała, Ale, że tu szpiegi stali, biskupowi już znać dali. Więc z wizytą co wskok
: „nie trzeba się niewczasować”. Za wczas ten niewczas mianuje, jechać się ze mną gotuje. Poczyna być bezpieczniejszy, widząc czas już powolniejszy, Lubom go w słowie trzymała, nazad jechać rozkazała. Prowadzi mię do domu. Ale się musiał wrócić.
Sama na drogi poprawę oczekiwam i przeprawę, Lubom tęsknicę zadała, żem tak nierychło jechała. Ale mię bardzi tamuje, iż jeszcze deliberuję. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Leć już się resolwowała, a w owę drogę wybrała. Tren 60.
Skorom tylko przyjechała, choć powiadać zakazała, Ale, że tu szpiegi stali, biskupowi już znać dali. Więc z wizytą co wskok
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 148
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
Pan jako luminare május Województwa swego, rebus obscuris Ojczyźnie przyniesiesz, gdy na horyzoncie publicznych zajaśniejesz obrad, którego we wszystkim primum mobile, wiem że swym zdaniem minora sequentur astra. Illuminare tedy his qui in tenebris. Do tego wielkichby koniektur sekwele niebytność W. M. Pana w krytycznych sprawiła głowach, a żałość i tęsknicę braterskim sercom, gdybyś nas, desiderata prezencyj swojej miał privare visione. Expectans tedy expecto prezencyj W. M. Pana, abyś ad tantam tylu Imciów coronám szacowna afektów braterskich estymacją przybył gemma, którego powtórną wokacją egredere de domo tua z swoich wywoływam progów oraz się piszę etc. Przyjaciel zaprasza do Związku.
UCisnąwszy
Pan jáko luminare május Wojewodztwá swego, rebus obscuris Oyczyźnie przynieśiesz, gdy ná horyzonćie publicznych zájáśniejesz obrad, ktorego we wszystkim primum mobile, wiem że swym zdániem minora sequentur astra. Illuminare tedy his qui in tenebris. Do tego wielkichby konjektur sequele niebytność W. M. Páná w krytycznych spráwiłá głowách, á żáłość y tesknicę braterskim sercom, gdybyś nas, desiderata prezencyi swojey miał privare visione. Expectans tedy expecto prezencyi W. M. Páná, ábyś ad tantam tylu Imćiow coronám szácowna áffektow bráterskich estymácyą przybył gemma, ktorego powtorną wokácyą egredere de domo tua z swoich wywoływam progow oraz śię piszę etc. Przyjaćiel záprásza do Związku.
UCisnąwszy
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: B3
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
, i ratunku woła Niebieskiego. Gorgonę Minerwa odkrywa, Cyntia łuk napina, i strzały dobywa. Ani dbają na Stryja; wżajemne ochoty Dodaje im Panieństwo, i wspolna sromoty Takiej zemsta. Plutona nic ti nie turbuje, Tak jako więc gdy w ciężkim głodzie opanuje Lew w pół bydła wszytkiego tłustą jałowicę, Nasyciwszy próżnego żołądka tęsknicę: Z siadłej krwie kark otrząsa; i pastuszej straży Impety, i przeszkody lekce sobie waży. Nikczemnych Rządzcą Krajów, odrodzony z Braci Pallas mówi: które cię piekielnych postaci, Ządzą tak niepoczciwą zagorzały płomienie: Ze niebieskie plugawym zarażać promienie Odważasz się pojazdem? masz w swojej niezbożne Monarchij Furie, i czartostwa różne, Twgo
, y rátunku woła Niebieskiego. Gorgonę Minerwá odkrywa, Cyntia łuk nápina, y strzáły dobywa. Ani dbaią ná Stryiá; wźáiemne ochoty Dodáie im Pánieństwo, y wspolna sromoty Tákiey zemstá. Plutoná nic ti nie turbuie, Ták iáko więc gdy w ćięszkim głodźie opanuie Lew w poł bydła wszytkiego tłustą iáłowicę, Násyćiwszy prożnego żołądká tesknicę: Z śiádłey krwie kárk otrząsa; y pástuszey straży Impety, y przeszkody lekce sobie waży. Nikczemnych Rządzcą Kráiow, odrodzony z Bráći Pállás mowi: ktore ćie piekielnych postáći, Ządzą ták niepoczćiwą zágorzały płomienie: Ze niebieskie plugáwym zárażáć promienie Odważasz się poiázdem? masz w swoiey niezbożne Monárchiy Furye, y czártostwá rożne, Twgo
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 21
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700