swej trwającą mierze Upatrował: inszy się na urodę sadzą I gładkość; której lata lub choroby wadzą. Przyznąm się mnim oto dbał/ choć tego masz siła/ Cnota Magnes/ do ciebie ta mię powabiła. Teraz plac/ teraz masz czas/ płacić mi nie chęci: Odległego w miłości mający w pamięci. Jeśli przykra tęsknica zafrasujeć głowę: Masz w ręku Gospodarskie zabawki domowe: Możesz nabiałów dojrzeć. Lecz iż lzejsza pono Cienkim wartkie osnujesz Jedwabiem wrzeciono. Lub Pacierz który miłszy Bogu przy kądzieli Zmowisz; niż maloważny odprawiać w pościeli. Na cóż słowa: Już wdrogę nieodmienną jadę/ W ręce Boskie wraz z tobą/ wszytko dobro kładę.
swey trwáiącą mierze Vpatrował: inszy się ná vrodę sádzą Y głádkość; ktorey láta lub choroby wádzą. Przyznąm się mnim oto dbał/ choć tego masz śiłá/ Cnotá Mágnes/ do ciebie tá mię powabiłá. Teraz plác/ teraz mász czás/ płáćić mi nie chęći: Odległego w miłośći máiący w pámięći. Ieśli przykra tęsknica záfrásuieć głowę: Masz w ręku Gospodárskie zabawki domowe: Możesz nabiałow doyrzeć. Lecz iż lzeysza pono Cienkim wartkie osnuiesz Iedwabiem wrzećiono. Lub Paćierz ktory miłszy Bogu przy kądźieli Zmowisz; niż máłoważny odprawiać w pośćieli. Ná cosz słowá: Iuż wdrogę nieodmięnną iádę/ W ręce Boskie wraz z tobą/ wszytko dobro kłádę.
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 183
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
każą lata, I wygląda młodzieńców, a nie widać swata, Niech z tym korzeniem sypia, a on sztucznie może I bez czarów małżeńskie zgotować jej łoże; Której zaś mąż odjedzie i nierychło wraca, Że się w łóżku wpółpustym z tęsknicą przewraca, Gdy się tym głąbem pasie, który to ma ziele, Mniejsza będzie tęsknica i miększe pościele; Jeśliś niepłodna ani znasz chętnej Lucyny, Zażyj kwiatków, a będziesz powijała syny; A gdy-ć kwiat zwiędły zwiesi głowę jakby ścięty, Weź świeży, a zastąpisz z czasem i bliźnięty; Z którą na koniec mąż źle mieszka, którą trapi, Albo niestrojny, albo stary, albo chrapi
każą lata, I wygląda młodzieńców, a nie widać swata, Niech z tym korzeniem sypia, a on sztucznie może I bez czarów małżeńskie zgotować jej łoże; Której zaś mąż odjedzie i nierychło wraca, Że się w łóżku wpółpustym z tęsknicą przewraca, Gdy się tym głąbem pasie, który to ma ziele, Mniejsza będzie tęsknica i miększe pościele; Jeśliś niepłodna ani znasz chętnej Lucyny, Zażyj kwiatków, a będziesz powijała syny; A gdy-ć kwiat zwiędły zwiesi głowę jakby ścięty, Weź świeży, a zastąpisz z czasem i bliźnięty; Z którą na koniec mąż źle mieszka, którą trapi, Albo niestrojny, albo stary, albo chrapi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 48
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. A ty o czym twe rymy mają brzmieć na potym. Dowiesz się wnetże. To rzekł a wtym bełtem złotym Z łuczku mię prawie w samo serce ugodziwszy, Leciał wskok, na powietrze skrzydełki się wzbiwszy. A mnie z tego postrzału w też tropy ból nowy Ogarnął i niezwykłe na sercu okowy. I głęboka tęsknica niewypowiedziana, Żalem, troską, kłopotem ciężkim przeplatana. Tylko że te afekty dziwnym kołem chodzą, To mię w płomienie wdają, to mię same chłodzą. I tak swe temperując żądła i słodkości, Hołdownikiem mię czynią pieszczonej miłości. Więc iż trudno, jak mówią, płynąć przeciw wodzie, Przyjdzie i mnie swe żagle tej
. A ty o czym twe rymy mają brzmieć na potym. Dowiesz się wnetże. To rzekł a wtym bełtem złotym Z łuczku mię prawie w samo serce ugodziwszy, Leciał wskok, na powietrze skrzydełki się wzbiwszy. A mnie z tego postrzału w też tropy bol nowy Ogarnął i niezwykłe na sercu okowy. I głęboka tęsknica niewypowiedziana, Żalem, troską, kłopotem ciężkim przeplatana. Tylko że te afekty dziwnym kołem chodzą, To mię w płomienie wdają, to mię same chłodzą. I tak swe temperując żądła i słodkości, Hołdownikiem mię czynią pieszczonej miłości. Więc iż trudno, jak mowią, płynąć przeciw wodzie, Przyjdzie i mnie swe żagle tej
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 222
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
południe dogrzewa, I ptak, i bydło w cichych chłodach odpoczywa, I oracz wolno puścił woły wyprzężone, I pod krzami ucichły jaszczurki zielone, Ja tylko, nędznik, w sercu mam ustawną trwogę Ani strapionych myśli uspokoić mogę. Lwica za wilkiem bieży, za kozą wilczyca, Koza za wrzosem, i mnie do ciebie tęsknica; Każdego swoja lubość, swoja żądza pędzi, Każdego swój mól gryzie, swoja nędza swędzi. Ułapiłem sarneczek parę, jeszcze mają Srokacinki na grzbiecie, co dzień wysysają Dwie dojne kozie, a te chowam samej tobie, Dawno Testylis chciała uprosić je sobie I podobno otrzyma, ponieważ prze twoję Zbytnią hardość u ciebie śmierdzą
południe dogrzéwa, I ptak, i bydło w cichych chłodach odpoczywa, I oracz wolno puścił woły wyprzężone, I pod krzami ucichły jaszczurki zielone, Ja tylko, nędznik, w sercu mam ustawną trwogę Ani strapionych myśli uspokoić mogę. Lwica za wilkiem bieży, za kozą wilczyca, Koza za wrzosem, i mnie do ciebie tęsknica; Każdego swoja lubość, swoja żądza pędzi, Każdego swój mól gryzie, swoja nędza swędzi. Ułapiłem sarneczek parę, jeszcze mają Srokacinki na grzbiecie, co dzień wysysają Dwie dojne kozie, a te chowam samej tobie, Dawno Testylis chciała uprosić je sobie I podobno otrzyma, ponieważ prze twoję Zbytnią hardość u ciebie śmierdzą
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 9
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
, gdy nogę na cierniu zakole. Jakim w południe będziesz abo do wieczora, Jeśli-ć zaraz z poranku robota niespora? Baty Miłku, nie przyrównywaj inszych do swej mocy, Bo ty kosisz nie tylko w dzień, ale i w nocy. Dusza twoja z kamienia kędyś się urwała. Słuchaj, abo-ć tęsknica nigdy nie bywała? Miłko Nie bywała: po kimże chłop prosty ma tużyć, Który ustawnie musi robić abo służyć? Baty Ani-ć się przytrafiało, abyś zamiłował I nie spał całej nocy, i zalot pilnował? Milko Bodaj się nie trafiało: szkoda tam być musi Bez pochyby, kędy pies rzemienia zakusi.
, gdy nogę na cierniu zakole. Jakim w południe będziesz abo do wieczora, Jeśli-ć zaraz z poranku robota niespora? Baty Miłku, nie przyrównywaj inszych do swej mocy, Bo ty kosisz nie tylko w dzień, ale i w nocy. Dusza twoja z kamienia kędyś się urwała. Słuchaj, abo-ć tęsknica nigdy nie bywała? Miłko Nie bywała: po kimże chłop prosty ma tużyć, Który ustawnie musi robić abo służyć? Baty Ani-ć się przytrafiało, abyś zamiłował I nie spał całej nocy, i zalot pilnował? Milko Bodaj się nie trafiało: szkoda tam być musi Bez pochyby, kędy pies rzemienia zakusi.
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 29
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Gdy go pilnego mistrza ręka ugładziła I ozdobą przystojną kształtnie udarzyła. Trudno sądzić, co w skrytych myślach się taiło, Bo komu z przyjacielem rozstawać się miło? Lecz poszły zdrowe rady i tak ukochany On młodzieniec znowu jest swym Muzom oddany, A ony go uniosły w swoje piękne kraje. Tobie, cna panno, jeśli tęsknica zostaje, Niechaj zostanie wespół nadzieja stokrotna, Którą-ć na potym odda z lichwą chwila wrotna. SIELANKA DWUNASTA KOŁACZE
Panny, Pań sześć par Panny Sroczka krzekce na płocie, będą goście nowi. Sroczka czasem omyli, czasem prawdę powi. Gdzie gościom w domu rado, sroczce zawsze wierzą I nie każą się kwapić kucharzom z wieczerzą
Gdy go pilnego mistrza ręka ugładziła I ozdobą przystojną kształtnie udarzyła. Trudno sądzić, co w skrytych myślach się taiło, Bo komu z przyjacielem rozstawać się miło? Lecz poszły zdrowe rady i tak ukochany On młodzieniec znowu jest swym Muzom oddany, A ony go uniosły w swoje piękne kraje. Tobie, cna panno, jeśli tęsknica zostaje, Niechaj zostanie wespół nadzieja stokrotna, Którą-ć na potym odda z lichwą chwila wrotna. SIELANKA DWUNASTA KOŁACZE
Panny, Pań sześć par Panny Sroczka krzekce na płocie, będą goście nowi. Sroczka czasem omyli, czasem prawdę powi. Gdzie gościom w domu rado, sroczce zawsze wierzą I nie każą się kwapić kucharzom z wieczerzą
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 100
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
podobno moje chęci głupie. Symich Sierszeń w południe kąsa, przed wieczorem mszyca, Mucha cały dzień, w nocy przykra komorzyca, U wody się bój węża, jaszczurki przy krzaku, Mnie przy chróście. Co mówisz, szalony prostaku? Soboń Zufała Erifila mijając mię wczora Cisnęła na mię jabłkiem, skąd mi głowa chora. Tęsknica na mię bije, szum przelata uszy, Spać nie mogę, lice mi blednie, a mdło duszy. Symich I mnie w tańcu Testylis przydeptała nogę, Od tego czasu wszystek jakoby niemogę. Jeśli mi to na pośmiech tylko udziałała, Bodaj krzemienie gryzła, w pokrzywach sypiała. Soboń Kupido, co ogniste rzucasz w
podobno moje chęci głupie. Symich Sierszeń w południe kąsa, przed wieczorem mszyca, Mucha cały dzień, w nocy przykra komorzyca, U wody się bój węża, jaszczurki przy krzaku, Mnie przy chróście. Co mówisz, szalony prostaku? Soboń Zufała Erifila mijając mię wczora Cisnęła na mię jabłkiem, skąd mi głowa chora. Tęsknica na mię bije, szum przelata uszy, Spać nie mogę, lice mi blednie, a mdło duszy. Symich I mnie w tańcu Testylis przydeptała nogę, Od tego czasu wszystek jakoby niemogę. Jeśli mi to na pośmiech tylko udziałała, Bodaj krzemienie gryzła, w pokrzywach sypiała. Soboń Kupido, co ogniste rzucasz w
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 152
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
i śmierci swej znosił. Możem albowiem wybornie/ i bez błędu nabożnie tak rozmyślać/ iż Zbawiciel nasz przy rozmaitych mekach swoich z newymownym bólem serca swego naśw: to/ abo co podobnego myślił/ Naprzykład gdy się w Ogrojcu modlił Bogu Ojcu krwawym się botem oblewając myślił sobie. Trapi mię ta bojaźń/ smętek/ tęsknica/ pot krwawy i modlitwa z niewczasem ciała mego tak gorąca/ którą ja podejmuję dla nauki i przykładu ludzi/ ukazując im/ jako mają dla nieba- wieczności i miłości pracować i nie raz się zapicic[...] : Trapią mówi mnie te boleści pomienione i utrapienia/ ale barziej trapią serce moje ci/ którzy na to nie pamiętając będą
y śmierći swey znośił. Możem álbowiem wybornie/ y bez błędu nábożnie ták rozmyśláć/ iż Zbáwićiel nasz przy rozmáitych mekách swoich z newymownym bolem sercá swego naśw: to/ ábo co podobnego myślił/ Naprzykłád gdy się w Ogroycu modlił Bogu Oycu krwawym się botem oblewaiąc myślił sobie. Trápi mię tá boiaźń/ smętek/ tesknicá/ pot krwawy y modlitwá z niewczásem ćiáła mego ták gorącá/ ktorą iá podeymuię dlá náuki y przykłádu ludźi/ vkazuiąc im/ iáko máią dlá niebá- wiecznośći y miłośći prácowáć y nie raz się zápićic[...] : Trápią mowi mnie te boleśći pomienione y vtrápieniá/ ále barziey trápią serce moie ći/ ktorzy ná to nie pamiętaiąc będą
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 154
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
słuszna rzecz/ jakim matka święta/ Synowski usłyszawszy głos/ żalem przecięta. Aż do ziemie przypada: ach Synu jedyny/ Namilsze dziecię moje/ dla której przyczyny/ Do mnie żałosnej Matki nie przemówisz czego? Czemu słowem swym żalu nie hamujesz mego? Synu mój/ przedtym radość/ dziś mego okrutna Martwego serca żałość i tęsknica smutna. Któraż mi cię zła srogość z rąk moich wydarła? Która zła chwila Matkę (któraby umarła Za syna barzo rada) z tobą rozłączyła? Przecz mi twoich niewczasów i twej nie życzyła Śmierci? Czemużem w twoim nie zaległa grobie? Nie doznałabym takiej żałości na sobie: Jakiej doznawam teraz
słuszna rzecz/ iákim mátka święta/ Synowski vsłyszawszy głos/ żalem przećięta. Aż do ziemie przypada: ách Synu iedyny/ Namilsze dźiećię moie/ dla ktorey przyczyny/ Do mnie żáłosney Mátki nie przemowisz czego? Czemu słowem swym żalu nie hámuiesz mego? Synu moy/ przedtym rádość/ dźiś mego okrutna Martwego sercá żáłość y tesknicá smutna. Ktoraż mi ćię zła srogość z rąk moich wydárłá? Ktora zła chwilá Mátkę (ktoraby vmarła Zá syná bárzo rádá) z tobą rozłączyłá? Przecz mi twoich niewczásow y twey nie życzyłá Smierći? Czemużem w twoim nie zaległá grobie? Nie doznáłábym tákiey żáłośći ná sobie: Iákiey doznawam teraz
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 67.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
: Coś/ kilka tysięcy lat/ fortunne zwodziła. I nigdy nie przegrane harce na swą stronę/ Obaczymy kto weźmie zwycięstwa koronę. Patrzcież namilszy moi/ patrzcie na tę krwawą Utarczkę/ patrzmy/ kto tu odejdzie z niesławą. Długi czas przewodziła nad nami ta jędza/ Zaganiając w podziemne ciemnice/ gdzie nędza. Tęsknica/ trwoga/ nasze ojce i dziś trapi: Zdarzy Pan Bóg/ że tu szwank ostatni ułapi: Z którym pójdzie do lochów skowycząc na wieki; A nas zwyciężca sławny przyjmie do opieki. Ukrzyżowanie Pańskie na Kalwariej.
Et venerunt in locum, qui dicitur Golgota, quod est Calvariae locus, et ibi crucifixerunt eum.
: Coś/ kilká tyśięcy lat/ fortunne zwodźiłá. I nigdy nie przegráne hárce ná swą stronę/ Obaczymy kto weźmie zwyćięstwá koronę. Pátrzćiesz namilszy moi/ pátrzćie ná tę krwáwą Vtarczkę/ pátrzmy/ kto tu odeydźie z niesławą. Długi czás przewodźiła nád námi tá iędzá/ Záganiáiąc w podźiemne ćiemnice/ gdźie nędzá. Tesknicá/ trwogá/ násze oyce y dźiś trapi: Zdárzy Pan Bog/ że tu szwánk ostátni vłápi: Z ktorym poydźie do lochow skowycząc ná wieki; A nas zwyćiężcá sławny przyimie do opieki. Vkrzyżowánie Páńskie ná Kálwáryey.
Et venerunt in locum, qui dicitur Golgota, quod est Calvariae locus, et ibi crucifixerunt eum.
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 71.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610