(mowię) urągania słysząc JEZUS/ a żadnego pomocy/ ani pociechy znaku nie widząc/ żałośnie się z Ojcem swym przedwiecznym (jakoby już go nie śmiejąć zwać swym ojcem/ ale surowym Bogiem) umawiać musiał. Marc: 15. Deus meus Deus meus ut quid dereliquisti me. Co rzeknę o owych jego wnętrznych/ tęsknicach/ przestrachach/ smutku/ ociężałości/ opuściałości/ które na się tak gromadnie i silnie przepuścił/ że nietylko krwią się pocił: ale zgoła opuszczony ode wszytkich/ sam nawet siebie samego odstąpić/ i opuścić/ siebie sobie odebrać/ siebie samego pozbyć i nie mieć się zdał. O dziwne/ niepojęte zrzeczenie się!
(mowię) urągániá słysząc IEZVS/ á żadnego pomocy/ áńi poćiechy znáku nie widząc/ żałośnie się z Oycem swym przedwiecznym (iákoby iuż go nie śmieiąć zwáć swym oycem/ ále surowym Bogiem) umáwiać muśiáł. Marc: 15. Deus meus Deus meus ut quid dereliquisti me. Co rzeknę o owych iego wnętrznych/ tęsknicách/ przestráchách/ smutku/ oćiężałośći/ opuśćiałośći/ ktore ná się ták gromádnie y śilnie przepuśćił/ że nietylko krwią się poćił: ále zgołá opuszczony ode wszytkich/ sam náwet śiebie samego odstąpić/ y opuśćić/ śiebie sobie odebrać/ siebie samego pozbyć y nie mieć się zdał. O dźiwne/ niepoięte zrzeczenie się!
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 320
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
służyć, czekać - takie ukazuje Nagrody zrazu miłość, gdy swoich próbuje: Smaczniejsza woda zda się słońcem ugrzanemu I pokój wdzięczniejszy jest wojną strudzonemu.
III.
A iż nasze nie widzą oczy czasem tego, W czem serce kochać każe i co własne jego, Nie już to jest śmiertelna: milej więc witamy Przyjaciela, w tęsknicach kiedy nań czekamy. Ani to nam ostatniej rodzić może szkody, Choć dawno służym, gdy jest nadzieja nagrody, Nadzieja, co najwiętsze utrapienie słodzi I myśl z trosk ustawicznych rozmajcie wywodzi.
IV.
Gniew, wzdychania, łzy, odmów próżnych groźne słowa, Gdy je stateczność męska wytrzymać gotowa, Przydzie ten dzień,
służyć, czekać - takie ukazuje Nagrody zrazu miłość, gdy swoich próbuje: Smaczniejsza woda zda się słońcem ugrzanemu I pokój wdzięczniejszy jest wojną strudzonemu.
III.
A iż nasze nie widzą oczy czasem tego, W czem serce kochać każe i co własne jego, Nie już to jest śmiertelna: milej więc witamy Przyjaciela, w tesknicach kiedy nań czekamy. Ani to nam ostatniej rodzić może szkody, Choć dawno służym, gdy jest nadzieja nagrody, Nadzieja, co najwiętsze utrapienie słodzi I myśl z trosk ustawicznych rozmajcie wywodzi.
IV.
Gniew, wzdychania, łzy, odmów próżnych groźne słowa, Gdy je stateczność męska wytrzymać gotowa, Przydzie ten dzień,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 429
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wraz z afektem szczerem, Nieukontentowany acz junak w tej mierze, Iż miasto tego, co chciał, racją odbierze.
Zatym z obrosiołemi nadszedł ciemnopiory Mrok skrzydłami ze mglistej spuściwszy się góry. Jednakże i pod chmurnej nocy alternatą Musieli się zatrzymać z swą — do dnia — prywatą Nowi korespondenci, która lub pomierną Była w tęsknicach nie śpiąc, zdała się niezmierną Być aż na ten czas, kiedy brać się ku świtaniu Poczęło; wtedy frysztu było ku wyspaniu Potrzeba do południa. W czym małżonek baczny Namilejszej małżonki widząc sen tak smaczny Nie budził; szedł do sądów. Aż — skoro z ratusza Powrócił, dopiero ją jeszcze śpiącą rusza — I to
wraz z affektem szczerem, Nieukontentowany acz junak w tej mierze, Iż miasto tego, co chciał, racyą odbierze.
Zatym z obrosiołemi nadszedł ciemnopiory Mrok skrzydłami ze mglistej spuściwszy się gory. Jednakże i pod chmurnej nocy alternatą Musieli się zatrzymać z swą — do dnia — prywatą Nowi korrespondenci, ktora lub pomierną Była w tęsknicach nie śpiąc, zdała sie niezmierną Być aż na ten czas, kiedy brać się ku świtaniu Poczęło; wtedy frysztu było ku wyspaniu Potrzeba do południa. W czym małżonek baczny Namilejszej małżonki widząc sen tak smaczny Nie budził; szedł do sądow. Aż — skoro z ratusza Powrocił, dopiero ją jeszcze śpiącą rusza — I to
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 55
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
roboty Z takąż dokoła frandzlą, ale mankamentem Jakimsi ten bławatny dek z ciężkim okrętem Poszedł, że mi go pocztarz nie oddał, co chodzi — Wiatrów nie patrząc — prosto po morzu na łodzi«. A była też sukienka na bestyjkę taka U Włoszki, jak Włoch o niej słyszy od Polaka. Zaczym w ciężkich tęsknicach za stołem się kręci, Bo ją znał barzo dobrze Włoch i miał w pamięci. Potym zalterowany, nos zwiesiwszy, siedzi Właśnie jako zmokły wilk — skąpy w odpowiedzi Przez rozwleczoną do pułodwieczerz biesiadę. Uczciciel pyta, czy nie w trunku jaką wadę Upatrzył, że nie wesoł; więc każe do smaku, By przyniesiono
roboty Z takąż dokoła frandzlą, ale mankamentem Jakimsi ten bławatny dek z ciężkim okrętem Poszedł, że mi go pocztarz nie oddał, co chodzi — Wiatrow nie patrząc — prosto po morzu na łodzi«. A była też sukienka na bestyjkę taka U Włoszki, jak Włoch o niej słyszy od Polaka. Zaczym w ciężkich tęsknicach za stołem się kręci, Bo ją znał barzo dobrze Włoch i miał w pamięci. Potym zalterowany, nos zwiesiwszy, siedzi Właśnie jako zmokły wilk — skąpy w odpowiedzi Przez rozwleczoną do pułodwieczerz biesiadę. Uczciciel pyta, czy nie w trunku jaką wadę Upatrzył, że nie wesoł; więc każe do smaku, By przyniesiono
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 79
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949