przez się mogą nas mile i pożytecznie zatrudnić. Niemasz dnia takiego, w którymby się nie znalazła sposobność naucznia prostych i nieumiejących; pocieszenia strapionych; ratowania nieszczęśliwych. Okoliczności i nader częste zdarzają się, zasługi nadgrodzić, gniewliwych uśmierzyć, występnych skarać. Zabawy takowe nie tylko zastępują próżnowanie, ale oprócz tego że tęsknice uśmierzają, umysł rzeżwią i serce weselą.
Osobność nie powinna być przyczyną próżnowania i teskoności. Kto wierzy w nieograniczoność Boską, wie iż zawzdy jest w oczach jego; Możeż być pożądańsza sytuacja nad tę, która nas czyni widokiem Stwórcy naszego. Jeżeli przytomność poufałego przyjaciela czas z nim trawiony słodzi, coś za porównanie
przez się mogą nas mile y pożytecznie zatrudnić. Niemasz dnia takiego, w ktorymby się nie znalazła sposobność naucznia prostych y nieumieiących; pocieszenia strapionych; ratowania nieszczęsliwych. Okoliczności y nader częste zdarzaią się, zasługi nadgrodzić, gniewliwych uśmierzyć, występnych skarać. Zabawy takowe nie tylko zastępuią prożnowanie, ale oprocz tego że tesknice uśmierzaią, umysł rzeżwią y serce weselą.
Osobność nie powinna bydź przyczyną proznowania y teskoności. Kto wierzy w nieograniczoność Boską, wie iż zawzdy iest w oczach iego; Możeż bydź pożądańsza sytuacya nad tę, ktora nas czyni widokiem Stworcy naszego. Jeżeli przytomność poufałego przyiaciela czas z nim trawiony słodzi, coś za porownanie
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 72
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
, Lłka, Palemona, Ma Paeta i Ikara, Ceiksa i co ich Bez liczby w głębokościach pogrążyło swoich; Ale na cię, któryś jest w Najwyższego straży, Nic się, da Bóg, nacierać nigdy nie poważy. Owszem, ty wygodziwszy swej wrodzonej chęci I nazbierawszy mądrych rzeczy do pamięci, Doma cię czekające pozbawisz tęsknice I poczciwe ucieszysz zdrowiem swym rodzice. Mnie — nie wiem, którego już nadwietrzałe lata Wypychać się potężnie zdadzą z tego świata; Bądź mię jednak zastaniesz umarłym, bądź żywym, Nie najdziesz, jeno żem ci jest lub był życzliwym, I rzeczesz kiedyś po mym przechodząc się grobie: Miałem ja przyjacielem tego człeka
, Lłka, Palemona, Ma Paeta i Ikara, Ceiksa i co ich Bez liczby w głębokościach pogrążyło swoich; Ale na cię, któryś jest w Najwyższego straży, Nic się, da Bóg, nacierać nigdy nie poważy. Owszem, ty wygodziwszy swej wrodzonej chęci I nazbierawszy mądrych rzeczy do pamięci, Doma cię czekające pozbawisz tęsknice I poczciwe ucieszysz zdrowiem swym rodzice. Mnie — nie wiem, którego już nadwietrzałe lata Wypychać się potężnie zdadzą z tego świata; Bądź mię jednak zastaniesz umarłym, bądź żywym, Nie najdziesz, jeno żem ci jest lub był życzliwym, I rzeczesz kiedyś po mym przechodząc się grobie: Miałem ja przyjacielem tego człeka
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 18
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
samej tylko Śmierci w ręku klucze. NA UŚMIECH
Czarowny śmiechu, który w ślicznym ciele Różanych jagód wiercisz dwie łożnice I dwie kolebki, w których bez różnice Wdzięk z Kupidynem łóżko sobie ściele,
Czuj się na siłach i następuj śmiele Na troskę, żałość, twoje przeciwnice, Ból, płacz w mym sercu, niesmak i tęsknice Bij na mym gruncie, twe nieprzyjaciele.
Wszytka ta zgraja bez zysku nadzieje Uciecze ani powrócić pomyśli, Gdzie się wdzięcznego śmiechu będzie bała.
Niechże ustawnie będzie dobrej myśli Dziewka ma smaczna, niech się zawżdy śmieje, Choćby się dobrze z mych lamentów śmiała. NA POWRÓT
Te oczy, z których blask kogo onie
samej tylko Śmierci w ręku klucze. NA UŚMIECH
Czarowny śmiechu, który w ślicznym ciele Różanych jagód wiercisz dwie łożnice I dwie kolebki, w których bez różnice Wdzięk z Kupidynem łóżko sobie ściele,
Czuj się na siłach i następuj śmiele Na troskę, żałość, twoje przeciwnice, Ból, płacz w mym sercu, niesmak i tęsknice Bij na mym gruncie, twe nieprzyjaciele.
Wszytka ta zgraja bez zysku nadzieje Uciecze ani powrócić pomyśli, Gdzie się wdzięcznego śmiechu będzie bała.
Niechże ustawnie będzie dobrej myśli Dziewka ma smaczna, niech się zawżdy śmieje, Choćby się dobrze z mych lamentów śmiała. NA POWRÓT
Te oczy, z których blask kogo onie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 111
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Bohatyrowie nie są tak potężni, Żebym nad nimi nie miała przewodzić: Sami zwycięzcy w ciężkich u mnie chodzić Okowach muszą, ale-ć z mojej ręki Smaczne są pęta, dobrowolne męki. O dwór mi łacno i o szumne sługi, Chociaż odprawiam siłu bez wysługi. Wesołam, a wżdy przez ozdoby swoje Wzbudzam tęsknice, płacze, niepokoje. Szkodzę i nie chcąc, a w tym-em jest płocha, Że bardziej temu, co mię bardziej kocha. Ślepymi czynię, a wżdy każdy okiem Kradnie mię chciwym i łakomym wzrokiem; Jakoż też sam wzrok może o mnie sądzić, Jeżeli mu wprzód nie rozkażę błądzić. W dzień
Bohatyrowie nie są tak potężni, Żebym nad nimi nie miała przewodzić: Sami zwycięzcy w ciężkich u mnie chodzić Okowach muszą, ale-ć z mojej ręki Smaczne są pęta, dobrowolne męki. O dwór mi łacno i o szumne sługi, Chociaż odprawiam siłu bez wysługi. Wesołam, a wżdy przez ozdoby swoje Wzbudzam tęsknice, płacze, niepokoje. Szkodzę i nie chcąc, a w tym-em jest płocha, Że bardziej temu, co mię bardziej kocha. Ślepymi czynię, a wżdy każdy okiem Kradnie mię chciwym i łakomym wzrokiem; Jakoż też sam wzrok może o mnie sądzić, Jeżeli mu wprzód nie rozkażę błądzić. W dzień
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 197
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Godny mój ogień, żeby go nie dusić: O, jakom darmo chciał się o to kusić! Nie kryję go też, wszak go pełne księgi
Moje wyświadczą, jako mi był tęgi, lako był miły, że dla jego wagi Egipskie prawie wytrzymałem plagi. Eleuzis niechaj swoje tajemnice Roczne ukrywa, ale gdzie tęsknice Srogie zadaje miłość wdzięcznym gwałtem, Osobliwym to może wyrzec kształtem. Żaden też, oprócz niemy, nie wytrzyma Wygód, którymi Wenus swoich wzdyma. Każesz-li jednak, o moje kochanie, Niech w ciemnej nocy imię twe zostanie: Ale tak lepiej: u mądrych nie zginie, A nic nie rzeką, a głupi pominie.
Godny mój ogień, żeby go nie dusić: O, jakom darmo chciał się o to kusić! Nie kryję go też, wszak go pełne księgi
Moje wyświadczą, jako mi był tęgi, lako był miły, że dla jego wagi Egipskie prawie wytrzymałem plagi. Eleuzis niechaj swoje tajemnice Roczne ukrywa, ale gdzie tęsknice Srogie zadaje miłość wdzięcznym gwałtem, Osobliwym to może wyrzec kształtem. Żaden też, oprócz niemy, nie wytrzyma Wygód, którymi Wenus swoich wzdyma. Każesz-li jednak, o moje kochanie, Niech w ciemnej nocy imię twe zostanie: Ale tak lepiej: u mądrych nie zginie, A nic nie rzeką, a głupi pominie.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 259
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
przybiorę niezbyte okowy I w takie oddam wolność twoje ręce, Że sam powinien będziesz swojej męce: W ręce tej panny, którą bez różnice Godną osądzisz niebieskiej łożnice. A ty zaś u niej będziesz i nad bogi, Nad wszytkie skarby i nad zdrowie drogi; Z jej gładkiej twarzy i czarnej źrenice Będę-ć posyłał do serca tęsknice. Cóż płaczesz, dziecię? Zachowaj te trele Dojrzalszym latom, gdy przyczyn tak wiele Będziesz miał płaczu, jako liścia w lesie I jako piasku kręty wicher niesie. Ty jednak serca nie trać pod kłopotem, Owszem, rozumnym serce jej obrotem Pozyskaj sobie, które w małej chwili Moja potęga ku tobie nachyli; Tylko też
przybiorę niezbyte okowy I w takie oddam wolność twoje ręce, Że sam powinien będziesz swojej męce: W ręce tej panny, którą bez różnice Godną osądzisz niebieskiej łożnice. A ty zaś u niej będziesz i nad bogi, Nad wszytkie skarby i nad zdrowie drogi; Z jej gładkiej twarzy i czarnej źrenice Będę-ć posyłał do serca tęsknice. Cóż płaczesz, dziecię? Zachowaj te trele Dojrzalszym latom, gdy przyczyn tak wiele Będziesz miał płaczu, jako liścia w lesie I jako piasku kręty wicher niesie. Ty jednak serca nie trać pod kłopotem, Owszem, rozumnym serce jej obrotem Pozyskaj sobie, które w małej chwili Moja potęga ku tobie nachyli; Tylko też
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 260
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
w cnej kuchni Achaba.
Nad Fortą idąc z Dziedzinca do Ogroda inskrypcja Głoszę na froncie, że w tym tu końcie, Jest Wersal nowy, gdzie rozum zdrowy, Ma co notować, i admirować.
Nad drugą do Ogroda Fortą od stajni: Od stajni, Obory, idź na Odory; Tam paś żrzenicę, oddal tęsknice: Znaj Gospodarza, choć z wirydarza.
Inskrypcja nad Gankiem, wchodząc do Plebanii, od Dziedzinca: Casa ista humilis Hoc unicô superbit: Quod sit Regum Palatiis pacatior; Turbas enim et curas, dulci inimicas quieti, Aut non habet, aut non admittit. Non tamen inurbana, licet non in Urbe sita: Hospitem
w cney kuchni Achábá.
Nad Fortą idąc z Dziedzinca do Ogroda inskrypcya Głoszę ná froncie, że w tym tu końcie, Iest Wersal nowy, gdźie rozum zdrowy, Ma co notować, y admirować.
Nad drugą do Ogroda Fortą od stayni: Od stáyni, Obory, idź ná Odory; Tám paś żrzenicę, oddal tesknice: Znay Gospodarza, choć z wirydarza.
Inskrypcya nad Gánkiem, wchodząc do Plebanii, od Dziedzinca: Casa ista humilis Hoc unicô superbit: Quod sit Regum Palatiis pacatior; Turbas enim et curas, dulci inimicas quieti, Aut non habet, aut non admittit. Non tamen inurbana, licet non in Urbe sita: Hospitem
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 526
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
i zranioną CHrystusową/ i ofiarować mu w jedności bólu i ran jego świętych na Krzyżu/ tejże naświętszej/ Gdy oczy ból będzie trapił/ wejzrzawszy na oczy CHrystudowe sromotnie zawiązane/ i też wiele złego widzące i krwią oblana krzyżu wiedności[...] tegoż ofiarować. Także i na duszy; gdy smutek albo bojaźń/ albo[...] tęskntęsknice będziesz; przypomniawszy smutek i bojaźń CHRYstusa Zbawiciela Wogrojcu/ jako owoc mil pokorą postaraj się ofiarować. tak o wszytkich boleściach i dolegliwościach/ które się i kiedy trafi od kogożkolwiek/ i cóżkolwiek r mieć masz: Oczym więcej i da niech[...] sam ten nauczy i wyuczy rego dla miłości naśladownikiem słowem tylko[...] będziesz/ a
y zranioną CHrystusową/ y ofiárowáć mu w iednośći bolu y ran iego świętych ná Krzyżu/ teyże náświętszey/ Gdy oczy bol będźie trapił/ weyzrzawszy na oczy CHrystudowe sromotnie záwiązáne/ y też wiele złego widzące y krwią oblaná krzyżu wiednośći[...] tegoż ofiarować. Także y ná duszy; gdy smutek albo boiaźń/ álbo[...] teskntesknice będziesz; przypomniáwszy smutek y boiaźń CHRYstusá Zbáwićiela Wogroycu/ iako owoc mil pokorą postaray się ofiárowáć. tak o wszytkich boleśćiách y dolegliwośćiach/ ktore sie y kiedy trafi od kogożkolwiek/ y cożkolwiek r mieć masz: Oczym więcey y da niech[...] sam ten nauczy y wyuczy rego dla miłośći naśladownikiem słowem tylko[...] będźiesz/ a
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 140
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
się bardziej nie zawiodę, gdy Cię do tego przywiodę, O mój Boże, że w opiekę weźmiesz go sam pod twą rękę. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY Tren 41.
Poco prędko pospieszałeś, gdy nikogo nie zastałeś, Bo i wojsko nie ściągnięte! powróć jeszcze, kędy spięte Żalem serce zostawiłeś, a tęsknice nabawiłeś! Patrzcież, jak wiele sprawiła miłość, która w sercu była! Nie zastał w obozie hetmanów i mało co żołnierzów.
Nie dba, choć mu przyszłe czasy przyniosą różne niewczasy. Niedługo się myślą biedzi; krótka mu się droga widzi Tam powrócić, gdzie kochanie założyło swe mieszkanie. Choć godzinę tam zabawić
się bardziej nie zawiodę, gdy Cię do tego przywiodę, O mój Boże, że w opiekę weźmiesz go sam pod twą rękę. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY Tren 41.
Poco prędko pospieszałeś, gdy nikogo nie zastałeś, Bo i wojsko nie ściągnięte! powróć jeszcze, kędy spięte Żalem serce zostawiłeś, a tesknice nabawiłeś! Patrzcież, jak wiele sprawiła miłość, która w sercu była! Nie zastał w obozie hetmanów i mało co żołnierzów.
Nie dba, choć mu przyszłe czasy przyniosą różne niewczasy. Niedługo się myślą biedzi; krótka mu się droga widzi Tam powrocic, gdzie kochanie założyło swe mieszkanie. Choć godzinę tam zabawić
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 107
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
A dalej, swoje roztoczywszy zdroje, pod niepołomskie wspaniałe pokoje, pod dęby gęste, gdzie przebywa mnogi zwierz, kędy jeleń buja prędkonogi, płyniesz. Tu, przy tym niedostępnym brzegu, proszę, zatrzymaj trochę swego biegu. Tu, przy tym wirze posnuj się o male, aż ci wypowiem wszytkie swoje żale, wszytkie tęsknice i wszytkie przygody. Potym już wywrzesz zatrzymane wody, niechaj Filidzie zaniosą te słowa, które dziś smutna śle przez usta głowa: "Kto wesół, miłych kto zabaw zażywa – nigdy Damofon wesoły nie bywa. Lubo go miasto, lubo go spokojna trzyma wieś, lubo zabawka przystojna. Tu drzewa piękne liście rozkładają, tu
A dalej, swoje roztoczywszy zdroje, pod niepołomskie wspaniałe pokoje, pod dęby gęste, gdzie przebywa mnogi źwierz, kędy jeleń buja prędkonogi, płyniesz. Tu, przy tym niedostępnym brzegu, proszę, zatrzymaj trochę swego biegu. Tu, przy tym wirze posnuj się o male, aż ci wypowiem wszytkie swoje żale, wszytkie tesknice i wszytkie przygody. Potym już wywrzesz zatrzymane wody, niechaj Filidzie zaniosą te słowa, które dziś smutna śle przez usta głowa: "Kto wesół, miłych kto zabaw zażywa – nigdy Damofon wesoły nie bywa. Lubo go miasto, lubo go spokojna trzyma wieś, lubo zabawka przystojna. Tu drzewa piękne liście rozkładają, tu
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 46
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001