tych Sławie co ofiary palą; I wstrzymieźliwość jakąsi tam chwalą: Ta ich przewaga/ na to właśnie poszła; Jak ów co chwalił rzecz niechwalną/ Osła. Dam. Prawdać to widzę/ bo sama natura Jak mądrzy mówią że ciągnie do Jura; Na co mi skarby? na co mi klejnoty? Gdy noc w tęsknicy dokona sieroty. I kiedy dawną uważąm Dydonę/ Woli Łoźnicę/ niżeli Koronę Za fraszkę u niej sceptrum onym czasem/ To grunt cieszyć się/ z lubym Eneaszem. P. Och I owszem srogo zwykł Kupido ganić/ Gdy się kto wazy/ z nim viezdzać granic I niebo samo/ jak peda wiersz stary/ Zwykło
tych Sławie co offiáry palą; Y wstrzymieźliwość iákąśi tám chwalą: Tá ich przewaga/ ná to własnie poszłá; Iák ow co chwalił rzecz niechwalną/ Osłá. Dam. Prawdáć to widzę/ bo sámá náturá Iák mądrzy mowią że ćiągnie do Iurá; Ná co mi skárby? ná co mi kleynoty? Gdy noc w tęsknicy dokona śieroty. Y kiedy dawną vważąm Dydonę/ Woli Łoźnicę/ niżeli Koronę Zá frászkę v niey sceptrum onym czásem/ To gront ćieszyć się/ z lubym Eneászem. P. Och Y owszem srogo zwykł Kupido gánić/ Gdy się kto wazy/ z nim viezdzáć gránic Y niebo sámo/ iák peda wiersz stáry/ Zwykło
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 185
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
SMUTNE ŻALE PO UTRACONYCH DZIECIACH JEJ MOŚCI PANI KONSTANCJI Z OBÓR MORSZTYNOWEJ, WOJEWODZINEJ MAZOWIECKIEJ, PO ZMARŁYCH: CÓRCE 15 AUGUSTI, SYNU 2 SEPTEMBR. W ROKU 1698, WIERNEJ NIEŚMIERTELNEGO ŻALU TOWARZYSZCE
O, nader słabe w żalu okrutnym ulżenie, Gdzie jednaki ból rodzą sława i milczenie!
O, mizerna w ostatniej tęsknicy zabawo, Przypominać, jak groźno, jako niełaskawo Śmierć się obeszła z nami, kiedy z woli Bożej Oraz córkę i syna na marach położy. Przecięż jest w płaczu ulga, jest gdy co nas tłoczy, Ciężkiego znoju serce uleje przez oczy, Gdy co ściskając oddech w piersiach nam osiędą, Płacz i rzewliwe łkania
SMUTNE ŻALE PO UTRACONYCH DZIECIACH JEJ MOŚCI PANI KONSTANCJI Z OBÓR MORSZTYNOWEJ, WOJEWODZINEJ MAZOWIECKIEJ, PO ZMARŁYCH: CÓRCE 15 AUGUSTI, SYNU 2 SEPTEMBR. W ROKU 1698, WIERNEJ NIEŚMIERTELNEGO ŻALU TOWARZYSZCE
O, nader słabe w żalu okrutnym ulżenie, Gdzie jednaki ból rodzą sława i milczenie!
O, mizerna w ostatniej tęsknicy zabawo, Przypominać, jak groźno, jako niełaskawo Śmierć się obeszła z nami, kiedy z woli Bożéj Oraz córkę i syna na marach położy. Przecięż jest w płaczu ulga, jest gdy co nas tłoczy, Ciężkiego znoju serce uleje przez oczy, Gdy co ściskając oddech w piersiach nam osiędą, Płacz i rzewliwe łkania
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 109
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
ręce okowy, Na serce pęto, skąd więzień nienowy Przyznam (na sławę twoję proszę o to), Żem jest niewolnik kupny za to złoto. DO JAGI
Dwieścieśkroć gęby, Jago, obiecała, Dwieścieś ust dała, tyłeś odebrała; Dosyć się stało, przyznam, obietnicy, Lecz nie masz dosyć w miłosnej tęsknicy. Któż sobie, dziewko, takowych żniw życzy, Których kłos, i sian, których źdźbła policzy? Kto się o tysiąc gron bogom pokłoni? Kto policzonym rojom rad zadzwoni? Ubogiego to na liczbie mieć owce I znać na pamięć granic swych manowce! Dlatego-ć ziemia zawsze z niebem zyszcze, Że jej nie licząc kropel
ręce okowy, Na serce pęto, skąd więzień nienowy Przyznam (na sławę twoję proszę o to), Żem jest niewolnik kupny za to złoto. DO JAGI
Dwieścieśkroć gęby, Jago, obiecała, Dwieścieś ust dała, tyłeś odebrała; Dosyć się stało, przyznam, obietnicy, Lecz nie masz dosyć w miłosnej tęsknicy. Któż sobie, dziewko, takowych żniw życzy, Których kłos, i sian, których źdźbła policzy? Kto się o tysiąc gron bogom pokłoni? Kto policzonym rojom rad zadzwoni? Ubogiego to na liczbie mieć owce I znać na pamięć granic swych manowce! Dlatego-ć ziemia zawsze z niebem zyszcze, Że jej nie licząc kropel
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 270
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Com wam zawinił, me oczy?
Możecie to wiedzieć samy, Że smaczny widok tej damy Łzy daje, a pociechy broni; Czemuż was chciwość tam toczy, Gdzie będąc bez zbroje, bez broni, Gołe oczy, nikt was nie zbroni? Com wam zawinił, me oczy?
Bez niej konacie w tęsknicy, Duszy zaś umrzeć, nędznicy, Żeście ją widziały, przychodzi; Ten miecz, co mi serce broczy, Lubicie, a ta, co mi szkodzi, U was za boginią uchodzi. Com wam zawinił, me oczy? ŁAKOMY
Gładkość młoda ma pozór wesoły I oczy, Lecz bez złotych warkoczy Złoto łeb
Com wam zawinił, me oczy?
Możecie to wiedzieć samy, Że smaczny widok tej damy Łzy daje, a pociechy broni; Czemuż was chciwość tam toczy, Gdzie będąc bez zbroje, bez broni, Gołe oczy, nikt was nie zbroni? Com wam zawinił, me oczy?
Bez niej konacie w tęsknicy, Duszy zaś umrzeć, nędznicy, Żeście ją widziały, przychodzi; Ten miecz, co mi serce broczy, Lubicie, a ta, co mi szkodzi, U was za boginią uchodzi. Com wam zawinił, me oczy? ŁAKOMY
Gładkość młoda ma pozór wesoły I oczy, Lecz bez złotych warkoczy Złoto łeb
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 287
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mojej niewoli: Hanusiu złota, serce me zostało z tobą, Ach gdyby nam obojgu pospołu być z sobą. Ja odjeżdżam od ciebie gdzieś w odległe kraje, A od ciężkiej tęsknicę sił mi już nie staje. Które smutne czytając z sobą obiecadło, Myśl stawiała cię w oczach lepiej niż zwierciadło. I tu chociaż w tęsknicy zostaję po tobie, Wszytkę tę moję żałość tym cukruję sobie, Że w nagrodę tej srogiej wycierpianej męki Nacałuję się w rychle twojej ślicznej ręki.
I po tych wielu ślinkach darmo połykanych, Poważę się i dalej do ustek rożanych, Przy których są za cyfrę cukry i kanary I same elizejskich poi słodkie nektary. Więc do
mojej niewoli: Hanusiu złota, serce me zostało z tobą, Ach gdyby nam obojgu pospołu być z sobą. Ja odjeżdżam od ciebie gdzieś w odległe kraje, A od ciężkiej tęsknicę sił mi już nie staje. Ktore smutne czytając z sobą obiecadło, Myśl stawiała cię w oczach lepiej niż zwierciadło. I tu chociaż w tęsknicy zostaję po tobie, Wszytkę tę moję żałość tym cukruję sobie, Że w nagrodę tej srogiej wycierpianej męki Nacałuję się w rychle twojej ślicznej ręki.
I po tych wielu ślinkach darmo połykanych, Poważę się i dalej do ustek rożanych, Przy ktorych są za cyfrę cukry i kanary I same elizejskich poi słodkie nektary. Więc do
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 231
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Z Tyraństwa wyswobodził/ a z niewoli swoje Poddane wysadziwszy/ Sąsiad pod hołd podbił/ Każdy rozum spaniały chce by w WOLNOŚCI żył. Dla niej żywot utracić/ dla niej co gorszego Gotów ponieść/ nie masz mu nic a nic strasznego. Jakoż bez cnej Swobody żywot niewolniczy/ Śmierć własna kto go wiedzie w serdecznej tęsknicy Odrodkiem spaniałości taki jest u ludzi/ Kogo ciężka Niewola do żywota budzi. Który woli na hańbę Ojczyźnie strapionej/ Żyć w Kajdanach z Wolności kelinotu złupinej. I woli mieć w surowcu ręce załamane/ Niżli umrzeć w WOLNOŚCI/ i krwią pola zlane Wiedzie: a żeby uszedł pośmiewisk szkodliwych/ I ustrzegł się tyrańskich gniewów nader
Z Tyráństwa wyswobodźił/ á z niewoli swoie Poddáne wysadźiwszy/ Sąśiad pod hołd podbił/ Káżdy rozum spániáły chce by w WOLNOSCI żył. Dla niey żywot vtráćić/ dla niey co gorszego Gotow ponieść/ nie mász mu nic á nic strásznego. Iákosz bez cney Swobody żywot niewolniczy/ Smierć włásna kto go wiedźie w serdeczney tesknicy Odrodkiem spániáłośći táki iest v ludźi/ Kogo ćiężka Niewola do żywotá budźi. Ktory woli ná háńbę Oyczyźnie strápioney/ Zyć w Káydánách z Wolnośći kelynotu złupiney. Y woli mieć w surowcu ręce záłámáne/ Niżli vmrzeć w WOLNOSCI/ y krwią polá zlane Wiedźie: á żeby vszedł pośmiewisk szkodliwych/ Y vstrzegł się tyráńskich gniewow náder
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: Bv
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
świat nic nie ma/ Ni milszego/ ni droższego/ Przymi afektu naszego. Symfonie
Szczerą przyjaźń i ochotę/ Moszcz Kadzidło/ kruchy złote/ I sam nas racz błogosławić. W Królestwie swoim postawić. Symfonia Dwudziesta Szósta.
IVż Ojcowie teraz Święci/ W odchłanie zdawna zawzięci. Co jutrzenki wyglądali/ W swej tęsknicy doczekali/ Światła nowego u siebie/ Pragnąc dawno zasieść w niebie: Na pożądanej stolicy/ W Boskiej da Pan Bóg świątnicy. Już proroctwa wypełnione/ I obłoki otworzone. Mesjasz w ciele widomy/ W stajni z bydłem położony. Czysta Panna i szczęśliwa/ Która członeczki okrywa. Zbawiciela maluczkiego/ Potomka Dawidowego. Weselcie się
świát nic nié ma/ Ni milszego/ ni droższego/ Przymi áffektu nászego. Symphonie
Szcżerą przyiaźń i ochotę/ Moszcż Kádźidło/ kruchy złote/ I sam nas rácż błogosłáwić. W Krolestwie swoim postáwić. Symphonia Dwudźiesta Szosta.
IVż Oycowie teraz Swięći/ W odchłánie zdawná záwźięći. Co iutrzenki wyglądáli/ W swey tesknicy docżekali/ Świátłá nowego v śiebie/ Prágnąc dawno záśieść w niebie: Ná pożądáney stolicy/ W Boskiey da Pan Bog świątnicy. Iuż proroctwa wypełnione/ I obłoki otworzone. Messyasz w ćiele widomy/ W stáyni z bydłem położony. Czysta Pánná y szcżęśliwá/ Ktora cżłonecżki okrywa. Zbáwićielá málucżkiego/ Potomká Dawidowego. Weselćie sie
Skrót tekstu: ŻabSymf
Strona: Ev
Tytuł:
Symfonie anielskie
Autor:
Jan Żabczyc
Drukarnia:
Marcin Filipowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631
Właśnie dzisiejszy Pański żal konterfetował/ I tę jego przez Cedron drogę przetorował. O szczęśliwszy nad insze/ sławnego strumienia Brodzie: któryś nie tylko naszego zbawienia Postać grzbietem swym dźwigał; ale i samego Dziś Zbawiciela nosisz/ i Boga wiecznego. Przeszedł Pan/ przeszli za nim smętni zwolennicy/ W niewysłowionym smętku/ i w srogiej tęsknicy. My też za nim/ którzy go naśladować chcemy: Przechodźmy/ że tam dalszą sprawę obaczemy. Męki Pańskiej. 2. Reg. 15. Getsemani.
Tunc venit cum illis Iesus in villam quae dicitur Gethsemani. Math: 26. etc.
TV wioska (abo folwarki), Getsemani zową; Nowa rzecz zwolennikom
Własnie dźiśieyszy Páński żal konterfetował/ I tę iego przez Cedron drogę przetorował. O szczęśliwszy nád insze/ sławnego strumienia Brodźie: ktoryś nie tylko nászego zbáwienia Postáć grzbietem swym dźwigał; ále y sámego Dźiś Zbáwićielá nośisz/ y Bogá wiecznego. Przeszedł Pan/ przeszli zá nim smętni zwolennicy/ W niewysłowionym smętku/ y w srogiey tesknicy. My też zá nim/ ktorzy go náśládowáć chcemy: Przechodźmy/ że tám dálszą spráwę obaczemy. Męki Páńskiey. 2. Reg. 15. Gethsemani.
Tunc venit cum illis Iesus in villam quae dicitur Gethsemani. Math: 26. etc.
TV wioská (ábo folwárki), Gethsemani zową; Nowa rzecz zwolennikom
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 5.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
ciebie; Mnie żaden kwiat nie powabi wonny do siebie. Cóż mi po tym, chociaż pojźrzę na konwalią, Chociaż uszczknę miłą różą abo lilią?
Przez twojej urody niczym są ogrody; Twe wargi szkarłatne i czoło udatne Wszytkie kwiecia nabogatsze czynią niepłatne.
Jeśliś przeto mię wezwała, żebym się bawił, A w tęsknicy frasowliwej tylko czas trawił, Jakoż ja mogę bez ciebie wytrwać na świecie? Fraszką u mnie wirydarze, fraszką są kwiecie. Głupi bym był, wierzę, kiedybym w tej mierze Więcej kochał w zielu niżli w przyjacielu, Któremu serce wylałem nad inszych wielu.
Czyli już śpisz, czy na jawie
ciebie; Mnie żaden kwiat nie powabi wonny do siebie. Cóż mi po tym, chociaż pojźrzę na konwaliją, Chociaż uszczknę miłą różą abo liliją?
Przez twojej urody niczym są ogrody; Twe wargi szkarłatne i czoło udatne Wszytkie kwiecia nabogatsze czynią niepłatne.
Jeśliś przeto mię wezwała, żebym się bawił, A w tesknicy frasowliwej tylko czas trawił, Jakoż ja mogę bez ciebie wytrwać na świecie? Fraszką u mnie wirydarze, fraszką są kwiecie. Głupi bym był, wierzę, kiedybym w tej mierze Więcej kochał w zielu niżli w przyjacielu, Któremu serce wylałem nad inszych wielu.
Czyli już śpisz, czy na jawie
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 83
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Pirroi, wyprzągszy go z cugu złocistego, gdyż wczas i godzinę Wenery, mam wolą przejezdzać się po ulicach piekielnych, a lekką krusząc uczynię potym pięćdziesiąt Kornetto, przed Proserpiną Królową podziemnych Prowincyj, która stęka, płacze, tęskni, omdlewa, góre, drzy, pała, szaleje, pęka się, zdycha, w wielkiej tęsknicy kiedy mnie nie widzi. T. Słońce barzo rano z namiotu swego porywać się zwykło, a wów czas właśnie, gdy złocistym promieniom jego bładawe ustępują gwiazdy, i tak wdomu Gospodarza nie będę mógł zastać, konie zaś jego będą blisko południa, nim ja przyjdę, zaczym i droga próżna i fatyga niepotrzebna byćby
Pirroi, wyprzągszy go z cugu złoćistego, gdyż wczás y godźinę Venery, mam wolą przeiezdzáć się po vlicách piekielnych, á lekką krusząc vczynię potym pięćdźieśiąt Kornetto, przed Proserpiną Krolową podźiemnych Prowinciy, ktora stęka, płácze, tęskni, omdlewa, gore, drzy, pała, száleie, pęka się, zdycha, w wielkiey tęsknicy kiedy mnie nie widźi. T. Słońce bárzo ráno z namiotu swego porywáć się zwykło, á wow czás właśnie, gdy złoćistym promieniom iego błádawe vstępuią gwiazdy, y tak wdomu Gospodarzá nie będę mogł zástáć, konie záś iego będą blisko południá, nim ia przyidę, záczym y drogá prożna y fatygá niepotrzebna byćby
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 3
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695