miasto brogu, ten jest u żołnierza Miasto szpiklerza.
To prawda, że też choć się nic nie siało, Jakom już wspomniał, przecię się młacało I z sąsieków się bierało, ach Panie! Nie karz nas za nie.
Bywało i to, że się domyślała Sama czeladka i często wadzała Karpie z rogami lub tłuste sikory Z cudzej obory.
Ale do roli wracam się od wojny, Czy nie lepiej że żywot wieść spokojny? Nie lepszaż dola drugiego pasterza, Niźli rycerza?
Niech każdy przyzna, czy nie droższe złota Wszytkie godziny takiego żywota? Gdy pańskie dwory, wysokie kominy, Ich gęste dymy,
Wzgardzę; gdy prożen lichwy
miasto brogu, ten jest u żołnierza Miasto szpiklerza.
To prawda, że też choć się nic nie siało, Jakom już wspomniał, przecię się młacało I z sąsiekow się bierało, ach Panie! Nie karz nas za nie.
Bywało i to, że się domyślała Sama czeladka i często wadzała Karpie z rogami lub tłuste sikory Z cudzej obory.
Ale do roli wracam się od wojny, Czy nie lepiej że żywot wieść spokojny? Nie lepszaż dola drugiego pasterza, Niźli rycerza?
Niech każdy przyzna, czy nie droższe złota Wszytkie godziny takiego żywota? Gdy pańskie dwory, wysokie kominy, Ich gęste dymy,
Wzgardzę; gdy prożen lichwy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 347
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
STARA
Poświęcam, stara Lais, zwierciadło Wenerze, Niech nieśmiertelna gładkość w rękę to szkło bierze; Mnie nic po nim, owszem mi większą czyni trwogę: Jakam jest, widzieć nie chcę, jak byłam — nie mogę. DO SĄSIADA
Dobrze-ć się wiedzie, Mój miły sąsiedzie: Masz do uciechy Pełne zboża strzechy, Tłuste dobytki I polne użytki, Cnotliwą żonę, Dziatek nie wspomnę, Masz przyjaciele; A wżdy, rzekę-ć śmiele, Choć w dobre chwile, Nie znasz krotofile I zawsześ smętny, Chociaż ci Bóg chętny. Strzeżcież się, strzeżcie, Żeby tego szczęście Snadź nie postrzegło, Boby cię odbiegło! Kto
STARA
Poświęcam, stara Lais, zwierciadło Wenerze, Niech nieśmiertelna gładkość w rękę to szkło bierze; Mnie nic po nim, owszem mi większą czyni trwogę: Jakam jest, widzieć nie chcę, jak byłam — nie mogę. DO SĄSIADA
Dobrze-ć się wiedzie, Mój miły sąsiedzie: Masz do uciechy Pełne zboża strzechy, Tłuste dobytki I polne użytki, Cnotliwą żonę, Dziatek nie wspomnę, Masz przyjaciele; A wżdy, rzekę-ć śmiele, Choć w dobre chwile, Nie znasz krotofile I zawsześ smętny, Chociaż ci Bóg chętny. Strzeżcież się, strzeżcie, Żeby tego szczęście Snadź nie postrzegło, Boby cię odbiegło! Kto
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 88
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
z swoją ozdobą; Ożyłaś zatem, ożyłem wraz i ja, Bo mię twe zdrowie żywi, śmierć zabija. O, jakom szczęśliw, jeśli moje modły Niebo po części do tego przywiodły I jeśli moje przy ufałej wierze Nalazły miejsce u bogów pacierze! Jakoż tak ufam i stąd hojne dary Bogom i tłuste poniosę ofiary, I niech mię niebo powtórnie tak skarze, Jeśli mię skąpym uznają ołtarze. Taż w tobie, Jago, niech będzie ochota I wiedz, że wdzięczność najprzedniejsza cnota;
Oddaj zapłatę jak ślubowną winę: Bogom za zdrowie, a mnie za przyczynę. DO JAGNIESZKI
Bez ciebie, moje dziewczę, tak leniwym
z swoją ozdobą; Ożyłaś zatem, ożyłem wraz i ja, Bo mię twe zdrowie żywi, śmierć zabija. O, jakom szczęśliw, jeśli moje modły Niebo po części do tego przywiodły I jeśli moje przy ufałej wierze Nalazły miejsce u bogów pacierze! Jakoż tak ufam i stąd hojne dary Bogom i tłuste poniosę ofiary, I niech mię niebo powtórnie tak skarze, Jeśli mię skąpym uznają ołtarze. Taż w tobie, Jago, niech będzie ochota I wiedz, że wdzięczność najprzedniejsza cnota;
Oddaj zapłatę jak ślubowną winę: Bogom za zdrowie, a mnie za przyczynę. DO JAGNIESZKI
Bez ciebie, moje dziewczę, tak leniwym
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 264
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
go katu, wielkać moc jest w perłowym prochu!” „Większa w sztuce słoniny — rzecze chory — z grochu.” „A to jako?” — ten pyta. Ów mu wszytko powie. Więc prosi, żeby tego wszyscy doktorowie Prócz niego nie wiedzieli; wraz między recepty: Na słabości z gorączki, tłuste z grochu chrzepty, Doświadczona, napisze. Niedługo Włoch potem Podobnym paroksyzmem zapadł; wnet się go ten Podjął, asekurując, trzeciego dnia dłużej Że nie ma leżeć; w skoki grochu mu odłuży I jeść każe z słoniną do ostatniej łyżki. Zapchał grubą potrawą nieprzywykłe kiszki. I zgadł, bo do trzeciego dnia nie leżąc
go katu, wielkać moc jest w perłowym prochu!” „Większa w sztuce słoniny — rzecze chory — z grochu.” „A to jako?” — ten pyta. Ów mu wszytko powie. Więc prosi, żeby tego wszyscy doktorowie Prócz niego nie wiedzieli; wraz między recepty: Na słabości z gorączki, tłuste z grochu chrzepty, Doświadczona, napisze. Niedługo Włoch potem Podobnym paroksyzmem zapadł; wnet się go ten Podjął, asekurując, trzeciego dnia dłużej Że nie ma leżeć; w skoki grochu mu odłuży I jeść każe z słoniną do ostatniej łyżki. Zapchał grubą potrawą nieprzywykłe kiszki. I zgadł, bo do trzeciego dnia nie leżąc
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 248
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, będąc Admirałem na ten czas, gdy dotego zajęcia i ognia strasznego, łodką zbliżywszy się, upatruje przyczyn, kamieni i popiołów mnóstwem przytłuczony, dymem uduszony, z wielką Reipublicae Literatae szkodą; jako Pliniusz Mlodszy, Wnuk jego opisał w Liście do Tacita Koło Góry tej wszystkie Pola dziwnej są żyzności, co sprawują popioły tłuste: Na samym wierzchołku równina jest próżna, Roku Pańskiego 1638. Atanazy Kircher Soc: IESU wielki rzeczy skrytych Badacz zlustrował personaliter i zawołał: O altitudo divitiarum Sapientiae et Scietiae Dei. Leży ta Góra od Neapolu Miasta o pół trzeciej mili Polskiej. Tuż o GÓRACH in Komuni Osobllwości enarrantur.
NA GÓRACH bardzo wysokich, osobliwie
, będąc Admirałem na ten czas, gdy dotego zaięcia y ognia strasznego, łodką zbliżywszy się, upatruie przyczyn, kamieni y popiołow mnostwem przytłuczony, dymem uduszony, z wielką Reipublicae Literatae szkodą; iako Pliniusz Mlodszy, Wnuk iego opisał w Liście do Tacita Koło Gory tey wszystkie Pola dziwney są żyzności, co sprawuią popioły tłuste: Na samym wierzchołku rownina iest prożna, Roku Pańskiego 1638. Atanazy Kircher Soc: IESU wielki rzeczy skrytych Badacz zlustrował personaliter y zawołał: O altitudo divitiarum Sapientiae et Scietiae Dei. Leży ta Gora od Neapolu Miasta o puł trzeciey mili Polskiey. Tuż o GORACH in Communi Osobllwości enarrantur.
NA GORACH bardzo wysokich, osobliwie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 550
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Tedy gdy to przed pospólstwem Mesaleńskim opowiedziano/ zaraz posłali posły ku Biasowi/ z rozmaitemi podarki/ żądając z nim pokoju. Jednego czasu/ jako pisze Laertius, gdy Aliatus Książę/ miasto Prieneńskie obiegł/ spodziewając się że je miał głodem wymorzyć/ tedy Bias swą opatrznością niedostatek który w mieście mieli/ tak pokrył: Dwie tłuste Jałowice z miasta wypuścił/ aby mogły być pojmane od nieprzyjaciół. Które gdy Aliatus Książę ujźrzał/ spodziewał się że mają dostatek żywności/ i posłał ku Biasowi/ aby wyszedł z miasta/ a o przymierzu traktował. Odpowiedział: gdybych wyszedł snadźby Prienanie cebule jedli (jakoby rzekł/ snadźby płakali) bał się
Tedy gdy to przed pospolstwem Messáleńskim opowiedźiano/ záraz posłali posły ku Biásowi/ z rozmáitemi podárki/ żądáiąc z nim pokoiu. Iednego cżásu/ iáko pisze Laertius, gdy Aliátus Kśiążę/ miásto Prieneńskie obiegł/ spodźiewáiąc się że ie miał głodem wymorzyć/ tedy Biás swą opátrznośćią niedostátek ktory w mieśćie mieli/ ták pokrył: Dwie tłuste Iáłowice z miástá wypuśćił/ áby mogły być poimáne od nieprzyiaćioł. Ktore gdy Aliátus Kśiążę vyźrzał/ spodźiewał się że máią dostátek żywnośći/ y posłał ku Biásowi/ áby wyszedł z miástá/ á o przymierzu tráktował. Odpowiedźiáł: gdybych wyszedł snadźby Prienánie cebule iedli (iákoby rzekł/ snadźby płákáli) bał się
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 50
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
. 6. Mar.c. 3. Luc 6 Psal. 83 Iac. 1. Matt 22 Psal. 81. Pytanie 1. Adama starego przy bankiecie, i odpowiedź Janowa.
ADam: Jako się rozumieją te słowa pisma z. Kto się kocha w używaniu w niedostatku będżoe; a kto miłuje wino i tłuste kąski nie zbogaci się. JAN: Według litery jako się rozumieć ma doświadczenie często uczy; moralnie jednak i duchownie rozumieć mamy przez te kąski smaczne i wino/ wszytko to oczym trzej Synowie waszmości wzwyż dyskutowali i mówili/ w których kto się kocha/ nigdy bogatym nie będzie/ ani w cnoty gruntowne/ ani w
. 6. Mar.c. 3. Luc 6 Psal. 83 Iac. 1. Matt 22 Psal. 81. Pytanie 1. Adama stárego przy bankiećie, y odpowiedź Ianowa.
ADam: Iako się rozumieią te słowá pismá s. Kto się kocha w vżywániu w niedostatku będźoe; a kto miłuie wino y tłuste kąski nie zbogáći się. IAN: Według litery iako się rozumiec ma doświadczenie często vczy; moralnie iednak y duchownie rozumieć mamy przez te kąski smáczne y wino/ wszytko to oczym trzey Synowie waszmośći wzwysz dyskutowali y mowili/ w ktorych kto się kocha/ nigdy bogatym nie będźie/ áni w cnoty gruntowne/ áni w
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 68
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
natrzeć[...] m z olejkiem Różowym zmieszanym, po[...] go potrawami sytnemi, jako to polewką migdałową, etc. Jeżeli z przyczyny macice, dawać wąchać Bobrowy strój, i kurzyć niem, także przytykać pod nos Spir: Sal. Arm Jeżeli z trucizny zadanej, tę trzeba wywabić przez womitoria, także pić dawać mleko ciepłe, polewki tłuste, etc. Jeżeli zbytnich purgansów, albo womitów, dać Teriaki świerżej przydawszy do niej Laudani Opiati grano jedno. Żywot smarować olejkami Cydonior Methae, Myrt ll. etc. potym worki z ziołami zatrzymywającemi przykładać. Jeżeli zwomitów, o tym będzie na swym miejscu: Jeżeli zbytnich potów, te trzeba ustanowić, ciało ścierać
nátrzeć[...] m z oleykiem Rożowym zmieszánym, po[...] go potráwámi sytnemi, iáko to polewką migdałową, etc. Ieżeli z przyczyny mácice, dáwáć wącháć Bobrowy stroy, y kurzyć niem, tákże przytykáć pod nos Spir: Sal. Arm Ieżeli z trućizny zádáney, tę trzebá wywabić przez womitorya, tákże pić dáwáć mleko ciepłe, polewki tłuste, etc. Ieżeli zbytnich purgánsow, álbo womitow, dác Theryáki świerżey przydawszy do niey Laudani Opiati gráno iedno. Zywot smárowáć oleykámi Cydonior Methae, Myrt ll. etc. potym worki z źiołámi zátrzymywáiącemi przykładáć. Ieżeli zwomitow, o tym będzie ná swym mieyscu: Ieżeli zbytnich potow, te trzebá ustánowić, ćiáło śćieráć
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 170
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
Raz nazwanego. Wielkie olim było Państwo, bo od Egiptu aż do Państwa Monomotapa się rozciągało, ale teraz to od Turków, to od Monemugów w granicach umniejszone. Kraj ten jesł równy, gładki, oprócz, że granice jego górami, jako wałami obsypane, bogaci go wszelki kruszec osobliwie złoto, srebro: ma pastwiska tłuste, wszelkie zwierzęta, frukta. Miast ma niewiele i wsi, bo Cesarz i Obywatelc częściej w namiotach, niż w Pałacach murowanych, i w budynkach rezydują. Kościołów tu mnóstwo niezliczone, nawet na pustych miejscach, Klasztorów liczba nie mała, Mnichów Schismatyków, Koptejskich, Mahometańskich, Pogańskich i Chrześcijańskich mnóstwo. Państwo to rozciąga
Raz názwanego. Wielkie olim było Państwo, bo od Egyptu aż do Państwá Monomotapa się rościągało, ale teraz to od Turkow, to od Monemugow w gránicach umnieyszone. Kray ten iesł rowny, gładki, oprocz, że gránice iego gorámi, iako wáłami obsypane, bogaci go wszelki kruszec osobliwie złoto, srebro: ma pastwiská tłuste, wszelkie zwierzęta, frukta. Miast ma niewiele y wsi, bo Cesarz y Obywátelc częściey w námiotach, niż w Pałácach murowánych, y w budynkách rezyduią. Kościołow tu mnostwo niezliczone, náwet ná pustych mieyscach, Klasztorow liczbá nie mała, Mnichow Schismatykow, Kopteyskich, Machometańskich, Pogańskich y Chrześciańskich mnostwo. Państwo to rościąga
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 634
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
tegoż imienia. Rozciąga się od miasta Tanai/ aż do Caput Nigraes na 300. mil. Ma położenie podobne pułmiesiącowi miedzy górami/ w których mieszkają Rami/ i Jangomi/ i miedzy morzem. Bogactwo tej Prowincji zawisło w rzece/ która czasów pewnych rozchodzi się na 30. mil wielkich/ i napawa/ i tłuste czyni szerokie onej krainy równiny/ które tak potym posiewają/ już ich więcej nie sprawując/ i rodzą niezmierną wielkość pszenice/ jarzyn/ owoców/ bydła/ koni/ słoniów. Ma też dostatek benzujów/ porcellan abo farfurek/ laki/ którą niektórzy powiadają być żywicą z drzew; drudzy/ iż ją zbierają na listach/
tegoż imieniá. Rośćiąga się od miástá Tánai/ áż do Caput Nigraes ná 300. mil. Ma położenie podobne pułmieśiącowi miedzy gorámi/ w ktorych mieszkáią Rami/ y Iangomi/ y miedzy morzem. Bogáctwo tey Prouinciey záwisło w rzece/ ktora czásow pewnych rozchodźi się ná 30. mil wielkich/ y nápawa/ y tłuste czyni szerokie oney kráiny rowniny/ ktore ták potym pośiewáią/ iuż ich więcey nie spráwuiąc/ y rodzą niezmierną wielkość pszenice/ iárzyn/ owocow/ bydłá/ koni/ słoniow. Ma też dostátek benzuiow/ porcellan ábo fárfurek/ láki/ ktorą niektorzy powiádáią być żywicą z drzew; drudzy/ iż ią zbieráią ná listách/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 177
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609