, sobie nie pomożesz. Ten bowiem humor twój, przez pyszną imaginacyją nadęty, letki wiatr porwie i do lada kloaki przytrze, a pokory i submisji cnota im się niżej do nóg bierze, tym się wyżej w sercach ludzkich i respektach znajduje. Pytam przecie, dlaczego się tak bardzo odymasz, po sobie patrzysz, z tablatury stąpasz i oślep inszych depczesz i potrącasz? Jeżeli dlatego, żeś dorodny, a serce w tobie niedorodek i cnota karlątko, to nie racja, bo tej wielkość, a nie statury i kibici miara pretendować powinna. I bylicy jest na wzrost dosyć, miły karafijale, a przecie nią zadek nagi parzą i okładają,
, sobie nie pomożesz. Ten bowiem humor twój, przez pyszną imaginacyją nadęty, letki wiatr porwie i do lada kloaki przytrze, a pokory i submisyi cnota im się niżej do nóg bierze, tym się wyżej w sercach ludzkich i respektach znajduje. Pytam przecie, dlaczego się tak bardzo odymasz, po sobie patrzysz, z tablatury stąpasz i oślep inszych depczesz i potrącasz? Jeżeli dlatego, żeś dorodny, a serce w tobie niedorodek i cnota karlątko, to nie racyja, bo tej wielkość, a nie statury i kibici miara pretendować powinna. I bylicy jest na wzrost dosyć, miły karafijale, a przecie nią zadek nagi parzą i okładają,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 182
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
ułożenia być prezumujemy. Wielkością zaś ciała, a nie wysokością cnót i przymiotów figurując ozdoby swoje, zabójstwem i zbójectwem oka torturujemy ludzi, miny przykrością wskroś wnętrzności szpyramy, wąsami, sapaniem, przedmuchywaniem jako szumem na morzu niebezpiecznym przerażamy, rękami we krwi i ubóstwie cudzym do woli pysklemy, nogami do pychy i wyniosłości swojej z tablatury stąpamy i postępujemy. Zgoła całych siebie na jedno straszydło i postrach ludzki w przykrości ułożenia i rządu przerabiamy i rozumiemy, że dzikością bestyjalską więcej aniżeli ludzkością i układnością w sercach posłuszeństwa swojego profitujem, lubo dobrze wiemy, że strach lasy pustyniami jako i nasze osiadłości pustkami porobił. Do sieci, do oszczepu i kniei z tą
ułożenia bydź prezumujemy. Wielkością zaś ciała, a nie wysokością cnót i przymiotów figurując ozdoby swoje, zabójstwem i zbójectwem oka torturujemy ludzi, miny przykrością wskroś wnętrzności szpyramy, wąsami, sapaniem, przedmuchywaniem jako szumem na morzu niebezpiecznym przerażamy, rękami we krwi i ubóstwie cudzym do woli pysklemy, nogami do pychy i wyniosłości swojej z tablatury stąpamy i postępujemy. Zgoła całych siebie na jedno straszydło i postrach ludzki w przykrości ułożenia i rządu przerabiamy i rozumiemy, że dzikością bestyjalską więcej aniżeli ludzkością i układnością w sercach posłuszeństwa swojego profitujem, lubo dobrze wiemy, że strach lasy pustyniami jako i nasze osiadłości pustkami porobił. Do sieci, do oszczepu i kniei z tą
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 270
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
trzymać pod ustawną strażą, Z musu to są cnotliwe. A sławę swą mazą: Głupi Mężowie, owi, którzy swoje Zony W Domach chowają prawie jak obraz upstrzony, Marnego je we strojach ucząc próżnowania, W pieszczotach do wieczora siedzieć od zarania; Jeśli się też gdzie ruszą, jadą prawie z ‘Zoną, Z Tablatury stąpając pompą aż mierżoną; Tak kiedyś w strój Pogaństwo ubranego drogi, Cielca wodzili w koło z złocistemi rogi, Rzeczesz źle to? i to źle: Bo cóż za różnica? Tam Cielec strojny, a tu strojna twa Cielica. Która za spezy twoje, i znaczny wydatek, Zbeztwiona, przyprawi ci rogi na
trzymać pod ustawną strażą, Z musu to są cnotliwe. A sławę swą mázą: Głupi Mężowie, owi, ktorzy swoie Zony W Domách chowáią práwie iák obraz upstrzony, Márnego ie we stroiách ucząc prożnowánia, W pieszczotách do wieczorá śiedźieć od zaránia; Ieśli się też gdźie ruszą, iádą práwie z ‘Zoną, Z Táblatury stąpáiąc pompą áż mierżoną; Ták kiedyś w stroy Pogáństwo ubránego drogi, Cielcá wodźili w koło z złoćistemi rogi, Rzeczesz źle to? y to źle: Bo coż zá roźnicá? Tám Cielec stroyny, á tu stroyna twá Cielicá. Ktora za spezy twoie, y znáczny wydatek, Zbestwiona, przypráwi ći rogi ná
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 12
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
Pragnie złota łakomy i bogactwy między W niedostatku wyżywszy wiek, umiera w nędzy, Żeby spełna doroczna lichwa doszła skrzynki; Gdy drudzy jedli, pili, on połykał ślinki. Nie mógł na twardej ręce jego wykołatać Wstyd i zimno żeby był suknią dał załatać. Ten płochego pospólstwa faworem odęty, W niebo pluje i stawia z tablatury pięty. Drugi karmi i poi, trąbi, bębni, skrzypie, Wioskę przeda ojcowską, a pieniądze sypie; Nie wie tego, że jako wicher niewidomy Porwawszy na powietrze lada wiecheć słomy, Nie tylko razem puści, lecz tymże zawodem W błoto wmiece i lada opaskudzi smrodem. Póki psu chleba dajesz, tobą się
Pragnie złota łakomy i bogactwy między W niedostatku wyżywszy wiek, umiera w nędzy, Żeby spełna doroczna lichwa doszła skrzynki; Gdy drudzy jedli, pili, on połykał ślinki. Nie mógł na twardej ręce jego wykołatać Wstyd i zimno żeby był suknią dał załatać. Ten płochego pospólstwa faworem odęty, W niebo pluje i stawia z tablatury pięty. Drugi karmi i poi, trąbi, bębni, skrzypie, Wioskę przeda ojcowską, a pieniądze sypie; Nie wie tego, że jako wicher niewidomy Porwawszy na powietrze leda wiecheć słomy, Nie tylko razem puści, lecz tymże zawodem W błoto wmiece i lada opaskudzi smrodem. Póki psu chleba dajesz, tobą się
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 292
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924