I na tobie to należy; Łacno się temu zabieży,
Żebym nie był troskliwy: Mrugnienie jedno, jedno dobre słowo Wnet mię uleczy i stawi zdrowo.
Przemówże to słowo tak znaczne, O które cię miłość prosi, A im go prędzej odnosi, Tym będzie bardziej smaczne. Powiedz go głosem, powiedz go tajemnie, Masz sekretarza pewnego ze mnie. DO OCZU SWOICH
Oczy me, w czymżem was zdradził I kto mię z wami powadził, Że na mą szkodę tak godzicie? Czemu wzrok wasz tam ochoczy, Czemu z uporem tam patrzycie, Skąd mi upadek przynosicie? Com wam zawinił, me oczy?
Wiecie, że
I na tobie to należy; Łacno się temu zabieży,
Żebym nie był troskliwy: Mrugnienie jedno, jedno dobre słowo Wnet mię uleczy i stawi zdrowo.
Przemówże to słowo tak znaczne, O które cię miłość prosi, A im go prędzej odnosi, Tym będzie bardziej smaczne. Powiedz go głosem, powiedz go tajemnie, Masz sekretarza pewnego ze mnie. DO OCZU SWOICH
Oczy me, w czymżem was zdradził I kto mię z wami powadził, Że na mą szkodę tak godzicie? Czemu wzrok wasz tam ochoczy, Czemu z uporem tam patrzycie, Skąd mi upadek przynosicie? Com wam zawinił, me oczy?
Wiecie, że
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 286
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, albo obowiązki tworzyć, i w nich zostawać, pod ostrością karania w Prawie opisanego.
§ 4. Oprócz tego J. K. M.[...] spół zStanami Koronnymi[...] i L.[...] zamykając wszelką rozp i drogę do nowej mieszaniny, trudności pokoj wzruszających, przeciw każdemu napotym stronę Szwedzką i jej Adherentów, jawnie czy tajemnie promowującemu i wspierającemu, także, korespondencyj z nieprzyjaciółmi J. K. M. i Rzpltej nieprzestawającemu, i przeciw innym ten Traktat łąmiącym, a na Kryminały contra Statum tylko się odważającym, Sądy ekstraodrynaryjne moc i władzą Sądów Sejmowych reprezentujące nakształt Konstytucyj dawnych, tym umowieniem, aż do Sejmu pierwszego po zakończonym Traktacie z Koroną
, albo obowiązki tworzyć, y w nich zostawać, pod ostrośćią karania w Prawie opisanego.
§ 4. Oprocz tego J. K. M.[...] społ zStanami Koronnymi[...] y L.[...] zamykaiąc wszelką rosp y drogę do nowey mieszaniny, trudnośći pokoy wzruszaiących, przećiw każdemu napotym stronę Szwedzką y iey Adherentow, iawnie czy taiemnie promowuiącemu y wspieraiącemu, także, korrespondencyi z nieprzyiaćiołmi J. K. M. y Rzpltey nieprzestawaiącemu, y przećiw innym ten Traktat łąmiącym, á na Kryminały contra Statum tylko się odważaiącym, Sądy extraordynaryine moc y władzą Sądow Seymowych reprezentuiące nakształt Konstytucyi dawnych, tym umowieniem, aż do Seymu pierwszego po zakończonym Traktaćie z Koroną
Skrót tekstu: TrakWarsz
Strona: E2
Tytuł:
Traktat Warszawski dnia trzeciego Nowembra 1716 roku zkonkludowany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
bywały, i tym którzy rozmaite zdania około Wiary trzymają, żadnych schadzek, zgromadzenia publicznego, albo prywatnego miewać, i na nich Kazania i śpiewania, pod czas tej wojny Szwedzkiej, bezprawnie i nienależycie praktykowanego, gromadnie odprawować niebędzie się godziło. A którzyby się kolwiek ważyli takowe schadzki Nabożeństwa i Kazania, jawnie lub tajemnie czynić, albo Nauczycielów Kacerskich, Predykantów na wypełnienie Obrządków swoich zaciągać, lub dobrowolnie przychodzących przyjmować, takowi, gdy to im będzie do wiedziono, naprzód winą pienieżną, potym więźniem, na koniec wygnaniem, oraz z swemi predykantami, karani być mają, tak przez Jaśnie Wielm: Ich Mciów Panów Marszałków Koronnych i W
bywały, y tym którzy rozmaite zdania około Wiary trzymaią, żadnych zchadzek, zgromadzenia publicznego, albo prywatnego miewać, y na nich Kazania y spiewania, pod czas tey woyny Szwedzkiey, bezprawnie y nienależyćie praktykowanego, gromadnie odprawować niebędźie się godźiło. A ktorzyby się kolwiek ważyli takowe zchadzki Nabożeństwa y Kazania, iawnie lub taiemnie czynić, albo Nauczyćielow Kacerskich, Predykantow na wypełnienie Obrządkow swoich zaćiągać, lub dobrowolnie przychodzących przyimować, takowi, gdy to im będźie do wiedźiono, naprzod winą pienieżną, potym więźniem, na koniec wygnaniem, oraz z swemi predykantami, karani bydź maią, tak przez Jaśnie Wielm: Jch Mćiow Panow Marszałkow Koronnych y W
Skrót tekstu: TrakWarsz
Strona: Gv
Tytuł:
Traktat Warszawski dnia trzeciego Nowembra 1716 roku zkonkludowany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
kogożkolwiek przeciwko tej transakcyj, albo któremu jej Artykułowi lub klauzuli, Manifetacje, Protestacje Kontradykcje, Alegacje Praw, albo zwyczajów, wszystkie inne, jakie się tylko mogą wymyślić ekscepcje, za nikczemne. nieważne, i przypuszczenia niegodne declaratur, i przeciwko tym, którzy temu postanowieniu, i spokojności publicznej przez się, albo innych, tajemnie, lub jawnie, directé aut indirectá, skutkiem, albo Radą sprzeciwiać się, egzekucyj onych przeczyć, albo przeszkadzać odważyliby się karanie złomanego pokoju, tak prawnie przed Sądami przez Traktat niniejszy destynowanemi, jako też defacto przez Szlachtę, za Uniwersałami J. K. Mci, pospolitym ruszeniem z domów swych wyprowadzoną, jako na
kogożkolwiek przećiwko tey transakcyi, albo ktoremu iey Artykułowi lub klauzuli, Manifetacye, Protestacye Kontradykcye, Allegacye Praw, albo zwyczaiow, wszystkie inne, iakie się tylko mogą wymyślić excepcye, za nikczemne. nieważne, y przypuszczenia niegodne declaratur, y przećiwko tym, którzy temu postanowieniu, y spokoynośći publiczney przez się, albo innych, taiemnie, lub iawnie, directé aut indirectá, skutkiem, albo Radą sprzećiwiać się, exekucyi onych przeczyć, albo przeszkadzać odważyliby się karanie złomanego pokoiu, tak prawnie przed Sądami przez Traktat ninieyszy destynowanemi, iako też defacto przez Szlachtę, za Uniwersałami J. K. Mći, pospolitym ruszeniem z domow swych wyprowadzoną, iako na
Skrót tekstu: TrakWarsz
Strona: Lv
Tytuł:
Traktat Warszawski dnia trzeciego Nowembra 1716 roku zkonkludowany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
wyprowadzoną, jako na Gwałtowników Praw, i Nieprzyjaciół Ojczyzny do nieodpuszczonego windykowania naznacza się.
§ 6. Takież karanie złomanego Pokoju, podobnym sposobem ściągać się powinno, przeciwko tym, którzyby potym z postronnemi Monarchami, albo Nieprzyjaciółmi Ojczyzny korespondencje trzymać, lub Ablegacje i Poselstwa do nich, pod jakimkolwiek pretekstem jawnie, albo tajemnie ekspedyować śmieli, wyjąwszy jednak handle, i potrzeby ludzi prywatnych, które z Pogranicznemi zachodzą. Na co dla wiary ten Instrument Pokoju od Mediatora, i wyżej pomienionych Plenipotencjariuszów obu stron, własnych rąk podpisem, i Pieczęci przyłożeniem obwarowany, i umówiony jest, w Warszawie dnia trzeciego Miesiąca Listopada, Roku Pańskiego 1716. Książę Grzegorz
wyprowadzoną, iako na Gwałtownikow Praw, y Nieprzyiaćioł Oyczyzny do nieodpuszczonego windykowania naznacza się.
§ 6. Tákież karanie złomanego Pokoiu, podobnym sposobem śćiągać się powinno, przećiwko tym, ktorzyby potym z postronnemi Monarchami, albo Nieprzyiaćiołmi Oyczyzny korrespondencye trzymać, lub Ablegacye y Poselstwa do nich, pod iakimkolwiek pretextem iawnie, álbo taiemnie expedyować smieli, wyiąwszy iednak handle, y potrzeby ludźi prywatnych, ktore z Pogranicznemi zachodzą. Na co dla wiary ten Instrument Pokoiu od Medyatora, y wyżey pomienionych Plenipotencyaryuszow obu stron, własnych rąk podpisem, y Pieczęći przyłożeniem obwarowany, y umowiony iest, w Warszawie dnia trzećiego Mieśiąca Listopada, Roku Pańskiego 1716. Xiąże Grzegorz
Skrót tekstu: TrakWarsz
Strona: L2
Tytuł:
Traktat Warszawski dnia trzeciego Nowembra 1716 roku zkonkludowany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
, na Prywatnych audienciach, przyjaciół moich odrywać odemnie obietnicami, podarunkami, przegrożkami: dopiero tych którzy mi byli niechętnymi, pobudzać na mię, do konfidenciej przypuszczać: Wojsko na moje poczciwe, konwersacje konferencje szpocić, i niecnotliwym tłumaczeniem ohydzać; Szpiegów, Delatorów na mnie najmować. Rady nocne o sposobach jakoby mię zgładzić, tajemnie z Publicznymi Rzeczyposp: zdrajcami formować. Owo zgola wszytko to, co złość, nienawiść, zazdrość, zemsty pragnienie, jad złośliwości znaleźć może, do ruinowania mego sprowadzono. Rozdział III. Głosu wolnego obrona. Nie następewanie na tych co Elekcji kontradycowali. Postawieniem Regimentów, Chorągwi w Domach Senatorskich, strasząc. Graduum libere
, ná Prywatnych audienciách, przyiaćioł moich odrywáć odemnie obietnicámi, podárunkámi, przegrożkámi: dopiero tych ktorzy mi byli niechętnymi, pobudzáć ná mię, do confidenciey przypuszczáć: Woysko ná moie poczćiwe, conversácye conferencye szpoćić, y niecnotliwym tłumáczeniem ochydzáć; Szpiegow, Delatorow ná mnie náymowáć. Rády nocne o sposobách iákoby mię zgłádźić, táiemnie z Publicznymi Rzeczyposp: zdraycámi formowáć. Owo zgolá wszytko to, co złość, nienawiść, zazdrość, zemsty prágnienie, iad złośliwośći ználeść może, do ruinowánia mego sprowádzono. Rozdźiał III. Głosu wolnego obrona. Nie nástępewánie ná tych co Elekcyey contradicowali. Postáwieniem Regimentow, Chorągwi w Domách Senatorskich, strásząc. Graduum libere
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 16
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Liczbie opowiadając. Wiec skoro się ruszy Obóz Pod Konstantynów; lako gdy posuszy Zioła rane Syriusz, tak serca we wszytkich Upadną z tych rumorów, do ryterat brzydkich Zaraz się pobudżając. A nie gmin lekliwy Ale sami Żołnierze, i którym żarliwy Mars z-oczu tchnął dopiero: niechcąc jutra czekać Gotują się z Obozu tajemnie uciekać. Jakoż i tak drudzy z-nich nie wstydliwi byli, Ze w-droge te bezecną konie już juczyli Myśląc odbiec i Wodzów, aż Wodzowie sami, Ledwie nie okładając drugich Buławami, Co rzec z-tym nie wiedzieli. Póki nie Stanęło, A wiele Kontrowersyj koło tego beło, Żeby cofnąć pod Zbaraż, gdzieby mogli
Liczbie opowiádáiąc. Wiec skoro sie ruszy Oboz Pod Konstantynow; lako gdy posuszy Zioła rane Syryusz, tak serca we wszytkich Upadną z tych rumorow, do ryterat brzytkich Zaraz sie pobudźáiąc. A nie gmin lekliwy Ale sami Zołnierze, i ktorym żarliwy Mars z-oczu tchnął dopiero: niechcąc iutra czekać Gotuią sie z Obozu taiemnie ućiekać. Iákoż i ták drudzy z-nich nie wstydliwi byli, Ze w-droge te bezecną konie iuż iuczyli Myśląc odbiec i Wodzow, aż Wodzowie sami, Ledwie nie okładaiąc drugich Buławami, Co rzec z-tym nie wiedźieli. Poki nie stáneło, A wiele Kontrowersyy koło tego beło, Zeby cofnąć pod Zbaraż, gdźieby mogli
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 52
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wieźnia Tatarzyna do niego wyprawi, A sam wszytkiej tej nocy nie śpiąc nic, poprawi Szyków nadwereżonych. Sam obiezdza Znaki, Sam Chorągwie, i kędy obrony nijaki Obozowej nie widzi, co wkok sypać każe Wał około poteżny, przystawiwszy Straże Pod świecącą Lucyne. Aż nowy się rodzi Rumor w-Wojsku, iże Król tajemnie uchodzi Przebrawszy się z-Starszyną. Czemu bojaźliwi Niż uwierzą, i co z tąd nastąpi szkodliwi; Wziąwszy w reke Reiment, na koń znowu wsiada, I przy świecach palonych wszytkim opowiada Bytność swoje, tylekroć powtarzając owo, Ze i żyć i umierać oboje gotowo Spolnie z-nimi. Zaczymby pamiętali na to Rachując się z-sumniemem
wieźnia Tátárzyná do niego wypráwi, A sam wszytkiey tey nocy nie spiąc nic, popráwi Szykow nadwereżonych. Sam obiezdzá Znaki, Sam Chorągwie, i kedy obrony niiaki Obozowey nie widźi, co wkok sypać każe Wał około poteżny, przystawiwszy Straże Pod świecącą Lucyne. Aż nowy sie rodźi Rumor w-Woysku, iże Krol taiemnie uchodźi Przebrawszy sie z-Starszyną. Czemu boiaźliwi Niż uwierzą, i co z tąd nástąpi szkodliwi; Wźiąwszy w reke Reiment, na koń znowu wsiada, I przy świecach palonych wszytkim opowiáda Bytność swoie, tylekroć powtarzáiąc owo, Ze i żyć i umierać oboie gotowo Spolnie z-nimi. Záczymby pamietali na to Ráchuiąc sie z-sumniemem
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 88
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
korze nazwiska spólne wyrysuję; ażeby od przejeżdżych nie były poznane, spólnych imion litery będą przeplatane. Po tej pracy jeżeli jaka chwila zbędzie, na sen i wypoczynek obrócona będzie, tak przecię, żebym i śpiąc, twarz Twoję widziała i postać wdzięczną w oczach zawartych stawiała. Gdy rzekę: „Już się płomień zakrada tajemnie!” – życzę wówczas, me Światło, byś szedł precz ode mnie. Żeby jednak Twa postać z oczu nie uciekła, powróć, proszę, bym jeszcze: „Bądź łaskaw!” – nie rzekła.
korze nazwiska spólne wyrysuję; ażeby od przejeżdżych nie były poznane, spólnych imion litery będą przeplatane. Po tej pracy jeżeli jaka chwila zbędzie, na sen i wypoczynek obrócona będzie, tak przecię, żebym i śpiąc, twarz Twoję widziała i postać wdzięczną w oczach zawartych stawiała. Gdy rzekę: „Już się płomień zakrada tajemnie!” – życzę wówczas, me Światło, byś szedł precz ode mnie. Żeby jednak Twa postać z oczu nie uciekła, powróć, proszę, bym jeszcze: „Bądź łaskaw!” – nie rzekła.
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 179
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
.
Często się smętek zweselem miesza.
Lepiej w cudzej niż wswojej własnej ziemi wojnę toczyć.
Drugi się skarży, choć mu nic nie dokucza.
Pytać się. Na Końcu języka mieszka.
Ni wto, ni w owo.
Mam z tobą na pieńku. Jeszczeć się nie przepiekło.
Przyjaciela jawnie chwal, tajemnie napominaj.
Za szczęścia przyjaciela uczynić, w nieszczęściu doznać.
Barziej to czujemy, na co patrzymy, niż co słyszemy.
Skąpy nigdy nie ma dosyć.
Zawsze tak żyjmy, abyśmy pamiętali, że ztego trzeba rachunek oddać.
Bodaj się święciła miła Warszawa, ale nie wnocy podczas Sejmu, Ca zwłaszcza,
.
Często śię smętek zweselem miesza.
Lepiey w cudzey niż wswojey własney ziemi woynę toczyć.
Drugi śię skarzy, choć mu nic nie dokucza.
Pytać śię. Na Końcu języka mieszka.
Ni wto, ni w owo.
Mam z tobą na pieńku. Jeszczeć śię nie przepiekło.
Przyjaciela jawnie chwal, tajemnie napominay.
Za szczęśćia przyjaciela uczynić, w nieszczęśćiu doznać.
Barziey to czujemy, na co patrzymy, niż co słyszemy.
Skąpy nigdy nie ma dosyć.
Zawsze tak żyjmy, abysmy pamiętali, że ztego trzeba rachunek oddać.
Boday śię święciła miła Warszawa, ale nie wnocy podczas Seymu, Ca zwłaszcza,
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 160
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702