Ze tam nie z każdym puszczą go grzesznikiem, Wprzód życia złego odmienić nałogi Potrzeba, kto chce wniść za Święte progi. Nie z ciekawości Sług Boskich szpieguje, Schodząc Jaskinie, nieprzejrzane puszcze, Nie drogich meblów oko upatruje. Tu mchy po ścianach, tu pniące się bluszczce, Tu chcąc odpocząć, za miast materaca Ostry tarń boków i głowy namaca, Lecz szukam Świętych, co przed tym grzeszyli, Teraz świat, ciało, czarta oszukali. Pragnę! by mię cnot swoich nauczyli Sposobu, którym, w Niebo się dostali. Te trzy zawady i ja bez frymarku Zbyć chcę za plewy na lada Jarmarku. Cóż! gdy przewodnik mój tchorzem podszyty
Ze tam nie z każdym puszczą go grzesznikiem, Wprzod życia złego odmienić nałogi Potrzeba, kto chce wniść za Swięte progi. Nie z ciekawości Sług Boskich szpieguie, Schodząc Jaskinie, nieprzeyrzane puszcze, Nie drogich meblow oko upatruie. Tu mchy po ścianach, tu pniące się bluszczce, Tu chcąc odpocząć, za miast materaca Ostry tarń bokow y głowy namaca, Lecz szukam Swiętych, co przed tym grzeszyli, Teraz świat, ciało, czarta oszukali. Pragnę! by mię cnot swoich nauczyli Sposobu, ktorym, w Niebo się dostali. Te trzy zawady y ja bez frymarku Zbyć chcę za plewy na lada Jarmarku. Coż! gdy przewodnik moy tchorzem podszyty
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 153
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
ziemią pachnie/ choćby z rąk takich wychodziło/ które coś mają na ziemy żyjąc niebieskiego. I w wonnym kwiatku/ i w miękkim płatku/ zapachy czasem będą światowe/ szpilki kolące/ choćby je Anielska ręka podawała/ abo niewiedzieć jakie intencje dobre ubeśpieczały/ i wymyślne nabożeństwa uprzedzały. Z lekka ta roża w tarń się obróci/ i serce zrani a tak głęboko w nim się utopi/ że trudno/ by i najbieglejszemu serdecznej choroby Mistrzowi wywabić na wierzch/ trudno wyciągnąć co się raz dobrze w sercu zawarło/ ale nie bez bólu serca/ które z początku rożą przyjmuje/ a potym tarny kolące czuje/ to jest/ okrutne swego
źiemią pachnie/ choćby z rąk tákich wychodźiło/ ktore coś máią ná źiemy żyiąc niebieskiego. Y w wonnym kwiatku/ y w miękkim płatku/ zápáchy czásem będą świátowe/ szpilki kolące/ choćby ie Anyelska ręká podawáła/ ábo niewiedźieć iákie intencye dobre vbeśpieczáły/ y wymyślne nábożeństwá vprzedzáły. Z lekka tá roża w tarń się obroći/ y serce zráni á ták głęboko w nim się vtopi/ że trudno/ by y naybiegleyszemu serdeczney choroby Mistrzowi wywabić ná wierzch/ trudno wyćiągnąć co się raz dobrze w sercu záwarło/ ale nie bez bolu sercá/ ktore z początku rożą przyimuie/ á potym tarny kolące czuie/ to iest/ okrutne swego
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 248
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636