. Z Materyj nie pospolitej, bo z drzewa Sentim to test z miejsca tak zwanego na gorze Sinat, Poświęconej nieraz Boską prezencją, od miejsca tedy Setim, tymże imieniem nazwane i drzewo. Jednym Cedr znaczące, drugim, jako to Z Hieronimowi, Korneliuszowi a Lapide Albam Spinam, albo Spinum, tojest Bodak albo Tarń. lub inny rodzaj drzewa ekstraodrynaryjnej letkości i twardości, żadnej nie podlegającego zgniliznie Była Arka oprócz misternej roboty, złotemi ab intra et extra obita blachami, pro Maiestate tak Świętych Depozytów, ucha mając z boków i drągi w nie inserowane, złotem powleczone Na wierzchołku samym było Propitiatorium alias Błagalnia, albo miejsce Uproszenia i miłosierdzia Boskiego
. Z Materyi nie pospolitey, bo z drzewa Sentim to test z mieysca tak zwanego na gorze Sinat, Poświęconey nieraz Boską prezencyą, od mieysca tedy Setim, tymże imieniem nazwane y drzewo. Iednym Cedr znaczące, drugim, iako to S Hieronimowi, Korneliuszowi a Lapide Albam Spinam, albo Spinum, toiest Bodak albo Tarń. lub inny rodzay drzewa extraordynaryiney letkości y twardości, żadney nie podlegaiącego zgniliznie Była Arka oprocz misterney roboty, złotemi ab intra et extra obita blachami, pro Maiestate tak Swiętych Depozytow, ucha maiąc z bokow y drągi w nie inserowane, złotem powleczone Na wierzchołku samym było Propitiatorium alias Błagalnia, albo mieysce Uproszenia y miłosierdzia Boskiego
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 115
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Część jej w Kaplicy Królewskiej w Paryżu od Z. Germana z Carogrodu przywieziona, czyli od Baldwina Cesarza Konstantynopolitańskiego Filipa Króla. Jest i w Wincencyj mieście, powiatu Wincentyńskiego dana z Paryża cząstka mała; jest i w Placencyj w Klasztorze Sancta Corona w Włoszech; w Asyżu w Kościele Z. Franciszka jest z tejże Korony Tarń, dany od Świętego Ludwika Króla Francuskiego tam będącego Roku 1260. Na wyspie Rhodus na wielki Piątek ciernie z Korony Jezusowej kwitnie Spondenus pod Rokiem 1457. W Krasińskim Kościele na Probostwie Jan Kaziemierz Krasiński, Podskarbi Wielki Koronny, Ciernie z Ko- o SS. Relikwiach.
rony Chrystusowej złożył, miał w Bazylei. Zakon Kaznodziejski obchodzi
Część iey w Kaplicy Krolewskiey w Paryżu od S. Germana z Carogrodu przywieziona, cżyli od Baldwina Cesarza Konstantynopolitańskiego Filipa Krola. Iest y w Wincencyi mieście, powiatu Wincentyńskiego dana z Paryża cżąstka mała; iest y w Placencyi w Klasztorze Sancta Corona w Włoszech; w Assyżu w Kościele S. Franciszka iest z teyże Korony Tarń, dany od Swiętego Ludwika Krola Francuzkiego tam będącego Roku 1260. Na wyspie Rhodus na wielki Piątek ciernie z Korony Iezusowey kwitnie Spondenus pod Rokiem 1457. W Krasińskim Kościele na Probostwie Ian Kaziemierz Krasiński, Podskarbi Wielki Koronny, Ciernie z Ko- o SS. Relikwiach.
rony Chrystusowey złożył, miał w Bazylei. Zakon Kaznodzieyski obchodzi
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 110
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, starzawszy z panny babą szpetną, zrzędną. Niejeden wprzód, nim urwie, zakole na roży, Jeśli na komplementy substancyją łoży; Uważnie przeto, żeby nie obrazić dłoni, Gdyż długo musi boleć, niechaj sięga do niej: Bo choć nie tylko kwiaty, oblecą i listy, Trzyma się ość, trzyma się rózgi tarń kończysty. 523. ŁOPATĄ SIANO, WIDŁAMI GLINĘ ZBIERASZ?
Różne ma do warsztatu naczynia gatunki Rzemieślnik, ma do rolej oracz, ma rynsztunki Żołnierz do wojny różne, myśliwiec więcierze: Inszym ryby i ptaki, inszym łowi zwierze. Do czego każdego z tych okazja wzywa, Taki bierze instrument, takiego zażywa: Są na
, starzawszy z panny babą szpetną, zrzędną. Niejeden wprzód, nim urwie, zakole na roży, Jeśli na komplementy substancyją łoży; Uważnie przeto, żeby nie obrazić dłoni, Gdyż długo musi boleć, niechaj sięga do niej: Bo choć nie tylko kwiaty, oblecą i listy, Trzyma się ość, trzyma się rózgi tarń kończysty. 523. ŁOPATĄ SIANO, WIDŁAMI GLINĘ ZBIERASZ?
Różne ma do warsztatu naczynia gatunki Rzemieślnik, ma do rolej oracz, ma rynsztunki Żołnierz do wojny różne, myśliwiec więcierze: Inszym ryby i ptaki, inszym łowi zwierze. Do czego każdego z tych okazyja wzywa, Taki bierze instrument, takiego zażywa: Są na
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 319
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Na gołym go kamieniu we środku posadzą, Gdzie ratuszna piechota, Piłatowi drabi I wszytko się hultajstwo miejskich ciurów zwabi. (284)
Toż okrywszy szarłatem krwią zbroczone plecy, Kłaniają mu się bliscy, kłaniają dalecy; Potem koronę z głogu i z ciernia mu plotą, Którą niemiłosiernie na świętą skroń wgniotą, Gdzie każdy tarń, przekłuwszy w jego ciele dziurę, Drze się po samej kości za bolesną skórę. Za każdym krew wystrzyknie, krwią się wszytek zjuszy, Pełne oczy, pełne jej nos, gęba i uszy; Nie znać włosów ode krwie, nie znać twarzy świętej: Toć rubiny, to jego były diamenty. (307)
Na gołym go kamieniu we środku posadzą, Gdzie ratuszna piechota, Piłatowi drabi I wszytko się hultajstwo miejskich ciurów zwabi. (284)
Toż okrywszy szarłatem krwią zbroczone plecy, Kłaniają mu się bliscy, kłaniają dalecy; Potem koronę z głogu i z ciernia mu plotą, Którą niemiłosiernie na świętą skroń wgniotą, Gdzie każdy tarń, przekłuwszy w jego ciele dziurę, Drze się po samej kości za bolesną skórę. Za każdym krew wystrzyknie, krwią się wszytek zjuszy, Pełne oczy, pełne jej nos, gęba i uszy; Nie znać włosów ode krwie, nie znać twarzy świętej: Toć rubiny, to jego były dyjamenty. (307)
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 578
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mym Bogiem. Póki Arka w Namiocie, Joab z Izraelem W Obozie, poty z Domem z żoną się rozdzielem. Usłyszał Król z Ust Świętych cnotę heroiczną, Ze Uriasz Dom własny z Betsabeą śliczną Opuszcza, dla przysługi BOGA i Ojczyzny, Gotów ginąć w młodości niepragnąc siwizny. Tkwiał ten dyskurs w Dawidzie, jak tarń za paznogciem, Długie chowa milczenie, głowę podparł łokciem. Znał się dobrze na Cnotach, bo bywał cnotliwym, I żołnierzem na wojnę nigdy nieleniwym.
Chwali skromność; młodego roztrznąsnął przymioty, Cicho sobie przypomniał trosk swoich obroty. A gdy to przyszło na myśl, aż się zarumienił, Ze Uriasz w Dawida, Dawid w
mym Bogiem. Poki Arka w Namiocie, Joab z Jzraelem W Obozie, poty z Domem z żoną się rozdzielem. Usłyszał Krol z Ust Swiętych cnotę heroiczną, Ze Uryasż Dom własny z Betsabeą śliczną Opuszcza, dla przysługi BOGA y Oyczyzny, Gotow ginąć w młodości niepragnąc siwizny. Tkwiał ten dyskurs w Dawidzie, iak tarń za paznogciem, Długie chowa milczenie, głowę podparł łokciem. Znał się dobrze na Cnotach, bo bywał cnotliwym, Y żołnierzem na woynę nigdy nieleniwym.
Chwali skromność; młodego roztrznąsnął przymioty, Cicho sobie przypomniał trosk swoich obroty. A gdy to przyszło na myśl, aż się zarumienił, Ze Uryasz w Dawida, Dawid w
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 98
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
tak głęboko w nim się utopi/ że trudno/ by i najbieglejszemu serdecznej choroby Mistrzowi wywabić na wierzch/ trudno wyciągnąć co się raz dobrze w sercu zawarło/ ale nie bez bólu serca/ które z początku rożą przyjmuje/ a potym tarny kolące czuje/ to jest/ okrutne swego sumnienia utrapienie. Nie tak jest przykry tarń wbity w nogę choć w drodze idącemu/ jako te bodźce które sumnienie kolą. Więc też i wonne podarunki chociaż namilszej abo namilszego w Chrystusie/ nie wonno często tracą/ lubo z początku cieszą uciesznie. Wychodzi często duszy zaraża z takich wonności. A co nawiększa że lubo ręka brata miłego/ lubo też siostry miłej takie
ták głęboko w nim się vtopi/ że trudno/ by y naybiegleyszemu serdeczney choroby Mistrzowi wywabić ná wierzch/ trudno wyćiągnąć co się raz dobrze w sercu záwarło/ ale nie bez bolu sercá/ ktore z początku rożą przyimuie/ á potym tarny kolące czuie/ to iest/ okrutne swego sumnienia vtrapienie. Nie ták iest przykry tarń wbity w nogę choć w drodze idącemu/ iáko te bodźce ktore sumnienie kolą. Więc też y wonne podárunki choćiaż namilszey ábo namilszego w Chrystuśie/ nie wonno często tracą/ lubo z początku ćieszą vćiesznie. Wychodźi często duszy záraża z tákich wonnośći. A co nawiększa że lubo ręká brátá miłego/ lubo też śiostry miłey tákie
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 248
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
z jakim wylaniem krwie/ miały te królestwa królom przychodzić/ i choć pełne bólów bodźców; miały do siebie serca Monarchów potężnie wabić. A dla tego nie bez tajemnice/ pierwej to Dziecię przy słupie poranione/ do utracenia sił przyjdzie; niżeli mu korona na głowę włożona będzie: która tak wszytkę głowę podziurawi/ że co tarń/ to jakby nowe naczynie/ do nowego źrzodła krwie przenaświętszej dobywania/ aby się tą krwią głowa pokrywszy pokazała Królom/ Panom wizerunk ich Państw i Królestw/ że w nich niemasz nic tylko ustawiczne utrapienie/ tylko ustawiczne kłopoty głowę każące i odpoczynku nie dające/ lubo Królowie/ Panowie/ (rozumiejąc nie rozumnie/ że
z iákim wylaniem krwie/ miáły te krolestwá krolom przychodźić/ y choć pełne bolow bodźcow; miáły do siebie sercá Monárchow potężnie wabić. A dla tego nie bez táiemnice/ pierwey to Dźiećię przy słupie poránione/ do vtrácenia śił przyidźie; niżeli mu koroná ná głowę włożona będźie: ktora ták wszytkę głowę podźiuráwi/ że co tarń/ to iákby nowe naczynie/ do nowego źrzodłá krwie przenaświętszey dobywánia/ áby się tą krwią głowá pokrywszy pokazałá Krolom/ Pánom wizerunk ich Páństw y Krolestw/ że w nich niemasz nic tylko vstáwiczne vtrapienie/ tylko vstáwiczne kłopoty głowę káżące y odpoczynku nie dáiące/ lubo Krolowie/ Pánowie/ (rozumieiąc nie rozumnie/ że
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 270
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
JEZUS przy ustawicznym umartwieniu miał swą pięknością niewypowiedziane oczy mieszkańców ziemskich przerażać. Co w rzeczy samej było/ bo JEZUS swoim na świecie cierpieniem powabił gromadne hufce do siebie. Samo to że stanął w cierniowej koronie na ganku/ tak przeraziło serca ludzkie/ że wszytkie świata tego świetności/ za nic w ich sercach stanęły. Każdy tarń tej korony służył za jasny promień który przenikał serca i powabił je do Jezusa/ tak/ że nie tylko przystali do Jezusa/ ale też na to się jemu ofiarowali/ żeby po wszytkim okręgu ziemię na kształt korony będąc/ ciernie utrapienia z miłością podejmowali: poznali bowiem/ że z tąd nabywać mieli Dusznej najpiękniejszej ozdoby gdyby
IEZVS przy vstáwicznym vmartwieniu miał swą pięknośćią niewypowiedziáne oczy mieszkáńcow źiemskich przerażáć. Co w rzeczy sámey było/ bo IEZVS swoim ná świećie ćierpieniem powabił gromádne hufce do siebie. Sámo to że stánął w ćierniowey koronie ná ganku/ ták przeráźiło serca ludzkie/ że wszytkie świátá tego świetnośći/ zá nic w ich sercach stánęły. Káżdy tárń tey korony służył zá iásny promień ktory przenikał sercá y powabił ie do Iezusá/ ták/ że nie tylko przystali do Iezusá/ ále też ná to się iemu ofiárowali/ żeby po wszytkim okręgu źiemię ná kształt korony będąc/ ćiernie vtrapienia z miłośćią podeymowáli: poznali bowiem/ że z tąd nábywáć mieli Duszney naypięknieyszey ozdoby gdyby
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 318
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
/ poplwanego; z katowanego/ zemdlonego. Ja tak dla ciebie czemu nei zniesiesz? Przypatrz się tylko mnie człowiecze/ a patrz tez na się człowiecze/ musisz to przyznać żeć ze mną nie masz namniejszego podo- bieństwa. Oto człowiecze podnieś oczu trochę na głowę moję. Tak głowa moja wszytka pokłota/ widzisz jak ten tarń wszedł w głowę moję głęboko; a twoja głowa widzę że wolna/ nie masz w niej żadnego rażu namniejszego mojemu podobnego. Co tylko głowę małego/ onego czasu od owego człowieka przycisnęło/ ale widzę że głowy namniej nie naruszyło/ boś je też zaraz chciał pomstą strząśnąć/ i owszem bicie za słowoś oddał.
/ poplwánego; z kátowánego/ zemdlonego. Ia ták dla ćiebie czemu nei znieśiesz? Przypátrz się tylko mnie człowiecze/ á pátrz tez ná się człowiecze/ muśisz to przyznáć żeć ze mną nie mász namnieyszego podo- bieństwá. Oto człowiecze podnieś oczu trochę ná głowę moię. Tak głowá moiá wszytká pokłota/ widźisz iák ten tarń wszedł w głowę moię głęboko; á twoiá głowá widzę że wolna/ nie masz w niey żadnego ráżu namnieyszego moiemu podobnego. Co tylko głowę máłego/ onego ćzásu od owego człowieka przyćisnęło/ ále widzę że głowy namniey nie náruszyło/ boś ie też záraz chćiał pomstą strząśnąć/ y owszem bićie za słowoś oddał.
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 648
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
oto zamilkł przed tym co strzyże za nasze nagi Baranek bryże. 3. Godzina trzecia
Bolesnych pełen ran Święty Świętych jeszcze nie wolen katów przeklętych; dopiero żołnierz króla ubiera w pawłokę, którą noga pociera, dopiero Mu tron, a na widoku, srogiemu gwoli gotują oku. Cierzniewy potym wieniec na skronie wtłoczą, aż ostry tarń w mózgu tonie, tak że jagody słodkie zabrała brunatna powódź, gdy wylewała. Ręka, co palcem krąg nieba mierzy, sromotną trzcinę posłusznie dzierży, nieobrzezańców kolano dwornie do nóg upada, a niepokornie. Królem witają wargi na potwarz, ustają pięści okrutne o twarz, twarz nad pogodną tęczę, nad słońce, gdy złote
oto zamilkł przed tym co strzyże za nasze nagi Baranek bryże. 3. Godzina trzecia
Bolesnych pełen ran Święty Świętych jeszcze nie wolen katów przeklętych; dopiero żołnierz króla ubiera w pawłokę, którą noga pociera, dopiero Mu tron, a na widoku, srogiemu gwoli gotują oku. Cierzniewy potym wieniec na skronie wtłoczą, aż ostry tarń w mózgu tonie, tak że jagody słodkie zabrała brunatna powódź, gdy wylewała. Ręka, co palcem krąg nieba mierzy, sromotną trzcinę posłusznie dzierży, nieobrzezańców kolano dwornie do nóg upada, a niepokornie. Królem witają wargi na potwarz, ustają pięści okrutne o twarz, twarz nad pogodną tęczę, nad słońce, gdy złote
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 81
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995