jak najskryciej, Uda się w kąty; a chłopek nieborak, Kukiołkę w garści krusząc za półtorak, Chociaż się mu ów niecnota zasadza, Nic nie uważa i na miejsce zgadza. Nawet gdy się już sam sznur za nim wlecze: „Im dalej w drogę, powolniejszaś” — rzecze. Przyszedszy chudak aż na targowisko, Postrzeże szkodę i z siebie igrzysko. 114. PODOBNA
Niósł chłop cielę związane na kiju do jatek, I już mu co z większego nadgniotło łopatek. Widząc złodzieje, jeden cielę bierze z drąga, Drugi go równą miarą przez ramię naciąga I nie pierwej upuści, aż przyjdzie na stopnie. Tedy się chłop obejrzy i
jak najskryciej, Uda się w kąty; a chłopek nieborak, Kukiołkę w garści krusząc za półtorak, Chociaż się mu ów niecnota zasadza, Nic nie uważa i na miejsce zgadza. Nawet gdy się już sam sznur za nim wlecze: „Im dalej w drogę, powolniejszaś” — rzecze. Przyszedszy chudak aż na targowisko, Postrzeże szkodę i z siebie igrzysko. 114. PODOBNA
Niósł chłop cielę związane na kiju do jatek, I już mu co z większego nadgniotło łopatek. Widząc złodzieje, jeden cielę bierze z drąga, Drugi go równą miarą przez ramię naciąga I nie pierwej upuści, aż przyjdzie na stopnie. Tedy się chłop obejrzy i
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 251
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Francuz cieszy, Niemiec śmieje. A Jassy i Wołosza, już zawojowana Od nas, do dawnego się powróciła pana. Przepadły miliony z srogim ludzkim skwierkiem, Prowadzą nas Tatarzy do granic nazierkiem. 65. NA EKSPEDYCJĄ POLSKĄ POD KAMIENIEC 1690
A dokądże Polacy? znać, że gdzieś nieblisko Z tak wielkim aparatem, czy na targowisko Pod Kamieniec, zabrane żeby tak rok konie I ludzie od Tatarów wykupować? bo nie Po co inszego pewnie. Przebóg, cóż czynicie? Jednych wykupujecie, drugich prowadzicie? Zasiada stary więzień nowego kajdany; Drudzy, o hańbo! trzebią się na bisurmany. Już też Turkom nie stało drew, siana i słomy, Koni
Francuz cieszy, Niemiec śmieje. A Jassy i Wołosza, już zawojowana Od nas, do dawnego się powróciła pana. Przepadły milijony z srogim ludzkim skwierkiem, Prowadzą nas Tatarzy do granic nazierkiem. 65. NA EKSPEDYCJĄ POLSKĄ POD KAMIENIEC 1690
A dokądże Polacy? znać, że gdzieś nieblisko Z tak wielkim aparatem, czy na targowisko Pod Kamieniec, zabrane żeby tak rok konie I ludzie od Tatarów wykupować? bo nie Po co inszego pewnie. Przebóg, cóż czynicie? Jednych wykupujecie, drugich prowadzicie? Zasiada stary więzień nowego kajdany; Drudzy, o hańbo! trzebią się na bisurmany. Już też Turkom nie stało drew, siana i słomy, Koni
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 554
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niż do niego przydzie. Te my przeszedszy/ widzieliśmy samego siedzącego na majestacie w szacie białej/ Mamalukowie około niego porządnie/ z wielką uczciwością a milcząc stali/ byli i niektórzy panowie barzo poważni/ już starzy. Po godzinie małej/ wyszedł Trucelman i my przy nim z tego zamku/ i przyszliśmy na szerokie targowisko/ gdzie Wielbłądy/ Osły/ konie przedawano/ było tam tego na ten czas barzo wiele/ było i roztrucharzów Mamaluków nie mało: Nakoniec wróciwszy się do gospody/ po obiedzie niektórzy naszy do laźnie poszli. Abowiem w tym tu kraju/ są i kosztowne/ i barzo ochędożne z rozmaitego marmuru łaźnie/ ci też
niż do niego przydźie. Te my przeszedszy/ widźielismy sámego śiedzącego ná máiestaćie w száćie białey/ Mámálukowie około niego porządnie/ z wielką uczćiwośćią á milcząc stali/ byli y niektorzy pánowie bárzo poważni/ iuż stárzy. Po godźinie máłey/ wyszedł Trutzelman y my przy nim z te^o^ zamku/ y przyszlismy na szerokie tárgowisko/ gdźie Wielbłądy/ Osły/ konie przedawano/ było tám tego ná ten czás bárzo wiele/ było y rostruchárzow Mámálukow nie máło: Nákoniec wroćiwszy sie do gospody/ po obiedźie niektorzy nászy do láźnie poszli. Abowiem w tym tu kráiu/ są y kosztowne/ y bárzo ochędożne z rozmáitego mármuru łáźnie/ ći też
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 67
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
ściszka A w opasaniu jak wątrobna kiszka. Ów z taką miną w korwetach się sadzi Ledwo o ścianę tyłem nie zawadzi. Rozumi że to, przed karytą pląsa Gdy w kawalkacie jadąc kręci wąsa. Otoż tych skutków specjały Dworskie Lepiej gryźć suchar, i pić wody morskie. Niż przy biszkoktach, i trunkach gustownych Na targowisko przyść ludzi obmownych.
Piękna zabawa na strawionym czasie, Gdybyś postawił pilność przy kompasie, Żadna godzina w pracy nie wakuje, Ten szyje buty, ów suknie nicuje. Niektóry rano wstał jak na pańszczyznę, Pracuje głową, co za robociznę Dzisiaj potrzebną zacząć na pożytek Myśli, mózg suszy, w zadumianiu wszytek. Bierze
ściszka A w opasaniu iák wątrobna kiszka. Ow z táką miną w korwetach się sadzi Ledwo o ścianę tyłem nie záwadzi. Rozumi że to, przed kárytą pląsá Gdy w káwalkacie iadąc kręći wąsa. Otoż tych skutkow specyały Dworskie Lepiey gryść suchar, y pić wody morskie. Niż przy biszkoktach, y trunkach gustownych Ná targowisko przyść ludzi obmownych.
Piękna zábawa ná stráwionym czasie, Gdybyś postawił pilność przy kompasie, Zádna godzina w prácy nie wákuie, Ten szyie buty, ow suknie nicuie. Niektory ráno wstał iák ná pańszczyznę, Prácuie głową, co zá robociznę Dzisiay potrzebną zácząć ná pożytek Myśli, mozg suszy, w zádumianiu wszytek. Bierze
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 362
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
APOLLO
Moja droga, złe mięso bez chleba. Dał Adamowi Ewę, dał wedle zwyczaju Z nią Bóg intromisyją do pięknego raju; Gdy wolał chleb niż jabłka, poszli na frymarki: Bóg wziął raj, Adam świata całego folwarki. Kupują Turcy żony, własne śmiechowisko: Zły koń podeń — to znowu z nim na targowisko. I wierzcie, jest tam takich roztrucharzów wiele, Co brzydkie zakładają w Stambule burdele. Tam braku między ludźmi nie masz i bydlęty; Inaczej u chrześcijan ten stan ważą święty: Że ociec chleba córce kawałek ułomi, Nie jest kupno, nie każdy na to się łakomi. Nie wspomni, nie tylko się nie napiera
APOLLO
Moja droga, złe mięso bez chleba. Dał Adamowi Ewę, dał wedle zwyczaju Z nią Bóg intromisyją do pięknego raju; Gdy wolał chleb niż jabłka, poszli na frymarki: Bóg wziął raj, Adam świata całego folwarki. Kupują Turcy żony, własne śmiechowisko: Zły koń podeń — to znowu z nim na targowisko. I wierzcie, jest tam takich roztrucharzów wiele, Co brzydkie zakładają w Stambule burdele. Tam braku między ludźmi nie masz i bydlęty; Inaczej u chrześcijan ten stan ważą święty: Że ociec chleba córce kawałek ułomi, Nie jest kupno, nie każdy na to się łakomi. Nie wspomni, nie tylko się nie napiera
Skrót tekstu: PotLibKuk_I
Strona: 101
Tytuł:
Libusza
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
idą i cnoty, i ich animusze. Nie rozwodzą się z żoną, o co rozwieść trzeba (Jednę tylko przyczynę położono z nieba Rozwodu): w Alkoranie czyli gdzieś w Talmudzie Znalazszy rozłączają, co Bóg złączył, ludzie. Jeszcze się ja doczekam, czego, widzę, blisko, Że na żony założą nowe targowisko. Już ich pełne klasztory, co na swe małżonki Dziurką patrzą; i będą drugie Amazonki, Dzieci rodząc bez mężów, nie panny, nie wdowy — Wymyślić im potrzeba inszy tytuł nowy. Grzech, sromota, rozpusta i swawola sroga! Jeśli wierzymy — wszytko, i żonę od Boga, Jako głód, mór i
idą i cnoty, i ich animusze. Nie rozwodzą się z żoną, o co rozwieść trzeba (Jednę tylko przyczynę położono z nieba Rozwodu): w Alkoranie czyli gdzieś w Talmudzie Znalazszy rozłączają, co Bóg złączył, ludzie. Jeszcze się ja doczekam, czego, widzę, blisko, Że na żony założą nowe targowisko. Już ich pełne klasztory, co na swe małżonki Dziurką patrzą; i będą drugie Amazonki, Dzieci rodząc bez mężów, nie panny, nie wdowy — Wymyślić im potrzeba inszy tytuł nowy. Grzech, sromota, rozpusta i swawola sroga! Jeśli wierzymy — wszytko, i żonę od Boga, Jako głód, mór i
Skrót tekstu: PotLibKuk_I
Strona: 102
Tytuł:
Libusza
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dziełem: bo okrom piechoty Bobowskiego, wojskowej przybrali hołoty; Więc nie masz się czego przeć, gdy miasto myślistwa, Cicho z nimi kilkaset poszło towarzystwa. Jaka tam być musiała dziura, gdy się wgarnie Tak wiele rąk do pełnej łakomych spiżarnie, Choć stąd możem brać miarę, że nazajutrz, blisko Obozu, założyli nowe targowisko Na konie i bawoły. Już byli most wzięli, Skoro straż do jednego turecką wyrżnęli, I mogli byli Turkom odtoczyć od czopu, Zruciwszy go, lecz trudno łakomemu chłopu Konsulta u Lubomirskiego Kozacy w obozie tureckim CZĘŚĆ ÓSMA
Odjąć ręce od łupu; to ma za wygraną, Kiedy zdobycz uniesie sowito nabraną; Zwłaszcza kiedy bez
dziełem: bo okrom piechoty Bobowskiego, wojskowej przybrali hołoty; Więc nie masz się czego przeć, gdy miasto myślistwa, Cicho z nimi kilkaset poszło towarzystwa. Jaka tam być musiała dziura, gdy się wgarnie Tak wiele rąk do pełnej łakomych spiżarnie, Choć stąd możem brać miarę, że nazajutrz, blisko Obozu, założyli nowe targowisko Na konie i bawoły. Już byli most wzięli, Skoro straż do jednego turecką wyrżnęli, I mogli byli Turkom odtoczyć od czopu, Zruciwszy go, lecz trudno łakomemu chłopu Konsulta u Lubomirskiego Kozacy w obozie tureckim CZĘŚĆ ÓSMA
Odjąć ręce od łupu; to ma za wygraną, Kiedy zdobycz uniesie sowito nabraną; Zwłaszcza kiedy bez
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 258
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
A jako stary, prędzej umrzeć musi, A ona się zaś za młodego kusi. Zostawszy wdową, znowu jej świat płuży, A wszytko wedle myśli prawie służy. Młodzieńcy do niej z daleka bywają, Grają, tańcują, klejnoty dawają. Ma sobie wtenczas pani w czym brakować, Właśnie, jak kiedy przywodzą kupować Na targowisko rozmaitych koni, Łacno upatrzyć, kiedy nikt nie goni. A tak ja widzę, co za kondycja Takowej, której życzę sobie i ja.
Czternasta panna. Już niechaj bywa, jakowy chce, stary, Nie chcę go, choćby mi dawano w dary. Równy, przypowieść powieda, równemu, Tak właśnie młody należy
A jako stary, prędzej umrzeć musi, A ona się zaś za młodego kusi. Zostawszy wdową, znowu jej świat płuży, A wszytko wedle myśli prawie służy. Młodzieńcy do niej z daleka bywają, Grają, tańcują, klejnoty dawają. Ma sobie wtenczas pani w czym brakować, Właśnie, jak kiedy przywodzą kupować Na targowisko rozmaitych koni, Łacno upatrzyć, kiedy nikt nie goni. A tak ja widzę, co za kondycya Takowej, której życzę sobie i ja.
Czternasta panna. Już niechaj bywa, jakowy chce, stary, Nie chcę go, choćby mi dawano w dary. Równy, przypowieść powieda, równemu, Tak właśnie młody należy
Skrót tekstu: SejmPanBad
Strona: 94
Tytuł:
Sejm panieński
Autor:
Jan Oleski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Niebieskim poddać, i nas przedać gwiazdom, te same pieniądze któremi nas przedają brać od nas, nic prawdziwiej i krócej powiedzieć się nie może, tylko że sobie podobne czynią jurgieltowe konstelacje.
X. Z. Cyryl Aleksandryjski lib. 10. do Juliana, tak przeciwko Astrologom mówi. Widzisz jakich błędów mają Oficyny i kłamstwa targowisko; z podziwieniem zawsze obserwują gwiazd obroty, i za coś nie wiele groszy Niebieskie opowiadają wyroki. Kto więcej pragnie zdania w tym punkcie SS. Ojców Doktorów Kościelnych? niech czyta Homilią Z. Grzegorza na rozdział drugi Mateusza piszącego. Z. Chryzostoma Homilią drugą na toż miejsce Ewangelii. Z. Hieronima księgę drugą na rozdział
Niebieskim poddáć, y nas przedáć gwiazdom, te same pieniądze ktoremi nas przedaią bráć od nas, nic prawdziwiey y krocey powiedzieć się nie może, tylko że sobie podobne czynią iurgieltowe konstellacye.
X. S. Cyryl Alexandryiski lib. 10. do Juliana, ták przeciwko Astrologom mowi. Widzisz iákich błędow maią Officyny y kłamstwa targowisko; z podziwieniem zawsze obserwuią gwiazd obroty, y za coś nie wiele groszy Niebieskie opowiadaią wyroki. Kto więcey pragnie zdania w tym punkcie SS. Oycow Doktorow Kościelnych? niech czyta Homilią S. Grzegorza ná rozdział drugi Mateusza piszącego. S. Chryzostoma Homilią drugą ná toż mieysce Ewangelii. S. Hieronyma ksiegę drugą ná rozdział
Skrót tekstu: BystrzInfZup
Strona: 7
Tytuł:
Informacja zupełniejsza
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743