.
Proch Marsa głuszy, Wieże wiatr kruszy, Gwałtownym dmuchem;
I silne dęby, Idąc w zaręby, Drżą pod obuchem.
Grzmotem się palą, Rwą się i walą, Czubate skały,
Lub Niebo wspiera, Refleksje
w Proch się rozdziera Atlas zuchwały.
I Gigantowie, Któż mi opowie Jak się srożyli,
Aniby tarki, Na zamach Parki, w Grób się skurczyli.
Rwą się rwą siły, Wraz do mogiły, Spieszy Bellona,
Niedługo świeci, Równie tam leci Jałna korona.
Purpury, Mitry, Lutnie, i cytry, Muzy, Meduzy,
Wszystko się toczy, Tocząc nie zboczy, Od życia gluzy. DUCHOWNE.
Patrzcie zuchwali
.
Proch Mársa głuszy, Wieże wiátr kruszy, Gwałtownym dmuchem;
Y śilne dęby, Idąc w zaręby, Drżą pod obuchem.
Grzmotem się palą, Rwą się y wálą, Czubáte skáły,
Lub Niebo wspiera, REFLEXYE
w Proch się rozdźiera Atlás zuchwáły.
Y Gigantowie, Ktoż mi opowie Iák się srożyli,
Aniby tarki, Ná zamách Parki, w Grob się skurczyli.
Rwą się rwą siły, Wraz do mogiły, Spieszy Belloná,
Niedługo świeći, Rownie tám leći Iáłna koroná.
Purpury, Mitry, Lutnie, y cytry, Muzy, Meduzy,
Wszystko się toczy, Tocząc nie zboczy, Od żyćia gluzy. DVCHOWNE.
Patrzćie zuchwáli
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 6
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
się brała. Mam ja szmat góry/ w żywej mam zawisłę skale Lochy/ gdzie Słońca nie czuć w pułdziennym zapale. Nie czyć zimy/ po drzewach gwałt jabłek nadobnych: Złotu/ po winogrodach mnóstwu gron podobnych; Wtąż bronatnych dochowam tych i tamtych tobie; Sama chłodem poziemki zbierać będziesz sobie. Sama w jesieni tarki/ sama będziesz miała Nie tylko czarne śliwy cobyś sobie rwała/ Lecz i paniece żółte/ tą i ową stroną Kasztanów nie przebierzesz zostawszy mą żoną. Owoców co nie miara/ po każdej drzewinie Bydło to wszytko moje: więcej go w dolinie/ W lesie nie mniej/ w jaskini mnóstwo się go składło.
się bráłá. Mam ia szmát gory/ w żywey mam záwisłę skále Lochy/ gdźie Słońcá nie czuć w pułdźiennym zapále. Nie czyć źimy/ po drzewách gwałt iábłek nadobnych: Złotu/ po winogrodách mnostwu gron podobnych; Wtąż bronatnych dochowam tych y támtych tobie; Samá chłodem poźiemki zbieráć będźiesz sobie. Sámá w ieśieni tarki/ samá będźiesz miáłá Nie tylko czarne śliwy cobyś sobie rwała/ Lecz y paniece żołte/ tą y ową stroną Kasztánow nie przebierzesz zostawszy mą żoną. Owocow co nie miará/ po káżdey drzewinie Bydło to wszytko moie: wiecey go w dolinie/ W leśie nie mniey/ w iaskini mnostwo się go skłádło.
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 341
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636