strzec. Niedźwiadkiem jest/ cierniem kolącym. Ale podobno i gdzie indziej wejźrzał Pan gdy ich cierniem zowie do Ewangeliej wierzę naszej w której powiada/ że często to ciernie zatłumia słowo Boże/ często się zda pięknie kwitnąć/ ale w ten czas nawiętsze mrozy; widzi się że ma winne jagody nasobie/ a ono cierpnące tarnki/ a pod wszystkim są pewne żądła/ które rady bodą każdego co się ich dotknie. Nie rozwodzę się tu bo z żalem wielkim widzimy na oko i z hańbą naszą/ jako się siła nie dawno tej obłudy przeciwko Bogu i ludziom namnożyło miedzy obywatleami tych zacnych krajów/ snadź gdy Pan nie mógł słowy wykorzenić nieszczyrości naszej
strzédz. Niedźwiadkiem iest/ ćiérniem kolącym. Ale podobno y gdźie indźiéy weyźrzał Pan gdy ich ćierniem zowie do Ewángeliey wierzę nászéy w któréy powiáda/ że często to ćiérnie zátłumia słowo Bożé/ często się zda pięknie kwitnąć/ ále w ten czás nawiętszé mrozy; widźi się że ma winné iágody násobie/ á ono ćiérpnącé tarnki/ á pod wszystkim są pewné żądłá/ któré rády bodą káżdégo co sie ich dotknie. Nie rozwodzę sie tu bo z żalém wielkim widźimy ná oko y z hańbą nászą/ iáko sie śiłá nie dawno téy obłudy przećiwko Bogu y ludźiom námnożyło miedzy obywátleámi tych zacnych kraiow/ snadź gdy Pan nie mogł słowy wykorzenić niesczyrośći nászéy
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: D2
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
skaczą dzieci, Lwię się ledwie za miesiąc pocznie ruszać trzeci: Równie jako kawalec mięsa leży jaki. Pojrzy, rzecze, na drzewa, lwica, a na krzaki: Co jednym tylko śniatem w swojej mierze rośnie, Widzisz ogromne dęby, lipy, jodły, sośnie; A co zaś latorośli z pniaka puszcza wiele, Tarnki, głogi, rokity, po ziemi się ściele. Że gęste, dlatego też drobne widzisz trześnie; Prędko spadną porzeczki, bo przystają wcześnie; Prędko z drzewa jabłuszko skoroźrywe leci;
Piękna panienka z młodu, za laty się szpeci, I co się w skok zaostrzy, nie doszedszy pory, Ani urody, ani cnoty
skaczą dzieci, Lwię się ledwie za miesiąc pocznie ruszać trzeci: Równie jako kawalec mięsa leży jaki. Pojźry, rzecze, na drzewa, lwica, a na krzaki: Co jednym tylko śniatem w swojej mierze rośnie, Widzisz ogromne dęby, lipy, jodły, sośnie; A co zaś latorośli z pniaka puszcza wiele, Tarnki, głogi, rokity, po ziemi się ściele. Że gęste, dlatego też drobne widzisz trześnie; Prędko spadną porzeczki, bo przystają wcześnie; Prędko z drzewa jabłuszko skoroźrywe leci;
Piękna panienka z młodu, za laty się szpeci, I co się w skok zaostrzy, nie doszedszy pory, Ani urody, ani cnoty
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 404
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Litwie) zimie/ która tam trwa 7. miesięcy mniej abo więcej. Jednak przecię kraje tamte mają dosyć zboża/ i pszenice/ i jęczmieniów/ i pastwisk: a zatym też i miąs wielki dostatek/ tak domowych/ jako i dzikich. Nie ma inszych fruktów/ oprócz jabłek/ orzechów leśnych/ a kłukwy abo tarnki czerwone. Wino przychodzi z inąd/ a Kniaź go daje Władykom do Obiedniej: ale jednak mają rozmaite napoje z wody/ jako kwasce/ miody/ gorzałki/ i piwa/ któremi się lepiej upijają/ gdy im pozwalają na pewne czasy/ a niż my inszy winem. Niemasz u tego Kniazia kruszców/ abo gór
Litwie) źimie/ ktora tám trwa 7. mieśięcy mniey ábo więcey. Iednák przećię kráie támte máią dosyć zboża/ y pszenice/ y ięczmieniow/ y pástwisk: á zátym też y miąs wielki dostátek/ ták domowych/ iáko y dźikich. Nie ma inszych fruktow/ oprocz iábłek/ orzechow leśnych/ á kłukwy ábo tarnki czerwone. Wino przychodźi z inąd/ á Kniáź go dáie Włádykom do Obiedniey: ále iednák máią rozmáite nápoie z wody/ iáko kwásce/ miody/ gorzałki/ y piwá/ ktoremi się lepiey vpiiáią/ gdy im pozwaláią ná pewne czásy/ á niż my inszy winem. Niemász v tego Kniáźiá kruszcow/ ábo gor
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 158
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
łoktuszynie za bydłem chadzała, A teraz już w drogich sukniach jak się wam dostała. Coście ich to na swoje złe teraz rozpieściły, Pączków, krepłi z powidłami jadać ponęciły. Nie wiedzą już od swej woli, czy po ziemi chodzą, A was dobrze, jako widzę, już za łeb nie wodzą. Leśne tarnki, abo garusz, to w domu jadały, A sarniny, cielęciny przedtem nie widały. A teraz to i za okno czasem wyrzucają, Ubogiemu jako żywo najeść się nie dają. „Miły dziadku, teraz ci dać niczego nie mamy, Skępszej pani w świecie nie masz takiej, jak my mamy. Wszytko sama poza
łoktuszynie za bydłem chadzała, A teraz już w drogich sukniach jak się wam dostała. Coście ich to na swoje złe teraz rozpieściły, Pączków, krepłi z powidłami jadać ponęciły. Nie wiedzą już od swej woli, czy po ziemi chodzą, A was dobrze, jako widzę, już za łeb nie wodzą. Leśne tarnki, abo garusz, to w domu jadały, A sarniny, cielęciny przedtem nie widały. A teraz to i za okno czasem wyrzucają, Ubogiemu jako żywo najeść się nie dają. „Miły dziadku, teraz ci dać niczego nie mamy, Skępszej pani w świecie nie masz takiej, jak my mamy. Wszytko sama poza
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 642
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
/ nędzna była/ A ną wierzbowe loże prawie się godząca. Siedli Bogowie: stara mać wskasana/ drżąca/ Stawie stołz pułtrzecią nóg; skorupą go wsparła/ I w ten kształt wyrownany świeżą go wsparła/ I w ten kształt wyrownany świeżą miętką starła. Dała zatym Minerwy czystej dwubarwiane Oliwki/ więc jesienne w lagrze przetrzymane Tarnki/ wysoki nadro mlecz z nawrotem polnym/ Więc wycisk/ więc w popiele jajca spiekłe wolnym; Wszytko w naczyniu zgliny. dalej wyrobiony Z tegoż srebrarostruchan na stole stawiony. Kufle przy tym bukowe/ pięknie zmistrowane/ I żółteni woskami/ we wnątrz oblewane. Wprętce potrawy ciepłe/ od ognia zniesione: Wino k
/ nędzna byłá/ A ną wierzbowe loże prawie się godząca. Siedli Bogowie: stára máć wskasána/ drżąca/ Stáwie stołz pułtrzećią nog; skorupą go wspárła/ Y w ten kształt wyrownány świeżą go wsparła/ Y w ten kształt wyrownány świeżą miętką stárłá. Dáła zátym Minerwy czystey dwubárwiáne Oliwki/ więc ieśienne w lagrze przetrzymáne Tarnki/ wysoki nadro mlecz z nawrotem polnym/ Więc wyćisk/ więc w popiele iáycá spiekłe wolnym; Wszytko w naczyniu zgliny. dáley wyrobiony Z tegoż srebrárostruchan na stole stáwiony. Kufle przy tym bukowe/ pięknie zmistrowáne/ Y żołteni woskámi/ we wnątrz oblewáne. Wprętce potrawy ćiepłe/ od ogniá znieśione: Wino k
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 209
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
suchość i mokrość zbytnia/ łacno psują zboża. Zima tam trwa 7. miesięcy mniej abo więcej; a jednak tam przecię jest dostatek zboża (ale go też indziej nie wywożą) jęczmieniów/ pastwisk/ a za tym i rogatego bydła/ tak domowego jako i dzikiego. Frukty Moskiewskie są jabłka/ orzechy/ kłukwy/ tarnki: inszych ledwo znają. Mają też sławę z ryb/ bo ich tam jest wielka obfitość: suszą je/ jako i w Noruegiej/ i w inszych krajach północych/ na więtrze/ i chowają je sobie na zapas/ tak po fortecach/ jako też w domach priuatnych. Nie jest to kraina barzo handlowna: naprzód
suchość y mokrość zbytnia/ łácno psuią zbożá. Zimá tám trwa 7. mieśięcy mniey ábo więcey; á iednák tám przećię iest dostátek zboża (ále go też indźiey nie wywożą) ięczmieniow/ pástwisk/ á zá tym y rogátego bydłá/ ták domowego iáko y dźikiego. Frukty Moskiewskie są iábłká/ orzechy/ kłukwy/ tarnki: inszych ledwo znáią. Máią też sławę z ryb/ bo ich tám iest wielka obfitość: suszą ie/ iáko y w Noruegiey/ y w inszych kráiách pułnocnych/ ná więtrze/ y chowáią ie sobie ná zápás/ ták po fortecách/ iáko też w domách priuatnych. Nie iest to kráiná bárzo hándlowna: naprzod
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 56
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
łoktuszynie za bydlę chadzała, A teraz już w drogich sukniach jak się wam dostała. Coście ich to na swoje złe teraz rozpieściły, Pączków, krepli z powidłami jadać ponęciły. Nie wiedzą już od swej woli, czy po ziemi chodzą, A was dobrze, jako widzę, już za łeb nie wodzą. Leśne tarnki, abo garusz, to w domu jadały, A sarniny, cielęciny przedtem nie widały. A teraz to i za okno czasem wyrzucają, Ubogiemu jako żywo najeść się nie dają. Miły dziadku, teraz ci dać niczego nie mamy, Skąpszej pani w świecie nie masz takiej, jak my mamy. Wszytko sama pozabira
łoktuszynie za bydlę chadzała, A teraz już w drogich sukniach jak się wam dostała. Coście ich to na swoje złe teraz rozpieściły, Pączków, krepli z powidłami jadać ponęciły. Nie wiedzą już od swej woli, czy po ziemi chodzą, A was dobrze, jako widzę, już za łeb nie wodzą. Leśne tarnki, abo garusz, to w domu jadały, A sarniny, cielęciny przedtem nie widały. A teraz to i za okno czasem wyrzucają, Ubogiemu jako żywo najeść się nie dają. Miły dziadku, teraz ci dać niczego nie mamy, Skąpszej pani w świecie nie masz takiej, jak my mamy. Wszytko sama pozabira
Skrót tekstu: PieśńNowBad
Strona: 105
Tytuł:
Pieśń nowa o szynkarkach i szafarkach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950