małe, Tyś celnikowi, który grzeszył jawnie I odprawował urząd swój nieprawnie, Tyś i uczniowi, co z poprzysiężeniem Zaprzał się Ciebie przed wtórym zapieniem, I tym, którzy Cię na krzyżu rozbili, Wszytko odpuścił, choć Cię nie prosili.
Ażeby Twojej łaskawej prawicy Ufali ludzie już na szubienicy, Gotującemu już ostatnie tchnienie Dałeś łotrowi i raj, i zbawienie. Ta tedy litość, którąś w ludziach wielu Pokazał, w własnym i nieprzyjacielu, Czemuż mię nie ma ratować i czemu Ma być skurczona przeciw mnie samemu? Lepiej ja sobie, i tym cieszę duszę, Znając Twe skłonne przyrodzenie, tuszę. Wielką-ć, zaprawdę, krzywdę
małe, Tyś celnikowi, który grzeszył jawnie I odprawował urząd swój nieprawnie, Tyś i uczniowi, co z poprzysiężeniem Zaprzał się Ciebie przed wtórym zapieniem, I tym, którzy Cię na krzyżu rozbili, Wszytko odpuścił, choć Cię nie prosili.
Ażeby Twojej łaskawej prawicy Ufali ludzie już na szubienicy, Gotującemu już ostatnie tchnienie Dałeś łotrowi i raj, i zbawienie. Ta tedy litość, którąś w ludziach wielu Pokazał, w własnym i nieprzyjacielu, Czemuż mię nie ma ratować i czemu Ma być skurczona przeciw mnie samemu? Lepiej ja sobie, i tym cieszę duszę, Znając Twe skłonne przyrodzenie, tuszę. Wielką-ć, zaprawdę, krzywdę
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 227
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
a owe zaś pokazane pstrociny/ do nowego rządźce przykazały? Owszeki błahi twój rozum/ nędzny/ marny /a co więtsza i niezbożny. Chciej jedno synu sam i spół Biskupowie twoi w proponowane świata tego marności nie cielesnymi oczyma/ ale duchownymi weyźrzeć/ i z pilnością uważyć duchem mądrości/ a nie duchem pochlebstwa przez którego tchnienie straszki owe na świat się pokazały/ i natychmiast obaczysz pajęczynne owe ploteczki miasto nieprzebytych na wszystkiego świata ułowienie sieci rozmiotane/ lekkim Ducha szczerości tchnieniem potargane/ i na szyje samychże tych myśliwców włożone. Nie jestli to prze Bóg żywy/ niezbożny i Bogu przeciwny głos/ mdłemu i śmiertelnemu stworzeniu przyczytac. Władza twoja jest
á owe záś pokazáne pstrociny/ do nowego rządźce przykázáły? Owszeki błáhi twoy rozum/ nędzny/ márny /á co więtsza y niezbożny. Chćiey iedno synu sam y społ Biskupowie twoi w proponowáne świátá tego márnośći nie ćielesnymi ocżymá/ ále duchownymi weyźrzeć/ y z pilnośćią vważyć duchem mądrośći/ á nie duchem pochlebstwá przez ktore^o^ tchnienie strászki owe ná świát się pokazáły/ y nátychmiast obacżysz páięcżynne owe plotecżki miásto nieprzebytych ná wszystkiego świátá vłowienie śieći rozmiotane/ lekkim Duchá szcżerośći tchnieniem potárgáne/ y ná szyie sámychże tych myśliwcow włożone. Nie iestli to prze Bog żywy/ niezbożny y Bogu przećiwny głos/ mdłemu y śmiertelnemu stworzeniu przycżytác. Władza twoiá iest
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 35
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
i tak to przynależyte jego dzieło/ jako i inne na niebie/ i na ziemi. Wszelaki abowiem Sąd oddał Ociec Synowi; onemu wszytkie rządy nieba i ziemie powierzył; wolno mu nowe pany czynić/ stare znosić. On to jest straszny/ który bierze dusze Królom/ i Książętom ziemie. On to jest/ który tchnienie ich trzyma w ręku swoim: On to jest/ który Lucypery z nieba Kościoła swego/ na który się wspinają/ strąca; i każe im do piekła. Darmo mruczycie na Galilejczyka Julianowie: darmo nam zarzucacie ukrzyżowanego Mesjasza/ Bisurmanowie. Ten Galilejczyk oszczepem swoim zabije jeszcze nie jednego Apostatę: ten ukrzyżowany/ pogromi Krzyżem swym
y ták to przynależyte iego dźieło/ iáko y inne ná niebie/ y ná źiemi. Wszeláki ábowiem Sąd oddał Oćiec Synowi; onemu wszytkie rządy niebá y źiemie powierzył; wolno mu nowe pány czynić/ stáre znośić. On to iest strászny/ ktory bierze dusze Krolom/ y Kśiążętom źiemie. On to iest/ ktory tchnienie ich trzyma w ręku swoim: On to iest/ ktory Lucypery z niebá Kośćiołá swego/ ná ktory się wspináią/ strąca; y każe im do piekłá. Dármo mruczyćie ná Gálileyczyká Iulianowie: dármo nam zárzucaćie vkrzyżowánego Messyaszá/ Bisurmanowie. Ten Gálileyczyk oszczepem swoim zábiie ieszcze nie iednego Apostátę: ten vkrzyżowány/ pogromi Krzyżem swym
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: E
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
najprzód proszę ten geniusz IWWMPana Dobrodzieja, którym wszystkich należących do twej najlepszej na świecie krwi, od pierwszego — dzięki pomyślnemu objęciu wpływu wielkich antenatów swoich, dzięki własnej jakby skróconej metempsychozie obejmujesz esencjalne talenta, który jesteś wyrocznią Rzeczypospolitej, abyś natchnąwszy mnie, swój twór, życzliwymi za każdym tchnieniem adoracjami, pozwolił tak obligowanego życia tchnienie, jako też pierwiastki dobywającego się głosu w najpokorniejszym za konferowane pióro grodzkie sakryfikować dziękczynieniu, które gdy wraz ze mną ścielę pod stopy IWPana i Dobrodzieja mego, nie ważę się podnosić oblicza, abym miał królewską godność najjaśniejszych wspaniałego rodu splendorów, gdy najwyborniejszych panegiryków tępieje pomysłowość, podłym opisać stylem albo liczyć ten blask bohaterów,
najprzód proszę ten geniusz JWWMPana Dobrodzieja, którym wszystkich należących do twej najlepszej na świecie krwi, od pierwszego — dzięki pomyślnemu objęciu wpływu wielkich antenatów swoich, dzięki własnej jakby skróconej metempsychozie obejmujesz esencjalne talenta, który jesteś wyrocznią Rzeczypospolitej, abyś natchnąwszy mnie, swój twór, życzliwymi za każdym tchnieniem adoracjami, pozwolił tak obligowanego życia tchnienie, jako też pierwiastki dobywającego się głosu w najpokorniejszym za konferowane pióro grodzkie sakryfikować dziękczynieniu, które gdy wraz ze mną ścielę pod stopy JWPana i Dobrodzieja mego, nie ważę się podnosić oblicza, abym miał królewską godność najjaśniejszych wspaniałego rodu splendorów, gdy najwyborniejszych panegiryków tępieje pomysłowość, podłym opisać stylem albo liczyć ten blask bohaterów,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 143
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
chciał wspominać Palladiu, Atenaeum, Diofanem, i inszych/ każdyby z tych co powiedział/ coby się zdało być różnego od drugich mniemania. Ale nie bawiąc się wyliczaniem/ wszystkich rozumienie i opisowanie tak o wodzie trzeba rozumieć/ aby była jak napodobniejsza temu powietrzu/ które około nas jest zawsze/ i które przez tchnienie ustawicznie w się bierzem. A któraby takowa była/ nikt lepiej nas nie nauczy jako Galenus/ który powiada/ że ta woda jest sama w sobie i naszczersza/ która znacznego w sobie żadnego przymiotu i przymieszania nie ma. Grecy tak mówią/ aby była[...] . I powiada że tego może doświadczyć trzema zmysłami/ smakiem
chciał wspominać Palladiū, Athenaeum, Diophanem, y inszych/ każdyby z tych co powiedźiał/ coby się zdało bydż rożne^o^ od drugich mniemania. Ale nie bawiąc się wylicżaniem/ wszystkich rozumienie y opisowanie tak o wodzie trzebá rozumieć/ áby byłá iák napodobnieysza temu powietrzu/ ktore około nas iest záwsze/ y ktore przez tchnienie vstáwicżnie w się bierzem. A któraby tákowa byłá/ nikt lepiey nas nie náucży iáko Galenus/ ktory powiáda/ że tá wodá iest sámá w sobie y naszcżersza/ ktora znácżne^o^ w sobie żadnego przymiotu y przymieszániá nie ma. Graecy tak mowią/ áby byłá[...] . Y powiáda że te^o^ może doświádcżyć trzemá zmysłami/ smákiem
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 33.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
i ziółmi osadził. Po różnych wodach stworzył zgiełk ryb niezliczony, I Ocean pełno ma Ryb swych nieprzebrniony. Albowiem, ON RZEKŁ a są wszytkie Uczynione Rzeczy: ON SAM ROZKAZAŁ, a są utworzone Zlepił potym Człowieka Rękoma Swojemi; To jest: na jego ciało wziąwszy sztukę ziemi, A Duszę nieśmiertelną dał mu przez swe tchnienie, Rozumem obdarzoną, na wyobrażenie, I Podobieństwo SWOJE, jako się znajduje W Kronice Boskiej, która o tym opisuje: To jest, na Obraz Boski, że ma nieśmiertelną Duszę przybraną w złotą wolność, i w subtelną Mądrość. Na Podobieństwo zaś stworzył Człowieka, Ze nosi w sobie cnoty Boskie choć zdaleka.
y źiołmi osádźił. Po rożnych wodách stworzył zgiełk ryb niezliczony, Y Ocean pełno ma Ryb swych nieprzebrniony. Albowiem, ON RZEKŁ á są wszytkie Vczynione Rzeczy: ON SAM ROSKAZAŁ, á są vtworzone Zlepił potym Człowieká Rękomá Swoiemi; To iest: ná iego ćiáło wźiąwszy sztukę źiemi, A Duszę nieśmiertelną dał mu przez swe tchnienie, Rozumem obdárzoną, ná wyobráżenie, Y Podobieństwo SWOIE, iáko się znáyduie W Kronice Boskiey, ktora o tym opisuie: To iest, ná Obraz Boski, że ma nieśmiertelną Duszę przybráną w złotą wolność, y w subtelną Mądrość. Ná Podobieństwo záś stworzył Człowieká, Ze nośi w sobie cnoty Boskie choć zdáleká.
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 42
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
, I w Duchu Świętym. Także insze skryte rzeczy, I tajemnice wielkie, których zmysł człowieczy Niedojdzie, opowiadał. Potym mu otworzył: Jako Bóg niewidome, i widome stworzył Swym Słowem kreatury. Jako te z niszczego Machinę uczyniwszy świata przestronnego, Uformował człowieka na wyobrażenie, I swoje podobieństwo, gdy mu przez swe tchnienie Duszę dał nieśmiertelną, a wolą przydawszy, Postanowił go w Raju, w którym rozkazawszy Ze wszystkich drzew owocu zażywać; z jednego Drzewa tylko zakazał, na pamiątkę swego Rządu. Jak w tym zaś człowiek, Jego przykazanie Zgwałciwszy, wyrzucony z Raju na wygnanie, Podpadł pod dekret śmierci za Swadą Szatana, Który raz oderwawszy
, Y w Duchu Swiętym. Tákże insze skryte rzecży, Y táiemnice wielkie, ktorych zmysł człowieczy Niedoydźie, opowiádał. Potym mu otworzył: Iáko Bog niewidome, y widome stworzył Swym Słowem kreátury. Iáko te z niszczego Máchinę vczyniwszy świátá przestronnego, Vformował człowieká ná wyobráżenie, Y swoie podobieństwo, gdy mu przez swe tchnienie Duszę dał nieśmiertelną, á wolą przydawszy, Postánowił go w Ráiu, w ktorym roskazawszy Ze wszystkich drzew owocu záżywáć; z iednego Drzewá tylko zákazał, ná pámiątkę swego Rządu. Iák w tym záś człowiek, Iego przykazánie Zgwałćiwszy, wyrzucony z Ráiu ná wygnánie, Podpadł pod dekret śmierći zá Swádą Szátáná, Ktory raz oderwawszy
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 261
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
, Niech pełna będzie złotych Geniuszków, Nie warta, gdy w niej niewidać Far --- ków.
Pójdę za niemi niechcę tu być dłuży, W tym pięknym Gmachu, cóż kiedy bez ludnym, A czej Fortuna znowu mi posłuży, I nie omami widzeniem obłudnym, To myśląc wdzięczne śpiewania usłyszy, Ucha nadstawi i tchnienie uciszy. Nie tylko głosy ludzkie, lecz muzyki Dziwnych melodyj grają instrumenta. Gdyby wrodzonej nie miał polityki, Przerwałby sztukę (co była zaczęta,) Ślicznej Aryj, Nimf kompozytury, Śpiewaczek twarzy nad miniatury. Widząc, ze skóry ledwie nie wyskoczy, Jakaś go płocha uniosła rozpusta, Niech mnie tu warta Lwów Tygrów
, Niech pełna będzie złotych Geniuszkow, Nie wárta, gdy w niey niewidać Far --- kow.
Poydę zá niemi niechcę tu być dłuży, W tym pięknym Gmáchu, coż kiedy bez ludnym, A czey Fortuna znowu mi posłuży, Y nie omami widzeniem obłudnym, To myśląc wdzięczne śpiewania usłyszy, Ucha nádstawi y tchnienie ućiszy. Nie tylko głosy ludzkie, lecz muzyki Dziwnych melodyi graią instrumenta. Gdyby wrodzoney nie miał polityki, Przerwałby sztukę (co była záczęta,) Sliczney Aryi, Nimf kompozytury, Spiewaczek twárzy nád miniatury. Widząc, ze skury ledwie nie wyskoczy, Jákaś go płocha uniosła rospusta, Niech mnie tu wárta Lwow Tygrow
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 56
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
? Jeśli tylko nań pomnieć, patrząc w malowanie, Gdzież podróżnym, gdzież się go więźniowi dostanie? I nosili wygnańcy, gdy z wielką żałobą Opuszczali ojczyznę, swoje bogi z sobą? Kto na krzcie jego znamię wziął w porze dziecięcej, Już malować, już mu go lać nie trzeba więcej.
Każde tchnienie piersiami, każde okiem mgnienie Ma nam czynić dobroci boskiej przypomnienie. W sercu go chrześcijanin każdy ma piastować, Nie, żeby go wspominał, lać albo malować. Nic więcej nam pamiątki Chrystus nie zamierzy Męki swej, prócz łomania chleba przy wieczerzy; A cóż po tym, przyczyniać i jego poprawiać, Na krzyżu rozbitego Zbawiciela
? Jeśli tylko nań pomnieć, patrząc w malowanie, Gdzież podróżnym, gdzież się go więźniowi dostanie? I nosili wygnańcy, gdy z wielką żałobą Opuszczali ojczyznę, swoje bogi z sobą? Kto na krzcie jego znamię wziął w porze dziecięcej, Już malować, już mu go lać nie trzeba więcej.
Każde tchnienie piersiami, każde okiem mgnienie Ma nam czynić dobroci boskiej przypomnienie. W sercu go chrześcijanin każdy ma piastować, Nie, żeby go wspominał, lać albo malować. Nic więcej nam pamiątki Chrystus nie zamierzy Męki swej, prócz łomania chleba przy wieczerzy; A cóż po tym, przyczyniać i jego poprawiać, Na krzyżu rozbitego Zbawiciela
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 363
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na ten czas jest, gdy kto o czym nie myśląc, ale co innego czyniąc, ma jakie dobre powodzenia, naprzykład w ogrodzie kopiąc skarb najduje. Fortuna ta pochodzi od nieba, Aniołów, i Boga. od nieba, ile ma skłonność do takiej pracej która powiedzie mu się. Anioł zaś i Bóg nadtchnienie dając, na przykład, aby kopał, gdzie wiedzą o skarbie zakrytym, jako uczy Z. Tomasz contra Genies lib: 3. c: 90. v 92 . Więc że ci którzy mniej rozumu mają, prędko zatym idą do czego się w nich ochota porwie, i tak nadtchnieniu służą. a zatym i szczęśliwy
ná ten czas iest, gdy kto o czym nie myśląc, ále co innego czyniąc, má iákie dobre powodzenia, náprzykład w ogrodzie kopiąc skarb náyduie. Fortuná tá pochodzi od niebá, Aniołow, y Bogá. od niebá, ile ma skłonność do tákiey pracey ktora powiedzie mu się. Anioł záś y Bog nádtchnienie dáiąc, ná przykład, áby kopał, gdzie wiedzą o skárbie zakrytym, iáko uczy S. Thomasz contra Genies lib: 3. c: 90. v 92 . Więc że ci ktorzy mńiey rozumu máią, prędko zatym idą do czego się w nich ochota porwie, y ták nádtchnieniu służą. á zátym y szczęśliwy
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 309
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692