; Ja Czytelnikowi Głowy non obfusco, lecz czyto Proverbinm, czy Adagium, czy Paraemia, tu je wykładam z Autorów.
1. Leshius Prylis, to jest Prorok, Tłumacz, Wieszczuch.
2. Mopso certior, mowiemy, kiedy kto prorokuje prawdziwe rzeczy
3. In ántro Triphonii vaticinatus, to jest Melancholik Domator, Tetryk, jak z jamy wyszedł: albowiem do Tryfoniusza jaskini Vates zstępowali
4. Caricam victimam immolare. to jest co podłego ofiarować: Cares albowiem Populi, psów bili Bożkom swoim na ofiarę.
5. Miconius vicinus, to jest Gość nie proszony, Miconii Populi do stołów się sadowili, choć ich nie proszono.
6
; Ia Czytelnikowi Głowy non obfusco, lecz czyto Proverbinm, czy Adagium, czy Paraemia, tu ie wykładam z Autorow.
1. Leshius Prylis, to iest Prorok, Tłumacz, Wieszczuch.
2. Mopso certior, mowiemy, kiedy kto prorokuie prawdziwe rzeczy
3. In ántro Triphonii vaticinatus, to iest Melancholik Domator, Tetryk, iak z iamy wyszedł: albowiem do Tryphoniusza iaskini Vates zstępowałi
4. Caricam victimam immolare. to iest co podłego ofiarować: Cares albowiem Populi, psow bili Bożkom swoim na ofiarę.
5. Miconius vicinus, to iest Gość nie proszony, Miconii Populi do stołow się sadowili, choć ich nie proszono.
6
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 72
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
w osobności; Rewelując arcana, które księgi kryły, I niemi tylko mądry, albo mole tyły. Z tej książki będzie biegłym nawet Idiota, (Gotowego nieczytać, była by sromota,) Wszytko w niej Autor pisze, i mądrze dotyka, Szkolnym i politykom stamtąd jest praktyka. A przytym, kto jest tetryk, wiek swój trawi marnie, Pogodny przez czytanie, humor go ogarnie. Każdy zgoła Czytelnik jak nad tą zasiądzie Książką, wiele się ucząc, ją wychwalać będzie. Któremu zaś swą pracę Autor dedykuje, Niech go ten jak w największym szczęściu ulokuje. ile OPUS Liter wszytkich w sobie liczy, Tyleć lat w dobrym
w osobności; Reweluiąc arcana, ktore księgi kryły, I niemi tylko mądry, albo mole tyły. Z tey ksiąszki będzie biegłym nawet Idiota, (Gotowego nieczytać, była by sromota,) Wszytko w niey Autor pisze, y mądrze dotyka, Szkolnym y politykom ztamtąd iest praktyka. A przytym, kto iest tetryk, wiek swoy trawi marnie, Pogodny przez czytanie, humor go ogarnie. Każdy zgoła Czytelnik iak nad tą zasiędzie Ksiąszką, wiele się ucząc, ią wychwalać będzie. Ktoremu zaś swą pracę Autor dedykuie, Niech go ten iak w naywiékszym szczęściu ulokuie. ile OPUS Liter wszytkich w sobie liczy, Tyleć lát w dobrym
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 7
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
powiedzieć/ albo i ja sama obaczywszy się z tobą/ wszak to w samśectwie się działo: teraz bawić niechcę. Jeśli krewni Zonini przyjadą do ciebie/ to ty wzajem do nich: jeśli oni jeść/ pić u ciebie będą/ to ty znowu odjesz/ i odpijesz; wzajemna to kukiełka. Jak tysiś jest tetryk mój miły Bracie/ co niechcesz żeby ludzie u ciebie jadali i piali: Podzże lepiej na puszczą/ to cię tam nawiedzać nie będą. Sekretów i tajemnic/ których będziesz rozumiał (jeśli potemu Zonę będziesz miał) możesz się zwierzyć. Nie wszytkieć to Zony świergodliwe/ jako o nich rozumiecie: prędzej pod czas
powiedźieć/ albo y ia samá obáczywszy się z tobą/ wszák to w samśectwie się dźiało: teraz báwić niechcę. Ieśli krewni Zonini przyiádą do ćiebie/ to ty wzáiem do nich: ieśli oni ieść/ pić u ćiebie będą/ to ty znowu odiesz/ y odpiiesz; wzáiemna to kukiełká. Iák tyśiś iest tetryk moy miły Bráćie/ co niechcesz żeby ludźie u ćiebie iádáli y piáli: Podzże lepiey ná puszczą/ to ćię tám náwiedzáć nie będą. Sekretow y táiemnic/ ktorych będźiesz rozumiał (ieśli potemu Zonę będźiesz miał) możesz się zwierzyć. Nie wszytkieć to Zony świergodliwe/ iáko o nich rozumiećie: prędzey pod czas
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 42
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
: Na moję się dostojność targnąwszy niebacznie: Wiedzże o tym/ że się ja tego pomszczę znacznie/ To co teraz w żywocie twoim się zawarło/ Bliźniąt dwoje urodzisz/ przy których dasz garło/ Ale i te dorozszy żadnego w miłości Nie uznają faworu/ i przeto trudności Wiele inszych zażyją/ frasunków/ kłopotów/ Tetryk/ szumów/ i głowy szkodliwych zawrotów/ Niepokojów/ niewczasów/ fantazyj/ niespania/ Drżenia serca/ i ze sna częstych porywania/ I które nieskończone idą stąd przypadki/ Żadnych/ wierz mi/ nie ujdą te to twoje dziatki. A to żeś mię tak lekko sobie poważyła. Co wyrzekszy zarazem z oczu jej
: Ná moię się dostoyność tárgnąwszy niebácznie: Wiedzże o tym/ że się ia tego pomszczę znácznie/ To co teraz w żywocie twoim się záwárło/ Bliźniąt dwoie vrodzisz/ przy ktorych dasz gárło/ Ale y te dorozszy żadnego w miłości Nie uznáią faworu/ y przeto trudności Wiele inszych záżyią/ frásunkow/ kłopotow/ Tetryk/ szumow/ y głowy szkodliwych zawrotow/ Niepokoiow/ niewczásow/ fantázyi/ niespánia/ Drżenia sercá/ y ze sna częstych porywánia/ Y ktore nieskonczone idą stąd przypadki/ Zadnych/ wierz mi/ nie vydą te to twoie dziatki. A to żeś mię ták lekko sobie poważyłá. Co wyrzekszy zárázem z oczu iey
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 17
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Postrzelić go kazała kwoli Jowiszowi Sromem władającemu. Bo mając on żonę Podobanszą nad inne/ i gładszą Junonę/ Także drudzy Bogowie. Neptunus Tetydę/ Reą stary Saturnus/ Wulkanus Cyprydę/ Naspół z Marsem/ chciał też mieć koniecznie i brata W takim stanie. Snadź żebyś zażył jeszcze świata/ I którą z ustawicznych Tetryk i ciemności Okrutną wziął naturę/ złożył z jej srogości. Nadobnej Paskwaliny. Punkt II.
Zaczym tak postrzelony głębokim postrzałem/ A już nie kontentując braterskim się działem/ Którym mu się dostały przepaści podziemne/ Piekłem wszytkim poruszy/ i stąd wrota ciemne Przepadszy Erebowe/ wstraszliwym obozie/ Wojska Demagorganów/ na ognistym wozie/ Ku
Postrzelić go kazáłá kwoli Iowiszowi Sromem władáiącemu. Bo máiąc on żonę Podobánszą nád inne/ y głádszą Iunonę/ Tákże drudzy Bogowie. Neptunus Thetydę/ Reą stáry Sáturnus/ Wulkánus Cyprydę/ Náspoł z Mársem/ chciał też mieć koniecznie y brátá W tákim stanie. Snadź żebyś záżył ieszcze świátá/ Y ktorą z vstáwicznych Tetryk y ciemności Okrutną wziął náturę/ złożył z iey srogości. Nadobney Pásqualiny. Punkt II.
Záczym tak postrzelony głębokim postrzałem/ A iuż nie kontentuiąc bráterskim się działem/ Ktorym mu się dostáły przepaści podziemne/ Piekłem wszytkim poruszy/ y ztąd wrotá ciemne Przepadszy Erebowe/ wstrászliwym obozie/ Woyská Demagorganow/ ná ognistym wozie/ Ku
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 81
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
LUDZIE SKŁONNI DO ŁEZ
Znać zalotnego z oczu, gniewliwego z czoła, Chlubny o sobie trąbi, tchórz na wojnę woła, Poważny z lekka stąpa, darmopych się suwa, Żarłok i pijanica ustawicznie spluwa; Frant bywa z orlim nosem, z szczupłym uchem sknera, Kłamcy, pochlebcy z gęby ozorek wyziera; Mężny wysoką, tetryk miewa brew obwisłą, Dowcipny skroń podniosłą, niepojętny ścisłą; Umiezga się nieszczyry; w głowę człek markotny, W dłoń wesoły, w zadek zaś drapie się ochotny (Bo ten członek do kuchnie ma swą relacyją, Czyni, że rad gościowi, manifestacyją). Wszytkie afekty, czym się pozwierzchownie znaczą, Mają: błaznowie
LUDZIE SKŁONNI DO ŁEZ
Znać zalotnego z oczu, gniewliwego z czoła, Chlubny o sobie trąbi, tchórz na wojnę woła, Poważny z lekka stąpa, darmopych się suwa, Żarłok i pijanica ustawicznie spluwa; Frant bywa z orlim nosem, z szczupłym uchem sknera, Kłamcy, pochlebcy z gęby ozorek wyziera; Mężny wysoką, tetryk miewa brew obwisłą, Dowcipny skroń podniosłą, niepojętny ścisłą; Umiezga się nieszczyry; w głowę człek markotny, W dłoń wesoły, w zadek zaś drapie się ochotny (Bo ten członek do kuchnie ma swą relacyją, Czyni, że rad gościowi, manifestacyją). Wszytkie afekty, czym się pozwierzchownie znaczą, Mają: błaznowie
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 200
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cierpliwie i czule każdego wysłuchąm sprawy, łagodną dąm odpowiedź, obietnice w tej która należy dotrzymąm stateczności, odmówic bez urazy, gdzie odmówić należy, upomnię nie w nikczemności, odprawę dąm przystojnie, nie bez stopnie nadętości. B. I tu widzę Akt postępku twego bez wszelkiej nagany, gdyż przeciwnym sposobem człowiek porywczy, gniewliwy tetryk, żadną miarą być i okazać się nie może, ani przystępnym, abo ludzkim. Jak mruk nikczemny, i sęp melancholiczny, siedzi i chodzi zawsze markotny, wszystko mu nie miło, upraszającego nie tylko nie przypuści do siebie, ale wypchnąć rozkaże ode drzwi. Słuchaj mało, mniej daleko mówi, wszystkie sprawy nikczemnemi,
ćierpliwie y czule káżdego wysłuchąm spráwy, łágodną dąm odpowiedź, obietnice w tey ktora należy dotrzymąm státecznośći, odmowic bez vrázy, gdźie odmowić naleźy, vpomnię nie w nikczemnośći, odpráwę dąm przystoynie, nie bez stopnie nádętośći. B. Y tu widzę Akt postępku twego bez wszelkiey nágány, gdyż przećiwnym sposobem człowiek porywczy, gniewliwy tetryk, żadną miárą być y okazáć się nie może, áni przystępnym, ábo ludzkim. Iák mruk nikczemny, y sęp melánkoliczny, śiedźi y chodźi záwsze márkotny, wszystko mu nie miło, vpraszáiącego nie tylko nie przypuśći do śiebie, ále wypchnąć roskaże ode drzwi. Słuchay máło, mniey dáleko mowi, wszystkie spráwy nikczemnemi,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 56
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695