dziewojo, sarmackiego rodu Bogini, z uprzejmego tłukąc pierś zawodu Pełną ręką triumfów, nie bez wiecznej straty Widząc w drugiej żałosne z Turkami traktaty. Farbujeć skroń rumieńcem tak niezwykła plama, Ani w nich znasz Polaków, ani siebie sama. Owych, mówię, Polaków, co swej ostrzem bronie Za lodowatych nurtów gdzieś zagnali tonie Durnego Moskwicina; onych, mówię, którzy, Kiedy się na nich tyran wschodowy oborzy, Cały świat swych zastępów zatrwożywszy gromem, Nie z polskiej, z jego ziemie odprawią go z sromem; Których, gdy pojedynkiem nie mogą, ostępem Chcą pożyć, lecz wprzód spasą swoje ścierwy sępem Szwedzi, Węgrzy, Kozacy, Multani
dziewojo, sarmackiego rodu Bogini, z uprzejmego tłukąc pierś zawodu Pełną ręką tryumfów, nie bez wiecznej straty Widząc w drugiej żałosne z Turkami traktaty. Farbujeć skroń rumieńcem tak niezwykła plama, Ani w nich znasz Polaków, ani siebie sama. Owych, mówię, Polaków, co swej ostrzem bronie Za lodowatych nurtów gdzieś zagnali tonie Durnego Moskwicina; onych, mówię, którzy, Kiedy się na nich tyran wschodowy oborzy, Cały świat swych zastępów zatrwożywszy gromem, Nie z polskiej, z jego ziemie odprawią go z sromem; Których, gdy pojedynkiem nie mogą, ostępem Chcą pożyć, lecz wprzód spasą swoje ścierwy sępem Szwedzi, Węgrzy, Kozacy, Multani
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 10
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Matiolus, i Agrycola, tamtej sprzeciwiają się sentencyj, gdyż Alabanda w Azyj i Cypr Insuła, Egipt i Mesoe Insuła tameczna w kryształ obfitują, choć tam ekstraodrynaryjne są gorąca, śniegom i lodom przeciwne. Druga, że lód topnieje od Ognia i Słońca, a kryształ nigdy; że lód po wierszchu wody pływa a Krzystał tonie na dno: Lód ognia nie daje krzesany, a Krzystał daje. Docieczono też, że lody po dołach i rozpadlinach Gór Alpes po kilku set lat leżące, o Kamieniach osobliwych
lodem się przy ciepłe pokazały; nie kryształem. Jest tedy Kryształ sok subtelny, czysty, zimnem w ziemi zatwardzony, ex mente Agricolae, albo
Matthiolus, y Agricola, tamtey zprzeciwiaią się sentencyi, gdyż Alabanda w Azyi y Cypr Insuła, Egypt y Mesoe Insuła tameczna w krzyształ obfituią, choć tam extraordynaryine są gorąca, sniegom y lodom przeciwne. Druga, że lod topnieie od Ognia y Słońcá, a krzyształ nigdy; że lod po wierszchu wody pływa a Krzystał tonie na dno: Lod ognia nie daie krzesany, a Krzystał daie. Docieczono też, że lody po dołach y rospadlinach Gor Alpes po kilku set lat leżące, o Kamieniach osobliwych
lodem się przy ciepłe pokazały; nie krzyształem. Iest tedy Krzyształ sok subtelny, czysty, zimnem w ziemi zatwardzony, ex mente Agricolae, albo
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 653
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
opoki. Tam nieprzerwanym przyleciawszy lotem, Na Ołtarz (jako wieść powiada o tem:) Przed obraz Pański, i tron Boga swego: Spalone członki i siebie pierwszego, Miedzy roźliczne porzuca ofiary, I kładzie w ogień; a wonne pożary Złote Kościoła oświecają gmachy, Do Peluzjiskich Indyjskie zapachy Ciągną się jezior, i Nilowe tonie Nad Nektar pełnią przyjemniejsze wonie. Szczęśliwy nader, którego się rodzi Stąd żywot: co nam pospolicie szkodzi, Którego młodość z śmiertelności płynie: I starość lubo sam nie giniesz: ginie. Widziałeś wszytko co się kędy działo, Tyś świadkiem wieków, wiesz kiedy wylało Potopem morze; albo kiedy były, Faetonowe ognie
opoki. Tám nieprzerwánym przylećiawszy lotem, Ná Ołtarz (iáko wieść powiáda o tem:) Przed obraz Páński, y tron Bogá swego: Spalone członki y śiebie pierwszego, Miedzy roźliczne porzuca ofiáry, Y kłádźie w ogień; á wonne pożáry Złote Kośćiołá oświecáią gmáchy, Do Peluzyiskich Indyiskie zapáchy Ciągną się ieźior, y Nilowe tonie Nád Nektár pełnią przyiemnieysze wonie. Szczęśliwy náder, ktorego się rodźi Ztąd żywot: co nam pospolićie szkodźi, Ktorego młodość z śmiertelnośći płynie: Y stárość lubo sam nie giniesz: ginie. Widźiáłeś wszytko co się kędy dźiało, Tyś świádkiem wiekow, wiesz kiedy wylało Potopem morze; álbo kiedy były, Fáetonowe ognie
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 61
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
siła Z Imieniem traci
Ach! z tym dekorem Buław walorem Czyż się zbogaci?
Niemasz! czyż będzie? DUCHOWNE.
W wszelkim Urzędzie, W Senacie, w boju,
Tak mądra Głowa, Ręka, wymowa W Ojczystym kroju?
Słuszna omdlewać, Łzami się zlewać w Lamentów prawie
Ze w swoim zgonie Tak Wielki tonie Mąż przy Buławie.
Tak droga Perła Godna już Berła Polskiego była,
Cóż! gdy świat pasła Nadzieją, zgasła I w dym wkroczyła.
O! Fata srogie, Czem na tak drogie Wrzecie klejnoty? Refleksje.
Których utrata Na długie lata Wlecze kłopoty.
Zal narzekanie, Częste wzdychanie Świat Polski kłoci
Ah! co już
śiłá Z Imieniem tráći
Ach! z tym dekorem Buław walorem Czyż się zbogáći?
Niemász! czyż będźie? DVCHOWNE.
W wszelkim Urzędźie, W Senacie, w boiu,
Ták mądra Głowá, Ręká, wymowá W Oyczystym kroiu?
Słuszna omdlewáć, Łzámi się zlewáć w Lámentow práwie
Ze w swoim zgonie Ták Wielki tonie Mąż przy Bułáwie.
Ták droga Perłá Godna iuż Berłá Polskiego byłá,
Coż! gdy świát pasłá Nádzieią, zgásłá Y w dym wkroczyłá.
O! Fátá srogie, Czem ná ták drogie Wrzećie kleynoty? REFLEXYE.
Ktorych utrátá Ná długie látá Wlecze kłopoty.
Zal nárzekánie, Częste wzdychánie Swiát Polski kłoći
Ah! co iuż
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 75
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
Owdzie pod gajem smukłym Faunus wygolony Z przybranemi Driady śpiewa, skacze, kleszcze Rękoma: tu Apollo rytmy składa wieszcze. Owdzie Muzy w swój koncent z chórów na przemiany Wdzięcznym śpiewają tonem uczone paeany Tam przy brzbrzegach Hydaspy, Najades kurranty Nucą; a tu przy drogach śliczne Atalanty Prowadzą koło w takt swój, przy muzycznym tonie. Inne w inszej wesołe dziwowiska stronie Pokazują się oczom. Muzyka krzykliwa Ta tylo[...] Pitagóry mandatów zażywa. Ucztę zaś w mirtach wonnych nad rzeką płynącą Miał sporządzoną ksztem Królewskim słynącą. Tym widokiem Królewic ukontentowany Powrócił, gdy Faeton miał swym kawecany Koniom wstrzymać nad Tetym: ale myśli przecie; Jeżeli zawsze takie aplausy na świecie
Owdzie pod gáiem smukłym Faunus wygolony Z przybránemi Dryády śpiewa, skacze, kleszcze Rękomá: tu Apollo rythmy skłáda wieszcze. Owdźie Muzy w swoy concent z chorow ná przemiány Wdźięcznym śpiewaią tonem uczone paeány Tám przy brzbrzegách Hydáspy, Naiádes kurránty Nucą; a tu przy drogách śliczne Atálánty Prowádzą koło w tákt swoy, przy muzycznym tonie. Inne w inszey wesołe dźiwowiská stronie Pokazuią się oczom. Muzyká krzykliwa Tá tylo[...] Pithágory mándátow záżywa. Vcztę záś w mirtách wonnych nád rzeką płynącą Miał sporządzoną ksztem Krolewskim słynącą. Tym widokiem Krolewic vkontentowány Powrocił, gdy Pháèton miał swym káwecány Koniom wstrzymác nád Thethym: ále myśli przećie; Ieżeli záwsze tákie ápplausy ná świecie
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 27
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
przeciw nim, że wyginą mieczem, I głupstwem będą strawieni człowieczem. Nie szczerzy sercem, obłudni postawą Gniew Boski na się ściągają złą sprawą, I choć im karki mocniejsi osiędą, Wołać do Nieba dla zbrodni nie będą. W nieustających dusza ich zgryzotach, Po nieprawościach zgaśnie i po psotach, A życia swego przez niewieści tonie, Przy wszeteczeństwie będą mieli koniec. BÓG jednak wyrwie żebraka z ciężkości, I da mu przystęp do swej łaskawości, W serce i w ucho jego zakołace, A on z ucisku wynidzie bez prace. Więc, i ja toż śmiem prorokować tobie, Ze cię z otchłanie, co dna niema w sobie, I
przećiw nim, że wyginą mieczem, I głupstwem będą stráwieni człowieczem. Nie szczerzy sercem, obłudni postáwą Gniew Boski ná się śćiągaią złą spráwą, I choć im karki mocnieyśi osiędą, Wołać do Niebá dla zbrodni nie będą. W nieustáiących duszá ich zgryzotách, Po niepráwośćiach zgáśnie i po psotách, A żyćia swego przez niewieśći tonie, Przy wszeteczeństwie będą mieli koniec. BOG iednák wyrwie żebraka z ćiężkośći, I da mu przystęp do swey łaskáwośći, W serce i w ucho iego zakołace, A on z ućisku wynidźie bez prace. Więc, i ia toż śmięm prorokowáć tobie, Ze ćię z otchłanie, co dna niema w sobie, I
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 139
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
czas pewny złota, Bo jeśli morzem poczta szła, to niełaskawy Wiatr ją czasem przetrzymał; lądem zaś przeprawy Trudne nie przepuściły wekslu na zwyczajny Czas i dlatego czyni akord jednostajny, Skądby mógł mieć supplement. Temi odwieczorek Schodzi im rozmowami. Ledwie schował worek Z kwotą, znać daje lokaj, że już w zimnych tonie Neptunowych królestwach słonie złotoskronie. Gotowe tedy wziąwszy z lichtarzami świce — Ow do stance swej, ta swej szła do kamienice.
W głowie pana młodego jednak się nie zmieści — W nocy myśląc — co-li to za koncept niewieści? Myśli — ba i sekwelle tej nie czyni trocha, Czyli go nie oszuka miasto swego
czas pewny złota, Bo jeśli morzem poczta szła, to niełaskawy Wiatr ją czasem przetrzymał; lądem zaś przeprawy Trudne nie przepuściły wekslu na zwyczajny Czas i dlatego czyni akkord jednostajny, Skądby mogł mieć supplement. Temi odwieczorek Schodzi im rozmowami. Ledwie schował worek Z kwotą, znać daje lokaj, że już w zimnych tonie Neptunowych krolestwach słonie złotoskronie. Gotowe tedy wziąwszy z lichtarzami świce — Ow do stance swej, ta swej szła do kamienice.
W głowie pana młodego jednak się nie zmieści — W nocy myśląc — co-li to za koncept niewieści? Myśli — ba i sekwelle tej nie czyni trocha, Czyli go nie oszuka miasto swego
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 61
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
bole wypędzi. Zaiste Panię najśliczniejsze nie jesteś ty przy sobie/ że się wydzierasz do tego wieńca. Masz być/ i jesteś ozdobny nad wszytkie syny ludźkie/ jak weźmiesz tę koronę pokłowszy głowę/ pokłowszy czoło/ pokłowszy skronie/ tak się oszpecisz/ że cię i za człowieka nie poznają. gdyż i postaci człowieka na tonie nie obaczą; tak bowiem umie natura ciernia/ ludzie w jakąś bydlęcą postać/ abo raczej gadziny i robaka obracać podobieństwo: Wszak tego doznasz gdy cię na ganku Piłat postawi wtej koronie/ w której rozumiesz że będziesz śliczny/ jako cię i za człowieka nie poznają/ tak że będzie musiał sędzia wołać na ludzie/ i
bole wypędzi. Záiste Panię nayślicznieysze nie iesteś ty przy sobie/ że się wydźierasz do tego wieńcá. Masz być/ y iesteś ozdobny nad wszytkie syny ludźkie/ iak weźmiesz tę koronę pokłowszy głowę/ pokłowszy czoło/ pokłowszy skronie/ tak się oszpećisz/ że ćię y zá człowieká nie poznáią. gdysz y postáći człowieka ná tonie nie obaczą; ták bowiem vmie náturá ćiernia/ ludźie w iakąś bydlęcą postáć/ ábo ráczey gadźiny y robaka obracáć podobieństwo: Wszak tego doznasz gdy ćię ná ganku Piłat postawi wtey koronie/ w ktorey rozumiesz że będźiesz śliczny/ iako ćię y zá człowieka nie poznáią/ ták że będźie muśiał sędźia wołáć ná ludźie/ y
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 264
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
są czarne? Czarne są gorących ziół, bo iż same wielkie ciepło maja w sobie którego aby nie straciły, natura je skorką przyoblekła, ta skorka czarna, bo z ziemnej, grubej, wypieczonej materycy. 7. Czemu Heban w wodzie tonie? Bo cięższy jest niżeli woda, a każda rzecz cięższa w lżejszej mokrej tonie. cięższy zaś, bo gęstszy. 8. Czemu cień niektórych drzew zdrowy drugich szkodliwy? Drzewo każde wydaje z siebie wiele dymów, tych gdzie słońce dochodzi, trawi je, a w cieniui zostają, żaczym w cieniu moc swoję pokazują tak zdrowe jako i szkodliwe: i tak cień niektórych szkodliwy. 9. Czemu żadne
są cżárne? Czárne są gorących źioł, bo iż sáme wielkie ciepło máia w sobie ktorego áby nie stráćiły, nátura ie skorką przyoblekła, tá skorka czárna, bo z ziemney, grubey, wypieczoney máterycy. 7. Czemu Heban w wodźie tonie? Bo ćięższy iest niżeli wodá, á káżda rzecz ćięższa w lżeyszey mokrey tonie. ćięższy záś, bo gęstszy. 8. Czemu ćień niektorych drzew zdrowy drugich szkodliwy? Drzewo káżde wydáie z śiebie wiele dymow, tych gdźie słońce dochodźi, tráwi ie, á w ćieniui zostáią, żáczym w ćieniu moc swoię pokazuią ták zdrowe iáko y szkodliwe: y ták ćień niektorych szkodliwy. 9. Czemu żadne
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 147
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
w człowieku albo bydlęciu przyrodzone cieplo umniejszyło: więc nie z jednegoż postanowienia naturę wszyscy mają. Zaczym i to co przez ciepło źgubione nagradzać trzeba, nie jest jendakowe: a zatym też i nie do jednych że potraw apetit natura kieruje acz też drugich za to, jako widzim wbrzmiennych sprawuje to żołądek humorami albo dymamy tonie zarażony. 85. Czemu szaleni lada co jedzą? W szalonym humory zapalone odmieniają naturę żołądka, a zatym i apetit, że u niektórych będzie nie ludzki ale bestialski. 86. Czemu niektóre legumina bywają niewrzące? Które się zrodziły na zimnej gęstej i klejowatej ziemi, albo mokrej bywają nie wrzące bo takie mają wiele
w człowieku álbo bydlęćiu przyrodzone ćieplo umnieyszyło: więc nie z iednegoż postánowienia naturę wszyscy máią. Záczym y to co przez ćiepło źgubione nágradzáć trzeba, nie iest iendakowe: á zátym też y nie do iednych że potráw áppetit naturá kieruie acz też drugich zá to, iáko widźim wbrzmiennych sprawuie to żołądek humorami álbo dymamy tonie zárażony. 85. Czemu szaleni lada co iedzą? W szalonym humory zapalone odmieniaią náturę żołądká, á zatym y áppetit, że u niektorych będźie nie ludzki ále bestiálski. 86. Czemu niektore leguminá bywaią niewrzące? Ktore się zrodźiły ná źimney gęstey y kleiowatey źiemi, albo mokrey bywaią nie wrzące bo tákie maią wiele
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 234
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692