Pzy twoim pieniu będziem weseli/ Puścić cię aż dzień nie będziem chcieli. Tyś u nas w łasce/ tyś u nas w Cenie/ Twój Koncent młodszych w tąniec wyżenie. Do nie strawianej starszych przywiedzie/ Tyś dobrej myśli kunszt przy obiedzie. Gdy Hebanowy smyczek twe strony/ Pogłaszcze/ dajesz tak dziwne tony. Zaraz się porwą wzawody Młodzi/ Którym rumiana Wenus rej wodzi/ Gdzie szkocznym taktem wraz poskakują/ I alternatą Panny częstują. Tam wolno palce ścisnąć i dłoni Wolno podrapać której niebroni/ Może uszczypnąć może nieznacznie/ Pieszczoną rękę całować smacznie. A cóż ma Heban nad cię Jaworze/ Ty masz głos w Cenie
Pzy twoim pięniu będźiem weseli/ Puśćić ćię áż dźień nie będźiem chćieli. Tyś v nas w łásce/ tyś v nas w Cenie/ Twoy Koncent młodszych w tąniec wyżęnie. Do nie stráwiáney stárszych przywiedźie/ Tyś dobrey myśli kunszt przy obiedźie. Gdy Hebanowy smyczek twe strony/ Pogłaszcze/ dáiesz ták dźiwne tony. Zaraz się porwą wzawody Młodźi/ Ktorym rumiána Venus rey wodźi/ Gdźie szkocznym táktem wraz poskákuią/ Y álternatą Pánny częstuią. Tám wolno pálce śćisnąć y dłoni Wolno podrapáć ktorey niebroni/ Może vszczypnąć może nieznácznie/ Pieszczoną rękę cáłowáć smácznie. A coż ma Heban nád ćię Iáworze/ Ty masz głos w Cenie
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 215
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
, i bogów kościoły Bez ciebie nie są, i biesiadne stoły; Tańce wesoły, smutny w swej mizerze Miód z ciebie bierze.
Tyś i mych myśli uciecha jedyna, Z tobą się szczera, dobra myśl mi wszczyna, Z tobą zabawa, z tobą próżnowanie Za zysk mi stanie.
Rozpuść i teraz swoje wdzięczne tony I aż cię puszczę, gnuśnym snem zmorzony, Wtenczas dopiero wesołość twą utni, Wszechmocna lutni. POSYŁAJĄC WIERSZE JEGOMOŚCI PANU MARSZAŁKOWI WIELKIEMU KORONNEMU
Wielkiemu panu, ale i wielkiemu Wierszów uznawcy, dowcipów sędziemu, Pójdź, rozkazaniem jego przymuszony, Oddaj twe, wierszu, i moje pokłony. Żebyś nie zbłądził, chociaż nie za
, i bogów kościoły Bez ciebie nie są, i biesiadne stoły; Tańce wesoły, smutny w swej mizerze Miód z ciebie bierze.
Tyś i mych myśli uciecha jedyna, Z tobą się szczera, dobra myśl mi wszczyna, Z tobą zabawa, z tobą próżnowanie Za zysk mi stanie.
Rozpuść i teraz swoje wdzięczne tony I aż cię puszczę, gnuśnym snem zmorzony, Wtenczas dopiero wesołość twą utni, Wszechmocna lutni. POSYŁAJĄC WIERSZE JEGOMOŚCI PANU MARSZAŁKOWI WIELKIEMU KORONNEMU
Wielkiemu panu, ale i wielkiemu Wierszów uznawcy, dowcipów sędziemu, Pójdź, rozkazaniem jego przymuszony, Oddaj twe, wierszu, i moje pokłony. Żebyś nie zbłądził, chociaż nie za
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 73
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
-ć za lepszą zabawę; Przyjm-że ten pierścień wdzięcznie, damo, a mnie Rzecz z łaski swojej: „Pewnie będziesz na mnie, Już m wygraną, gdy do swoich chęci Przydałeś rączki dla lepszej pamięci.” RITORTA WillaNESCA
Na wesołej równinie Niewzruszonej Klorynie Tyrsis od niej wzgardzony Taką pieśń śpiewał, w te pochlebiał tony:
„Nimfo, skało, kamieniu, Postój przy tym strumieniu, A odpocząwszy sobie, Słuchaj, jak każda rzecz mówi o tobie.
Ptaszkowie swe języki Wprawując w różne krzyki Tak sobie powiadają: Nieba przedniejszej piękności nie mają.
Ten potoczek, co płynie Kwapiąc się po dolinie, Brzeg uciekając kruszy, Bojąc się z
-ć za lepszą zabawę; Przyjm-że ten pierścień wdzięcznie, damo, a mnie Rzecz z łaski swojej: „Pewnie będziesz na mnie, Już m wygraną, gdy do swoich chęci Przydałeś rączki dla lepszej pamięci.” RITORTA VILLANESCA
Na wesołej równinie Niewzruszonej Klorynie Tyrsis od niej wzgardzony Taką pieśń śpiewał, w te pochlebiał tony:
„Nimfo, skało, kamieniu, Postój przy tym strumieniu, A odpocząwszy sobie, Słuchaj, jak każda rzecz mówi o tobie.
Ptaszkowie swe języki Wprawując w różne krzyki Tak sobie powiadają: Nieba przedniejszej piękności nie mają.
Ten potoczek, co płynie Kwapiąc się po dolinie, Brzeg uciekając kruszy, Bojąc się z
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 350
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
24. Delfiny mądre, i sporosne ślimaki, Z wielorybami niezmierne baleny, Konchy, i na wspak czołgające raki, Z świegotliwemi pospołu Syreny: I insze morskie monstra, i poczwary; Po miedzy gęste snują się szuwary. 25. Proteusz wespół z inszemi Trytony, Złote pełnego Księżyca promienie, Wdzięcznemi uszom w morską trzcinę tony Wita: roźliczne wydawając pienie; Gdy wraz fortunnym niesiony biegiem, Z Egiptu okręt ujźrzy nad swym brzegiem. 26. Widzi, z okrętu Królowa wysiada, Z nie małym ludzi i dworu orszakiem. Zaczym on koniec pieśni swych zakłada, Różnie o gościu myśląc sobie takiem. Co za osoba, z którejby krainy?
24. Delfiny mądre, y sporosne ślimaki, Z wielorybámi niezmierne báleny, Konchy, y ná wspák czołgáiące ráki, Z świegotliwemi pospołu Syreny: Y insze morskie monstra, y poczwáry; Po miedzy gęste snuią się szuwáry. 25. Proteusz wespoł z inszemi Trytony, Złote pełnego Xiężycá promienie, Wdźięcznemi uszom w morską trzćinę tony Wita: roźliczne wydawáiąc pienie; Gdy wraz fortunnym nieśiony biegiem, Z Egiptu okręt uyźrzy nád swym brzegiem. 26. Widźi, z okrętu Krolowa wyśiada, Z nie máłym ludźi y dworu orszakiem. Záczym on koniec pieśni swych zákłada, Rożnie o gośćiu myśląc sobie tákiem. Co zá osobá, z ktoreyby kráiny?
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 69
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
odstąpi, to z kwieciem koszyki, To bluszczem otoczonej koniec z lekka piki: Spuszcza na nią igrając; więc wesołe noty I stroje słodkobrzmiącej lutnie (gdy ochoty W niej postrzeże) powodząc rękę pokazuje; I pieszczonych o strony palcząt przyłemuje. Więc wierszów Chironowych i łagodnych pieni Uczy, a ta gdy wdzięcznym głosem różne mieni Tony: on śpiewające jakoby zadumiany: To chwali, to całuje usta na przemiany. Tamta z chęcią pojmuje, jak Pelion idzie Wierzchem swoim ku niebu, jak o Eacydzie Sława głosi: a imię Achillesa swego Śpiewa jak nieznajome; lubo przytomnego. Wzajemnie też, jako się w Panieńskiej postawie Ma trzymać: napomina; potym się
odstąpi, to z kwiećiem koszyki, To bluszczem otoczoney koniec z lekká piki: Spuszcza ná nię igráiąc; więc wesołe noty Y stroie słodkobrzmiącey lutnie (gdy ochoty W niey postrzeże) powodząc rękę pokázuie; Y pieszczonych o strony pálcząt przyłęmuie. Więc wierszow Chironowych y łágodnych pieni Vczy, á tá gdy wdźięcznym głosem rożne mieni Tony: on śpiewáiące iákoby zádumiány: To chwali, to cáłuie ustá ná przemiány. Támtá z chęćią poymuie, iák Pelion idźie Wierzchem swoim ku niebu, iák o Eácydźie Sławá głośi: á imię Achillesa swego Spiewa iák nieznáiome; lubo przytomnego. Wzáiemnie też, iáko się w Pánieńskiey postáwie Ma trzymáć: nápomina; potym się
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 133
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
, Barziej mu szkodzi, srodzej mu dopieka.
Któż gładkości nie hołduje? Kogóż ona nie zwojuje? Jej Jupiter władogromy, Jej służył Wulkanus chromy. Nie dla Heleny, lecz dla jej urody Upadły pyszne iliackie grody, Syn Tarkwiniego koronę utracił, Hetman rutulski gardłem ją opłacił.
Jej daje niskie ukłony Mądry syn możnej Latony; Dla niej z pańskich majestatów Idą do podłych warsztatów Królowie wielcy, możni bojownicy. Kto się prostakiem, kto się mądrym liczy, Nawet nabożny człowiek, choć się wzbrania, Jeśli nie serce, oczy ku niej skłania.
Przetoż wszytkie głośne chory Urodę Lilijodory I zapały w sercu nowe 6Śpiewajcie Rozymundowe. CZTERNASTA: DRUZYLLA
, Barziej mu szkodzi, srodzej mu dopieka.
Któż gładkości nie hołduje? Kogóż ona nie zwojuje? Jej Jupiter władogromy, Jej służył Wulkanus chromy. Nie dla Heleny, lecz dla jej urody Upadły pyszne ilijackie grody, Syn Tarkwiniego koronę utracił, Hetman rutulski gardłem ją opłacił.
Jej daje niskie ukłony Mądry syn możnej Latony; Dla niej z pańskich majestatów Idą do podłych warsztatów Królowie wielcy, możni bojownicy. Kto się prostakiem, kto się mądrym liczy, Nawet nabożny człowiek, choć się wzbrania, Jeśli nie serce, oczy ku niej skłania.
Przetoż wszytkie głośne chory Urodę Lilijodory I zapały w sercu nowe 6Śpiewajcie Rozymundowe. CZTERNASTA: DRUZYLLA
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 120
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Setnych votów echo,
Żyj, panuj, króluj świata Polskiego Pociecho;
KsIĘZNO i Pani Można, Pędź swe złote lata,
Niech ci Pogonia goni I rozpędza fata,
Żyj! pomyślnie Anielska Wielkich Książąt Paro,
Nieś! w Niebiosa te Państwo Duchowna Ofiaro;
Aby Potomstwem Senat Zdobili i Trony,
To Kościelne uproszą I ogłoszą tony.
Z tym się i Jasna Cora Wiernie kontestuje,
I za Wasz wiek nadsetny Przed Panną votuje:
Precz! przeciwność i wszelka Fatalna ruino,
Żyj! szczęśliwie z Hektorem Nimfo Heroino:
Płyń! do Portu drogiego Nieśmiertelnej sławy,
Wdzięczna Nimfo, do Berła Płyń! styrem Buławy:
Gdzie najdroższa szczęśliwość Złotym bieży torem
Setnych votow echo,
Zyi, pánuy, kroluy świátá Polskiego Poćiecho;
XIĘZNO y Páni Można, Pędź swe złote látá,
Niech ći Pogonia goni Y rozpędzá fátá,
Zyi! pomyślnie Anielska Wielkich Xiążąt Paro,
Nieś! w Niebiosa te Páństwo Duchowna Ofiáro;
Aby Potomstwem Senat Zdobili y Throny,
To Kośćielne uproszą Y ogłoszą tony.
Z tym się y Iásna Corá Wiernie kontestuie,
Y zá Wász wiek nádsetny Przed Pánną votuie:
Precz! przećiwność y wszelka Fátálna ruino,
Zyi! szczęśliwie z Hektorem Nimfo Heroino:
Płyń! do Portu drogiego Nieśmiertelney sławy,
Wdźięczna Nimfo, do Berła Płyń! styrem Bułáwy:
Gdźie naydroższa szczęśliwość Złotym bieży torem
Skrót tekstu: JunRef
Strona: b6v
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
wielką rewerencją w zborach swych stawiali, I ukłon (jakby Bogu) niski oddawali; Wyrządzając ku swemu chwałę potępieniu Nie Stwórcy, ale jego podłemu stworzeniu. Bo jedni czcili Słońce, za prawego Pana, Dawszy mu Faeba, albo nazwisko Titana. Drudzy miesiąc chwalili od Boga stworzony, Dianny imię dawszy mu, albo Latony. Inni insze Planety, które dla człowieka Bóg utworzył, aby mu świeciły zdaleka, Które zmysłu niemają, ani duszy, ale Są światłem ozdobione od Boga, i cale Dotąd są zachowane Pańską w swej ozdobie Opatrznością, a same nie mają sił w sobie. Drudzy zaś ogień czcili; także Elementa Insze,
wielką rewerencyą w zborách swych stáwiáli, Y vkłon (iákby Bogu) niski oddawáli; Wyrządzáiąc ku swemu chwałę potępieniu Nie Stworcy, ále iego podłemu stworzeniu. Bo iedni czćili Słońce, zá práwego Páná, Dawszy mu Phaebá, álbo názwisko Titaná. Drudzy mieśiąc chwalili od Bogá stworzony, Dyánny imie dawszy mu, álbo Látony. Ini insze Plánety, ktore dla człowieká Bog vtworzył, áby mu świećiły zdáleká, Ktore zmysłu niemáią, áni duszy, ále Są świátłem ozdobione od Bogá, y cále Dotąd są záchowáne Páńską w swey ozdobie Opátrznośćią, á sáme nie máią śił w sobie. Drudzy záś ogień czćili; tákże Elementá Insze,
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 44
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
zielony, a on, zemknąwszy smycz z dłoni, szczując je goni.
Ani on wytchnął, aż przepadł do knieje próznej stóp ludzkich, lecz pełen nadzieje mieć tam, wywarszy ogary pierzchliwe, szczęście życzliwe.
Rzucieł tam niemniej długie zaraz sieci, gdy nagorętszy ogień Febus nieci, nie wiedząc, że gaj plondrował Latony niezwyciężonej.
Nic nie dba na to, lecz pragnie, by który bądź wieprz, bądź żółty wypadł nań lew z góry, kręcąc w obaręcz oszczep ustalony w dąbrowie onej.
A gdy zwierz głębiej szpiegi mu uwodzi (jako nieszczęście, w kogo chce, ugodzi), po nich też żartkie rozpuściwszy stopy
zielony, a on, zemknąwszy smycz z dłoni, szczując je goni.
Ani on wytchnął, aż przepadł do knieje próznéj stóp ludzkich, lecz pełen nadzieje mieć tam, wywarszy ogary pierzchliwe, szczęście życzliwe.
Rzucieł tam niemniej długie zaraz sieci, gdy nagorętszy ogień Febus nieci, nie wiedząc, że gaj plundrował Latony niezwyciężonéj.
Nic nie dba na to, lecz pragnie, by który bądź wieprz, bądź żółty wypadł nań lew z góry, kręcąc w obaręcz oszczep ustalony w dąbrowie onéj.
A gdy źwierz głębiej szpiegi mu uwodzi (jako nieszczęście, w kogo chce, ugodzi), po nich też żartkie rozpuściwszy stopy
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 268
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
. Tak biały kolor z soku Fenickiego Bierże rumienic, tak na blask rumiany Patrży przededniem pasterż rosą zlany; Wyrwany złoża Medeej okrutny, Której się piersi więc nierezolutny Zmusu dotykał, ręką bojaźliwie Odbierż panienkę Aońską szczęśliwie. Dopiero z wolą Teściów Panie młody, Igrajcie młodzi służą wam wygody. Stąd i stąd chłopcy wdzięczne piejcie tony Rzadko drwić z Panów jest czas pozwolony. Majgrot nośnego Bacha pokolenie śliczne, Już czas było, zapalać pochodnie roźliczne, Czas było, bo już drzymiesz, zagasić pochodnie, Obelgi z Fescenninem mownym śpiewać zgodnie, Drwij kto chcesz, do łożnice ta niech cicho wchodzi, Która z mężem gościnnym od Ojca uchodzi. Kreuzę.
. Ták biały kolor z soku Fenickiego Bierże rumięnic, ták ná blásk rumiány Pátrży przedednięm pásterż rosą zlány; Wyrwány złoża Medeey okrutny, Ktorey się piersi więc nierezolutny Zmusu dotykał, ręką boiáźliwie Odbierż pánienkę Aońską szczesliwie. Dopiero z wolą Teśćiow Pánie młody, Igraycie młodźi służą wąm wygody. Ztąd y ztąd chłopcy wdzięczne pieycie tony Rzadko drwić z Pánow iest czás pozwolony. Maygrot nośnego Baccha pokolęnie sliczne, Już czás było, zápaláć pochodnie roźliczne, Czás było, bo iuż drzymiesz, zágásić pochodnie, Obelgi z Fescenninęm mownym spiewáć zgodnie, Drwiy kto chcesz, do łożnice tá niech cicho wchodźi, Ktora z mężęm gośćinnym od Oycá uchodźi. Kreuzę.
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 76
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696