to był/ który mostem prędko barzo/ mocnym/ długim/ przewiązał bystre rzeki/ Dunaj/ Dniestr/ Prut? Tenże to Osman/ który ze trzech stron i działa rychtował/ przeciwko Obozom Koronnym; i Jańczary swoje/ których miał na 40. tysięcy/przywodził? Ono go wrzucają do grobu/ i bratowemu trupowi/ bratobójcę ofiarują. Wymkniony jest z Szaraju swego/ jako płonka niepożyteczna/ od czekana skrwawiony/ od powroza udawiony/ wrzucony miedzy drugie/ których takież cięciwy dawiły. Zawyj porto Turecka (mówi do ciebie Prorok) zawyj/ i zawołaj Miasto Carogrodzkie: Obalony Osman przeklęty/ okrutny; Przyszedł dym od Aquilonu/ gniewy
to był/ ktory mostem prędko bárzo/ mocnym/ długim/ przewiązał bystre rzeki/ Dunay/ Dniestr/ Prut? Tenże to Osman/ ktory ze trzech stron y dźiáłá rychtował/ przećiwko Obozom Koronnym; y Iáńczáry swoie/ ktorych miał ná 40. tyśięcy/przywodźił? Ono go wrzucáią do grobu/ y brátowemu trupowi/ brátoboycę ofiáruią. Wymkniony iest z Szaráiu swego/ iáko płonká niepożyteczna/ od czekaná skrwáwiony/ od powrozá vdawiony/ wrzucony miedzy drugie/ ktorych tákież ćięćiwy dawiły. Záwyi porto Turecka (mowi do ćiebie Prorok) záwyi/ y záwołay Miásto Cárogrodzkie: Obálony Osman przeklęty/ okrutny; Przyszedł dym od Aquilonu/ gniewy
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 46
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
, trochę wyższych od bakałarza: Nauki bierze reputacją z czytania bajek w Arabskich Księgach. Są jednak ostróżni, aby przeciw Punktów pięciu Zakonu Mahometańskiego, jako prawdziwych charakterów Bisurmanina, nic nie trzymali, uczyli, rozumieli. Z świeżych jest Sekta Kadezadali, której Sectatores najwięcej mają ceremonii przy pogrzebach, najosobliwszą, że IMAN do ucha trupowi insnsurrat pamięć: że Niemasz tylko jeden BÓG, i jeden jego Prorok Mahomet.
Ze świeżych, jest najświeższa, urodziła się w Stambule nie dawno nazwiskiem Chep Meszaichlar, tojest: Dobrzy Uczniowie Mesjaszowi, którzy trzymają, że JEZUS CHRYSTUS jest BOGIEM, i prawdziwym Odkupicie- Mahometańskiej Religii Sekty różne
lem Świata: Pełny Stambuł,
, trochę wyższych od bakałarza: Nauki bierze reputacyą z czytania baiek w Arabskich Księgach. Są iednak ostrożni, aby przeciw Punktow pięciu Zákonu Machometańskiego, iako prawdziwych charakterow Bisurmanina, nic nie trzymali, uczyli, rozumieli. Z swieżych iest Sekta Kadezadali, ktorey Sectatores naywięcey maią ceremonii przy pogrzebach, nayosobliwszą, że IMAN do ucha trupowi insnsurrat pamięć: że Niemasz tylko ieden BOG, y ieden iego Prorok Machomet.
Ze swieżych, iest nayswieższa, urodziła się w Stambule nie dawno nazwiskiem Chep Meszaichlar, toiest: Dobrzy Uczniowie Messiaszowi, ktorzy trzymaią, że IEZUS CHRYSTUS iest BOGIEM, y prawdziwym Odkupicie- Machometańskiey Religii Sekty rożne
lem Swiata: Pełny Stambuł,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1107
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
widzieć. Moskal na to, że go już na tym miejscu pogrzebiono, gdzie złoczyńców chowają, Niech leży, gdzie chce, zaczął płaczliwym głosem, przecież jest poczciwym człowiekiem, i przyjacielem moim. Krzywda mu się stała---. Wołałem na niego, żeby milczał, i siebie samego jeszcze z miłości ku ostygłemu przyjaciela trupowi, w nieszczęście nie poddał. Pytał się, jeżeliby nie mógł z jedym z swoich ziomków mówić, ale o tym nie było trzeba pomyślić. Pożegnał się tedy z nami nasz dozorca. Dziękowaliśmy mu niewypowiedzianie za jego ludzkość, chociaż my ją sobie z większej części okupili. Obłapiliśmy go, pytając się często
widzieć. Moskal na to, że go iuż na tym mieyscu pogrzebiono, gdzie złoczyńcow chowaią, Niech leży, gdzie chce, zaczął płaczliwym głosem, przecież iest poczćiwym człowiekiem, i przyiaćielem moim. Krzywda mu śię stała---. Wołałem na niego, żeby milczał, i śiebie samego ieszcze z miłośći ku ostygłemu przyiaćiela trupowi, w nieszczęśćie nie poddał. Pytał śię, ieżeliby nie mogł z iedym z swoich ziomkow mowić, ale o tym nie było trzeba pomyślić. Pożegnał śię tedy z nami nasz dozorca. Dziękowaliśmy mu niewypowiedzianie za iego ludzkość, choćiaż my ią sobie z większey częśći okupili. Obłapiliśmy go, pytaiąc śię często
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 103
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
głupi rozumie! O, śmierć przed śmiercią! o pogrzebie żywy! Takżeś obrazie zginął urodziwy? 79
On rozumiejąc umarłą —- strapiony Serce na żale niezmierne rozpuścił, Którymi nagle będąc upojony Władzy nad sobą żalowi dopuścił, Lecz w żywot w małym miejscu utajony I w twarz i w myśli śmierć zarazem wpuścił. Mdleje trupowi rówien każdą sprawą, Barwą, milczeniem i krwią i postawą. 80
„Miecz śmiertelnemi napuszczony jady Wraź mi, o ręko, w serce miedzy kości! Czy za pobożność masz to z jakiej rady Nie chcieć mi skończyć śmiercią tej żałości? Niechaj nie żyję i miedzy przykłady
Niechaj zostawam nieszczęsnej miłości!” Tak sam narzekał
głupi rozumie! O, śmierć przed śmiercią! o pogrzebie żywy! Takżeś obrazie zginął urodziwy? 79
On rozumiejąc umarłą —- strapiony Serce na żale niezmierne rozpuścił, Ktorymi nagle będąc upojony Władzy nad sobą żalowi dopuścił, Lecz w żywot w małym miejscu utajony I w twarz i w myśli śmierć zarazem wpuścił. Mdleje trupowi rowien każdą sprawą, Barwą, milczeniem i krwią i postawą. 80
„Miecz śmiertelnemi napuszczony jady Wraź mi, o ręko, w serce miedzy kości! Czy za pobożność masz to z jakiej rady Nie chcieć mi skończyć śmiercią tej żałości? Niechaj nie żyję i miedzy przykłady
Niechaj zostawam nieszczęsnej miłości!” Tak sam narzekał
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 29
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
biorę go od ciebie, Bo rychlej zapomniałbych sam samego siebie, Niż tej miłości, którą takeś mię pożyła, Iż w grobie i po śmierci chcę, byś ze mną była”.
XVII.
Tej nocy, co już bliski wyjazd poprzedzała, Ledwie na wdzięcznych jego ręku nie skonała; Mdleje, trupowi równa, jako martwa, leży, Strumień płaczu rzewnego wciąż po piersiach bieży. On godzinę przed świtem wstawszy z łoża swego, I do sług i do brata poszedł rodzonego; I pożegnawszy żonę, w drogę się puszczają, Którą wpółżywą dziewki w pościel odnaszają. PIEŚŃ XXVIII.
XVIII.
Ci zaś jadąc, żartami trudów
biorę go od ciebie, Bo rychlej zapomniałbych sam samego siebie, Niż tej miłości, którą takeś mię pożyła, Iż w grobie i po śmierci chcę, byś ze mną była”.
XVII.
Tej nocy, co już blizki wyjazd poprzedzała, Ledwie na wdzięcznych jego ręku nie skonała; Mdleje, trupowi równa, jako martwa, leży, Strumień płaczu rzewnego wciąż po piersiach bieży. On godzinę przed świtem wstawszy z łoża swego, I do sług i do brata poszedł rodzonego; I pożegnawszy żonę, w drogę się puszczają, Którą wpółżywą dziewki w pościel odnaszają. PIEŚŃ XXVIII.
XVIII.
Ci zaś jadąc, żartami trudów
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 360
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Choć niżej w porównaniu urodą z niem siędzie.
XXXI.
Gdy przyjechał, złożenie w pałacu mu daje, Cieszy go i nawiedza, częścią z niem przestaje; Dostatki wielkie w piciu i w jedzeniu noszą, Czczą, szanują, aby beł dobrej myśli, proszą. Ten truchleje: rozkoszna wdzięczność z członków spadła, Trupowi podobniejszy, twarz rumiana zbladła; Żadne gry z gonitwami, słodkie luteń strony Nie cieszą go, jak prędko wspomni złość swej żony.
XXXII.
Naprzeciwko złożenia jego sala była Stara, lecz insze gmachy wszytkie przewyższyła. Tam on sam dla ulżenia bólu serdecznego Często chodził, kompana nie biorąc żadnego. Tam się troskami karmił,
, Choć niżej w porównaniu urodą z niem siędzie.
XXXI.
Gdy przyjechał, złożenie w pałacu mu daje, Cieszy go i nawiedza, częścią z niem przestaje; Dostatki wielkie w piciu i w jedzeniu noszą, Czczą, szanują, aby beł dobrej myśli, proszą. Ten truchleje: rozkoszna wdzięczność z członków spadła, Trupowi podobniejszy, twarz rumiana zbladła; Żadne gry z gonitwami, słodkie luteń strony Nie cieszą go, jak prędko wspomni złość swej żony.
XXXII.
Naprzeciwko złożenia jego sala była Stara, lecz insze gmachy wszytkie przewyszszyła. Tam on sam dla ulżenia bolu serdecznego Często chodził, kompana nie biorąc żadnego. Tam się troskami karmił,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 364
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
niego, Chcesz wiedzieć od początku narodzenia mego, Dobrzes powiedział z twarzy samej wyuczony, Ze już mych siódmy krzyżyk lat jest dokończony; Ale ja tych lat przeszłych mych niemam za lata, Które przepędzone są na marności świata: Bo będąc sługą grzechów, gdym żył ciału memu, Względem uczynków dobrych równym ostygłemu Był trupowi. a przetoż te lata przegnane Śmierci, niemają latmi życia być nazwane. Takci starzec Simius kazał niegdy sobie Epitafium wyryć po śmierci na grobie: W tem odpoczywa miejscu Simius rzeczony O siedmiu leciech starzec ziemią przywalony Przecz nieliczył młodszych lat? bo je, gdy się bawił Przy jednem Dworze Pańskiem, na
niego, Chcesz wiedzieć od początku národzenia mego, Dobrzes powiedźiał z twarzy sámey wyuczony, Ze iuż mych śiodmy krzyżyk lat iest dokończony; Ale ia tych lat przeszłych mych niemam zá látá, Ktore przepędzone są ná márności świátá: Bo będąc sługą grzechow, gdym zył ćiału memu, Względem vczynkow dobrych rownym ostygłemu Był trupowi. á przetoż te látá przegnáne Smierći, niemaią latmi zyćia bydź názwáne. Tákći stárzec Simius kazał niegdy sobie Epitáphium wyryć po śmierći ná grobie: W tem odpoczywa mieyscu Simius rzeczony O śiedmiu lećiech stárzec źiemią przywálony Przecz nieliczył młodszych lat? bo ie, gdy się báwił Przy iednem Dworze Páńskiem, ná
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 126
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
grobu. Aż mi nierychło na myśl padnie Pańska owa: „Każdy człek ogniem będzie potrząśniony” mowa; Nie trzeba już po śmierci bać się czyśćcu, który Odprawi jeszcze żyjąc człek przez te figury.
Szczęśliwa świeca z wosku, szczęśliwe frymarki, Jeśli może wybawić z pieca wrzącej siarki; Stokroć z tym dzieckiem zgorzeć lepiej trupowi tu, Niżeli się bać w tamtym ogniu zębów zgrzytu. Inszego tych obrzędów nie widzę początku W chrześcijańskich pogrzebach, prócz jednego wziątku. Choć już drugiemu z piekła założą wrzeciądze, Pała kościół świecami, a gas na pieniądze! 18 (D). DUCHOWNI
Duchownymi od ludzi świeckich się osobno Księża zową. Nie widzę przyczyny
grobu. Aż mi nierychło na myśl padnie Pańska owa: „Każdy człek ogniem będzie potrząśniony” mowa; Nie trzeba już po śmierci bać się czyścu, który Odprawi jeszcze żyjąc człek przez te figury.
Szczęśliwa świeca z wosku, szczęśliwe frymarki, Jeśli może wybawić z pieca wrzącej siarki; Stokroć z tym dzieckiem zgorzeć lepiej trupowi tu, Niżeli się bać w tamtym ogniu zębów zgrzytu. Inszego tych obrzędów nie widzę początku W chrześcijańskich pogrzebach, prócz jednego wziątku. Choć już drugiemu z piekła założą wrzeciądze, Pała kościół świecami, a gas na pieniądze! 18 (D). DUCHOWNI
Duchownymi od ludzi świeckich się osobno Księża zową. Nie widzę przyczyny
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 365
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dowcipom do wzburzenia ludu/ jednakie z sobą wyznanie trzymającego. Księga Wtóra,
Jest jedna nazwana Kadezadali. Zaczęła się za czasu Sołtan Murata. Dał jej początek niejaki Brigali Efendy, który wynalazł siła Ceremonij/ co przy pogrzebach i modlitwach za umarłych zażywają. Miedzy inszemi mają ten zwyczaj/ że po śmierci Imam woła co ucha trupowi/ żeby pamiętał/ iż niemasz tylko jeden Bóg/ i jeden jego Prorok. Ruś/ i inni Chrześcijanie po Turczeni/ barzo się chwytają tej Sekty/ uznając w niej jakiś ślad pierwszej swojej wiary przez modlitwy za umarłych i wyznanie Czyśćca. Zwyczajne zaś rozumienie które za prawowierne poczytają Turcy/ to jest/ iż żaden
dowćipom do wzburzenia ludu/ iednákie z sobą wyznánie trzymáiącego. Xięgá Wtora,
Iest iedná názwána Kadezadali. Záczęłá się zá czásu Sołtan Murátá. Dał iey początek nieiáki Brigali Effendy, ktory wynálazł śiłá Ceremoniy/ co przy pogrzebách y modlitwách zá vmarłych záżywáią. Miedzy inszemi máią ten zwyczay/ że po śmierći Imam woła co vchá trupowi/ żeby pámiętał/ iż niemász tylko ieden Bog/ y ieden iego Prorok. Ruś/ y inni Chrześćiánie po Turczeni/ bárzo się chwytáią tey Sekty/ vznáiąc w niey iákiś ślád pierwszey swoiey wiáry przez modlitwy zá vmárłych y wyznánie Czyscá. Zwyczayne záś rozumienie ktore zá práwowierne poczytáią Turcy/ to iest/ iż żaden
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 160
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
. Ja przy tym będąc sercem ubolewam Czy to jest bajka, czy jest prawda szczera,
Ledwie też zgruntu serce niedobywam Ze nas czartowska moc tak poniewiera, SAKRAMENTAMI będąc uzbrojeni Za co być mamy od diabła włóczeni? Na koniec mówię: kiedy to bies czuje Ze go poznają, gdy się rześko szasta, Głowę trupowi ściąć, formę mu psuje A potym kiedy koszule zachlasta, Toć kiedy może ciało trupa nosić Czemuż nie zdoła koszuli podnosić? Ale jeżeli Pasterzu przezorny! Każesz mi wierzyć pod jakim skrupułem, Niechcę w owczarni być, jak wilk niesworny Choć ci to nie jest wiary artykułem, Każ mnie objaśnić, czy tak wiele
. Já przy tym będąc sercem ubolewam Czy to iest báyka, czy iest práwda szczera,
Ledwie też zgruntu serce niedobywam Ze nás czártowska moc ták poniewiera, SAKRAMENTAMI będąc uzbroieni Za co bydź mamy od diabła włoczeni? Ná koniec mowię: kiedy to bies czuie Ze go poznaią, gdy się rzesko szásta, Głowę trupowi ściąć, formę mu psuie A potym kiedy koszule záchlásta, Toć kiedy może ciało trupa nosić Czemuż nie zdoła koszuli podnosić? Ale ieżeli Pásterzu przezorny! Każesz mi wierzyć pod iákim skrupułem, Niechcę w owczárni bydź, iák wilk niesworny Choć ci to nie iest wiáry artykułem, Każ mnie objaśnić, czy ták wiele
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 304
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752