, Ne cede, vel dolori Vel inclinato amori. Illum domus polorum, Styks hunc manet profunda. Illic futura merces, Hic poena sempiterna.
7. Wieczna nagroda i karanie.
Co płochego, znikomego, Niech się w myślach nie kręci; Co wiecznego, prawdziwego. Trwałego, miej w pamięci. Lubo cię obskoczą trwogi, Lub cielesne lubości, Nie ustępuj biedzie z drogi Ani sprosnej miłości. Tamtej winne gwiazd pałace, Tej piekielne przepaści. Tamtej nagroda za prace, Tej męki nieśmiertelne. 8. Hominis dygnitas et natura.
Homo satage mente divum Homo rex soli salique Homo fulgor universi Homo particeps Olimpi Emerge de cloaca Coenoque foeditatis. Agnosce
, Ne cede, vel dolori Vel inclinato amori. Illum domus polorum, Styx hunc manet profunda. Illic futura merces, Hic poena sempiterna.
7. Wieczna nagroda i karanie.
Co płochego, znikomego, Niech się w myślach nie kręci; Co wiecznego, prawdziwego. Trwałego, miej w pamięci. Lubo cię obskoczą trwogi, Lub cielesne lubości, Nie ustępuj biedzie z drogi Ani sprosnej miłości. Tamtej winne gwiazd pałace, Tej piekielne przepaści. Tamtej nagroda za prace, Tej męki nieśmiertelne. 8. Hominis dignitas et natura.
Homo satage mente divum Homo rex soli salique Homo fulgor universi Homo particeps Olimpi Emerge de cloaca Coenoque foeditatis. Agnosce
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 416
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
że na nich przyszli tak niespodziewanie I nagły uczynili wpad nieprzyjaciele, Częścią, że wyspa w sobie ma ludzi niewiele; Którzy ją splądrowali, domy popalili, Ludzie wszytkie wysiekli i na miecz puścili, Ruchome majętności w okręty zabrali, Miasta wszytkie i mury z ziemią porównali.
LIV.
Orland, jakoby mu nic upadek i trwogi One nie należały, ukwapliwe nogi Powrócił, gdzie u ostrej skały uwiązana Czekała pani, orce na pokarm wydana. Patrzy na nią i bliżej do niej przystępuje I lepiej się jej coraz z bliska przypatruje. Nakoniec poznał, że to Olimpia była, Której się wierna miłość tak źle nagrodziła.
LV.
Olimpia, którą
że na nich przyszli tak niespodziewanie I nagły uczynili wpad nieprzyjaciele, Częścią, że wyspa w sobie ma ludzi niewiele; Którzy ją splądrowali, domy popalili, Ludzie wszytkie wysiekli i na miecz puścili, Ruchome majętności w okręty zabrali, Miasta wszytkie i mury z ziemią porównali.
LIV.
Orland, jakoby mu nic upadek i trwogi One nie należały, ukwapliwe nogi Powrócił, gdzie u ostrej skały uwiązana Czekała pani, orce na pokarm wydana. Patrzy na nię i bliżej do niej przystępuje I lepiej się jej coraz z blizka przypatruje. Nakoniec poznał, że to Olimpia była, Której się wierna miłość tak źle nagrodziła.
LV.
Olimpia, którą
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 240
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
w-polu oduczoną złożyć mógł Kopiją, Gotowy Nieprzyjaciel stanął mu nad szyją. Aż co nam w-tym pokoju dobre dni rodziło, I wczasy i rozkoszy, toż nam zawadziło. Owo wszytko, (kiedy się porachujem z-sobą) Dobro nasze w-ieden grób poszło razem z-Tobą, Na to miejsce, lichoty, trwogi, różno blade Biedy, nedzy, choroby, zaboje szkarade, Uciekania, włóczegi, głody do umoru, Jako z płaczorodego wysuły się woru. Bodaj był nie umierał! a jeżliżeś kiedy Ponać miał Libityne, przynajmniej nie tedy Rozkosze jego panowania Część PIERWSZA
Bo gdy się Nieprzyjaciel, (który długo temu Rumorowi nie wierzył
w-polu oduczoną złożyć mogł Kopiią, Gotowy Nieprzyiaćiel stanął mu nad szyią. Aż co nam w-tym pokoiu dobre dni rodźiło, I wczásy y roskoszy, toż nam zawádźiło. Owo wszytko, (kiedy sie porachuiem z-sobą) Dobro nasze w-ieden grob poszło razem z-Tobą, Na to mieysce, lichoty, trwogi, rożno blade Biedy, nedzy, choroby, zaboie szkárade, Ućiekania, włoczegi, głody do umoru, Iako z płaczorodego wysuły sie woru. Boday był nie umierał! á ieżliżeś kiedy Ponać miał Libityne, przynaymniey nie tedy Rozkosze jego panowania CZESC PIERWSZA
Bo gdy sie Nieprzyiaćiel, (ktory długo temu Rumorowi nie wierzył
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 12
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
tu po nich, jako gdy niezmierne zakoli Pożar zniwo, nie mając ludzi ku obronie, Wszytko nie ratowane bez ratunku spłonie, Uda się Nieprzyjaciel, i na co napadnie Wstretu nigdziej nie widząc, opanuje snadnie. Tak Kraśne, tak Szarogród, Bracław, i Winnice, I gdzie dalej po Horyń zamierzył Granice. Trwogi straśliwe.
Dopiero w-tym ginieniu, i twarzy Ojczysty, Prymas, tedy Vice-Rej zwoła wskok przez Listy Pretką Konwokacją: gdzie ni o czym więcej, Jedno żeby obronę obmyślić co precej Rzeczom tak nachylonym, mowa pierwsza beła. Jakoż i ta nakoniec uchwała stanęła. Żołnierza mieć z Zaciągów Powiatowych tyle, Ile mógł
tu po nich, iako gdy niezmierne zakoli Pożar zniwo, nie maiąc ludźi ku obronie, Wszytko nie ratowáne bez ratunku spłonie, Uda sie Nieprzyiaćiel, i na co napadnie Wstretu nigdźiey nie widząc, opanuie snadnie. Ták Kraśne, ták Szarogrod, Bracław, i Winnice, I gdźie daley po Horyń zamierzył Granice. Trwogi straśliwe.
Dopiero w-tym ginieniu, i twarzy Oyczysty, Prymas, tedy Vice-Rey zwoła wskok przez Listy Pretką Konwokacyą: gdźie ni o czym wiecey, Iedno żeby obrone obmyślić co precey Rzeczom tak nachylonym, mowá pierwsza bełá. Iákoż i ta nakoniec uchwała staneła. Żołnierza mieć z Záćiągow Powiatowych tyle, Ile mogł
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 15
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
jak w-obrazie Tu się przejzrzeć, kiedy te poczynali przedni Od siebie Kolacją. A Pieniądze jedni; Drudzy Srebra, i Stoły swe ofiarowali, Przecież kiedy do czego, wszyscy nic nie dali. Nawet ani na Podjazd, który się tej Scenie Potrzebnym zdał najwięcej (gdy jakoby cienie Wszzyscy marne chodzili i ladaby trwogi Skąd wioneły, uciekać gotowali nogi Na Szkutach sporządzonych) nie mogli się zebrać Aż przyszło Kaszewskiego zaledwie uzebrać Ze się na to odważył to gdy obrali W-tym Hetmana, do niego rzecz te odesłali. Za czym Akt Elekcji nadszedł pożądany: Gdzie i Książę, lubo mniej przybył spodziewany. Żeby jako Senator Królowi nowemu Dał
iak w-obráźie Tu sie przeyzrzeć, kiedy te poczynali przedni Od siebie Kollacyą. A Pieniądze iedni; Drudzy Srebra, i Stoły swe ofiarowali, Przećież kiedy do czego, wszyscy nic nie dali. Nawet áni na Podiazd, ktory sie tey Scenie Potrzebnym zdał naywiecey (gdy iakoby ćienie Wszzyscy marne chodźili i ladaby trwogi Zkąd wioneły, ućiekać gotowali nogi Ná Szkutach sporządzonych) nie mogli sie zebrać Aż przyszło Kaszewskiego zaledwie uzebrać Ze sie na to odważył to gdy obrali W-tym Hetmana, do niego rzecz te odesłáli. Za czym Akt Elekcyey nadszedł pożądány: Gdźie i Xiąze, lubo mniey przybył spodziewány. Zeby iako Senator Krolowi nowemu Dał
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 39
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Ze w-droge te bezecną konie już juczyli Myśląc odbiec i Wodzów, aż Wodzowie sami, Ledwie nie okładając drugich Buławami, Co rzec z-tym nie wiedzieli. Póki nie Stanęło, A wiele Kontrowersyj koło tego beło, Żeby cofnąć pod Zbaraż, gdzieby mogli pretsze Posiełki mieć od Króla. Z kąd co dalej większe Trwogi się zajmowały, mając to pomknienie Zapewny Chmielnickiego strach, i uleknienie Jakoż nie przepuszczając nocy ani dniowi, Nazad ku Czołbańskiemu poszli Kamieniowi. Generalny pod Konstantynowem Obóz. Lanckoroński pod Miedzybozem znowu. Z-kąd Korsa eliberuje Ryterata naszych WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Aż i trwoga wielka.
Zamek jest we Zbarazu z-skały mając twardy Wał i
Ze w-droge te bezecną konie iuż iuczyli Myśląc odbiec i Wodzow, aż Wodzowie sami, Ledwie nie okładaiąc drugich Buławami, Co rzec z-tym nie wiedźieli. Poki nie stáneło, A wiele Kontrowersyy koło tego beło, Zeby cofnąć pod Zbaraż, gdźieby mogli pretsze Posiełki mieć od Krola. Z kąd co daley wieksze Trwogi sie zaymowáły, maiąc to pomknienie Zapewny Chmielnickiego strach, i uleknienie Iakoż nie przepuszczáiąc nocy ani dniowi, Nazad ku Czołbańskiemu poszli Kamieniowi. Generalny pod Konstantynowem Oboz. Lanckoroński pod Miedzybozem znowu. Z-kąd Korsa eliberuie Ryterata naszych WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Aż i trwoga wielka.
Zamek iest we Zbarazu z-skały maiąc twardy Wał i
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 52
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Tym zapedem nie mogąc, na Zamkowe tyły I Miasto wysfworują wszytkie swoje siły. Gdzie od Stawu Piechota Zuater tamtych strzegła, A gwałtowi nie radząc na dół aż ubiegła, Porzuciwszy Obrony. W-które zaraz tropy, Chłopstwo jako szalone drze się przez Okopy I Parkanów dobiera; a tylkoż na dachy Nie Spada i Ulice. Trwogi tu i strachy Wezmą się po Obozie, jakoż i źle było Znowu barzo, by nie w-tym Pospólstwo skoczyło Z-Maszyckim Kapitanem, it ci Osekami, Owi nastrożonymi do góry Kosami, Z- Wałów ich sturbowali. Czym kleske nad miare Haniebną w-nich uczynią, godniby za Wiarę Taką swoje nadani wolnością być wieczną
Tym zapedem nie mogąc, na Zamkowe tyły I Miasto wysfworuią wszytkie swoie siły. Gdźie od Stawu Piechota Zuater tamtych strzegła, A gwałtowi nie radząc na doł áż ubiegła, Porzućiwszy Obrony. W-ktore zaraz tropy, Chłopstwo iako szalone drze sie przez Okopy I Parkanow dobiera; á tylkoż na dachy Nie Spada i Ulice. Trwogi tu i strachy Wezmą sie po Oboźie, iakoż i źle było Znowu barzo, by nie w-tym Pospolstwo skoczyło Z-Maszyckim Kápitanem, it ći Osekami, Owi nastrożonymi do gory Kosami, Z- Wałow ich zturbowali. Czym kleske nad miare Haniebną w-nich uczynią, godniby za Wiare Táką swoie nádáni wolnośćią bydź wieczną
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 68
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
/ Grzech śmiertelny jest gorszy/ i barziej szkodliwy? Bo duszę nieśmiertelną na śmierć wieczną truje/ I wszytkie sprawy dobre zaraża/ i psuje. Heraklita Chrześcijańskiego
Czegom tedy doczekał Boże dobrotliwy? Czym nie wiedział/ że grzech jest tak człeku straśliwy? Iż choćby wszytkie jędze z piekła za skrzeczały; Choćby wszytkie od Stygu trwogi zahuczały; Choćby piekło wstało/ a Etny/ i Awerny Otworzone zostały/ i piekielne Lerny/ A Hydry/ i Strofadźkie wybiegły zwierzenta/ I inne przeciwko mu; choćby Elementa Nań biły wszytkie; choćby Piorun trzaskał z gury; I wszytkie choćby wzniosły wojnę kreatury/ Niż tych wszytkich zebranych w gromadę/ jednego Trzeba
/ Grzech śmiertelny iest gorszy/ y barźiey szkodliwy? Bo duszę nieśmiertelną na śmierć wiecżną truie/ Y wszytkie spráwy dobre zaráża/ y psuie. Heráklitá Chrześćiáńskiego
Czegom tedy docżekáł Boże dobrotliwy? Czym nie wiedziáł/ że grzech iest ták cżłeku strasliwy? Iż choćby wszytkie iędze z piekłá zá skrzecżały; Choćby wszytkie od Stygu trwogi zahucżały; Choćby piekło wstało/ á Ethny/ y Awerny Otworzone zostáły/ y piekielne Lerny/ A Hydry/ y Strophádźkie wybiegły zwierzentá/ Y inne przećiwko mu; choćby Elementa Nań biły wszytkie; chocby Piorun trzaskáł z gury; Y wszytkie choćby wzniosły woynę kreátury/ Niż tych wszytkich zebránych w gromadę/ iednego Trzebá
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 42
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
mogła czyja głowa.
Opuszczam drugie, w też czasy wątpliwem Szczęściem utarczki Zborowskie skończone, Gdzie wespół z wojskiem tatarskiem pierzchliwem Ucichły mało do miru skłonione, Tłumy kozackie z chłopstwem popędliwem Dzielną królewską sprawą ukojone, Gdzie już spólnemu pokojowi rady Z Nimfami wespół igrały Driady.
Nie długo jednak te pociechy trwały. Nagle z Awernu zahuczały trwogi, I Eumenidy wściekłe zaskrzeczały; Zaczem się znowu Zaporożec srogi Burzy do wojny, potęgą zuchwały Przeciwko panu harde wznosząc rogi, Mając jak przedtem z sobą zbraconego Islan Giraja chana tatarskiego.
Wyprawa potem walna nastąpiła Pod Beresteczko powiatów koronnych, W której się znacznie hardość ukróciła Nie tylko onych zdrajców wiarołomnych, Ale też legło bissurmańskich
mogła czyja głowa.
Opuszczam drugie, w też czasy wątpliwem Szczęściem utarczki Zborowskie skończone, Gdzie wespół z wojskiem tatarskiém pierzchliwém Ucichły mało do miru skłonione, Tłumy kozackie z chłopstwem popędliwém Dzielną królewską sprawą ukojone, Gdzie już spólnemu pokojowi rady Z Nymfami wespół igrały Dryady.
Nie długo jednak te pociechy trwały. Nagle z Awernu zahuczały trwogi, I Eumenidy wściekłe zaskrzeczały; Zaczem się znowu Zaporożec srogi Burzy do wojny, potęgą zuchwały Przeciwko panu harde wznosząc rogi, Mając jak przedtém z sobą zbraconego Islan Giraja chana tatarskiego.
Wyprawa potém walna nastąpiła Pod Beresteczko powiatów koronnych, W której się znacznie hardość ukróciła Nie tylko onych zdrajców wiarołomnych, Ale też legło bissurmańskich
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 322
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
jednak zamilczeć zacnością Dzieł Stanisława znacznych wsławionego, Wielkiego radą, męstwem, pobożnością Męża, starostę niegdy wieluńskiego; Ten obyczajów piękną układnością I przez umysłu wdzięczny kandor swego,
Przez ludzkość k'temu, miłość jednał sobie U wszystkich stanów, ku wiecznej ozdobie.
I ciebie słuszna Aleksandrze drogi Dziadu drugiego przypomnieć zmarłego, Któryś ojczyznę, kiedykolwiek trwogi Na nią przypadły, z serca ochotnego Radą swą wspierał: niemniej będąc srogi Jej przeciwnikom. Doznał męstwa twego Maksymilian Rakuszanin dumny, Choć wielką dosyć potęgą ogromny,
Gdyś pod Byczyną, wespół z wielkim onym Janem Zamojskim, kanclerzem koronnym, Oraz i wodzem wojsk niewychwalonym, Pogromił jego ufce i potomnym Pokazał wiekom, że
jednak zamilczeć zacnością Dzieł Stanisława znacznych wsławionego, Wielkiego radą, męstwem, pobożnością Męża, starostę niegdy wieluńskiego; Ten obyczajów piękną układnością I przez umysłu wdzięczny kandor swego,
Przez ludzkość k'temu, miłość jednał sobie U wszystkich stanów, ku wiecznej ozdobie.
I ciebie słuszna Alexandrze drogi Dziadu drugiego przypomnieć zmarłego, Któryś ojczyznę, kiedykolwiek trwogi Na nię przypadły, z serca ochotnego Radą swą wspierał: niemniej będąc srogi Jej przeciwnikom. Doznał męstwa twego Maxymilian Rakuszanin dumny, Choć wielką dosyć potęgą ogromny,
Gdyś pod Byczyną, wespół z wielkim onym Janem Zamojskim, kanclerzem koronnym, Oraz i wodzem wojsk niewychwalonym, Pogromił jego ufce i potomnym Pokazał wiekom, że
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 329
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842