ochładzam; Wysuszam wilgości, Zaduszam lubości. Na dwoję smak dawam, Kosztu nie zadawam, Chyba na pipeczki, I proste puszeczki. Sprawuje też stolce, Choć chudopacholce. Zadawam womity, Tak też, jako i ty. Już w lekarstwach dają Drudzy, co mię znają. Przez mię. pite dymy Pozbawiają rymy. Trzeźwych pijanymi, Pijanych trzeźwymi Czynię, a nikt w błędzie Ode mnie nie będzie. I lepszam jest dymna, Niźli z proszkiem zimna. Wszakoż jako komu, Wolno w swoim domu. Nie wspomnię kichania, W wieczór do świtania, Więc owe petlice, Larysz, ciemierzyce, Plaguję też zimie Więcej, kto mię imię,
ochładzam; Wysuszam wilgości, Zaduszam lubości. Na dwoję smak dawam, Kosztu nie zadawam, Chyba na pipeczki, I proste puszeczki. Sprawuje też stolce, Choć chudopacholce. Zadawam womity, Tak też, jako i ty. Juz w lekarstwach dają Drudzy, co mię znają. Przez mię. pite dymy Pozbawiają rymy. Trzeźwych pijanymi, Pijanych trzeźwymi Czynię, a nikt w błędzie Ode mnie nie będzie. I lepszam jest dymna, Niźli z proszkiem zimna. Wszakoż jako komu, Wolno w swoim domu. Nie wspomnię kichania, W wieczór do świtania, Więc owe petlice, Larysz, ciemierzyce, Plaguję też zimie Więcej, kto mię imie,
Skrót tekstu: PosTabBad
Strona: 36
Tytuł:
Poswarek tabaki z gorzałką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
A serce ochładzam; Wysuszam wilgości, Zaduszam lubości. Na dwoję smak dawam, Kosztu nie zadawam, Chyba na pipeczki I proste puszeczki.
Sprawuję też stolce, Choć chudopacholce. Zadawam womity, Tak też, jako i ty. Już w lekarstwach dają Drudzy, co mię znają. Przez mię pite dymy Pozbawiają rymy. Trzeźwych pijanymi, Pijanych trzeźwymi Czynię, a nikt w błędzie Ode mnie nie będzie. I lepszam jest dymna, Niżli z proszkiem zimna. Wszakoż jako komu, Wolno w swoim domu. Nie wspomnię kichania, W wieczór do świtania. Więc owe pętlice, Larysz, ciemierzyce, Plaguję też zimie Więcej, kto mię imię.
A serce ochładzam; Wysuszam wilgości, Zaduszam lubości. Na dwoję smak dawam, Kosztu nie zadawam, Chyba na pipeczki I proste puszeczki.
Sprawuję też stolce, Choć chudopacholce. Zadawam womity, Tak też, jako i ty. Już w lekarstwach dają Drudzy, co mię znają. Przez mię pite dymy Pozbawiają rymy. Trzeźwych pijanymi, Pijanych trzeźwymi Czynię, a nikt w błędzie Ode mnie nie będzie. I lepszam jest dymna, Niżli z proszkiem zimna. Wszakoż jako komu, Wolno w swoim domu. Nie wspomnię kichania, W wieczór do świtania. Więc owe pętlice, Larysz, ciemierzyce, Plaguję też zimie Więcej, kto mię imie.
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 633
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
. Miasto nie złe, rezydencja arcybiskupia, którą arcyksiążę Leopold ad stuporem ozdobił, zbudowawszy tam kosztowny bardzo pałac, który potem pańskim prawie wielkim dostatkiem od różnego malowania i obicia kosztownego ozdobił. Tamże nam obiad zacny dano: u stołuśmy z arcyksiążęciem familiaritersiedzieli i tak nam gęstemi pełnemi przygrze-
wano, że mało co było trzeźwych począwszy od starszych aż do młodszych, chociaj nie schodziło nam przez wszystek ten czas bytności naszej u arcyksiążęcia na takowej uczcie, zasiadając obecnie z tymi pany grofami, ludźmi zaiste bardzo grzecznymi i obyczajnymi. Na wieczerzą wróciliśmy się znowu do Eyzenheymu, którą nam dał, to jest królewiczowi imci i arcyksiążęciu i wszystkiej drugiej kompanii
. Miasto nie złe, rezydencya arcybiskupia, którą arcyksiążę Leopold ad stuporem ozdobił, zbudowawszy tam kosztowny bardzo pałac, który potém pańskim prawie wielkim dostatkiem od różnego malowania i obicia kosztownego ozdobił. Tamże nam obiad zacny dano: u stołuśmy z arcyksiążęciem familiaritersiedzieli i tak nam gęstemi pełnemi przygrze-
wano, że mało co było trzeźwych począwszy od starszych aż do młodszych, chociaj nie schodziło nam przez wszystek ten czas bytności naszéj u arcyksiążęcia na takowéj uczcie, zasiadając obecnie z tymi pany grofami, ludźmi zaiste bardzo grzecznymi i obyczajnymi. Na wieczerzą wróciliśmy się znowu do Eyzenheymu, którą nam dał, to jest królewicowi jmci i arcyksiążęciu i wszystkiéj drugiéj kompanii
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 83
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854